Panna Zabookowana
  • STRONA GŁÓWNA
  • TEKSTY
    • Lifestyle
    • Książki
      • Recenzje
      • Zestawienia
      • Inne
    • Podróże
    • Kultura
  • KONTAKT

Cały czas szukam nowych pomysłów na bloga - czegoś co urozmaiciłoby nieco stronę zdominowaną przez moje opinie o książkach i co pozwoliłoby Wam poznać mnie od nieco innej perspektywy. Zdarzało mi się już opowiadać Wam o filmach czy serialach, ale ostatnio doszłam do wniosku, że to wciąż nieco za mało. Że czasami pojawiają się tematy, które chciałabym poruszyć, oderwane od tematyki literatury, a nawet kultury. Próbowałam kiedyś stworzyć ku temu oddzielne miejsce, ale równoległe prowadzenie dwóch blogów w moim przypadku się nie sprawdza. Po pierwsze, bo nie mam ku temu wystarczająco czasu, zwłaszcza jeśli chodzi o rok akademicki. Po drugie, bo jednak moje zainteresowania grawitują głównie wokół kultury, książek przede wszystkim. Dałam więc samej sobie pozwolenie na to by od czasu do czasu opublikować na Złodziejce Książek coś co może nie do końca wpasowuje się w główną tematykę bloga - np. relacje zdjęciową z wyjazdu.

Dwa dni - 21 i 22 lipca - absolutnie wystarczyły aby miasto podbiło moje serducho i chciałabym się z Wami podzielić migawkami z tych przeszło 48 godzin. Nie pokażę Wam ujęć z każdego miejsca, które zobaczyłam, bo nie chciałabym upubliczniać zdjęć, na których pojawiają się moi towarzysze podróży. Liczę jednak na to, że to co zobaczycie wystarczy by zainspirować Was do zobaczenia miasta na własne oczy.

Erzsébet híd, czyli most Elżbiety. Pierwsze miejsce, które zobaczyliśmy w Budapeszcie i od którego zaczęliśmy zwiedzanie - spacer Váci utca, jedną z głównych ulic Budapesztu.

Ulicą Váci dotarliśmy do budynku targowego (Nagy Vásárcsarnok). Nawet jeśli nie planujecie tam żadnych zakupów, warto zajrzeć do środka - żeby pozwiedzać, albo spróbować Lángos - tradycyjne węgierskie placki.

Dworzec kolejowy (Budapest Keleti) zdecydowanie nie znajdował się na naszej trasie wycieczkowej, ale trafiliśmy tam poszukując automatu biletowego. Przy czym absolutnie nie żałuję - wchodząc do środka człowiek ma wrażenie jakby niejako cofnął się w czasie.

 Metrem dostaliśmy się na drugą stronę Dunaju i zaczęliśmy zwiedzanie Budy. z racji na ograniczony czas, skupiliśmy się na "najważniejszych" miejscach i pominęliśmy kilka muzeów czy też innych bardziej bądź mniej turystycznych miejsc. Na zdjęciu pomnik przed Muzeum Historii - Hadtörténeti Múzeum.

 Dowód na to, że żółte taksówki nie pozostają domeną wyłącznie Nowego Jorku.

Bécsi kapu czyli Brama Wiedeńska. Jeden z punktów, z którego w bardzo przystępny sposób może zacząć zwiedzanie Budy

Budynek Węgierskiego Archiwum absolutnie mnie zachwycił. Zwłaszcza jego dach (któremu możecie się przyjrzeć dwa zdjęcia powyżej).

Śmiejcie się lub nie, ale moi towarzysze podróży wielokrotnie podczas wycieczki musieli wysłuchiwać moich zachwytów nad węgierskimi skrzynkami pocztowymi. Są przecudowne i doskonale wpasowują się stylem w klimat miasta

W Budapeszcie zdecydowanie nie brakuje pomników.

Wieża Kościoła Macieja (Mátyás Templom) znajdującego się tuż przy Baszcie Rybackiej.

Widok na Parlament (jeden z najbardziej efektownych budynków Budapesztu) z Baszty Rybackiej.

Jedna z wież Baszty Rybackiej - piękne miejsce do zdjęć, ale BARDZO zatłoczone przez turystów - mniej lub bardziej bezczelnych.

Pomnik Stefana I (Świętego Stefana). Obok znajdowała się kasa biletowa i kurtyna wodna, stąd pewnie tyle ludzi.

Widok na kościół Macieja z nieco odmiennej perspektywy.

Zamek Królewski w Budapeszcie - jeśli mam być szczera drugi zamek w Budapeszcie (Vajdahunyad)zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu

Panorama na Budapeszt z punktu widokowego przed pałacem - widok na Bazylikę św. Stefana

Kolejny kadr Budapesztu - również wykonany z Pałacu, choć już w innym miejscu. Widok na Wzgórze Gellerta i ogrody królewskie (side note: wszelakiego rodzaju pałace, zamki i grody są zawsze moimi absolutnie ulubionymi miejscami do zwiedzania)

Fontanna znajdująca się na terenie ogrodów.

Jedno z niewielu zdjęć jakie wykonałam na Wzgórze Gellerta. Żałuję ogromnie, ale byłam zbyt zmęczona by zrobić coś więcej.

Jedno z moich absolutnie ulubionych miejsc jeśli chodzi o Budapeszt czyli Vajdahunyad. Znajduje się nieco na uboczu, ale zdecydowanie warto się tam wybrać!

 Kolejny kadr na zamek gdybyście mieli jeszcze jakieś wątpliwości, dlaczego byłam nim aż tak urzeczona

Wokół Zamku Vajdahunyad znajduje się sporych rozmiarów park - świetne miejsce do spacerów, ale też po prostu relaksu. Ja trochę żałowałam, ze nie zabraliśmy akurat wtedy ze sobą żadnego koca.

Jeden z licznych kadrów na Parlament. Musieliśmy się obejść ze smakiem jeśli chodzi o zwiedzanie wnętrza (wykupiono wycieczki na kilka godzin do przodu), ale mogliśmy mu się przyjrzeć chociaż z zewnątrz.

Ale to chyba moje ulubione zdjęcie przedstawiające Parlament.

 Tym razem widok na Parlament od strony Dunaju.

Pomnik Butów na brzegu Dunaju (znajdujący się tuż przy Parlamencie) upamiętniający ofiary Holocaustu 

I już ostatnia fotografia Parlamentu 

Katedra św. Stefana. Jeden z najbardziej znanych budynków Budapesztu (nie tylko jeśli chodzi o obiekty sakralne) 

Nawet jeśli nie przepadacie za zwiedzaniem obiektów sakralnych, warto wspiąć się na wieżę widokową.

Panorama na miasto z wieży widokowej. Sporo schodów, ale widok jest wart wysiłku (a dla leniwców można skorzystać z windy)

Kolejny widok z wieży widokowej. Tym razem na nieco bardziej "turystyczną" stronę Budapesztu.

Ostatnie miejsce jakie zwiedziliśmy w Budapeszcie. Fontanna na wyspie Małgorzaty. Wieczorem odbywają się tu pokazy multimedialne, ale ze względu na burzę nie udało nam się tam wówczas dotrzeć.

Jestem ciekawa czy miejsca, które przedstawiłam były Wam wcześniej znane. No i co chyba jeszcze ważniejsze, jakie miasto ostatnio podbiło Wasze podróżnicze serducha?

Nie da się niestety ukryć, że nie jestem już docelowym targetem młodzieżowych opowieści o pierwszych miłościach i dojrzewaniu, ale chociaż gatunek YA contemporary nigdy nie był tym rodzajem historii, który dominował wśród lektur, skłamałabym twierdząc, ze nigdy po niego nie sięgałam. Co więcej, wciąż od czasu do czasu zdarza mi się sięgać po tytuły utrzymane w tym klimacie. Jeżeli chodzi o twórczość Morgan Matson, bardzo miło wspominam lekturę jednej z jej pierwszych powieści „Amy&Roger's epic detour", czyli nasze polskie „Aż po horyzont", i trochę z sentymentu, a trochę dlatego, że po prostu byłam w nastroju na lekką, ale nie infantylną historię młodzieżową, sięgnęłam w końcu po „Odkąd Cię nie ma". 

Emily i Sloan są najlepszymi przyjaciółkami, ale różnią się od siebie jak ogień i woda. Podczas gdy Sloan jest wulkanem energii i duszą towarzystwa, Emily pozostaje raczej w strefie komfortu i stroni od szalonych, nierzadko ryzykownych działań. Pewnego dnia, tuż przed rozpoczęciem wakacji, Sloan znika bez wieści z miasta. Bez telefonu i jakiejkolwiek innej wiadomości. Jedynym co po sobie pozostawia jest lista 13 zadań, których Emily nigdy sama z siebie by nie wykonała. Przekonana o tym, że to jedyny trop prowadzący do znalezienia przyjaciółki, dziewczyna jest zdeterminowana by wykreślić wszystkie czynności z listy.

Nie chciałabym wywołać mylnego wrażenia, że „Odkąd Cię nie ma" jest pozycją na tyle wyjątkową, ze nawet jeśli pozostajecie sceptyczni względem tego gatunku, ten tytuł zmieni całkowicie Wasze spojrzenie. Morgan Matson nie unika pewnych mankamentów - w gruncie rzeczy historia Emily jest mocno przewidywalna (zwłaszcza jeśli mowa o wątku, nomen omen całkowicie zbędnym, romantycznym), dodatkowo można dopatrzyć się w fabule idealizowania czy chociaż wybielania pewnych niewłaściwych zachowań - bez wchodzenia w szczegóły i spoilery chodzi mi o zachowanie Emily względem jej byłego chłopaka czy motyw zdrady.

Nie będę jednak ukrywać, że jestem oczarowana całą historią i wspominam o jej mankamentach jedynie z kronikarskiego obowiązku. „Odkąd Cię nie ma" jest opowieścią nie tylko uroczą, ale też mądrą - która przez motyw listy zadań przedstawia proces dojrzewania swojej bohaterki. Jeśli jesteście introwertykami i macie pewne problemy z komunikacją międzyludzką (zwłaszcza z nieznajomymi), myślę że z łatwością wytworzy się więź między Wami a Emily. Morgan Matson udaje się uchwycić istotę tego, że czasami trudno opuścić swoją strefę komfortu i że niekiedy konieczny jest do tego odpowiedni bodziec. 

Morgan Matson posiada bardzo lekkie pióro i nie znajdziecie w jej powieści zbędnych, górnolotnych słów czy patosu na widok, których trudno powstrzymać zażenowanie. Nie. Chociaż  „Odkąd Cię nie ma" niesie ze sobą pewne przesłanie i wartości, przede wszystkim jest to ciepła, rozrywkowa lektura, z mnóstwem humoru (które wprowadza do fabuły przede wszystkim postać Collinsa). Podobnie jak w „Aż po horyzont", znajdziecie gdzieś między stronami wszelakiego rodzaju muzyczne playlisty; zresztą - sama Amy przewija się na chwile w powieści co zawsze stanowi dodatkowy plus dla wielbicieli twórczości autorki.

Pośród autorek młodzieżowych historii, Morgan Matson powoli staje się dla mnie pewnym znacznikiem jakości. Powtórzę się twierdząc, że nie jest to opowieść pozbawiona wad, ale mimo wszystko zostaje utrzymana na naprawdę wysokim poziomie. Dlatego jeśli poczujecie kiedyś potrzebę przeczytania lekkiej i uroczej, a przy tym mądrej opowieści młodzieżowej, możecie śmiało sięgnąć po „Odkąd Cię nie ma" - zwłaszcza w okresie wakacyjnym.

„Odkąd Cię nie ma” Morgan Matson; tłum. Natalia Mędrak; wydawnictwo Jaguar; Warszawa 2016  ★★★★½

Zastanawiałam się czy tworzenie tego typu posta jest tak naprawdę potrzebne i czy znajdzie się ktoś kto uzna go za wystarczająco ciekawy aby się z nim zapoznać. Ostatnimi czasy trzymam się jednej, podstawowej zasady jeśli chodzi o blogowanie - publikuję tylko tego rodzaju kontent, z który sama jako czytelnik bym się zapoznała. A że półroczne podsumowania (ze statystykami i kolorowymi wykresami) są czymś co od razu przykuwa moją uwagę na zagranicznym booktubie, odpowiedź wydawała się zaskakująco prosta. Śladem posta ze stycznia 2018 roku, kiedy przedstawiłam Wam wszystkie mniej i bardziej ciekawe statystyki związane z moim czytelniczym życiem, przyglądać będziemy się pierwszej połowie tego roku. 

Patrząc na moje noworoczne postanowienia (o których wspominałam Wam tutaj), trudno traktować pierwszą połowę roku jako ogromny sukces. Skłamałabym upierając się przy tym, że nie wcieliłam w życie żadnego z nich: sukcesywnie sięgam po tytuły nominowane do Women’s Prize for Fiction oraz dzieła autorów z różnych stron świata; w końcu czytam pozycje pisarzy, których twórczość w jakiś sposób już była mi znana; a jeśli chodzi o roczne wyzwanie Goodreads - kilka dni temu zwiększyłam nawet liczbę ze 100 do 118 pozycji. Ale przy pozostałych postanowieniach na razie spektakularnie się wykładam. Wiem przynajmniej jednak na co powinnam teraz zwrócić uwagę (a wraz z czytaniem tego posta sami zobaczycie co powinno stać się dla mnie priorytetem).

Jeżeli jednak chodzi już o same statystyki, w pierwszej połowie roku (a więc od stycznia do czerwca) udało mi się przeczytać 55 pozycje. Średnio to jakieś niewiele ponad 9 pozycji na miesiąc, co w sumie dobrze oddaje moje tempo czytelnicze w roku akademickim. Tak jak już kiedyś wspominałam: pomimo że sporo czasu spędzam na kampusie a moje studia wymagają także ode mnie pewnej dodatkowej aktywności, czytam sporo podczas komunikacji miejskiej (min. 2h dziennie, a czasami nawet więcej jeśli podróżuje kilkakrotnie na trasie dom-kampus). Nie do końca potrafię wskazać dlaczego najbardziej efektywnym miesiącem był dla mnie marzec, ale wiem z kolei skąd najniższy wynik w czerwcu - sesja.

Największa część książek, z którymi się zapoznałam pochodziła ze zbiorów mojej lokalnej biblioteki i nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że w moich domowych zbiorach znajduje się zdecydowanie zbyt dużo nieprzeczytanych tytułów i powinnam traktować je priorytetowo. Nie chcę rezygnować z korzystania z biblioteki, ani współprac recenzenckich z wydawcami, ale w drugiej połowie roku chciałabym spróbować odwrócić nieco powyższą proporcję. Liczę na to, że mój kubeczek TBR pomoże mi w realizacji tego postanowienia.

Powyższa statystyka nie stanowi dla mnie akurat żadnego zaskoczenia. Odkąd tylko pamiętam, większość pozycji po które sięgałam była dziełem pisarek (do pewnego momentu wręcz celowo unikałam powieści napisanych przez mężczyzn). Chyba dlatego początkowo nie potrafiłam zrozumieć idei tych wszystkich wyzwań i maratonów poświęconych na czytanie pozycji spod kobiecego pióra. No i  wciąż bardzo zaskakuje mnie odwrotny wynik u innych czytelników.

Żeby nie było że pozostaję gołosłowna, prawie 57% pozycji, które przeczytałam w pierwszej połowie tego roku wyszło spod pióra autorów, których twórczość w mniejszym lub większym stopniu była mi już znana. I jest to dla mnie swego rodzaju ewenement. Przy okazji tworzenia posta z postanowieniami wspominałam Wam, że mam tendencje do tego by wiecznie gonić za nowym (co ma też oczywiście swoje mocne strony). Cieszę się, że chociaż minimalnie udało mi się to zmienić i liczę na to, że końcówka roku nie zaburzy tej proporcji.

W duchu wyzwania W 80 książek dookoła świata starałam się też zwrócić uwagę na narodowość autorów po twórczość, których sięgałam. I chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to przykład spektakularnej różnorodności i że czeka mnie jeszcze sporo zakamarków świata do odkrycia i tak jest lepiej niż było. Pomijając fakt, że sięgnęłam po twórczość autorów spoza USA i Anglii, przede wszystkim cieszy mnie to że stosunkowo często czytałam pozycje naszych rodzimych pisarzy (drugie miejsce, tuż po USA to ogromny postęp w przypadku człowieka, który kilka lat temu wcale nie czytał literatury polskiej, niezależnie od gatunku).


Jeżeli chodzi o grupę docelową, do której skierowane były czytane przeze mnie książki, muszę przyznać, że nie przykładałam do tego szczególnej wagi. Tj. nie starałam się np. celowo czytać więcej literatury "dla dorosłych". Dlatego wynik, który obserwujecie na wykresie jest w 100% wypadkową przypadku, mojego gustu czytelniczego i nastroju jaki towarzyszył mi w pierwszym półroczu. Jedyne co w tym konkretnym przypadku wzbudziło niejako moje zaskoczenie, to niewielki procent literatury New Adult wśród moich lektur (nie wiem czy pamiętacie, ale był moment, kiedy był to w końcu mój ulubiony "gatunek").

Kiedy człowiek decyduje się na założenie bloga książkowego i podjęcie współprac recenzenckich niejako godzi się na to, że wśród jego lektur dominować będą nowości wydawnicze. Po pierwsze, dlatego że wydawnictwom zależy przede wszystkich na recenzowaniu nowszych tytułów; a po drugie - bo to o tych pozycjach rozmawia się na wszelkich social mediach. Biorąc to pod uwagę i tak jestem pod wrażeniem, że tytuły wydane w 2018 r. zupełnie nie zdominowały moich lektur. Owszem, starałam się "pozostawać na bieżąco z trendami", ale też nadrabiałam lekturę tych pozycji, które na pewnym etapie życia przegapiłam (nawet te wydane przed 2000 rokiem i nie chodzi mi wyłącznie o klasyki).

Jeżeli chodzi o to jakie wrażenia wywarły na mnie lektury, z którymi zapoznałam się do tej pory w 2018 roku, muszę przyznać, że jestem raczej zadowolona. Wydaje mi się, że wysoki procent lektur powyżej trzech gwiazdek bierze się z tego, że z roku na rok staję się coraz bardziej świadoma tego jakie motywy i tematy interesują mnie w literaturze najbardziej. Nie bez wpływu pozostaje też fakt, że sięgam po twórczość autorów, których już w jakimś stopniu znam i którzy zdołali zdobyć moja sympatię. I mam nadzieję, że pod koniec roku ta proporcja się utrzyma. 

Przechodząc jednak do tematu, który chyba najbardziej mnie przeraził podczas przygotowywania tego posta. Wiedziałam, że moje półki wzbogaciły się o sporo nowych tytułów, ale chyba nie do końca byłam świadoma co ów "sporo" oznacza. Owszem, nie wszystkie te pozycje zakupiłam samodzielnie (patrz wykres poniżej) i nie było chyba tytułu, za który zapłaciłam cenę okładkową, ale nie zmienia to faktu, że znaczna większość z nich była książkami, których nigdy nie czytałam i która teraz zwiększyła mój fizyczny stos TBR (bo już na pewno nie stosik).

Skąd tyle książek spytacie? Gdzieś na przełomie 2017/2018 roku odkryłam Tak czytam, Skupszopa i wyprzedaże książkowe organizowane przez hurtownie (stąd drakońska liczba czerwcowa), a w każdym z tych miejsc można znaleźć nowe tytuły za niecałe 10 zł. I trochę popłynęłam. W lipcu sukcesywnie walczę ze swoim uzależnieniem (i na razie nie kupiłam ani jednej książki i nie poprosiłam nawet o żadną pozycję w ramach prezentu imieninowego), ale przyglądając się zapowiedziom na końcówkę wakacji i jesień nie wiem czy uda mi się nad tym w pełni zapanować. Zastanawiam się czy nie wprowadzić na bloga postów wzorowanych na filmiki Emmy z Drinking By My Shelf  (tu macie czerwcowy przykład), ale nie wiem na ile podobny kontent sprawdziłby się w formie posta blogowego, a nie filmiku.

Jeżeli jesteście ze mną do tego momentu, pozostaję pod ogromnym wrażeniem Waszej wytrwałości. Koniecznie dajcie znać jak Wam minęła pierwsza połowa roku - liczby, wrażenia wszystko jest mile widziane w komentarzach. Dajcie też znać czy bylibyście zainteresowanie tekstem o najlepszych książkach jakie przeczytałam w pierwszej połowie roku, albo wspomnianym powyżej cyklem.

Jeżeli śledzicie moje opinie nieco dłużej, znacie już moje zdanie na temat twórczości Roberta Dugoniego. Wiecie, że lektura „Jej ostatniego oddechu" utwierdziła mnie w przekonaniu, że Dugoni doskonale radzi sobie z gatunkiem kryminału proceduralnego i że warto mieć na uwadze jego przyszłe powieści. Kiedy znalazłam „Na polanie wisielców" wśród czerwcowych premier wydawnictwa Albatros wiedziałam, że nie będę w stanie odmówić sobie przyjemności lektury. Na szczęście Robert Dugoni i tym razem nie zawodzi.

Tracy Crosswhite po raz kolejny zajmuje się badaniem sprawy z przeszłości. Na prośbę swojej koleżanki powraca do śledztwa dotyczącego rzekomego samobójstwa nastolatki Kimi Kanasket - uczennicy elitarnego liceum, uzdolnionej sportsmenki, o indiańskim pochodzeniu. Akta sprawy sprzed 40 lat znajdowały się wśród rzeczy zmarłego ojca Jenny i wszystko wskazuje na to, że mężczyzna miał wątpliwości co do wyników śledztwa. Równolegle w Seattle toczy się inna sprawa. Zabójstwo agresywnego mężczyzny w obronie własnej tylko pozornie wydaje się prostym śledztwem.

Podobnie jak miało to miejsce w przypadku dwóch poprzednich tomów serii o Tracy Crosswhite, tak i tym razem najmocniejszym atutem „Na polanie wisielców" pozostaje kwestia przedstawienia szczegółów prowadzenia śledztwa. Dugoni świetnie radzi sobie z przybliżaniem stosownych informacji, co stanowi niezawodny dowód jego wiedzy. Gdzieś między wierszami pojawiają się choćby przepisy, które policja musi przestrzegać podczas przesłuchań; czy nakreślony zostaje tok rozumowania śledczych. Czytając twórczość Dugoniego oczywiste staje się, że śledztwo stanowi pracę zespołową i że niezbędna jest pomoc specjalistów w różnych dziedzinach.

Z wyżej wymienionych powodów zdarzają się fragmenty, które laikowi, albo osobom niezainteresowanym tematem mogą się wydać przeładowane informacjami i trudne do śledzenia - ale dla mnie nie stanowiło to problemu. To właśnie te fragmenty sprawiają, że podczas lektury „Na polanie wisielców" czułam się jakbym dowiadywała się czegoś nowego. Wbrew popularnej modzie na rozbudowane wątki obyczajowe z życia głównych bohaterów serii, Dugoni ogranicza je do minimum. Nawet w porównaniu do poprzednich tomów, spędzamy mniej czasu na śledzeniu życia osobistego Tracy Crosswhite. Bark znajomości wydarzeń poprzedzających „Na polanie wisielców" nie stanowi za to żadnego problemu.

Nie do końca rozumiem jednak potrzebę wplecenia w fabułę drugiego śledztwa. Wątek sprawy rzekomego samobójstwa Kimi Kanasket był wystarczająco zajmujący i rozbudowany jak na średnich rozmiarów powieść - z małomiasteczkowym klimatem, gdzie każdy coś ukrywa i ewidentnie obowiązuje jakiś podział na obywateli zwykłych i uprzywilejowanych. Zastrzelenie męża w nie do końca jasnych okolicznościach było całkiem ciekawym materiałem, ale czasami niepotrzebnie odwracało uwagę czytelnika. Z jednej strony rozumiem zamysł - Dugoni prawdopodobnie chciał pokazać, że Tracy Crosswhite wciąż pełni swoje obowiązki w Seattle; z drugiej - preferowałabym skupić na jednej sprawie.

Twórczość Roberta Dugoniego cenię przede wszystkim za poczucie autentyczności. To nie są historie, w których mamy do czynienia z gwałtownymi plot twistami i śledczymi, którzy bez określonego powodu doznają nagle olśnienia. Ale w tym tkwi cały "urok" tych powieści, także „Na polanie wisielców". Robert Dugoni absolutnie nie zawodzi i czekam co jeszcze ma do zaproponowania w kolejnych powieściach.

„Na polanie wisielców” Robert Dugoni; tłum. Andrzej Szulc; wydawnictwo Albatros; Warszawa 2018  ★★★★☆

A za możliwość lektury bardzo dziękuję wydawnictwu Albatros

Możliwie, że o tym nie wspominałam, bo temat seriali nie przejawia się jakoś szczególnie często na Złodziejce Książek, ale byłam ogromną wielbicielką pierwszego sezonu „Wiktorii". Do tego stopnia, że to jedna z nielicznych produkcji, gdzie pierwsze kilka odcinków oglądałam dwukrotnie i byłam autentycznie zrozpaczona po emisji finału, co jest o tyle zabawne, że do tej pory nie widziałam drugiego sezonu. Kiedy tylko pojawiła się informacja o premierze powieści Daisy Goodwin, scenarzystki „Wiktorii", wiedziałam, że znajdzie się ona w mojej biblioteczce i będzie jak plaster na moje złamane serce. Ale nie wszystko ułożyło się zgodnie z moimi oczekiwaniami.

Młoda Aleksandryna Wiktoria po śmierci swojego wuja obejmuje panowanie w kraju. Wychowana pod kloszem matczynej opieki i intryg jej doradcy - sir Johna Conroy'a, Dryna wydaje się zupełnie nieprzygotowana do sprawowania władzy, na co w duchu liczą kolejni pretendenci do tronu. Dziewczyna trafia w sam środek dworskich intryg, polityki i miłostek, a jedyne oparcie wydaje się odnajdywać u swojego premiera - Lorda M, co zresztą staje się przyczyną dla plotek i słów krytyki.

Powieść Daisy Goodwin nie jest historią, która mogłaby stanowić  kompendium wiedzy na temat życia królowej. Historyczne fakty stanowią raczej inspiracje dla samej fabuły, aniżeli jej główny punkt i zdecydowanie nie przygniatają jej swoim ciężarem. Nie jest to jednak coś co przeszkadzałoby mi osobiście w trakcie lektury, zwłaszcza, że znając już wcześniej serial, wiedziałam mniej więcej jak prezentuje się zamysł Daisy Goodwin na opowiedzenie historii. „Wiktoria" to lekka powieść, która dużą wagę przykłada do przedstawienia uczuciowego życia młodej królowej i jej swego rodzaju buntu. Co wiąże się z wieloma zaletami.

Daisy Goodwin kreuje postać Wiktorii w taki sposób, że nie odczuwamy względem niej żadnego dystansu - jedynie sympatię, a pewnych momentach nawet nić zrozumienia. Królowa w tej historii wydaje się po wskroś ludzka i częściej postrzegamy ją w kategoriach niezrozumianej nastolatki; zdradzonej córki albo zakochanej młodej kobiety aniżeli monarchini. Daisy Goodwin sprawia ponad to, że nakreślone na kartach powieści relacje wydają się niesamowicie wręcz wiarygodne - zwłaszcza jeśli mowa o tej, która łączy Wiktorię i Lorda M, a sam czytelnik czuje się niemal uczestnikiem wszystkich intryg.

Co w takim razie nie zagrało skoro wspominałam na wstępie o pewnym rozczarowaniu? Zgubna okazała się dla mnie dosyć szczegółowa znajomość serialu. Wydarzenia rozgrywające się w powieści niemal całkowicie pokrywają się z tymi jakie obserwowaliśmy  na ekranie, a nawet niektóre z wątków nie zostają wplecione w fabułę książki (zwłaszcza te dotyczące służby). Wrażenie wtórności i przewidywalności towarzyszyło mi praktycznie nieustannie w trakcie lektury, co było tym bardziej dotkliwe, że nawet niektóre z dialogów brzmiały w podobny sposób.

Jestem nieco rozdarta, bo chociaż spodziewałam się po lekturze „Wiktorii" czegoś znacznie lepszego, zdaję sobie sprawę z tego, że mogę tak naprawdę zrzucić winy na książkę. prawdopodobnie gdybym nie znała wcześniej serialowej historii, byłabym zachwycona tym co przeczytałam. Jeżeli jesteście zainteresowani losami królowej Wiktorii i jej przedstawieniem od takiej "ludzkiej" strony, a równocześnie nie widzieliście jeszcze serialu,albo niewiele z niego pamiętacie, polecam Wam zapoznać się z „Wiktorią". 

„Wiktoria” Daisy Goodwin; tłum. Robert Waliś, Sylwia Chojnacka; wydawnictwo Marginesy; Warszawa 2017 ★★★½☆

Madeline Miller nie jest autorką debiutującą w Polsce. „Achilles. W pułapce przeznaczenia", powieść nagrodzona Orange Prize (czyli obecnie Women's Prize for Fiction), została przetłumaczona na język polski już w 2014 roku, ale pomimo stosunkowo pozytywnych opinii, nie trafiła do szerokiego grona odbiorców. Z tego też powodu skala zainteresowania kolejną powieścią Madeline Miller, czyli „Kirke" właśnie, była dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Trudno się nie zastanawiać czy popularność powieści wśród internautów nie jest efektem  niezwykle dopracowanego i efektownego wydania. Ale nawet jeżeli tkwi w tym choćby ziarno prawdy, nie ma w tym nic złego. Efektowne wydanie nie jest bowiem jedynym co „Kirke" ma do zaoferowania czytelnikowi.

Kirke przychodzi na świat jako córka boga słońca Heliosa i okeanidy Perseidy, trudno jednak wyobrazić sobie by mogła bardziej różnić się od swojej rodziny. Obdarzona „skrzeczącym" głosem śmiertelniczki, pozbawionej boskiej urody czy mocy - jedynym przejawem boskości Kirke jest jej nieśmiertelność. Odrzucona, wyszydzana i niekochana, rozpaczliwie stara się posmakować szczęścia - w ten sposób odkrywa w sobie pokłady czarodziejskich mocy, ale równocześnie ściąga na siebie gniew bogów i tytanów. 

„Kirke", podobnie jak debiut Madeline Miller, jest powieścią głęboko osadzoną w greckiej mitologii, nie tylko w części opisującej losy córki Heliosa i Perseidy od dnia jej narodzin. Gdzieś między wierszami autorka subtelnie wplata także wątki związane z bogami, herosami czy innymi postaciami związanymi z mitologią - Prometeuszem, Dedalem, Scyllą, Jazonem, Ariadną czy Odyseuszem. Dzięki temu „Kirke" stanowi lekturę idealną ku temu by uporządkować wiedzę czytelnika na temat greckich wierzeń, albo po prostu zaznajomić go z pewnymi informacjami - Madeline Miller kreuje swoją historię w taki sposób, że nie wymaga żadnej kompleksowej znajomości mitologii.

Autorce udaje się znaleźć pewien punkt równowagi, w którym „Kirke" dostrzegamy zarówno inspiracji mitami, jak i jej wkład własny w historię. Kreacja tytułowej bohaterki i narratorki stanowi jeden z najsilniejszych aspektów lektury. Portret Kirke - kobiety odrzuconej, niezrozumianej i niewyobrażalnie samotnej; spragnionej bliskości drugiego istoty i wplątanej w intrygę bogów - zdecydowanie porusza jakąś czułą strunę w czytelniku i przez to zapisuje się w jego pamięci. Ale nie chodzi wyłącznie o Kirke. Madeline Miller wykazuje talent do portretowania niesamowitych, choć nierzadko tragicznych sylwetek gdzieś pomiędzy wierszami - Penelopa i Odyseusz, ich syn; Medea czy choćby sama bogini Atena.

W porównaniu do „Achillesa. W pułapce przeznaczenia", Madeline Miller poświęca mniej uwagi wątkom romantycznym, co w moim przypadku świadczy jedynie na korzyść „Kirke". Ujmuje jednak czytelnika w ten sposób co za pierwszym razem - doskonałym zobrazowaniem tragizmu losów bogów i zwykłych śmiertelników. Ich bezsilności jeśli mowa o walce z przeznaczonym im losem; ponoszonym wciąż na nowo kosztem nieśmiertelności czyli przyglądaniu się jak odchodzą najbliżsi. I chociaż nie jestem wielbicielka otwartych zakończeń, alternatywa zaproponowana przez Miller wydaje mi się dobrym rozwiązaniem.

„Kirke" stanowi przykład doskonałej literatury środka. Napisana na tyle przystępnym językiem by osoby, które sięgają z reguły jedynie po literaturę rozrywkową, mogły czerpać przyjemność z lektury, a równocześnie nie na tyle prostym by traktować go w kategoriach wad. „Kirke" ma potencjał by przekonać do siebie szerokie grono odbiorców. Ja jestem oczarowana. 

„Kirke” Madeline Miller; tłum. Paweł Kolomber; wydawnictwo Albatros; Warszawa 2018  ★★★★★

A za możliwość lektury bardzo dziękuję wydawnictwu Albatros
Nowsze posty Starsze posty Strona główna

Karolina Suder

Miłośniczka literatury, podróży i muzyki musicalowej.

Popularne posty

  • Ulubieni zagraniczni booktuberzy
  • Kuszące zło - Keri Arthur (premiera)
  • O nieuleczalnym książkoholizmie czyli stos marcowy
  • Miłość przychodzi z deszczem, Mila Rudnik
  • Książki poszukują nowego domu
  • Stosik 08/2011
  • Poszła na całość - Meg Cabot
  • Ballada o ciotce Matyldzie - Magdalena Witkiewicz
  • Stosik 12/2011
  • Mroczny szept - Gena Showalter

Kategorie

książki 302 Kala poleca 93 seriale 16 filmy 2 fotografia 1 podróże 1

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Popularne posty

  • Ulubieni zagraniczni booktuberzy
    Jeśli jesteście ze mną już jakiś czas i czytając kolejne posty zwracacie uwgaę na coś więcej niż zdjęcie i liczbę gwiazdek przy tytule, ...
  • Kuszące zło - Keri Arthur (premiera)
      W świecie bez ograniczeń, nie ma nic bardziej uwodzicielskiego niż Kuszące zło… Długo oczekiwana premierę 3 części bestsell...
  • O nieuleczalnym książkoholizmie czyli stos marcowy
    Nie wie jak to o mnie świadczy, ale nie spostrzegłam się, że w marcu do mojej biblioteczki dotarło tyle nowych tytułów. Od września zes...
  • Miłość przychodzi z deszczem, Mila Rudnik
    Oduczyłam się uprzedzenia względem polskich autorów. Mimo że, jeśli wierzyć statystykom, to właśnie nasi rodzimi pisarze przynoszą mi ...
  • Książki poszukują nowego domu
    Moi Drodzy świąteczne porządki nie ominęły chyba nikogo. I choć czynność ta budzi moje szczere przerażenie, staram się łączyć przyjemne z p...

Archiwum

  • ►  2023 (2)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2022 (1)
    • ►  stycznia (1)
  • ►  2021 (6)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  marca (1)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2020 (15)
    • ►  października (2)
    • ►  września (1)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (1)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (2)
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  marca (1)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (3)
  • ►  2019 (25)
    • ►  grudnia (3)
    • ►  listopada (4)
    • ►  października (2)
    • ►  września (1)
    • ►  lipca (4)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (3)
  • ▼  2018 (72)
    • ►  grudnia (3)
    • ►  listopada (1)
    • ►  października (5)
    • ►  września (9)
    • ►  sierpnia (9)
    • ▼  lipca (9)
      • Budapeszt w obiektywie
      • Odkąd Cię nie ma, Morgan Matson
      • 2018 rok w książkach (do tej pory)
      • Na polanie wisielców, Robert Dugoni
      • Wiktoria, Daisy Goodwin
      • Kirke, Madeline Miller
      • Wędrowne ptaki, Karolina Wilczyńska
      • Wiedźma z lustra, Maggie Stiefvater
      • Co działo się w czerwcu albo podsumowanie miesiąca
    • ►  czerwca (5)
    • ►  maja (3)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (6)
    • ►  lutego (7)
    • ►  stycznia (11)
  • ►  2017 (145)
    • ►  grudnia (10)
    • ►  listopada (8)
    • ►  października (10)
    • ►  września (4)
    • ►  sierpnia (8)
    • ►  lipca (15)
    • ►  czerwca (8)
    • ►  maja (12)
    • ►  kwietnia (23)
    • ►  marca (19)
    • ►  lutego (12)
    • ►  stycznia (16)
  • ►  2016 (195)
    • ►  grudnia (29)
    • ►  listopada (20)
    • ►  października (19)
    • ►  września (20)
    • ►  sierpnia (17)
    • ►  lipca (12)
    • ►  czerwca (17)
    • ►  maja (14)
    • ►  kwietnia (10)
    • ►  marca (12)
    • ►  lutego (13)
    • ►  stycznia (12)
  • ►  2015 (104)
    • ►  grudnia (12)
    • ►  listopada (7)
    • ►  października (7)
    • ►  września (10)
    • ►  sierpnia (4)
    • ►  lipca (7)
    • ►  czerwca (8)
    • ►  maja (3)
    • ►  kwietnia (10)
    • ►  marca (11)
    • ►  lutego (14)
    • ►  stycznia (11)
  • ►  2014 (66)
    • ►  grudnia (14)
    • ►  listopada (8)
    • ►  października (9)
    • ►  września (6)
    • ►  sierpnia (5)
    • ►  lipca (4)
    • ►  czerwca (3)
    • ►  maja (4)
    • ►  marca (1)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (8)
  • ►  2013 (81)
    • ►  grudnia (6)
    • ►  listopada (7)
    • ►  października (6)
    • ►  września (8)
    • ►  sierpnia (10)
    • ►  lipca (6)
    • ►  czerwca (5)
    • ►  maja (6)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (7)
    • ►  lutego (9)
    • ►  stycznia (7)
  • ►  2012 (101)
    • ►  grudnia (8)
    • ►  listopada (7)
    • ►  października (5)
    • ►  września (8)
    • ►  sierpnia (10)
    • ►  lipca (12)
    • ►  czerwca (5)
    • ►  maja (7)
    • ►  kwietnia (10)
    • ►  marca (10)
    • ►  lutego (11)
    • ►  stycznia (8)
  • ►  2011 (113)
    • ►  grudnia (14)
    • ►  listopada (9)
    • ►  października (14)
    • ►  września (13)
    • ►  sierpnia (19)
    • ►  lipca (13)
    • ►  czerwca (13)
    • ►  maja (18)

Złodziejka książek na FB

Złodziejka Książek

Polecane blogi

  • Najlepsze książki dla dzieci
    "Szkatułka. Muzyka spoza czasu" (Wydawnictwo BIS) - Jeszcze nie zrezygnowałyśmy z tradycji głośnego czytania wieczorami. Nadal sprawia nam to przyjemność. Nadal jest doskonałą okazją do wyciszenia się przed ...
  • Bajkochłonka
    Co głowie wyjdzie na zdrowie? – recenzja książki dla dzieci - ➜ Tytuł: Co głowie wyjdzie na zdrowie? Mózg wie i o tym opowie ➜ Autorka: Róża Hajkuś ➜ Ilustracje: Paweł Gierliński ➜ Wydawnictwo: CzytaLisek (Sensus) ➜...
  • Blog o książkach
    Mikroogród na parapecie – uprawa ziół i mikrogreens w domu - Jeżeli marzysz o świeżych ziołach i mikrogreens bez wychodzenia z domu, to ten artykuł jest dla Ciebie. Przemień swój parapet w tętniący życiem mikroogród,...
  • Świat ukryty w słowach
    Podsumowanie czerwca - *~Witajcie kochani!* *Zapraszam na czytelnicze podsumowanie czerwca ♥* *Aneta Jadowska "Sekret prawie byłego męża"* (352 strony) *Moja ocena: 6...
  • kryminał na talerzu. blog kulinarno-kryminalny
    "Bogowie małego morza" Jędrzej Pasierski - Autor: *Jędrzej Pasierski* Tytuł: *Bogowie małego morza* Cykl: *inspektor Leon Szeptycki, tom 1* Data premiery: *18.06.2025* Wydawnictwo: *Literackie* Licz...
  • zwierz popkulturalny
    Zobaczyć Pemberley czyli o „Materialistach” - W jednej z moich ulubionych scen, w „Dumie i Uprzedzeniu” Elizabeth Bennet po raz…
  • zaczytASY
    Anna Olszewska, Uroczysko [Zwierciadło] - [image: Anna Olszewska, Uroczysko [Zwierciadło]] *Nie lubię co prawda czytać serii nie po kolei, ale czasem tak się zdarza i mogę wtedy dostrzec, na il...
  • Na regale u Marty Mrowiec
    Karolina Dzimira-Zarzycka, Własna pracownia. Gdzie tworzyły artystki przełomu wieków (2025) - Muszę przyznać, że bardzo lubię sięgać po książki związane ze sztuką. Jakiś czas temu opowiadałam Wam o książce Podróże po Włoszech z Artemizją Gentilesc...
  • NIEnaczytana
    "Niewolnica wolności" - Ildefonso Falcones - *Nauczyła się słuchać. […] Wszystkie te historie łączyły się w jedną wielką opowieść o znoju i cierpieniu. Zagnieżdżały się we wnętrzu Lity, żeby już na ...
  • Co Aśka przeczytała…
    „Schronisko, które zostało zapomniane” – Sławek Gortych - Znów wędrowałam po karkonoskich szlakach. Tropem mrocznych tajemnic, których korzenie sięgnęły mało znanych, a prawdziwych wydarzeń z okresu II wojny… T...
  • unSerious
    Podsumowanie miesiąca czerwiec 2025 - [image: Podsumowanie miesiąca czerwiec 2025] [image: Podsumowanie miesiąca czerwiec 2025] Czytaj dalej Podsumowanie miesiąca czerwiec 2025 at unSerious.
  • K-czyta | Blog książkowy
    Jenny Blackhurst - Sezonowa dziewczyna - *Jenny Blackhurst, Sezonowa dziewczyna* [The Summer Girl], tłum. Łukasz Praski, Albatros, 2025, 350 stron. Od mojego poprzedniego spotkania z *Jenny B...
  • Micha kultury
    „Czemu na podłodze śpisz” D. Cvijetić, „Czas starego Boga” S. Barry i „ Arabskie noce” R. F. Burton - *Czemu na podłodze śpisz*Darko Cvijetić *Gatunek: *literatura piękna *Rok polskiego wydania: *2025 *Liczba stron: *114 *Wydawnictwo:* Noir sur Blanc J...
  • Bardziej Lubię Książki Niż Ludzi
    Zapowiedzi lipiec 2025 - Zastanawiacie się, co będziemy czytać w lipcu? Same fajne rzeczy! Przepraszam za brzydkie pismo W… Artykuł Zapowiedzi lipiec 2025 pochodzi z serwisu Bard...
  • Nebule blog parentingowy
    Książki dla dzieci na wakacje – najciekawsze propozycje dla dzieci 8+ - Wakacje to idealny czas na odpoczynek, przygody i … czytanie! Bez szkolnych obowiązków i codziennego pośpiechu dzieci mogą zanurzyć się w fascynujących h...
  • Na Czytniku
    „Mój Giovanni” James Baldwin – Relacja, która zmienia życie - Nie czytałam opisu. Bardziej przyciągnął mnie sam autor powieści. Bazowałam na pochlebnych opiniach czytelników, którzy pisali, że twórczość James Baldwi...
  • NOWALIJKI
    VALÉRIE PERRIN „COLETTE” - Valérie Perrin nie tylko szturmem wdarła się na szczyty list książkowych bestsellerów, ale – przede wszystkim – znalazła sposób na…
  • Mozaika Literacka
    "BECOMING MILA" - ESTELLE MASKAME | Przeurocza opowieść o emocjach dorastania w cieniu aktorskiej popularności ojca - Przeurocza opowieść o emocjach dorastania w cieniu aktorskiej popularności ojca. Historia otulona promieniami żarliwego słońca, niezwykle przyjemna, rozk...
  • Wielki Buk
    Książki na lato 2025 - Mamy lato! Tradycja więc zobowiązuje. Nowa pora roku to nowa porcja inspiracji do czytania. Przed Wami: książki na lato! „Cały ten błękit” Mélissa da Costa...
  • Bajkonurek
    A ty rób swoje - "Akuszerki" Sabiny Jakubowskiej - Książkę polecił mi kolega, poważny, w średnim wieku, na stanowisku dyrektorskim, słowami „przeczytaj, mnie po stu stronach mózg rozj*ebało”. Przeczytał...
  • smakksiazki.pl
    Najlepsza książka Jo Nesbø, czyli śladami „Samotnego wilka” po Minneapolis - Ależ to była podróż! Najpierw do Frankfurtu, potem do Chicago, aż wreszcie, w towarzystwie Grzegorza Dziedzica, do Minneapolis. Odwiedziliśmy miejsca zwi...
  • Zakątek czytelniczy
    Kultor - Artur Urbanowicz - *Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Czarna Owca* Byliście kiedyś na Suwalszczyźnie? Ja tak, ale dawno temu, jeszcze w podstawówce na koloniach. Niew...
  • Popbookownik
    Sztuka przyjmowania gości: Jak zorganizować niezapomniane spotkanie? - W dobie cyfrowej komunikacji i spotkań online, wspólne celebrowanie chwil w domowym zaciszu nabiera zupełnie nowego, głębszego znaczenia. Przyjmowanie gośc...
  • Recenzje Gaby
    Wilcze ślady - Ludka Skrzydlewska. Romans z wilkołakiem - Jeśli macie dość typowych romansów i szukacie czegoś świeżego, sięgnijcie po połączenie urban fantasy i gorącego romansu. *W tej historii poznajemy cz...
  • Wybredna Maruda
    Czcijmy zamiatających, czyli Błogosławieństwo Niebios – Mo Xiang Tong Xiu - [image: Książka błogosławieństwo niebios opinie] Błogosławieństwo niebios – czyli co się dzieje, gdy książę z obsesją na punkcie zamiatania spotyka demonicz...
  • Wyliczanka.eu
    Czytający, do głosowania! [Wybieramy lektury Sekcji Klasyka na nowy sezon] - Kalkowska, Baldwin, James, Isherwood, Bobkowski, Brandys, Lanckorońska, Lee, Lessing i Janion. Jeśli któreś z tych nazwisk budzi w Tobie, Droga Osoba Czy...
  • Czytelnicze Podwórko
    Survival z Zuzą, czyli przetrwaj w każdych warunkach – recenzja - Mój starszy syn od czterech lat jest częścią skautingowej społeczności. Oprócz niewątpliwie pozytywnego wpływu na rozwój umiejętności społecznych, ciekaw...
  • Niedopisana Recenzja
    Na stronach powieści. „Niech żyje zło” – recenzja książki - *Fantasy, a szczególnie romantasy, to gatunek, który w ostatnich latach przeżywa swego rodzaju renesans. Czytelnicy na nowo zachwycają się magicznymi ...
  • Ronja.pl
    Gry bez prądu dla dwulatka i trzylatka – najciekawsze proste gry planszowe i kooperacyjne (aktualizacja 2025) - Zebrałam w jednym miejscu najciekawsze (i najładniejsze! 🙂 ) gry dla dwulatków i trzylatków. Nieco starsze dzieci też będą nimi zainteresowane. Znajdziesz...
  • Blog pod Małym Aniołem
    Suknia i sztalugi - Piotr Oczko - Dzień dobry! Wydawnictwo Znak wydało w 2024 roku książkę, która została moim najlepszym książkowym przyjacielem. Trudno mi uwierzyć, że w Polsce ktoś zde...
  • Z pierwszej półki
    Mary Beard – Cesarz Rzymu - Kim właściwie był cesarz starożytnego Rzymu? Kim byli ludzie w jego otoczeniu? Jak żył, jak pracował? Czego po nim oczekiwali potężni senatorowie i zwykl...
  • Książką po grzbiecie
    Hello world! - Welcome to WordPress. This is your first post. Edit or delete it, then start writing! The post Hello world! appeared first on My Blog.
  • Czytaj PL
    Akcja Czytaj PL – Jak to się zaczęło? - W tym roku mija już 10 LAT od powstania akcji Czytaj PL! Zanim wystartujemy z dziesiątą edycją, udamy się w krótką podróż w czasie i przypomnimy, co dzia...
  • Kulturalna meduza
    Oblałabym egzamin na licencję na czarowanie [wywiad z Aleksandrą Okońską] - [image: aleksandra okońska wywiad] Jak wyglądała droga od pierwszego pomysłu do wydania *Licencji na czarowanie*? Do której z książkowych bohaterek jest naj...
  • read up!
    Przegląd Kobiecego Kina #21: filmy wojenne - W najnowszym odcinku Przeglądu Kobiecego Kina, czyli cyklu, w którym opowiadam o filmach kręconych przez kobiety, biorę na warsztat temat, który na pierw...
  • Technikolorowy
    Święta z Wytrzeszczem, czyli „Przesilenie zimowe” - 1 stycznia. Nic nie wskazuje na to, że w pierwszy dzień nowego roku obejrzę film, który najprawdopodobniej zdeterminuje tegoroczną topkę. A jednak. Wybra...
  • oczytany facet
    Nowe tendencje w literaturze. Pokolenie Z ma swój głos - Literatura od zawsze odzwierciedlała ducha swojej epoki, a młodzi autorzy, jako część tego procesu, przyczyniają się do ewolucji…
  • Spadło mi z regała
    „Hacjenda” Isabel Cañas - Małżeństwo z rozsądku, niezgoda na niesprawiedliwość, chęć zemsty – nie trzeba cofać się o dwieście lat, żeby usadowić akcję we obecnych czasach. Jeśli do ...
  • maobmaze by Magdalena Zeist
    Młodość | Linn Skaber, Lisa Aisato - Dorośli mówią, że człowiek nie potrzebuje wielu przyjaciół, wystarczy jeden. Czy ktoś ma numer do tego Jednego? [image: Młodość - Linn Skaber] MłodośćAu...
  • Jelenka
    Spowiedź carycy Katarzyny II - Caryca Katarzyna II była jedną z bardziej fascynujących władczyń w historii. Niesamowita charyzma, postępowe podejście i bezkompromisowość to tylko niekt...
  • nieperfekcyjnie.pl
    "Wytrwałość dzikich kwiatów" - Micalea Smeltzer - Ostatnio zaczytuję się w literaturze pięknej poruszającej trudne tematy, którą uwielbiam. Natomiast po ostatnich dość ciężkich tygodniach zapragnęłam zab...
  • NA REGALE
    #255 "Book lovers" by Emily Henry - Powiedzieć, że uwielbiam książki Emily Henry, to jak powiedzieć nic! Autorka serwuje nam kolejną, przecudowną, ciepłą, romantyczną historię o dwojgu l...
  • Ballady bezludne
    Czytelnicze podsumowanie 2022. Najlepsze książki minionego roku - Konkret. Zawsze się rozgaduję w tych podsumowaniach, a przecież rzecz jest prosta. Chciałam w 2022 przeczytać sto książek, nie udało się, ale nie żałuję ...
  • Obibooki Emki
    Edison i Einstein - nowe książki o myszach Torbena Kuhlmanna od wydawnictwa Tekturka (patronat) - I znów, kiedy zaczęłam fotografować książki Torbena Kuhlmanna, miałam problem z podjęciem decyzji, które ilustracje Wam pokazać. Wszystkie są piękne i je...
  • To read or not to read? | Bibliofilem być
    Lipcowe zapowiedzi wydawnicze - Wakacje! Czas, kiedy można wziąć się za nadrabianie tych wszystkich książek, które tak chcieliśmy nadrobić, ale nie było kiedy. Co prawda wydawnictwa wca...
  • KAWA Z LITERAMI
    O Królowej! #matematyka, Dmytro Kuźmenko - Chcesz zachęcić swoje dziecko (w wieku szkolnym) do matematyki? Przełamać jego opór?Albo wręcz przeciwnie – Twoje dziecko jest tak zajarane matmą, że chces...
  • Lustro Rzeczywistości
    Skazani na ból – Agnieszka Lingas-Łoniewska. Wznowienie - *Skazani na ból to jedna z najpiękniejszych opowieści dla młodych ludzi, która po kilku latach od premiery doczekała się zasłużonego wznowienia. To nie...
  • Lost In My Books
    5 POWODÓW, DLACZEGO NIE POWINIENEŚ UZALEŻNIAĆ SIĘ OD KSIĄŻEK - [image: 5 powodów dlaczego nie powinieneś uzależniać się od książek] *Każde uzależnienie ma swoje wady, nawet jeśli jest to dobre uzależnienie. Przedstawia...
  • HERBATKA Z KSIĄŻKĄ
    TWOJA ANATOMIA. KOMPLETNY (I KOMPLETNIE OBRZYDLIWY) PRZEWODNIK PO LUDZKIM CIELE | ADAM KAY - Mam nadzieję, że mamy już wyjaśnioną bardzo ważną kwestię odnośnie mojej osoby - mam totalną i nieuleczalną sklerozę. W 2021 roku przeczytałam książkę A...
  • Agata czyta książki
    Żywioły Podkarpacia #1 – „Rzeka” - Anna Kusiak zadebiutowała w marcu 2021 roku powieścią „Cień Judasza” (w najbliższym czasie z pewnością skuszę się na jej audiobookową wersję), na początk...
  • pierwszyrozdzial.com
    Świąteczne morderstwo – Ada Moncrieff - Mówię Wam jak świetnie się z nią bawiłam! Zaczytywałam się z każdej stronie i z żywym zainteresowaniem śledziłam postępy prywatnego śledztwa w posiadłości ...
  • Zlodziejka Ksiazek
    2021 w książkach | wszystkie książki przeczytane w ubiegłym roku - Obiecałam sobie, że w 2021 roku powrócę do blogowania, ale poniosłam na tym polu sromotną porażkę. Motywowana przez moją najwierniejszą czytelniczkę w os...
  • Booklove
    Książka na Mikołajki - Co polecam w tym roku na Mikołajki. Subiektywnie i krótko. Zbigniew Rokita „Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku” (Wydawnictwo Czarne) To jest książka, którą po ...
  • To Read Or Not To Read - recenzje książek
    Książka bez emocji? - "Almond" Sohn Won-Pyung [RECENZJA] - Nigdy nie sądziłam, że spotkam się kiedyś w swoim życiu z książką, która w każdym calu będzie pozbawiona emocji, a jednak jednocześnie wywoła całą lawinę...
  • Filologika – wyprowadzi cię z błędu!
    Similique quis a libero enim quod corporis - Similique quis a libero enim quod corporis saepe quis. Perspiciatis velit quae consectetur consequatur eligendi. Omnis officiis quis culpa possimus exercit...
  • Blog o książkach
    Turbulencja – Dariusz Kulik - Jeśli zastanawiasz się, czy sięgnięcie po tę książkę rozwieje wszystkie Twoje obawy związane z lataniem samolotem to odpowiedź jest prosta: otóż…nie. Już...
  • 1905
    Czego nauczył mnie pierwszy rok pracy jako front-end developer - Ten wpis miał powstać ponad półtora roku temu, czyli dokładnie wtedy, kiedy rzeczywiście stuknął mi pierwszy rok pracy na stanowisku programistycznym. Sp...
  • Co Za Badziewny Czytacz
    Badziewne recenzje #168 Zabójcza przyjaźń - "Zabójcza przyjaźń" Alice Feeney, Wydawnictwo W.A.BJakiś czas temu czytałam książkę tej samej autorki pod tytułem „Czasami kłamię” i pamiętam, że zrobiła ...
  • Caroline Livre
    „Flying High” Bianca Iosivoni - Seria Bianki Iosivoni „Falling Fast” oraz „Flying high” w pewien sposób reprezentuje książki, których zwykle nie czytam. Tak już jakoś mam, że rzadko sięga...
  • Biblioteczka Suomi - blog kulturalny
    Cienie Nowego Orleanu - Maciej Lewandowski - Odkąd tylko pamiętam zawsze miałam słabość do mrocznych i dusznych opowieści, które podczas czytania wręcz metaforycznie oblepiają cię swoim brudem. Stan...
  • Welcome to room 6277 and please try to enjoy your stay...
    Uwolniona - Tara Westover - Tytuł: Uwolniona Autorka: Tara Westover Wydawnictwo, rok wydania: Czarna Owca, 2019 Liczba stron: 448 Cena: 44,90 zł *~~***~~* Oficjalna recenzja dla po...
  • Do utraty tchu. Uważniej
    "Wyścig po Złotego Żołędzia" | Katy Hudson - [image: Zdjęcie jest ilustracją do treści.] Kupiliśmy memo. Z Psim Patrolem. Już się cieszyłam na popołudnie przy wspólnym stole. Zepchnęłam w ciemny zak...
  • niekulturalnie.pl
    "Milion małych kawałków" - James Frey | Tak wstrząsająca, jak mówią? - Wstrząsająca, kontrowersyjna, zapierająca dech w piersi - tak czytelnicy określają książkę Jamesa Freya. Postanowiłam przekonać się, czy to prawda i czy r...
  • Miasto Książek
    „Kobieta ze szkła” Caroline Lea - Bywa, że do książki przyciąga coś irracjonalnie kuszącego. Dla mnie takim magnesem bywa daleka Północ, surowy krajobraz, zimne wyspy…
  • Gulinka patrzy
    Kristin Hannah – „Zimowy ogród” - Mam wrażenie, że Kristin Hannah dopiero przy okazji „Słowika” stała się popularna w Polsce. Sama byłam przekonana, że to jej pierwsza książka wydana u nas...
  • Maw reads
    E-BOOK: Nie odpisuj - Marcel Moss - O hejcie w Internecie mówi się coraz więcej. To dobrze, warto o nim mówić i z nim walczyć. Jak tylko w zapowiedziach pojawiła się książka Nie odpisuj, kie...
  • Oddychajaca ksiazkami
    #2 Ostatnio obejrzane - dlaczego warto zaczął "Przyjaciół"? - Myślę, że dla większości moich czytelników tego serialu nie trzeba przedstawiać. Uwielbiany na całym świecie pomimo upływu lat, śmieszy i doprowadza do ...
  • DZIEWCZYNA Z BIBLIOTEKI | Blog o literaturze
    Złota trzynastka 2019 roku - Do napisania o najlepszych książkach przeczytanych w 2019 roku zabieram się od początku grudnia. Było to zadanie szalenie trudne - w minionym roku trafił...
  • god save the book
    Filigranowy tekst na rocznicę mamucią [10 lat!] - Moja pamięć utkana jest z lektur. Mam taki osobniczy defekt, że niewiele pamiętam szczegółów ze swojego życia i życia najbliższych. Najważniejsze wydarzeni...
  • Kochajmy książki!
    Przeprowadziłam się! Nowy, stary blog - Blogger uwierał mnie od dawna, ale przeprowadzki nie planowałam. Jeśli tu czasem wpadacie, to wiecie, jak ja bloguję. Okazyjnie, z rzadka, zrywami. Przez t...
  • Sweeciak.pl
    Marzenia są po to aby je spełniać - Pamiętam czasy aparatów analogowych. Człowiek kupował kliszę, pstrykał zdjęcia a potem szedł do punktu fotograficznego i z niecierpliwością oczekiwał na ...
Pokaż 5 Pokaż wszystko

Razem kulturalnie

Copyright © Panna Zabookowana. Designed by OddThemes