TYTUŁ: Upalne lato Kaliny
AUTOR: Katarzyna Zyskowska-Ignaciak
WYDAWNICTWO: MG
MIEJSCE I DATA WYDANIA: Kraków 2013
Niejednokrotnie przekonałam się już, że każdy człowiek, a już pisarz w szczególności, posiada więcej niż jedną twarz. Polscy autorzy również mają nie mały udział w tym odkryciu. Człowiek zasiada do lektury z jakimś wyobrażeniem (no bo przecież zna! na pewno zna to nazwisko)a tu proszę - niespodzianka! Otrzymuje coś zupełnie innego. A w tym konkretnym przypadku, coś co przekracza wszelkie nasze oczekiwania.
Marianna, poturbowana przez wojnę, samotna i nieszczęśliwa kobieta, nigdy nie dopuściła nikogo do siebie na tyle blisko by zrozumiał jej motywację. Nawet własnej córki. To dlatego Kalina, mimo lat, wciąż wydaje się być zagubionym, zranionym dzieckiem. Nie doznała miłości inie potrafi obdarzyć nią innych. Małżeństwo ze sporo starszym mężczyzną po prostu ją uwiera, a maleńka córeczka staje się zbędnym balastem, albo wyrzutem sumienia - podrzuconym starej niani pod opiekę.
Letnie wakacje u Boldowej mają być ostatnią chwilą wytchnienia. U boku przyjaciół i męża, w starej zakopiańskiej willi Kalina ma odreagować stres związany z magisterką. Beztroskie chwile zostają jednak zakłócone. Widmo przyszłego życia z dzieckiem i mężem , którego obchodzi głównie praca czyni Kalinę jeszcze bardziej samotną i nieszczęśliwą. Czy pobyt w Zakopanem może uleczyć zranioną duszę kobiety? I czy ktoś kto nie zaznał miłości, może nauczyć się kochać?
Katarzyna Zyskowska-Ignaciak dała mi się poznać jako pisarka obdarzona lekkim, dowcipnym piórem, autorka całkiem przyjemnego, choć niekoniecznie zapadającego w pamięć czytadła. Nie spodziewałam się, że lektura "Upalnego lata Kaliny" tak dalece odbiegać będzie od mojego poprzedniego spotkania z autorką. Że zamiast uśmiechu przyjdzie mi wylać parę łez, a zamiast odprężenia odnajdę punkt zaczepienia do refleksji. I tylko jedno się nie zmieniło, podziw dla warsztatu i pomysłu pani Katarzyny Zyskowskiej-Ignaciak.
"Upalne lato Kaliny" trudno nazwać lekką i odprężającą lekturą, mimo że atmosfera gorących wakacji wydaje się adekwatna dla takiego gatunku. Katarzyna Zyskowska-Ignaciak wykorzystuje jednak letni, górski krajobraz by opowiedzieć swoim czytelnikom przepełnioną smutkiem i chwytającą za serce historię. Historię o miłości, a właściwie o jej braku. O tym jak ważne jest to by kochać i być kochanym, i że nigdy nie jest za późno by naprawić błędy z przeszłości.
Katarzyna Zyskowska-Ignaciak na przestrzeni powieści kreuje przekonujące, żywe portrety bohaterów; każdemu stara się poświęcić odrobinę miejsca i uwagi, na pierwszy plan wysuwa jednak dwie główne postacie. Szczęściarze, którzy mieli okazje czytać poprzednią część serii z pewnością znają jedną z nich. Marianna, choć bezpośrednio nie występuje prawie wcale w powieści, bez wątpienia odgrywa jedną z kluczowych ról. Przywoływana we wspomnieniach i liście Gabrysi budzi raczej sprzeczne uczucia w czytelniku, zwłaszcza gdy ten nie zna jeszcze jej losów. Ciężko postrzegać ją w jasnych barwach, gdy spogląda się na to jak jej postępowanie wpłynęło na życie Kaliny. To właśnie Kalina, mimo potknięć i błędów, wzbudza w czytelnikach więcej sympatii. Fakt, że nie znałam Marianny wcześniej, że nie zżyłam się z nią tak jak te osoby, które przeczytały "Upalne lato Marianny", sprawiły że łatwiej przychodziło mi zaakceptować osąd Kaliny na matce; że oceniłam Mariannę zanim miałam do tego prawo.
Katarzyna Zyskowska-Ignaciak zupełnie mnie oczarowała. Zagrała na moich emocjach i poruszyła najczulsze struny. "Upalne lato Kaliny" to pełna bólu i smutku historia o potrzebie miłości. Historia, która -wiem to na pewno - podbije wasze serca. Miejmy nadzieję, że autorka nie pozostawi nas długo z rozerwanym z bólu sercem i stworzy kolejną część serii. Do tego czasu z pewnością sięgnę po "Upalne lato Marianny". Was również zachęcam do nadrobienia zaległości. Jak widać, autorka sprawdza się w każdej konwencji.
6/6
3 comments
Nie miałam przyjemności przeczytać, a szkoda, bo zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńtematycznie książka nie dla mnie - nie zachęca mnie nawet ciekawa recenzja i wysoka nota :(
OdpowiedzUsuńMoże i kiedyś się skuszę, lecz nie będę jej specjalnie szukać na razie.
OdpowiedzUsuńKażdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala