Jakoś tak zwykle, niekorzystnie się składa, że twórczynie najbardziej oryginalnych i zapadających w pamięci serii, pozostają autorkami jednego dzieła. Nie wiem, i prawdopodobnie już się tego nie dowiem, z czego wynika owe zjawisko, ale fakt pozostaje faktem. Nawet nie możecie sobie wyobrazić jak wielka była moja radość, kiedy okazałą się, że jedna z najbardziej cenionych prze mnie autorek literatury młodzieżowej nie podzieli owego losu.Tyle, że mój entuzjazm znikł równie szybko jak się pojawił, a owe uczucie zastąpiło ogromne rozczarowanie. Bo ponowne wykorzystanie Nocnych Łowców jako podstawa dla całej fabuły, zdecydowanie nie były tym czego oczekiwałam. A przynajmniej tak wówczas myślałam.
Kiedy ciotka Tessy umiera, osamotniona dziewczyna postanawia opuścić Amerykę i rozpocząć nowe życie w całkiem nowym miejscu. Korzystając z zaproszenia brata, przypływa na pokładzie statku Maine do wiktoriańskiego Londynu. To nie on wita jednak Tessę na brzegu, ale dwie tajemnicze kobiety zwane Mrocznymi Siostrami. Londyn - miejsce, które miało być dla dziewczyny alternatywą na lepszą przyszłość, okazała się największym koszmarem/ Szantażowana, pojmana i torturowana Tessa dowiaduje się zaskakujących prawd o swojej tożsamości. I nie wiadomo jak skończyłaby się jej historia gdyby nie pomoc Nocnych Łowców.
Tessa nie wie kim są tajemniczy mężczyźni, mimo to postanawia ich obdarzyć zaufaniem. William i Jem, otwierają przed nią całkiem nowy, przerażający świat. Świat Podziemi, w którym królują wampiry, czarownicy i inne nadnaturalne istoty; i świat, w którym prawdopodobnie został uwięziony jej brat. Tylko Nocni Łowcy,wojownicy strzegący ludzi przed demonami, mogą jej pomóc. Zwłaszcza, że poszukiwaniem Tessy zajmuje sie ktoś więcej niż Mroczne Siostry. Ktoś dużo silniejszy i potężniejszy, kto nigdy się nie waha...
Tworząc w "Darach Aniołów" świat Nocnych Łowców, autorka zadbała o najdrobniejsze detale. Środowisko owych wojowników posiada nie tylko własną symbolikę czy hierarchię, ale też historię i wiążące się z nią legendy. Biorąc pod uwagę nakład pracy jaki wykonała pani Clare, nie powinno więc nas dziwić, że autorka po raz kolejny skorzystała z owego materiału. A jednak zdziwiło. Bo sądzę, że nie byłam osamotniona w swoim rozczarowaniu. Wydawało mi sie, że pani Clare zakpiła sobie ze swoich czytelników, poszła na łatwiznę i oddała nam w ręce "odgrzany kotlet".
Nie wpadło mi do głowy, że choć obie serie łączy postać Nocnych Łowców, są to dwie, całkiem różne, odrębne historie. "Mechaniczny Anioł" większy nacisk kładzie na relacje międzyludzkie, i pisząc to wcale nie mam na myśli miłości między kobietą a mężczyzną. Nie. Cassandra Clare skupia się na relacji łączącej parabrati czyli w tym przypadku Willa i Jema. Ukazanie tej silnej, męskiej zażyłości wychodzi zresztą autorce naprawdę dobrze i stanowi jeden z najjaśniejszych punktów historii.
Przede wszystkim jednak, "Mechaniczny Anioł" to historia o poszukiwaniu bliskości drugiego człowieka. Każdy charakter, który wyszedł spod pióra Cassandry Clare jest inny, ale łączy je jeden wspólny element - żaden z nich nie jest w pełni szczęśliwy, bo czuje się zbyt samotny. Cassandra Clare na łamach swojej powieści ukazuje jednak alternatywne sposoby radzenia sobie z ową sytuacją - Tessa podporządkowuje swoje życie poszukiwaniom brata, Jem odsuwa się w cień, Will traktuje ludzi dokoła z dystansem i chłodem, a Jessamine rozpaczliwie stara się odnaleźć wielką miłość. Owa problematyka sprawia, że powieść z pogranicza fantastyki, nabiera bardziej uniwersalnego charakteru.
Choć charaktery bohaterów są inne i wyjątkowe, można odnaleźć pewne elementy wspólne łączące postacie "Darów Anioła" i "Diabelskich Maszyn". Bo tak na przykład Tessa jest delikatną, łatwo popadającą w problemy dziewczyną, która bardzo potrzebuje męskiego wsparcia, Jessamine piękną i świadomą swej ponadprzeciętnej urody kobieta, a Will..agresywnym, ostrożnym w okazywaniu miłości chłopcem, który wydaje się nie mieć najmniejszej ochoty na zrobienie kroku w kierunku dorosłości. Na całe szczęście jednak każdy z nich otrzymuje pewien powiew świeżości, odróżniający go od "pierwowzoru".
Widać, że "Mechaniczny Anioł" nie jest pierwszym tytułem w dorobku Cassandry Clare. Styl, którym posługuje się autorka, przepełniony jest emocjami. Ból miesza się tam z radością, wzruszenie ze sporą dawka humoru, a miłość z nienawiścią. Owa proporcjonalność zachodzie zresztą nie tylko na poziomie emocjonalnej strony powieści. Możemy ja dostrzec również w samej fabule - Cassandra Clare ograniczyła sceny walki z demonami na rzecz przedstawienia bardziej codziennego życia Nocnych Łowców.
"Mechaniczny Anioł" to powieść, która utwierdziła mnie w przekonaniu, że pani Clare zasługuje na miano jedne z lepszych autorek popularnego gatunku paranormal romans. Od czasu "Miasta Kości" pisarka zdecydowanie doszlifowała swój warsztat,doszła również do wprawy w zachowaniu odpowiedniej proporcji jeżeli chodzi o emocjonalną i fabularną stronę powieści. "Mechaniczny Anioł" dorównał poziomem "Darom Anioła" a cała seria jest na najlepszej drodze do tego by je prześcignąć.
Ocena: 10/10
Diabelskie Maszyny:
Mechaniczny anioł | Mechaniczny książe
16 comments
Czytałam dość dawno, więc nie pamiętam już dokładnie całej lektury, ale wiem, że niezbyt przypadła mi do gustu.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie wolę jej pierwszą serię.
Pozdrawiam
Cóż, trudno czymkolwiek przebić postać Jace'a ;)
UsuńO tak, Diabelskie Maszyny jak najbardziej dorównują DA, ale też bardzo się od nich różnią. Warto wspomnieć, że Mechaniczny anioł rozgrywa się w "dawnych czasach" w Anglii, nie wiem który to wiek, ale różnice są znaczne. Dzięki takim elementom nie jest to właśnie taki "odgrzewany kotlet". Uwielbiam ksiązki Clare ^^
OdpowiedzUsuńOgromnie cieszę się, że mimo raczej mało optymistycznych przeczuć sięgnęłam po "Mechanicznego Anioła" Twórczość pani Clare jest nie do podrobienia ;)
Usuńostatnio głośno na blogach o tej pozycji. do tej pory się wahałam, ale chyba się skusze, muszę także poznać styl autorki :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać!:)
OdpowiedzUsuńJaka wysoka ocena! Chyba warto tę książkę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńŚwietna seria. Czekam niecierpliwie na trzeci tom:)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę na liście, ale książki jeszcze na razie niestety brak.
OdpowiedzUsuńNaprawdę 10/10? Mi niezbyt podobała się ta część i strasznie zawiodłam się na pani Clare po niej. Tak samo jak przeczytałam 4 część DA. Nie mogłam uwierzyć, ze autorka tak wszystko popsuła. Niemniej jednak czytałam, że następna część Piekielnych Maszyn jest duużo lepsza od tej i nie mogę się doczekać kiedy ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńZauważyłam, ze w trzecim akapicie wkradł Ci się mały błąd: ,,Tessa nie wiem kim są tajemniczy mężczyźni,'' - nie wie? :)
Dziękuję za zwrócenie uwagi ;)
UsuńCzwartej części Darów Anioła jeszcze nie czytałam więc nie mogę się wypowiedzieć. Ale "Mechaniczny Anioł" zupełnie podbił moje serducho. Chyba jestem bezkrytyczna jeżeli chodzi o panią Clare ;)
Diabelskich* :o :D
OdpowiedzUsuńA ja przyznam szczerze, że porównując Miasto Kości do Mechanicznego Anioła, to ta pierwsza książka wydaje mi się lepiej dopracowana. W Mechanicznym brakowało mi atmosfery XIX wieku - w drugiej części już nie mam się do czego przyczepić, bo powieść jest tak dramatyczna, ze na nic innego poza Willem nie byłam w stanie zwracać uwagi ;) Poza tym Dary Anioła są bardziej młodzieżowe, bardziej spektakularne. W sumie masz racje - Diabelskie Maszyny opowiadają w pierwszej kolejności o emocjach, o kontaktach międzyludzkich. I to się Cassandrze świetnie udaje - potrafi doprowadzić i bohatera i czytelnika do skraju wytrzymałości ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cassandrę i przeczytam chyba wszystko, co wyjdzie spod jej pióra. :) Choć Dary Anioła spodobały mi się trochę bardziej, Mechaniczny Anioł również przypadł mi do gustu. ;)
OdpowiedzUsuńMam w planie, wręcz muszę przeczytać!:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę trylogię! Co prawda pierwszej serii Pani Clare nie miałam jeszcze okazji czytać, ale mam zamiar to nadrobić zaraz po tym jak przeczytam ostatni tom "Diabelskich maszyn" :D
OdpowiedzUsuńKażdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala