Rykoszet - Sandra Brown


Lubię kryminały i powieści sensacyjne. Może nie jestem jakimś znawcą gatunku, ale mam swoją małą, zaufaną listę autorów, którą z roku na rok sukcesywnie staram się powiększać. Metodą prób i błędów szukam nowych nazwisk, którym uda się zaspokoić jesienny apetyt kryminalnego głodomora. Nie zawsze są to poszukiwania owocne, ale zdarzają się i te o "szczęśliwym zakończeniu". Nazwisko Sandry Brown nie było mi zupełnie obce, choć - prawdę powiedziawszy - kojarzyła mi się z nieco innym typem literatury i gdyby nie wznowienie "Rykoszetu", pewnie jeszcze długo nie sięgnęłabym po jej twórczość. A szkoda, bo to naprawdę całkiem dobry, trzymający w napięciu kryminał. 

Związek sędziego okręgowego - Cata Lairda i jego młodej małżonki - Elise zawsze wzbudzał spore zainteresowanie. Kobieta nie wywodzi się z bogatej rodziny a jej "poprzednie" życie owiane jest tajemniczą atmosferą skandalu. Choć Elise i Cato wyglądają na szczęśliwych, według większości plotkarzy to małżeństwo zawarte tylko i wyłącznie ze względu na majętność sędziego. Plotki ostatnio co prawda nieco ucichły, ale nie długo mogą wybuchnąć na nowo bo oto w środku nocy w domu sędziego dochodzi do strzelaniny. Według zeznań Lairda i jego żony ofiarą został przypadkowy włamywacz a sama Elise działała w obronie koniecznej. Tyle, że dla detektywa Duncana Hatchera i jego partnerki DeeDee Brown sprawa nie jest wcale tak oczywista. Zeznania Elise są dosyć mętne a jej dziwne zachowanie i zagadkowa wiadomość budzą coraz więcej wątpliwości. Duncan nie tylko będzie musiał rozwikłać ową sprawię lecz również zrobić wszystko by obronić się przed dziwnym pociągiem jaki odczuwa względem podejrzanej.

To nie jest powieść, w której autorka wita was z pustymi rękami  a wszystkie odpowiedzi serwuje dopiero na deser. Sandra Brown stosunkowo szybko podsuwa nam pod nos możliwą alternatywę wydarzeń. Rzuca jednak jedynie samą sugestię niepopartą żadnymi dowodami i to w gestii czytelnika pozostawia decyzję komu powinien zaufać. Tyle że w brew pozorom ta decyzja wcale nie jest prosta. W obu przedstawionych możliwościach jest bowiem sporo niedomówień i nieścisłości, a autorka zamiast je rozwiewać, jedynie je mnoży.

Podoba mi się konsekwencja z jaką Sandra Brown buduje sylwetki swoich bohaterów. Owszem, skupia się raczej na głównych postaciach, których nie ma dużo, ale i tak zachwyca ich niejednoznacznością. Z jednej strony autorka ukazuje ich jako ludzi o silnym kręgosłupie moralnym - ludzi z zasadami, wiernym swoim racjom;  z drugiej  pokazuje, że nawet oni mogą się ugiąć, gdy w grę wchodzą silne emocje. Z reguły nie są to bohaterowie, które z miejsca budzą sympatię czytelników, ale za to wzbudzają respekt i szacunek (no, przynajmniej do chwili, gdy pokazują swoją prawdziwą twarz). 

Być może niektórych z was niepokoi to jaką rolę w fabule odgrywa wątek miłosny - bo pewnie po opisie zdążyliście się już zorientować, że on występuje. Uspokajam was jednak, że - przynajmniej w moim odczuciu - nie przyćmił on całości. Przez większą część powieści jako taki związek uczuciowy pozostaje w kwestii czysto hipotetycznej i wprowadza do fabuły ciekawy wątek rozdarcia między poczuciem obowiązku, a faktycznymi uczuciami. Poza tym, nie ma co ukrywać, że sporym gronem czytelników twórczości Sandry Brown są kobiety i to kobiety oczekujące jakiegoś wątku "romantycznego". Zapotrzebowanie na kryminały z drobnymi elementami romansu więc jest, a autorka w przypadku "Rykoszetu" po prostu go zaspokoiła, zachowując przy tym odpowiednie proporcje. 

Sandra Brown ma lekkie, wprawne pióro i umiejętność utrzymywania zainteresowania czytelników. "Rykoszet" to dobry kryminał, który nie wyróżnia się może zbyt wyszukanym rozwiązaniem, ale który i tak może niejednokrotnie zaskoczyć. Pani Brown zyskuje w oczach czytelnika za ciekawe, niejednoznacznie nakreślone portrety bohaterów, ale także za umiejętne wplecenie wątku miłosnego, który nie przysłania najistotniejszych elementów fabuły. Ja z lektury "Rykoszetu" jestem usatysfakcjonowana i z pewnością sięgnę również po inne tytuły autorki. A was zachęcam do lektury - kryminały są zdecydowanie najlepsze na długie, jesienne wieczory. 

 ★★

4 comments