TYTUŁ: Nie licząc kota, czyli kolejna historia miłosna
AUTOR: Kasia Bulicz-Kasprzak
WYDAWNICTWO: Nasza Księgarnia
MIEJSCE I DATA WYDANIA: Warszawa 2012
Muszę przyznać, że mimo iż serię Babie Lato darzę ogromną sympatią, do lektury tego konkretnego tytułu podchodziłam raczej sceptycznie. Bo, po pierwsze, nie potrafię zrozumieć osób ślepo zakochanych w kotach,których po prostu najzwyczajniej w świecie nie lubię. A po drugie, również i końcowa część tytułu nie zapowiadała świeżej, oryginalnej historii. Tyle, że pani Bulicz-Kasprzak udowadnia, że jednak mimo wszystko - fabule opartej na wielokrotnie powielanym schemacie czy braku nagłych, dynamicznych zwrotów akcji - można stworzyć cudowną, ciepłą historię z morałem i po raz kolejny podważyć autorytet mojego kobiecego instynktu.
Asa nie narzeka na swoje życie. Ma u swojego boku kochającego mężczyznę (co z tego, że nie przejawia ochoty na to by uczynić kolejny krok w ich związku?), dobrą pracę jako wykładowca na uczelni (choć już niekoniecznie dobrze płatną) i urokliwe mieszkanko ( tyle, że teoretycznie jest ono własnością jej partnera). I choć w porównaniu ze swymi rówieśniczkami. które szczycą się swoją rodziną/prężnie rozwijającą się karierą Aśka nie ma się czym chwalić, czuje się szczęśliwa. I wcale nie potrzebuje niczego więcej, a już z pewnością nie spadku od znienawidzonej ciotki.
Aśka nigdy nie miała dobrego kontaktu z ciotką, mimo że w pewnym etapie życia to właśnie ciotka zastępowała jej rodziców. Odkąd rozstały się przed kilku laty, nie miały ze sobą kontaktu. By uniknąć kontaktu z przeszłością, Aśka nie pojawia się nawet na pogrzebie ciotki. Dopiero niespodziewana wiadomość o spadku zmusza kobietę do konfrontacji ze wspomnieniami.
Rodzinne miasto uległo nieuniknionym zmianom, pewne rzeczy i ludzie pozostały jednak takie same. Aśka musi zmierzyć się nie tylko z własną przeszłościom, ale i konsekwencjami związanymi ze spadkiem. Bo rodzinne mieszkanie nie jest jedyną rzeczą, którą odziedziczyła Aśka. Kobieta musi zmierzyć się również ze wścibską sąsiadką, upartym i tajemniczym kotem a także przystojnym notariuszem...
Trudno wyzbyć się wrażenia, że ogólny zarys fabuły został oparty na pewnym schemacie. Nie dość że główna bohaterka nieoczekiwanie staje się posiadaczką spadku to jeszcze na dodatek oczywiście los styka ja z przystojnym (i wolnym) mężczyzną. Historia znana jak świat, prawda? Byc może, za to wyjście z owej sytuacji, a co za tym idzie rozwinięcie pobocznych wątków wyłamuje się już z wszelkich schematów Bo owy spadek jest dla głównej bohaterki raczej udręką niż darem losu , a przystojny kawaler nie znajduje się w kręgu zainteresowania kobiety.
Wbrew temu co głosi tytuł, powieść tą w ogóle trudno nazwać historią miłosną. Owszem, autorka sporo mówi o miłości, ale wątek romansowy (o ile w ogóle można go tak nazwać) zostaje zepchnięty na dalszy plan. Pani Kasia Bulicz-Kasprzak skupia się głównie na tym by ukazać powolny proces zmian jakie zachodzą w charakterze głównej bohaterki - to jak zaczyna radzić sobie z przeszłością i jak wpływa to na jej teraźniejszość. Autorka dotyka kilku trudnych, ale aktualnych tematów, choć wplata je do historii bardzo subtelnie.
Choć historia ma delikatnie gorzki posmak - choćby przez poruszony wątek migracji zmuszający rodzinę do rozłąki - całość ma jak najbardziej wydźwięk pozytywny. Autorka kreuje jedynie białych lub lekko "zszarzałych" bohaterów. W każdym, nawet w tych, którzy wydają się jednoznacznie źli, znajduje pozytywne cechy charakteru. I choć początkowo podobna kreacja wydala mi się zbyt odrealniona, szybko zdołałam się do niej przyzwyczaić.
Kasia Bulicz-Kasprzak ma lekkie, wprawne pióro, dlatego po lekturze trudno poznać, że powieść ta jest debiutem autorki. Partia narracyjna poprowadzona z punktu widzenia kota najdobitniej ukazuje kunszt autorki. Przypatrując się otaczającemu światu oczami kota, nie sposób nie uśmiechnąć się pod nosem. Jedyne do czego się przyczepię to historia przeszłości ciotki. Taka ciekawa opowieść zasługuje na więcej niż kilka słów w listach i domysły czytelnika!
Czy polecam? Oczywiście. "Nie licząc kota, czyli kolejna historia miłosna" to świetnie napisana i ciekawa powieść, która doskonale sprawdza się na wieczorną lekturę. Już zacieram ręce a kolejny tytuł z serii Babie lato z nową powieścią pani Bulicz-Kasprzak na czele!
Wbrew temu co głosi tytuł, powieść tą w ogóle trudno nazwać historią miłosną. Owszem, autorka sporo mówi o miłości, ale wątek romansowy (o ile w ogóle można go tak nazwać) zostaje zepchnięty na dalszy plan. Pani Kasia Bulicz-Kasprzak skupia się głównie na tym by ukazać powolny proces zmian jakie zachodzą w charakterze głównej bohaterki - to jak zaczyna radzić sobie z przeszłością i jak wpływa to na jej teraźniejszość. Autorka dotyka kilku trudnych, ale aktualnych tematów, choć wplata je do historii bardzo subtelnie.
Choć historia ma delikatnie gorzki posmak - choćby przez poruszony wątek migracji zmuszający rodzinę do rozłąki - całość ma jak najbardziej wydźwięk pozytywny. Autorka kreuje jedynie białych lub lekko "zszarzałych" bohaterów. W każdym, nawet w tych, którzy wydają się jednoznacznie źli, znajduje pozytywne cechy charakteru. I choć początkowo podobna kreacja wydala mi się zbyt odrealniona, szybko zdołałam się do niej przyzwyczaić.
Kasia Bulicz-Kasprzak ma lekkie, wprawne pióro, dlatego po lekturze trudno poznać, że powieść ta jest debiutem autorki. Partia narracyjna poprowadzona z punktu widzenia kota najdobitniej ukazuje kunszt autorki. Przypatrując się otaczającemu światu oczami kota, nie sposób nie uśmiechnąć się pod nosem. Jedyne do czego się przyczepię to historia przeszłości ciotki. Taka ciekawa opowieść zasługuje na więcej niż kilka słów w listach i domysły czytelnika!
Czy polecam? Oczywiście. "Nie licząc kota, czyli kolejna historia miłosna" to świetnie napisana i ciekawa powieść, która doskonale sprawdza się na wieczorną lekturę. Już zacieram ręce a kolejny tytuł z serii Babie lato z nową powieścią pani Bulicz-Kasprzak na czele!
5/6
Za lekturę dziękuję wyd. Nasza Księgarnia
8 comments
Masz rację, fabuła brzmi bardzo schematycznie, ale skoro uważasz, że autorka ciekawie z ego wybrnęła, to chyba Ci zaufam ;)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, u mnie też nowa recenzja ;)
http://marcepankowy-swiat-ksiazek.blogspot.com/2013/06/moj-may-mechaniczny-anio-infernal.html
W końcu znalazłam osobę, która tak jak ja nie przepada za kotami, jee! <3
OdpowiedzUsuńA recenzja naprawdę ciekawa i naprawdę fajna ci wyszła :3 Muszę ci powiedzieć, że ostatnio Twój blog jest jednym z moich ulubionych :3 Książkę po takiej rekomendacji muszę przeczytać, tym bardziej, że lubię serię Babie Lato i Nasza Księgarnia raczej mnie nie zawodzi swoimi pozycjami :3
O, u mnie dziś notka o tej samej książce ;)) A i odczucia mamy bardzo podobne. Też czekam z niecierpliwością na kolejną powieść tej autorki :))
OdpowiedzUsuńBrzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńMiło jest być tak zaskakiwanym. Oczekuje się czegoś zwykłego, a tu proszę.;)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko raczej sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńNie znam ani autorki, ani tytułu książki. Na razie niestety sobie odpuszczam lekturę.
OdpowiedzUsuńSerii niestety nie znam, tak samo jak autorki. Jednak książka wydaje się ciekawa, więc czuje że niebawem pewnie przeczytam całą serię :)
OdpowiedzUsuńKażdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala