Uwielbiam historie pełne romantyzmu - opowieści, w których wielka namiętna miłość gotowa jest pokonać wszelkie przeciwności losu. Nie oznacza to jednak, że szukam go wszędzie, w każdej możliwej powieści i że to on w głównej mierze rzutuje na moją ocenę. Gdyby tak było sięgałabym tylko i wyłącznie po romanse, ewentualnie patchworkowe twory, w których miłość wciąż odgrywa główne skrzypce, ale gdzieś w tle mamy do czynienia z jakimś wątkiem kryminalnym/wydarzeniem historycznym. Czasami jednak nawet moja romantyczna dusza potrzebuje czegoś więcej. I właśnie to "więcej" otrzymuje w trakcie lektury "Córki piekarza".
Elsie Schmidt jest naiwną nastolatką, której myśli, mimo rozgrywającej się w tle wojny, zaprzątnięte są pierwszym pocałunkiem, balem czy kieliszkiem szampana. Jest to o tyle możliwe, że cała rodzina dziewczyny znajduje się pod opieką wysoko postawionego oficera SS - mężczyzny, który pragnie poślubić Elsie. Kiedy w wigilię Bożego Narodzenia na progu jej domu staje mały żydowski uciekinier, życie dziewczyny ulega jednak diametralnej zmianie. Sześćdziesiąt lat później w El Paso do cukierni "U Elsie" trafia Reba Adams. Praca nad świątecznym felietonem, nieoczekiwanie zbacza z obranego toru - staje się pretekstem do ożywienia, starej zapomnianej historii...
"Córka piekarza" nie przedstawia nam historii niedoścignionych bohaterów czy też zwyrodniałych zbrodniarzy, lecz losy zwykłych ludzi, w których dobro i zło miesza się ze sobą i których poczynania nie zawsze zostaną odczytane przez czytelników jako właściwe. To taka opowieść pełna odcieni szarości, w której trudno wytypować bohaterów i czarne charaktery. Sarah McCoy zmusza swoje postacie do podejmowania trudnych wyborów, których my - ludzie żyjący w czasach pokoju - nie jesteśmy sobie nawet w stanie wyobrazić, i pozwala im na popełnianie błędów. Bo łatwo nam oskarżyć oficera SS o rozdzielenie rodziny; łatwo oceniać ludzi za to, że nie pomogli małemu uciekinierowi, ale tak naprawdę nie mamy pewności co sami zrobilibyśmy w podobnej sytuacji.
Sarah McCoy ukazuje dwoistą naturę człowieka nie tylko w czasach wojny. Dzięki temu, że powieść osadzona została na dwóch płaszczyznach czasowych, autorka pokazuje nam, że nawet teraz jesteśmy zmuszeni do dokonywania wyborów, które odcisną piętno w przyszłości - nie zawsze takich, w których na szali zostaje postawione ludzkie życie, ale niezmiennie trudnych. Co mnie ujęło to fakt, że Sarah McCoy nie ocenia swoich bohaterów a nawet jeśli - każdemu daje szanse na poprawienie swoich błędów, rehabilitacje w oczach czytelnika i samego siebie.
"Córka piekarza" nie porusza tylko i wyłącznie tematyki dylematów moralnych. Sarah McCoy wplotła do swojej powieści również problematykę próby pogodzenia się z bolesną przeszłością, historię (i to nie jedną!) o miłości - i to zarówno taką romantyczną, jak i rodzicielską. A na dodatek uchyliła rąbka tajemnicy i podzieliła się z czytelnikami kilkoma kultowymi przepisami cukierni "U Elsie", które może i nie podnoszą waloru powieści, ale stanowią doskonały dodatek.
Sarah McCoy rzeczywiście stworzyła powieść niczym "piękny klejnot"; która nie tylko przynosi rozrywkę, ale i posiada ogromną wartość. "Córka piekarza" to powieść o ludzkich dylematach; historia, która chwyta za serce i na długo pozostaje w pamięci. Jeśli przepadacie za pozycjami z gatunku historical fiction jestem pewna, że pokochacie i ten tytuł, a nawet jeśli nie - i tak powinniście spróbować. Takie historie po prostu powinno się poznać.
★★★★★
Elżbieta Kowalewska
fikcja historyczna
Kala poleca
książki
literatura amerykańska
powieść obyczajowa
Sarah McCoy
wydawnictwo Świat Książki
0 comments