Panna Zabookowana
  • STRONA GŁÓWNA
  • TEKSTY
    • Lifestyle
    • Książki
      • Recenzje
      • Zestawienia
      • Inne
    • Podróże
    • Kultura
  • KONTAKT

Dostałam czytnik na któreś urodziny - nie potrafię teraz stwierdzić, kiedy dokładnie, ale prawdopodobnie było to około sześciu/siedmiu lat temu. Zamierzałam wówczas czytać książki w oryginale tj. w języku angielskim i wydawało mi się, że będę korzystać z Kindle'a non stop. Tak rzeczywiście było, ale przez bardzo krótki okres - czas zweryfikował wkrótce moje podejście do sprawy i po kilku miesiącach intensywnego użytkowania, czytnik powędrował do szafy. I leżał tam przez kilkanaście miesięcy jeśli nie dłużej... Wspominałam o tym już kilkakrotnie na blogu i na swoich mediach społecznościowych, ale ostatnimi czasy sporo w moim życiu się zmieniło. Obroniłam pracę magisterską i skończyłam swoją studencką pracę jako obsługa imprez i wydarzeń kulturalnych. Zamiast tego zaczęłam pracować jako młodszy bibliotekarz - w jednej z krakowskich filii, umiejscowionej nie tak daleko od miejsca mojego zamieszkania. I wszystko byłoby super - pracuję otoczona książkami, spotykam ogrom niesamowicie sympatycznych ludzi i bardzo szybko przemieszczam się na trasie dom-praca, praca-dom - tylko że straciłam jakieś 3/3,5 godziny dziennie, które zazwyczaj poświęcałam na lekturę (czyt. moją podróż komunikacją miejską).

Początkowo wciąż zabierałam ze sobą książkę „na drogę", tyle że zazwyczaj, kiedy wsiadałam do autobusu był on już niemal całkowicie wypełniony ludźmi i musiałam zadowolić się miejscem stojącym, a jakieś dziesięć przystanków później byłam już na miejscu. Jeżeli w trakcie drogi chociaż wyciągnęłam książkę, mogliśmy mówić o sukcesie. Jasne, czytanie nie jest formą wyścigów i nie ilość jest najważniejsza, ale teraz czuję, że jeszcze bardziej niż wcześniej muszę orientować się „co słychać" na rynku wydawniczym. Szukałam zatem sposobu na to, żeby wykorzystać te kilkanaście minut drogi w jedną stronę na lekturę. I zaczęłam bardziej interesować się ofertą abonamentu Legimi.

Będąc blogerem książkowym i przynależąc do rozmaitych grup czytelniczych na Facebooku, nie da się nie słyszeć o ofercie Legimi, ale jakoś nigdy wcześniej mnie ona nie zainteresowała. Byłam przekonana, że czytanie ebooków nie jest dla mnie i że inwestując w taki abonament, wyrzucę pieniądze w błoto. Za namową Pani Mamy postanowiłam jednak spróbować - żeby uniknąć skoku na głęboką głowę, chciałam po prostu najpierw wypróbować 14-dniowy okres próbny. Zdecydowałam się na pakiet z umową na 12 miesięcy z możliwością dostępu do ebooków i audiobooków bez limitu  i ściągnięcia 10 ebooków na miesiąc na Kindle’a. Jakie są moje wrażenia po kilku miesiącach korzystania z abonamentu?

Cóż, mój światopogląd nie uległ diametralnej zmianie. Chciałabym powiedzieć, że posiadanie abonamentu na Legimi zagłuszyło we mnie potrzebę kupowania nowych książek i posiadania wielkiej, bogatej w różnorodne tytuły biblioteczki, ale minęłabym się tym samym z prawdą. Świadomość, że mogę przeczytać dany tytuł na czytniku, wcale nie spowodowała, że w pierwszej kolejności nie myślę o tym aby zakupić papierowy egzemplarz. Nic na to nie poradzę, że uwielbiam książki - rozumiane nie tylko jako historię zapisaną na kolejnych stronach, ale i fizyczny przedmiot. Ostatnie kilka miesięcy utwierdziło mnie w przekonaniu, że nic nie zastąpi mi dotyku papieru czy widoku kolorowych grzbietów. Rozumiem ludzi, którzy całkowicie przerzucili się na czytanie książek elektronicznych, ale sama nie mogłabym być jedną z nich. Równocześnie jednak, postawmy sprawę jasno już w tym miejscu, jestem absolutnie zachwycona swoim abonamentem na Legimi i nie wyobrażam sobie teraz jego porzucenia. 

W ubiegłych latach zdarzało mi się targać w torbie grube książki - dla przykładu, pamiętam doskonale upychanie w torebce egzemplarza „Tajemnej historii” Donny Tartt, wydanie znakowskie, w twardej oprawie. Pomijam już fakt ciężaru, nawet cieńsze tytuły w miękkich okładkach zajmowały sporo miejsca, a zazwyczaj musiałam jeszcze wygospodarować wolną przestrzeń dla zeszytu z notatkami, pojemnika z jedzeniem czy butelkę wody. Dla kronikarskiego obowiązku zaznaczmy, że czytnik wymaga  takiego miejsca zdecydowanie mniej i nie stanowi takiego obciążenia. Ale oczywiście nie chodzi tylko i wyłącznie o to. 

Czytnik - czy to Kindle, czy jakikolwiek inny model - pozostawia dużo więcej swobody. Zazwyczaj decydowałam się na lekturę książki papierowej w komunikacji, jeśli miałam miejsce siedzące, albo zajęłam tzw. „kącik rowerowy” (kto podróżuje krakowskim tramwajem Krakowiakiem powinien wiedzieć o co chodzi).  Jako osoba z tendencją do głupich wypadków i słabo rozwiniętej koordynacji ruchowej, w przeciwnym wypadku potrzebowałam po prostu obu rąk do tego aby chwycić się poręczy i zapobiec upadkowi w razie nagłego hamowania i nie w głowie było mi przewracanie kolejnych stron. Dzięki czytnikowi czytam swobodnie stojąc w zatłoczonym autobusie (wypróbowałam to wielokrotnie), a nawet w drodze z przystanka do domu/pracy. I jeszcze nikogo przy tym nie staranowałam. W końcu nabrałam też nawyku czytania tuż przed snem. Zazwyczaj ostatnie minuty/godziny przed zaśnięciem spędzałam z telefonem w ręku - scrollując Facebooka, oglądając Instastory, albo nadrabiając filmy na YouTube czy nowe odcinki serialu. Powrót do czytnika zmotywował mnie do tego by zamienić telefon na Kindle'a i przez ostatnie miesiące staram się przed snem przeczytać jeszcze choćby jeden czy dwa rozdziały. 

Legimi posiada bogaty katalog ebooków i audiobooków wchodzących w skład abonamentu, chociaż przyznaję, że do tej pory korzystałam jedynie z tego pierwszego formatu. Jasne, w ofercie nie ma wszystkich tytułów - niektóre ebooki są możliwe poza opcją z abonamentem (tzn. trzeba za nie zapłacić), a innych nie ma w katalogu wcale. Najbardziej żałuję chyba tego, że z oferty wycofała się Grupa Wydawnicza Foksal tj. wydawnictwo W.A.B., Uroboros itp., ale, tak jak wspomniałam, wciąż częściej czytam „w papierze", więc nie jest to dla mnie aż tak duży problem. Zwłaszcza, że większość interesujących mnie pozycji jednak znajduje się w ofercie Legimi i to od daty premiery, a ostatnimi czasy niekiedy nawet wcześniej.

Przyznaję, że gdybym miała dokonywać zakupu czytnika teraz, raczej nie zdecydowałabym się jednak na Kindle'a. Nie chodzi o kwestie techniczne samego urządzenia, pod tym względem nie mam mu nic do zarzucenia. Legimi na Kindle wiąże się jednak z pewnymi niedogodnościami. Pomijam kwestie tego, że posiadając Kindle'a nie mogę skorzystać z darmowych kodów na Legimi, możliwych do dostania co miesiąc w bibliotekach. Po pierwsze, nie wszystkie tytuły dostępne w abonamencie na innych urządzeniach, są równocześnie udostępnione dla użytkowników Kindle'a. Owszem, Legimi wciąż  oferuje takim użytkownikom szeroki katalog tytułów do wyborów, ale kilkakrotnie zetknęłam się już z sytuacją, gdy tytuł, który mnie interesował znajdował się poza moim zasięgiem. Po drugie, korzystanie z abonamentu na Kindle'u wiąże się z koniecznością comiesięcznego podpinania urządzenia do komputera i synchronizacji - to wtedy ściągacie na czytnik interesujące Was tytuły. Ja zazwyczaj od razu wybieram 10 możliwych pozycji, bo zwyczajnie nie chce mi się wykonywać takiej czynności kilkakrotnie w ciągu miesiąca. Jeżeli naszłaby mnie nagła ochota na jakiś tytuł, którego nie ściągnęłam jeszcze na urządzenie, musiałabym czekać do kolejnego okresu odnowienia subskrypcji. Czy mi to przeszkadza? Do tej pory jeszcze nie zdarzyła się taka sytuacja, bo i tak planuję swój TBR wcześniej, a poza tym nie czytam raczej 10 ebooków na miesiąc, więc zbiera mi się zapas ciekawych tytułów. Raz zapomniałam jednak o podpięciu czytnika do laptopa w odpowiednim terminie i kiedy uruchomiłam Kindle'a w autobusie, czekała mnie smutna niespodzianka - straciłam do niego dostęp. 

Przez bardzo długi czas żyłam w przeświadczeniu, że abonament Legimi nie jest dla mnie, a tu proszę - spora niespodzianka, okazuje się, że zostałam jego wielbicielką. A mam wrażenie, że ta sympatia może się jeszcze pogłębić w momencie, gdy kiedyś, jak już wszystko wróci w miarę do normy, przyjdzie mi się udać w jakąś podróż i zaoszczędzę nieco miejsca w walizce (Panna M. wciąż żyje w słodkiej nieświadomości ile grubych tomów dźwigałam jadąc na Majorkę!).

*Zdjęcie użyte w poście pochodzi z banku zdjęć Unsplash, a jego autorem jest @heftiba

W poniedziałek 4 maja skończyłam ćwierć wieku - trochę trudno w to uwierzyć i przyjąć to do wiadomości. Zawsze wydawało mi się, że 25 urodziny to już jakaś graniczna, wyjątkowa data. Że w tym wieku spotkam już miłość swojego życia (przypominam, że naczytałam się w swoim życiu sporo powieści młodzieżowych i romansów, w których główne bohaterki znajdują drugą połówkę w czasach liceum, albo niedługo później). Że będę spełniać się zawodowo, a w wolnym czasie prawdopodobnie będę pracować nad kolejną powieścią (bo oczywiście do 25 roku życia na pewno zdołałam już coś napisać i wydać). I że będę mieszkać w jakimś przytulnym mieszkanku, albo niewielkim domku, z co najmniej dwoma psami - kudłatym maluchem i biszkoptowym golden retrieverem. Jak widzicie, miałam dosyć szczegółowy plan, co nie oznacza, że właśnie tak wygląda moja rzeczywistość. Mam 25 lat i jak na razie cieszę się swoją samotnością. Po skończeniu studiów rozpoczęłam swoją pierwszą pracę „na etacie" i, póki co!, lubię to co robię. Nie wydałam żadnej książki. Ba! jak na razie wszelkie moje próby pisarskie (ostatnia podjęta, kiedy gonił mnie deadline z pisaniem magisterki) kończyły się po kilku rozdziałach. Mieszkam w przytulnym, rodzinnym mieszkanku - z czarną kulką szczęścia (no, teraz już nieco siwawą i „odchudzoną" po wizycie u fryzjera) Tobiaszem. Można zatem śmiało powiedzieć, że nie wszystko potoczyło się zgodnie z moim „wielkim planem", ale nauczyłam się lubić swoje życie takim jakim jest, nawet w tej nowej rzeczywistości, w których przyszło nam żyć.

Pomyślałam jednak, że taka data to idealna okazja do tego by odświeżyć nieco post, który napisałam kilka lata temu, poświęcony dziesięciu książkom, które jakoś zmieniły moje życie. 25 książek na 25 urodziny to zestawienie tytułów, które na różnych etapach życia były dla mnie bardzo ważne - pozycje ulubione i takie, które w jakimś stopniu ukształtowały mnie jako czytelnika, chociaż niekoniecznie nazwałabym je tymi ulubionymi. Starałam się je uporządkować w kolejności, w której je poznawałam, ale jako że nie zawsze zapisywałam czytane lektury - czasami było to trudne.

25 książek na 25 urodziny - książki, które ukształtowały mnie jako czytelnika



„HARRY POTTER I WIĘZIEŃ Z AZKABANU" J. K. ROWLING - Mam wrażenie, że już Wam o tym wspominałam, ale bardzo długo wzbraniałam się przed lekturą serii o Harrym Potterze. Sama do końca nie rozumiem dlaczego, ale żyłam w przeświadczeniu, że nie jest to historia „w moim guście". Dostałam jednak piąty tom serii od przyjaciółki mojej mamy, jako prezent komunijny, a potem - prawdopodobnie gdzieś w 2004/2005 roku - wcześniejsze powieści z cyklu znalazłam pod choinką. Posiadam bardzo wyraźne wspomnienie wieczorów spędzanych z Harrym. Pani mama siadała na łóżku moim, albo Panny M. i czytała nam do snu „Harry'ego Pottera i komnatę tajemnic" (przyznaję, nie mam pojęcia czy pierwszy tom poznawałyśmy w tej samej formie, czy też czytałam ją samodzielnie). Od momentu, kiedy zdecydowałam o tym, że napiszę taki post, wiedziałam, że będę musiała wspomnieć o serii o Harrym Potterze - jak większość dzieci urodzonych w latach 90 i później, dorastałam marząc o otrzymaniu zagubionego listu z Hogwartu, jak mogłabym o tym nie wspomnieć? - ale nie byłam pewna, który tom w jakiś sposób wyróżnić. Dlaczego więc „Harry Potter i więzień Azkabanu"? Bo gdyby ktoś zapytał, to właśnie ten tom jest chyba moim ulubionym.

„ZŁOTKO, SKARB, SŁONECZKO" DEB CALETTI - Podobnie jak w przypadku drugiego tomu serii Harry'ego Pottera, posiadam bardzo żywe wspomnienie lektury tego konkretnego tytułu. Byliśmy na rodzinnych wakacjach w Grecji, a ja posiadałam ze sobą bardzo ograniczoną liczbę lektur - niestety, w tamtych czasach nie wiedziałam czym jest czytnik i ebooki. Podczas tygodniowego pobytu przeczytałam „Złotko, skarb, słoneczko" co najmniej dwukrotnie. Teraz jak przez mgłę pamiętam o czym dokładnie opowiadała tamta historia (poza jedną sceną, która nie wiedzieć czemu absolutnie nie chce opuścić mojego umysłu, w której główna bohaterka przykleiła sobie pod pachami podpaski, żeby w trakcie przemówienia nie przejmować się plamami od potu), ale to właśnie powieść Deb Caletti rozpoczęła moją miłość do tzw. bad boyów. Skórzana kurtka, motor i papieros w dłoni - nastoletnia wersja mnie właśnie tak wyobrażała sobie męski ideał. Swoją drogą, kiedy ostatnio robiłam porządek w dziale młodzieżowym w filii, w której pracuję i znalazłam ten tytuł, poczułam jakiś dziwny przypływ nostalgii. Wątpię żebym teraz odebrała go podobnie, ale już chyba zawsze będę o nim myśleć z sentymentem.

SAGA „ZAPOMNIANY OGRÓD" MERETE LIEN - Pora na wyjawienie wstydliwego sekretu, gdyby ktoś zapytał mnie o to, jakie książki przeczytałam w swoim życiu najwięcej razy, musiałabym wymienić szesnaście pierwszych tomów sagi „Zapomniany ogród". W czasach gimnazjum, a chyba także na początku liceum, czytałam wszystkie wydane wówczas w Polsce tomy podczas każdych ferii zimowych i wakacji. Nie wiem, co takiego wyjątkowego było w tych historiach, ale miałam jakąś obsesję na ich punkcie - pamiętam z jaką niecierpliwością oczekiwałam kolejnych tomów, które co tydzień pojawiały się w kiosku (wykradałam książki z torebki mojej mamy, jak tylko przychodziła do domu, bo musiałam poznać kolejne tomy już, natychmiast) i jak przeżywałam fakt, że po 16 tomach zaprzestano wydawanie sagi. Pamiętam też, że starałam się „wkręcić" później w jeszcze jakąś inną sagę m. in. sagę o Ludziach Lodu, ale to już nie było to samo. To właśnie te powieści obwiniam o to, że czasami nachodzi mnie niemożliwe do pohamowania pragnienie przeczytania jakiejś „książkowej telenoweli", w której pojawi się ogrom sztucznych dramatów.

„OPIUM W ROSOLE" MAŁGORZATA MUSIEROWICZ - moja przyjaciółka z liceum śmiała się często, że każdy czytelnik ma swój ulubiony tom Harry'ego Pottera (tak jak już wspomniałam, w moim przypadku „Harry Potter i więzień Azkabanu") i Jeżycjady. I coś w tym musi być. „Opium w rosole" był moim pierwszym zetknięciem z twórczością pani Musierowicz - o ile dobrze pamiętam, była to lektura w pierwszej, albo drugiej klasie gimnazjum - i to właśnie dzięki niej zdecydowałam się na lekturę pozostałych tomów, stąd ogromny sentyment do tego tomu. Uwielbiam ciepło, które płynie ze stron Jeżycjady. I chociaż zgodzę się z tym, że najnowsze tomy utraciły nieco ze swej magii - wciąż darzę ogromnym uczuciem całą rodzinę Borejków. Jeżycjada stała się powodem, dla którego spędziłyśmy z Panną M. kiedyś Sylwestra w Poznaniu i to ona rozbudziła we mnie marzenie by napisać własną powieść dla młodzieży - marzyłam o tym, że stworzę coś na kształt krakowskiej wersji Jeżycjady.

„DUMA I UPRZEDZENIE" JANE AUSTEN - Skłamałabym twierdząc, że pamiętam, kiedy po raz pierwszy przeczytałam „Dumę i uprzedzenie". Prawdopodobnie byłoby to gdzieś w czasach później podstawówki, albo wczesnych lat gimnazjum. Nie wspomniałam jednak o „Dumie i uprzedzeniu" wcześniej, dlatego że przy pierwszej lekturze nie do końca przypadła mi ona do gustu (I KNOW! jak stwierdziłaby zapewne Monica Geller). Pamiętam, że niesamowicie irytował mnie fakt spolszczenia imion połowy bohaterów i jakoś nie potrafiłam przejść nad tym do porządku dziennego, żeby rzeczywiście cieszyć się lekturą. Potem obejrzałam jednak filmową wersję z Kerią Knightley i Matthew Macfadyenem i pokochałam ją do tego stopnia, że chciałam dać książce drugą szansę. „Duma i uprzedzenie" przedstawiły mi nowy męski ideał - Pana Darcy'ego, ale też zapoczątkowały moją miłość do historii o angielskiej arystokracji (i do filmów kostiumowych! Ale to już nieco inna dziedzina sztuki!).

SERIA „DARY ANIOŁA” CASSANDRA CLARE - Lektura „Zmierzchu” Stephanie Meyer sprawiła, że na nowo zaczęłam się interesować młodzieżowymi powieściami fantastycznymi, ale to dopiero trylogia Cassandry Clare (i celowo wspominam tu o trylogii, bo w tamtych czasach nikomu jeszcze nie przyszło do głowy, że trzytomowa seria rozrośnie się do całego uniwersum) utwierdziła mnie w przekonaniu, że mogę w tym swego rodzaju gatunku znaleźć coś naprawdę dla siebie. Pamiętam, że pierwszy tom kupiłam z Panią Mamą w Matrasie (tym samym, w którym, nomen omen, kilka lat później pracowałam przez jakiś czas) i niemal od pierwszych stron zupełnie przepadłam. To „Miasto kości” zapoczątkowało moją miłość do zadziornych, nieco ironicznych bohaterów; zadecydowało o tym, że przez kolejne lata czytałam głównie powieści paranormalne; i przyczyniło się do mojego jedynego kontaktu z piracką książką - fanowskim tłumaczeniem trzeciego tomu na chomikuj (bo nie mogłam doczekać się oficjalnej premiery!). I chociaż nigdy nie skończyłam serii (mam przed sobą cały czas szósty tom), a sympatią bardziej darzę trylogię osadzoną w wiktoriańskiej Anglii tj. „Diabelskie maszyny”, już chyba zawsze będę żywić sentyment do tych pierwszych trzech tomów „Darów Anioła”.

„DOM W RIVERTON” KATE MORTON - Przygotowywanie tego posta uświadamia mi jak szybko i jak dziwnie ewoluował mój gust czytelniczy (a weźcie pod uwagę, że i tak pominęłam ogromny fragment mojego czytelniczego życia, w którym pochłaniałam książki Nory Roberts i powieści wchodzące w skład serii wydawniczej wydawnictwa Amber - romans historyczny). Mniej więcej w tym samym roku, w którym poznałam serię o Nocnych Łowcach, przeczytałam też powieść Kate Morton - „Dom w Riverton”. Książkę przyniosła do naszego domu z biblioteki Pani Mama i prawdę mówiąc, nic nie wskazywało na to, że przypadnie mi do gustu - w tamtych czasach miałam dziwną awersję do powieści dla dorosłego czytelnika napisanych w formie narracji pierwszoosobowej (cóż mogę powiedzieć, nie wszystkie moje zachowania były racjonalne). Tymczasem „Dom w Riverton” nie tylko rozpoczął moją, wciąż żywą!, miłość do twórczości Kate Morton, ale także do innych powieści, których fabuła rozgrywa się dwutorowo - w przeszłości i teraźniejszości.

„DZIEWIĘTNAŚCIE MINUT” JODI PICOULT - Nie jestem do końca pewna czy „Dziewiętnaście minut” było moim pierwszym spotkaniem z twórczością Jodi Picoult (chociaż coś świta mi że była jeszcze inna książka, może „Jak z obrazka”?), ale zdecydowanie do tej pory jest to moja ulubiona powieść autorki. Pamiętam że czytałam ją podczas wakacji na wsi pod Krakowem, jakoś na początku liceum i niesamowicie uderzyła we mnie wówczas emocjonalnie. To właśnie ta lektura nauczyła mnie tego, że ta sama historia z różnych perspektyw może wyglądać zupełnie inaczej. No i to ona rozpoczęła moją sympatię zarówno do twórczości Jodi Picoult, jak i innych powieści poruszających ważne społecznie problemy. Gdyby nie „Dziewiętnaście minut” prawdopodobnie nie zaczytywałabym się w historiach Diane Chamberlain, Liane Moriarty i innych tytułach z serii wydawniczej „Kobiety to czytają!”. Nie wiem jak odebrałabym teraz tą opowieść, ale chciałabym ją kiedyś umieścić na swojej biblioteczce.

SERIA „AKADEMIA WAMPIRÓW” RICHELLE MEAD - Prawdę powiedziawszy byłam przekonana, że czytałam „Akademię wampirów” wcześniej, ale moje zapiski blogowe sugerują, że poznałam pierwsze trzy tomy dopiero w 2013 roku (no chyba, że wtedy je sobie odświeżyłam, a po raz pierwszy poznałam je w czasach przed blogiem). Bez względu na takie szczegóły, nie mogłabym nie wspomnieć o serii autorstwa Richelle Mead. To była jedna z tych historii, którą przeżywałam całą sobą - nie tylko podczas lektury, ale także podczas wykonywania domowych obowiązków i snu. Do tej pory pamiętam przerażenie, towarzyszące mi podczas lektury ostatnich stron trzeciego tomu! Żadna inna powieść przez bardzo długi czas nie była w stanie wzbudzić we mnie podobnych emocji. „Akademia wampirów” przywróciła mi też wiarę w to, że w powieściach młodzieżowych można znaleźć zaradne, nieco zadziorne główne bohaterki, no i wywróciła do góry nogami moje wyobrażenie o literackich sylwetkach wampirów (wiecie, nie każdy wampir musi błyszczeć w słońcu). Nie wiem jak „zestarzała się” ta historia, ale długo zajmowała ona ważne miejsce w moim czytelniczym serduchu.

„ZŁODZIEJKA KSIĄŻEK” MARKUS ZUSAK - Nie wiem dla ilu z Was będzie to zaskoczeniem, ale najpierw powstał blog, a dopiero później - i to o dobrych kilka lat później - przeczytałam powieść Markusa Zusaka. Na całe szczęście pokochałam historię zamkniętą między stronami „Złodziejki książek” całym serduchem, bo w przeciwnym wypadku musiałabym chyba „przechrzcić” bloga. Ale „Złodziejka książek” znalazła się tu nie tylko ze względu na nawiązanie do adresu bloga (chociaż nie ukrywam, że częściowo stąd wziął się mój sentyment). Powieść Markusa Zusaka była jedną z pierwszych powieści, która rozpoczęła moją miłość do historii osadzonych na tle II wojny światowej (spoiler alert, w dalszej części posta przywołam jeszcze kilka innych tytułów). To mniej więcej od tego momentu zaczęłam też poszukiwać książkowych inspiracji wśród rekomendacji innych blogerów i zagranicznych booktuberów. 


„OSTRE PRZEDMIOTY” GILLIAN FLYNN - Nie pamiętam dokładnie, jaki był pierwszy kryminał/thriller, który czytałam, ale powieść Gillian Flynn zdecydowanie scementowała moją miłość do tych gatunków. Nie jest tajemnicą, że do tej pory to właśnie po tego rodzaju literaturę sięgam najczęściej, zwłaszcza jeśli akurat potrzebuję oderwać myśli od rzeczywistości. A „Ostre przedmioty” wciąż stanowią jeden z moich ulubionych tytułów. Żeby było ciekawiej, wcale nie zamierzałam jednak sięgać po ów tytuł - pamiętam że napisałam do wydawnictwa z prośbą o przesłanie mi do recenzji „Zaginionej dziewczyny” (to nie był jeszcze moment premiery filmowej, ale sporo się już o tym tytule mówiło), ale wyczerpali Burda Książki wyczerpała całą pulę egzemplarzy recenzenckich i zaproponowali mi zamiast tego wznowienie debiutu literackiego Gillian Flynn. Być może przemawia przeze mnie sentyment, ale w moim odczuciu to właśnie „Ostre przedmioty” są najlepszą powieścią autorki (ale nie ukrywam, że z utęsknieniem wypatruję nowych tytułów Gillian Flynn, bo stęskniłam się za jej twórczością).

„CUD CHŁOPAK” R. J. PALACIO - Powieść R. J. Palacio, która obecnie jest chyba bardziej znana pod zmienionym tytułem tj. „Cudowny chłopak”, to już rok 2014 - końcówka moich lat szkolnych a co za tym idzie przygotowania do matury i okres, kiedy zdarzało mi się czytać powieści w oryginale. I to właśnie w języku angielskim poznałam historię Auggiego. Nie wspominam jednak o „Cud chłopaku”, dlatego że przekonał mnie on do czytania w oryginale - o ile dobrze pamiętam ten „zaszczyt” przypadł by w udziale powieści o Marze Dyer, autorstwa Michelle Hodkin. Książka R. J. Palacio po raz pierwszy uświadomiła mi jak mądra i wartościowa z perspektywy dorosłego człowieka może być literatura dziecięca. Do tej pory uważam, że jest to powieść, po którą w pewnym momencie życia powinno sięgnąć każde dziecko, bo stanowi po prostu piękną lekcję tolerancji. Swoją drogą, ostatnio, trochę dzięki pracy, odkryłam w sobie znowu, po raz kolejny na nowo miłość do literatury dziecięcej.

„MAYBE SOMEDAY” COLLEEN HOOVER - „Maybe someday” nie było moim pierwszym spotkaniem z twórczością Colleen Hoover, ale to prawdopodobnie moja ulubiona powieść autorki (chociaż bardzo cenię sobie także „Wszystkie nasze obietnice”). Podobnie jak „Cud chłopaka”, przeczytałam „Maybe someday” w języku angielskim. Odkryłam wówczas całkiem nowy obszar literatury - powieści New Adult, które potem przez pewien okres stanowiły większość moich lektur. Miałam dziwną słabość do tych historii, w których ogromną rolę odgrywały wątki romantyczne i w których dochodziło do zaskakującego nagromadzenia wszelakich dramatów (za którą, jak już zdiagnozowaliśmy, mogę obwiniać sagę „Zapomniany ogród”). Mam ogromny sentyment do historii napisanych przez Colleen Hoover, a do „Maybe someday” w szczególności, ale obawiam się tego jak teraz oceniłabym jej powieści i chyba celowo omijam je szerokim łukiem.

„JEŹDZIEC MIEDZIANY” PAULLINA SIMONS - Mam pewne wątpliwości co do tego, kiedy czytałam „Jeźdźca miedzianego” po raz pierwszy. Niewykluczone, że, podobnie jak np. wspomniany cykl „Akademia wampirów”, było to jeszcze w czasach przed założeniem Złodziejki książek. Postanowiłam jednak przyjąć tutaj datę mojej relektury, czyli rok 2015. Dlaczego? Zaraz do tego przejdziemy. „Jeździec miedziany” odpowiada w dużym stopniu za moją miłość do historii miłosnych osadzonych na tle II wojny światowej. Przez bardzo długi czas uważałam ów tytuł za swoją ukochaną książkę! A nawet teraz, już po relekturze, kiedy mój gust nieco ewoluował, mam ogromną słabość do historii miłosnej Tatiana i Aleksandry. Niestety, „Jeździec miedziany” to też nieco smutna lekcja na przyszłość, że niektórzy autorzy nie wiedzą, kiedy należy „zejść ze sceny”. To właśnie mniej więcej w 2015 roku sięgnęłam bowiem po dwa kolejne tomy cyklu. Żałuję, że to zrobiłam bo przez to nie potrafię już z tym samym uwielbieniem myśleć o „Jeźdźcu miedzianym” (zwłaszcza trzeci tom zniszczył moje wyobrażenie o całej serii).

„DELIRIUM” LAUREN OLIVER - Wychodzi na to, że zamiast pamiętać fabułę przeczytanych książek, o wiele lepiej wychodzi mi zapamiętywanie towarzyszących podczas lektury emocji, czy też okoliczności, w których poznawałam daną historię. Takim jestem czytelnikiem moi drodzy! Chociaż „Delirium” nie było ani pierwszą, ani ostatnią dystopią jaką czytałam; i chociaż nie jest to również jakoś szczególnie popularna, czy ceniona przez innych czytelników lektura - jest to chyba pozycja, która najbardziej utkwiła mi w pamięci jeśli chodzi o ten gatunek. Lauren Oliver poruszyła w moim czytelniczym serduchu jakąś czułą strunę. Chyba właśnie wtedy uświadomiłam sobie, że cenię lektury, w których nie wszystkie kwestie zostają wyrażone wprost. To też pierwszy przypadek w moim czytelniczym życiu, gdy musiałam zmierzyć się z problemem wyczerpanego nakładu. Do tej pory pamiętam PRZERAŻENIE, które poczułam, kiedy zorientowałam się, że żadna księgarnia internetowa nie posiada na stanie drugiego tomu i RADOŚĆ, kiedy znalazłam ostatni egzemplarz podczas totalnej wyprzedaży w Empiku na krakowskim rynku (swoją drogą, wciąż żałuję, że jego miejsce zajęła kilkupiętrowa Zara. Tamten Empik to moje dzieciństwo i ogrom wspomnień).

„FIOLETOWY HIBISKUS” CHIMAMANDA NGOZI ADICHIE - Nie wiem co sprawiło, że ostatecznie zdecydowałam się na lekturę „Fioletowego hibiskusa”, bo zanim przeczytałam powieść Chimamandy Ngozi Adichie miałam jakieś dziwne uprzedzenia względem powieści, które rozgrywają się poza Europą albo Stanami Zjednoczonymi (nie pytajcie się dlaczego akurat poza tymi miejscami - powinniście już zauważyć, że w moich działaniach i decyzjach często brakowało logiki). Z jakiś powodów zabrałam jednak tę pozycję ze sobą nad morze i wieczorami, siedząc w gdańskim apartamencie zachłannie przerzucałam kolejne strony. Do tej pory „Fioletowy hibiskus” jest jedną z moich ukochanych powieści (niepopularna opinia, ale w moim prywatnym rankingu znajduje się ona ponad „Amerykaaną”). To dzięki temu tytułowi nauczyłam się też tego by nie zasiadać do lektury z uprzedzeniami i sięgać nawet po te pozycje, które wydają się odbiegać od mojego gustu.

„SZARE ŚNIEGI SYBERII" RUTA SEPETYS - Wydaje mi się, że niedługo po polskiej premierze „Szarych śniegów Syberii", Ruta Sepetys pojawiła się w Polsce na targach książki, ale wówczas jakoś zupełnie nie zainteresowałam się ów tytułem. Przypomniał mi o nim dopiero zagraniczny booktube i zachęcona opiniami innych czytelników, wypożyczyłam egzemplarz z biblioteki. To ten rzadki przypadek, kiedy praktycznie od pierwszych stron ma się wrażenie, że odnalazło się „swoją książkę". Ruta Sepetys ma bardzo specyficzny sposób opowiadania historii - za pośrednictwem krótkich rozdziałów, krótkich scen i wiem, że nie wszystkim osobom może to przypaść do gustu (sama miałam z tym drobny problem podczas lektury innej jej powieści tj. „Sól morza", bo początkowo towarzyszyło mi poczucie pewnej fragmentaryczności). Jest jednak coś wyjątkowego w tym jak zestawia ze sobą  poszczególne sceny - przeplatając rzeczywistość osób zesłanych na Syberię z ich codziennością przedwojenną. To zdecydowanie moja ulubiona powieść jeśli chodzi o historie osadzone na tle II wojny światowej (a i jedna z ulubionych opowieści ogółem) i dlatego bardzo gorąco Wam ja polecam - kiedy ja szukałam egzemplarza do domowej biblioteczki, był to praktycznie biały kruk (ach te emocje towarzyszące gorączkowym poszukiwaniom!), ale teraz doczekaliśmy się wznowienia.

„STACJA JEDENAŚCIE” EMILY ST. JOHN MANDEL - W obecnych czasach lektura „Stacji jedenaście”, która opowiada o swego rodzaju końcu świata, wydaje się wręcz przerażająco bliska. I z tego powodu nie wiem czy jest to odpowiedni moment, aby zapoznać się z powieścią Emily St. John Mandel. Nie zmienia to jednak faktu, że to wyjątkowa powieść - bardzo subtelna, liryczna i emocjonalna. Chociaż czytałam ją w 2015 roku (!), wciąż mam w pamięci pewne pojedyncze sceny i to chyba powinno mówić samo przez siebie. Gdybym musiała wskazać „topkę” moich prywatnych literackich ulubieńców, z pewnością znalazłoby się tam miejsce dla „Stacji Jedenaście”. Ta powieść uświadomiła mi też coś, co podejrzewałam już od dawna - że zdecydowanie nie jestem czytelnikiem, dla którego najważniejszą kwestię stanowi szybka fabuła i pędząca akcja, ale emocje i klimat, jaki posiada powieść.

„OSOBLIWE I CUDOWNE PRZYPADKI AVY LAVENDER" LESLYE WALTON - Jeśli mówimy o lekturach posiadających niesamowity, magiczny wręcz klimat, nie sposób nie wspomnieć o powieści Leslye Walton - „Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender”. Ale równocześnie bardzo trudno pisze mi się o tym tytule, bo wydaje mi się, że nie da się zamknąć w krótkich słowach, co jest w nim tak wyjątkowego - próbowałam kilkakrotnie opracować ten konkretny akapit i nigdy nie byłam w pełni usatysfakcjonowana z rezultatu. Zdecydowanie jest to najbardziej osobliwa pozycja z prezentowanego zestawienia (ale o tym ostrzega już sam tytuł) i nie mam pewności czy przypadłby on do gustu każdemu czytelnikowi - zresztą, z tego powodu wciąż nie namówiłam do lektury Pani Mamy. Przepięknie napisana, przepełniona metaforami i taką magiczną, nieco sensualną atmosferą. Pamiętam emocje, jakie towarzyszyły mi w trakcie lektury - pojedyncze sceny, które na długie lata utrwaliły się w mojej pamięci. To dla mnie jako czytelnika pewna lekcja, że nie zawsze da się przewidzieć tego, co otrzymamy podczas lektury i że czasami rzeczywistość może przeskoczyć oczekiwania.

SERIA „NIEZWYCIĘŻONA"  MARIE RUTKOSKI - Mam ogromną słabość do powieści napisanych przez Marie Rutkoski. Kiedyś stwierdziłam, że „Pojedynek" i „Zdrada" to jedne z najlepszych historii w swoim gatunku, jakie miałam okazję poznać, a chociaż od tamtego czasu minęło już kilka lat, swoje zdanie podtrzymuję. Ale to nie dlatego wspominam serię Marie Rutkoski w tym zestawieniu, a przynajmniej nie tylko dlatego. Z góry uprzedzam, że to ten podpunkt, który przepełniony jest rozgoryczeniem i żalem. Pamiętam bardzo wyraźnie scenę finałową „Zdrady" - łzy, które cisnęły mi się do oczu, ciarki na rękach i niedowierzanie, że autorka rozstaje się z nami w takim momencie. I pamiętam co poczułam, kiedy wydawnictwo Feeria Young podjęło decyzje o tym by nie wydać na polskim rynku finałowego tomu trylogii. Byłam tak rozgoryczona, oburzona i przeświadczona o tym, że cała wina za niedostateczne wyniki sprzedaży leży po stronie wydawnictwa, że z kartką w dłoniach wyliczałam posty na Facebooku wydawcy na temat „Zdrady" i na temat innych ich tytułów (gdybyście byli ciekawi, tych poświęconych powieści Marie Rutkoski było zdecydowanie mniej). Mam wrażenie, że do dzisiaj nie „odchorowałam" jeszcze tamtej decyzji i trochę podświadomie liczę, że doczekamy się kiedyś wznowienia całej trylogii (wszyscy znamy w końcu sytuację z trylogią Jenny Han, czy choćby sagą Księżycową - choć w tym drugim, jeszcze czekamy na szczęśliwy finał).


„PROMYCZEK" KIM HOLDEN - W naszym domu to zdecydowanie Pani Mama jest osobą, która najłatwiej i najczęściej się wzrusza - z moimi przyjaciółkami ze studiów opracowałyśmy nawet na tej podstawie odrębny system oceniania dzieł kultury „Jak bardzo płakała moja mama?". Warstwa emocjonalna książki jest dla mnie niezwykle ważna, o czym już zresztą wspomniałam i stosunkowo często powieści są w stanie trafić w jakieś moje czułe struny - wzbudzić smutek, żal, wzruszenie. Ale bardzo, bardzo rzadko zdarza mi się rzeczywiście płakać podczas lektury - pomijając lektury szkolne z czasów dzieciństwa tj. „O psie, który jeździł koleją" i „Chłopcy z placu Broni", jestem w stanie wymienić chyba tylko trzy takie tytuły. A „Promyczek" jest jednym z nich. Ponownie, jest to historia, która bardzo przemówiła do mnie swoimi emocjami. „Promyczek" przypomniał mi o tym, że warto cieszyć się z drobnych rzeczy i pojedynczych, krótkich chwil. Niepopularna opinia, ale uważam, że jest to powieść lepsza od „Gusa" (swego rodzaju kontynuacji „Promyczka").

„ODDAM CI SŁOŃCE" JANDY NELSON - Z racji na premierę wznowienia, sporo się teraz wspomina o tym tytule i zyskuje on szerokie grono nowych czytelników, co niezmiernie mnie cieszy. Sama zasiadałam do lektury powieści Jandy Nelson pełna wątpliwości. Nie do końca przypadła mi do gustu debiutancka książka autorki i byłam przeświadczona, że i za drugim razem będzie podobnie. Tymczasem, jak wiele innych wymienionych w tym poście tytułów, „Oddam ci słońce" trafiło w jakąś moją czułą strunę. To jedna z moich ukochanych powieści młodzieżowych, ale uwzględniłam ją na tej liście z dwóch powodów. 1) Bo udowodniła mi, że bez względu na metrykę urodzenia, warto od czasu do czasu sięgnąć po tytuł, którego targetem jest nieco młodszy, nastoletni czytelnik. I 2) nie należy uprzedzać się do twórczości danego autora po lekturze jednej jego powieści.

„ZŁODZIEJKA" SARAH WATERS - Mam bardzo miłe wspomnienia z lekturą „Złodziejki" - czytałam ją na plaży na Majorce, podczas jednych z najlepszych wakacji w moim dotychczasowym życiu z Panną M. Ta niepozorna powieść nie raz i nie dwa zszokowała mnie niespodziewanym zwrotem akcji (a przypominam, że czytuję sporo powieści kryminalnych i thrillerów! I że zazwyczaj udaje mi się przewidzieć rozwiązanie przed finałem), ale wspominam o niej z innego powodu. Chociaż trudno mi w to uwierzyć, bo wydaje mi się, że śledzę listę nominacji od zawsze, to właśnie po lekturze „Złodziejki" zaczęłam się bardziej interesować nagrodą Women's Prize for fiction i postawiłam sobie wyzwanie by stopniowo zapoznawać się z wszystkimi powieściami nominowanymi do tej nagrody, które doczekały się polskiego tłumaczenia (niestety, polskie wydawnictwa chyba nie podzielają mojego entuzjazmu względem tej nagrody i sporo pozycji nie pojawia się na naszym rodzimym rynku wydawniczym). 

TRYLOGIA „CÓRKA DYMU I KOŚCI" LAINI TAYLOR - Obserwując innych blogerow, bookstagramerów czy też booktuberów stworzyłam przez te dziewięć lat działalności w internecie bardzo długą listę książek, które chciałabym przeczytać i, co dosyć oczywiste, nie udaje mi się rzeczywiście zapoznać z każdym tytułem, jaki się na niej znalazł. Niestety, nabrałam też przykrego zwyczaju by sięgać głównie po nowości wydawnicze i zapominać o tych pozycjach, które swego czasu przykuły mi uwagę. Lektura debiutanckiej trylogii Laini Taylor udowodniła mi jak wiele przy tym tracę. Nie spodziewałam się dużo po „Córce dymu i kości", bo od pewnego czasu fantastyka młodzieżowa nie jest tym fragmentem literatury, który szczególnie przyciągałby moją uwagę. Tymczasem niemal od pierwszych stron powieść Laini Taylor oczarowała mnie swoim magicznym klimatem. 

„WSZYSTKO CZEGO WAM NIE POWIEDZIAŁAM" CELESTE NG - Stosunkowo często wspominam dzisiaj o literackich „ulubieńcach", ale gdybym mogła wskazać tylko jeden ulubiony tytuł, byłaby to właśnie powieść Celeste Ng. Jak już niejednokrotnie udowodniłam w tym tekście, to w jaki sposób lektura wpływa na moje emocje, jest dla mnie niezmiernie ważne. A powieść Celeste Ng ubrała w słowa coś, o czym często zdarza mi się myśleć - o presji przenoszonej z pokolenia na pokolenie, o ukrywaniu własnych emocji by nie sprawiać bliskim trosk i zmartwień. Jest mi na tyle bliska, że za każdym razem, gdy wręczam ją komuś do rąk towarzyszą mi równocześnie dwie obawy. Pierwsza, jak przy każdej innej pozycji z mojej biblioteczki, że już do mnie nie wróci, a przynajmniej nie w takim stanie jak do tej pory. i Druga, być może jeszcze silniejsza, że nie zostanie należycie doceniona przez daną osobę.

*

Powieść Celeste Ng zamknęła zestawienie 25 książek. Celowo nie wspomniałam o książkach, które poznawałam później - tj. w ubiegłym roku i 2020, bo wydaje mi się, że to za wcześnie by stwierdzić, że rzeczywiście odcisnęły trwały ślad na moim czytelniczym życiu. Jestem ciekawa czy i Wy posiadacie podobne zestawienie książek, które w jakiś sposób ukształtowały Was jako czytelników. Jeżeli pokusicie się o stworzenie podobnego posta (albo napisaliście go już wcześniej!), koniecznie zostawcie mi do niego link w komentarzu.
*Zdjęcie wykorzystane w poście pochodzi z banku zdjęć Unsplash, a jego autorem jest @heftiba
Nowsze posty Starsze posty Strona główna

Karolina Suder

Miłośniczka literatury, podróży i muzyki musicalowej.

Popularne posty

  • Ulubieni zagraniczni booktuberzy
  • Kuszące zło - Keri Arthur (premiera)
  • O nieuleczalnym książkoholizmie czyli stos marcowy
  • Miłość przychodzi z deszczem, Mila Rudnik
  • Książki poszukują nowego domu
  • Stosik 08/2011
  • Poszła na całość - Meg Cabot
  • Ballada o ciotce Matyldzie - Magdalena Witkiewicz
  • Stosik 12/2011
  • Mroczny szept - Gena Showalter

Kategorie

książki 302 Kala poleca 93 seriale 16 filmy 2 fotografia 1 podróże 1

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Popularne posty

  • Ulubieni zagraniczni booktuberzy
    Jeśli jesteście ze mną już jakiś czas i czytając kolejne posty zwracacie uwgaę na coś więcej niż zdjęcie i liczbę gwiazdek przy tytule, ...
  • Kuszące zło - Keri Arthur (premiera)
      W świecie bez ograniczeń, nie ma nic bardziej uwodzicielskiego niż Kuszące zło… Długo oczekiwana premierę 3 części bestsell...
  • O nieuleczalnym książkoholizmie czyli stos marcowy
    Nie wie jak to o mnie świadczy, ale nie spostrzegłam się, że w marcu do mojej biblioteczki dotarło tyle nowych tytułów. Od września zes...
  • Miłość przychodzi z deszczem, Mila Rudnik
    Oduczyłam się uprzedzenia względem polskich autorów. Mimo że, jeśli wierzyć statystykom, to właśnie nasi rodzimi pisarze przynoszą mi ...
  • Książki poszukują nowego domu
    Moi Drodzy świąteczne porządki nie ominęły chyba nikogo. I choć czynność ta budzi moje szczere przerażenie, staram się łączyć przyjemne z p...

Archiwum

  • ►  2023 (2)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2022 (1)
    • ►  stycznia (1)
  • ►  2021 (6)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  marca (1)
    • ►  stycznia (2)
  • ▼  2020 (15)
    • ►  października (2)
    • ►  września (1)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (1)
    • ►  czerwca (1)
    • ▼  maja (2)
      • O tym jak miłośnik papierowej książki czyta ebooki...
      • 25 książek na 25 urodziny | książki, które ukształ...
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  marca (1)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (3)
  • ►  2019 (25)
    • ►  grudnia (3)
    • ►  listopada (4)
    • ►  października (2)
    • ►  września (1)
    • ►  lipca (4)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (3)
  • ►  2018 (72)
    • ►  grudnia (3)
    • ►  listopada (1)
    • ►  października (5)
    • ►  września (9)
    • ►  sierpnia (9)
    • ►  lipca (9)
    • ►  czerwca (5)
    • ►  maja (3)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (6)
    • ►  lutego (7)
    • ►  stycznia (11)
  • ►  2017 (145)
    • ►  grudnia (10)
    • ►  listopada (8)
    • ►  października (10)
    • ►  września (4)
    • ►  sierpnia (8)
    • ►  lipca (15)
    • ►  czerwca (8)
    • ►  maja (12)
    • ►  kwietnia (23)
    • ►  marca (19)
    • ►  lutego (12)
    • ►  stycznia (16)
  • ►  2016 (195)
    • ►  grudnia (29)
    • ►  listopada (20)
    • ►  października (19)
    • ►  września (20)
    • ►  sierpnia (17)
    • ►  lipca (12)
    • ►  czerwca (17)
    • ►  maja (14)
    • ►  kwietnia (10)
    • ►  marca (12)
    • ►  lutego (13)
    • ►  stycznia (12)
  • ►  2015 (104)
    • ►  grudnia (12)
    • ►  listopada (7)
    • ►  października (7)
    • ►  września (10)
    • ►  sierpnia (4)
    • ►  lipca (7)
    • ►  czerwca (8)
    • ►  maja (3)
    • ►  kwietnia (10)
    • ►  marca (11)
    • ►  lutego (14)
    • ►  stycznia (11)
  • ►  2014 (66)
    • ►  grudnia (14)
    • ►  listopada (8)
    • ►  października (9)
    • ►  września (6)
    • ►  sierpnia (5)
    • ►  lipca (4)
    • ►  czerwca (3)
    • ►  maja (4)
    • ►  marca (1)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (8)
  • ►  2013 (81)
    • ►  grudnia (6)
    • ►  listopada (7)
    • ►  października (6)
    • ►  września (8)
    • ►  sierpnia (10)
    • ►  lipca (6)
    • ►  czerwca (5)
    • ►  maja (6)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (7)
    • ►  lutego (9)
    • ►  stycznia (7)
  • ►  2012 (101)
    • ►  grudnia (8)
    • ►  listopada (7)
    • ►  października (5)
    • ►  września (8)
    • ►  sierpnia (10)
    • ►  lipca (12)
    • ►  czerwca (5)
    • ►  maja (7)
    • ►  kwietnia (10)
    • ►  marca (10)
    • ►  lutego (11)
    • ►  stycznia (8)
  • ►  2011 (113)
    • ►  grudnia (14)
    • ►  listopada (9)
    • ►  października (14)
    • ►  września (13)
    • ►  sierpnia (19)
    • ►  lipca (13)
    • ►  czerwca (13)
    • ►  maja (18)

Złodziejka książek na FB

Złodziejka Książek

Polecane blogi

  • Najlepsze książki dla dzieci
    "Szkatułka. Muzyka spoza czasu" (Wydawnictwo BIS) - Jeszcze nie zrezygnowałyśmy z tradycji głośnego czytania wieczorami. Nadal sprawia nam to przyjemność. Nadal jest doskonałą okazją do wyciszenia się przed ...
  • Bajkochłonka
    Co głowie wyjdzie na zdrowie? – recenzja książki dla dzieci - ➜ Tytuł: Co głowie wyjdzie na zdrowie? Mózg wie i o tym opowie ➜ Autorka: Róża Hajkuś ➜ Ilustracje: Paweł Gierliński ➜ Wydawnictwo: CzytaLisek (Sensus) ➜...
  • Blog o książkach
    Mikroogród na parapecie – uprawa ziół i mikrogreens w domu - Jeżeli marzysz o świeżych ziołach i mikrogreens bez wychodzenia z domu, to ten artykuł jest dla Ciebie. Przemień swój parapet w tętniący życiem mikroogród,...
  • Świat ukryty w słowach
    Podsumowanie czerwca - *~Witajcie kochani!* *Zapraszam na czytelnicze podsumowanie czerwca ♥* *Aneta Jadowska "Sekret prawie byłego męża"* (352 strony) *Moja ocena: 6...
  • kryminał na talerzu. blog kulinarno-kryminalny
    "Bogowie małego morza" Jędrzej Pasierski - Autor: *Jędrzej Pasierski* Tytuł: *Bogowie małego morza* Cykl: *inspektor Leon Szeptycki, tom 1* Data premiery: *18.06.2025* Wydawnictwo: *Literackie* Licz...
  • zwierz popkulturalny
    Zobaczyć Pemberley czyli o „Materialistach” - W jednej z moich ulubionych scen, w „Dumie i Uprzedzeniu” Elizabeth Bennet po raz…
  • zaczytASY
    Anna Olszewska, Uroczysko [Zwierciadło] - [image: Anna Olszewska, Uroczysko [Zwierciadło]] *Nie lubię co prawda czytać serii nie po kolei, ale czasem tak się zdarza i mogę wtedy dostrzec, na il...
  • Na regale u Marty Mrowiec
    Karolina Dzimira-Zarzycka, Własna pracownia. Gdzie tworzyły artystki przełomu wieków (2025) - Muszę przyznać, że bardzo lubię sięgać po książki związane ze sztuką. Jakiś czas temu opowiadałam Wam o książce Podróże po Włoszech z Artemizją Gentilesc...
  • NIEnaczytana
    "Niewolnica wolności" - Ildefonso Falcones - *Nauczyła się słuchać. […] Wszystkie te historie łączyły się w jedną wielką opowieść o znoju i cierpieniu. Zagnieżdżały się we wnętrzu Lity, żeby już na ...
  • Co Aśka przeczytała…
    „Schronisko, które zostało zapomniane” – Sławek Gortych - Znów wędrowałam po karkonoskich szlakach. Tropem mrocznych tajemnic, których korzenie sięgnęły mało znanych, a prawdziwych wydarzeń z okresu II wojny… T...
  • unSerious
    Podsumowanie miesiąca czerwiec 2025 - [image: Podsumowanie miesiąca czerwiec 2025] [image: Podsumowanie miesiąca czerwiec 2025] Czytaj dalej Podsumowanie miesiąca czerwiec 2025 at unSerious.
  • K-czyta | Blog książkowy
    Jenny Blackhurst - Sezonowa dziewczyna - *Jenny Blackhurst, Sezonowa dziewczyna* [The Summer Girl], tłum. Łukasz Praski, Albatros, 2025, 350 stron. Od mojego poprzedniego spotkania z *Jenny B...
  • Micha kultury
    „Czemu na podłodze śpisz” D. Cvijetić, „Czas starego Boga” S. Barry i „ Arabskie noce” R. F. Burton - *Czemu na podłodze śpisz*Darko Cvijetić *Gatunek: *literatura piękna *Rok polskiego wydania: *2025 *Liczba stron: *114 *Wydawnictwo:* Noir sur Blanc J...
  • Bardziej Lubię Książki Niż Ludzi
    Zapowiedzi lipiec 2025 - Zastanawiacie się, co będziemy czytać w lipcu? Same fajne rzeczy! Przepraszam za brzydkie pismo W… Artykuł Zapowiedzi lipiec 2025 pochodzi z serwisu Bard...
  • Nebule blog parentingowy
    Książki dla dzieci na wakacje – najciekawsze propozycje dla dzieci 8+ - Wakacje to idealny czas na odpoczynek, przygody i … czytanie! Bez szkolnych obowiązków i codziennego pośpiechu dzieci mogą zanurzyć się w fascynujących h...
  • Na Czytniku
    „Mój Giovanni” James Baldwin – Relacja, która zmienia życie - Nie czytałam opisu. Bardziej przyciągnął mnie sam autor powieści. Bazowałam na pochlebnych opiniach czytelników, którzy pisali, że twórczość James Baldwi...
  • NOWALIJKI
    VALÉRIE PERRIN „COLETTE” - Valérie Perrin nie tylko szturmem wdarła się na szczyty list książkowych bestsellerów, ale – przede wszystkim – znalazła sposób na…
  • Mozaika Literacka
    "BECOMING MILA" - ESTELLE MASKAME | Przeurocza opowieść o emocjach dorastania w cieniu aktorskiej popularności ojca - Przeurocza opowieść o emocjach dorastania w cieniu aktorskiej popularności ojca. Historia otulona promieniami żarliwego słońca, niezwykle przyjemna, rozk...
  • Wielki Buk
    Książki na lato 2025 - Mamy lato! Tradycja więc zobowiązuje. Nowa pora roku to nowa porcja inspiracji do czytania. Przed Wami: książki na lato! „Cały ten błękit” Mélissa da Costa...
  • Bajkonurek
    A ty rób swoje - "Akuszerki" Sabiny Jakubowskiej - Książkę polecił mi kolega, poważny, w średnim wieku, na stanowisku dyrektorskim, słowami „przeczytaj, mnie po stu stronach mózg rozj*ebało”. Przeczytał...
  • smakksiazki.pl
    Najlepsza książka Jo Nesbø, czyli śladami „Samotnego wilka” po Minneapolis - Ależ to była podróż! Najpierw do Frankfurtu, potem do Chicago, aż wreszcie, w towarzystwie Grzegorza Dziedzica, do Minneapolis. Odwiedziliśmy miejsca zwi...
  • Zakątek czytelniczy
    Kultor - Artur Urbanowicz - *Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Czarna Owca* Byliście kiedyś na Suwalszczyźnie? Ja tak, ale dawno temu, jeszcze w podstawówce na koloniach. Niew...
  • Popbookownik
    Sztuka przyjmowania gości: Jak zorganizować niezapomniane spotkanie? - W dobie cyfrowej komunikacji i spotkań online, wspólne celebrowanie chwil w domowym zaciszu nabiera zupełnie nowego, głębszego znaczenia. Przyjmowanie gośc...
  • Recenzje Gaby
    Wilcze ślady - Ludka Skrzydlewska. Romans z wilkołakiem - Jeśli macie dość typowych romansów i szukacie czegoś świeżego, sięgnijcie po połączenie urban fantasy i gorącego romansu. *W tej historii poznajemy cz...
  • Wybredna Maruda
    Czcijmy zamiatających, czyli Błogosławieństwo Niebios – Mo Xiang Tong Xiu - [image: Książka błogosławieństwo niebios opinie] Błogosławieństwo niebios – czyli co się dzieje, gdy książę z obsesją na punkcie zamiatania spotyka demonicz...
  • Wyliczanka.eu
    Czytający, do głosowania! [Wybieramy lektury Sekcji Klasyka na nowy sezon] - Kalkowska, Baldwin, James, Isherwood, Bobkowski, Brandys, Lanckorońska, Lee, Lessing i Janion. Jeśli któreś z tych nazwisk budzi w Tobie, Droga Osoba Czy...
  • Czytelnicze Podwórko
    Survival z Zuzą, czyli przetrwaj w każdych warunkach – recenzja - Mój starszy syn od czterech lat jest częścią skautingowej społeczności. Oprócz niewątpliwie pozytywnego wpływu na rozwój umiejętności społecznych, ciekaw...
  • Niedopisana Recenzja
    Na stronach powieści. „Niech żyje zło” – recenzja książki - *Fantasy, a szczególnie romantasy, to gatunek, który w ostatnich latach przeżywa swego rodzaju renesans. Czytelnicy na nowo zachwycają się magicznymi ...
  • Ronja.pl
    Gry bez prądu dla dwulatka i trzylatka – najciekawsze proste gry planszowe i kooperacyjne (aktualizacja 2025) - Zebrałam w jednym miejscu najciekawsze (i najładniejsze! 🙂 ) gry dla dwulatków i trzylatków. Nieco starsze dzieci też będą nimi zainteresowane. Znajdziesz...
  • Blog pod Małym Aniołem
    Suknia i sztalugi - Piotr Oczko - Dzień dobry! Wydawnictwo Znak wydało w 2024 roku książkę, która została moim najlepszym książkowym przyjacielem. Trudno mi uwierzyć, że w Polsce ktoś zde...
  • Z pierwszej półki
    Mary Beard – Cesarz Rzymu - Kim właściwie był cesarz starożytnego Rzymu? Kim byli ludzie w jego otoczeniu? Jak żył, jak pracował? Czego po nim oczekiwali potężni senatorowie i zwykl...
  • Książką po grzbiecie
    Hello world! - Welcome to WordPress. This is your first post. Edit or delete it, then start writing! The post Hello world! appeared first on My Blog.
  • Czytaj PL
    Akcja Czytaj PL – Jak to się zaczęło? - W tym roku mija już 10 LAT od powstania akcji Czytaj PL! Zanim wystartujemy z dziesiątą edycją, udamy się w krótką podróż w czasie i przypomnimy, co dzia...
  • Kulturalna meduza
    Oblałabym egzamin na licencję na czarowanie [wywiad z Aleksandrą Okońską] - [image: aleksandra okońska wywiad] Jak wyglądała droga od pierwszego pomysłu do wydania *Licencji na czarowanie*? Do której z książkowych bohaterek jest naj...
  • read up!
    Przegląd Kobiecego Kina #21: filmy wojenne - W najnowszym odcinku Przeglądu Kobiecego Kina, czyli cyklu, w którym opowiadam o filmach kręconych przez kobiety, biorę na warsztat temat, który na pierw...
  • Technikolorowy
    Święta z Wytrzeszczem, czyli „Przesilenie zimowe” - 1 stycznia. Nic nie wskazuje na to, że w pierwszy dzień nowego roku obejrzę film, który najprawdopodobniej zdeterminuje tegoroczną topkę. A jednak. Wybra...
  • oczytany facet
    Nowe tendencje w literaturze. Pokolenie Z ma swój głos - Literatura od zawsze odzwierciedlała ducha swojej epoki, a młodzi autorzy, jako część tego procesu, przyczyniają się do ewolucji…
  • Spadło mi z regała
    „Hacjenda” Isabel Cañas - Małżeństwo z rozsądku, niezgoda na niesprawiedliwość, chęć zemsty – nie trzeba cofać się o dwieście lat, żeby usadowić akcję we obecnych czasach. Jeśli do ...
  • maobmaze by Magdalena Zeist
    Młodość | Linn Skaber, Lisa Aisato - Dorośli mówią, że człowiek nie potrzebuje wielu przyjaciół, wystarczy jeden. Czy ktoś ma numer do tego Jednego? [image: Młodość - Linn Skaber] MłodośćAu...
  • Jelenka
    Spowiedź carycy Katarzyny II - Caryca Katarzyna II była jedną z bardziej fascynujących władczyń w historii. Niesamowita charyzma, postępowe podejście i bezkompromisowość to tylko niekt...
  • nieperfekcyjnie.pl
    "Wytrwałość dzikich kwiatów" - Micalea Smeltzer - Ostatnio zaczytuję się w literaturze pięknej poruszającej trudne tematy, którą uwielbiam. Natomiast po ostatnich dość ciężkich tygodniach zapragnęłam zab...
  • NA REGALE
    #255 "Book lovers" by Emily Henry - Powiedzieć, że uwielbiam książki Emily Henry, to jak powiedzieć nic! Autorka serwuje nam kolejną, przecudowną, ciepłą, romantyczną historię o dwojgu l...
  • Ballady bezludne
    Czytelnicze podsumowanie 2022. Najlepsze książki minionego roku - Konkret. Zawsze się rozgaduję w tych podsumowaniach, a przecież rzecz jest prosta. Chciałam w 2022 przeczytać sto książek, nie udało się, ale nie żałuję ...
  • Obibooki Emki
    Edison i Einstein - nowe książki o myszach Torbena Kuhlmanna od wydawnictwa Tekturka (patronat) - I znów, kiedy zaczęłam fotografować książki Torbena Kuhlmanna, miałam problem z podjęciem decyzji, które ilustracje Wam pokazać. Wszystkie są piękne i je...
  • To read or not to read? | Bibliofilem być
    Lipcowe zapowiedzi wydawnicze - Wakacje! Czas, kiedy można wziąć się za nadrabianie tych wszystkich książek, które tak chcieliśmy nadrobić, ale nie było kiedy. Co prawda wydawnictwa wca...
  • KAWA Z LITERAMI
    O Królowej! #matematyka, Dmytro Kuźmenko - Chcesz zachęcić swoje dziecko (w wieku szkolnym) do matematyki? Przełamać jego opór?Albo wręcz przeciwnie – Twoje dziecko jest tak zajarane matmą, że chces...
  • Lustro Rzeczywistości
    Skazani na ból – Agnieszka Lingas-Łoniewska. Wznowienie - *Skazani na ból to jedna z najpiękniejszych opowieści dla młodych ludzi, która po kilku latach od premiery doczekała się zasłużonego wznowienia. To nie...
  • Lost In My Books
    5 POWODÓW, DLACZEGO NIE POWINIENEŚ UZALEŻNIAĆ SIĘ OD KSIĄŻEK - [image: 5 powodów dlaczego nie powinieneś uzależniać się od książek] *Każde uzależnienie ma swoje wady, nawet jeśli jest to dobre uzależnienie. Przedstawia...
  • HERBATKA Z KSIĄŻKĄ
    TWOJA ANATOMIA. KOMPLETNY (I KOMPLETNIE OBRZYDLIWY) PRZEWODNIK PO LUDZKIM CIELE | ADAM KAY - Mam nadzieję, że mamy już wyjaśnioną bardzo ważną kwestię odnośnie mojej osoby - mam totalną i nieuleczalną sklerozę. W 2021 roku przeczytałam książkę A...
  • Agata czyta książki
    Żywioły Podkarpacia #1 – „Rzeka” - Anna Kusiak zadebiutowała w marcu 2021 roku powieścią „Cień Judasza” (w najbliższym czasie z pewnością skuszę się na jej audiobookową wersję), na początk...
  • pierwszyrozdzial.com
    Świąteczne morderstwo – Ada Moncrieff - Mówię Wam jak świetnie się z nią bawiłam! Zaczytywałam się z każdej stronie i z żywym zainteresowaniem śledziłam postępy prywatnego śledztwa w posiadłości ...
  • Zlodziejka Ksiazek
    2021 w książkach | wszystkie książki przeczytane w ubiegłym roku - Obiecałam sobie, że w 2021 roku powrócę do blogowania, ale poniosłam na tym polu sromotną porażkę. Motywowana przez moją najwierniejszą czytelniczkę w os...
  • Booklove
    Książka na Mikołajki - Co polecam w tym roku na Mikołajki. Subiektywnie i krótko. Zbigniew Rokita „Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku” (Wydawnictwo Czarne) To jest książka, którą po ...
  • To Read Or Not To Read - recenzje książek
    Książka bez emocji? - "Almond" Sohn Won-Pyung [RECENZJA] - Nigdy nie sądziłam, że spotkam się kiedyś w swoim życiu z książką, która w każdym calu będzie pozbawiona emocji, a jednak jednocześnie wywoła całą lawinę...
  • Filologika – wyprowadzi cię z błędu!
    Similique quis a libero enim quod corporis - Similique quis a libero enim quod corporis saepe quis. Perspiciatis velit quae consectetur consequatur eligendi. Omnis officiis quis culpa possimus exercit...
  • Blog o książkach
    Turbulencja – Dariusz Kulik - Jeśli zastanawiasz się, czy sięgnięcie po tę książkę rozwieje wszystkie Twoje obawy związane z lataniem samolotem to odpowiedź jest prosta: otóż…nie. Już...
  • 1905
    Czego nauczył mnie pierwszy rok pracy jako front-end developer - Ten wpis miał powstać ponad półtora roku temu, czyli dokładnie wtedy, kiedy rzeczywiście stuknął mi pierwszy rok pracy na stanowisku programistycznym. Sp...
  • Co Za Badziewny Czytacz
    Badziewne recenzje #168 Zabójcza przyjaźń - "Zabójcza przyjaźń" Alice Feeney, Wydawnictwo W.A.BJakiś czas temu czytałam książkę tej samej autorki pod tytułem „Czasami kłamię” i pamiętam, że zrobiła ...
  • Caroline Livre
    „Flying High” Bianca Iosivoni - Seria Bianki Iosivoni „Falling Fast” oraz „Flying high” w pewien sposób reprezentuje książki, których zwykle nie czytam. Tak już jakoś mam, że rzadko sięga...
  • Biblioteczka Suomi - blog kulturalny
    Cienie Nowego Orleanu - Maciej Lewandowski - Odkąd tylko pamiętam zawsze miałam słabość do mrocznych i dusznych opowieści, które podczas czytania wręcz metaforycznie oblepiają cię swoim brudem. Stan...
  • Welcome to room 6277 and please try to enjoy your stay...
    Uwolniona - Tara Westover - Tytuł: Uwolniona Autorka: Tara Westover Wydawnictwo, rok wydania: Czarna Owca, 2019 Liczba stron: 448 Cena: 44,90 zł *~~***~~* Oficjalna recenzja dla po...
  • Do utraty tchu. Uważniej
    "Wyścig po Złotego Żołędzia" | Katy Hudson - [image: Zdjęcie jest ilustracją do treści.] Kupiliśmy memo. Z Psim Patrolem. Już się cieszyłam na popołudnie przy wspólnym stole. Zepchnęłam w ciemny zak...
  • niekulturalnie.pl
    "Milion małych kawałków" - James Frey | Tak wstrząsająca, jak mówią? - Wstrząsająca, kontrowersyjna, zapierająca dech w piersi - tak czytelnicy określają książkę Jamesa Freya. Postanowiłam przekonać się, czy to prawda i czy r...
  • Miasto Książek
    „Kobieta ze szkła” Caroline Lea - Bywa, że do książki przyciąga coś irracjonalnie kuszącego. Dla mnie takim magnesem bywa daleka Północ, surowy krajobraz, zimne wyspy…
  • Gulinka patrzy
    Kristin Hannah – „Zimowy ogród” - Mam wrażenie, że Kristin Hannah dopiero przy okazji „Słowika” stała się popularna w Polsce. Sama byłam przekonana, że to jej pierwsza książka wydana u nas...
  • Maw reads
    E-BOOK: Nie odpisuj - Marcel Moss - O hejcie w Internecie mówi się coraz więcej. To dobrze, warto o nim mówić i z nim walczyć. Jak tylko w zapowiedziach pojawiła się książka Nie odpisuj, kie...
  • Oddychajaca ksiazkami
    #2 Ostatnio obejrzane - dlaczego warto zaczął "Przyjaciół"? - Myślę, że dla większości moich czytelników tego serialu nie trzeba przedstawiać. Uwielbiany na całym świecie pomimo upływu lat, śmieszy i doprowadza do ...
  • DZIEWCZYNA Z BIBLIOTEKI | Blog o literaturze
    Złota trzynastka 2019 roku - Do napisania o najlepszych książkach przeczytanych w 2019 roku zabieram się od początku grudnia. Było to zadanie szalenie trudne - w minionym roku trafił...
  • god save the book
    Filigranowy tekst na rocznicę mamucią [10 lat!] - Moja pamięć utkana jest z lektur. Mam taki osobniczy defekt, że niewiele pamiętam szczegółów ze swojego życia i życia najbliższych. Najważniejsze wydarzeni...
  • Kochajmy książki!
    Przeprowadziłam się! Nowy, stary blog - Blogger uwierał mnie od dawna, ale przeprowadzki nie planowałam. Jeśli tu czasem wpadacie, to wiecie, jak ja bloguję. Okazyjnie, z rzadka, zrywami. Przez t...
  • Sweeciak.pl
    Marzenia są po to aby je spełniać - Pamiętam czasy aparatów analogowych. Człowiek kupował kliszę, pstrykał zdjęcia a potem szedł do punktu fotograficznego i z niecierpliwością oczekiwał na ...
Pokaż 5 Pokaż wszystko

Razem kulturalnie

Copyright © Panna Zabookowana. Designed by OddThemes