Carol. Opowieść wigilijna - Bob Hartman

TYTUŁ: Carol. Opowieść wigilijna
TYTUŁ ORYGINAŁU: Carol
AUTOR: Bob Hartman
WYDAWNICTWO: Promic

Bob Hartman to znany i ceniony autor wielu książek w tym również bestsellerowego "Lion Storyteller Bible". Bob dzieli swój czas pracy między duszpasterstwo młodzieży oraz pisanie i opowiadanie historii w szkołach i bibliotekach. Na co dzień mieszka wraz z rodziną w Pittsburghu.

Jack O'Malley to typowy biznesmen. Po kilku nie udanych małżeństwach, zdecydował się na samotne życie, efektem czego cała jego rzeczywistość obraca się wokół pracy. Jack ma portfel wypchany kartami kredytowymi, mimo to nie znosi zakupów, śniegu, a nawet Świąt Bożego Narodzenia. Nic więc dziwnego, że dzień, w którym wszystko to zbiega się w czasie, nie budzi w nim entuzjazmu. 

Pragnąc odpocząć nieco od świątecznego harmideru, Jack zaszywa się w księgarnianej kafejce. Nikt, a już w szczególności nie on sam, nie mógł przewidzieć wiążących się z pozornie banalną decyzją konsekwencji. Próbując kupić kawę, Jack natyka się na na młodą, piękną i niezwykle tajemniczą kobietę. Carol zauracza mężczyznę od pierwszej chwili. Niezobowiązująca rozmowa staje się wstępem niezwykłej historii. Całe życie Jacka - to kim był, jest i będzie - ukazuje mu się przed oczami niczym czarno - biały film, w którym została mu powierzona główna rola. Po raz kolejny zostaje zadane pytanie: Wolałbyś przez resztę życia gonić za szczęściem czy raczej zmienić świat na lepsze? Wbrew pozorom jednak, odpowiedź przychodzi trudniej niż za pierwszym razem...

Święta to czas magiczny. Nagle okazuje się bowiem wówczas, że na powrót stajemy się dziećmi. Znikają wszelkie bariery. Emocje zalewają nas z każdej możliwej strony, zaskakując swoją siłą i wyrazem. Niemożliwym wydaje się fakt by ktoś - ktokolwiek nie kochał świąt. A jednak tacy ludzie się zdarzają. Być może ocieramy się z nimi w tramwaju, być może mijamy ich na przejściu dla pierwszych, być może także siedzą w kawiarni przy stoliku obok. Jakkolwiek by na to nie patrzeć - Jack O'Malley zalicza się do owego wąskiego grona. W swojej nienawiści przypomina nieco znanego chyba każdemu Scrooge'a - bohatera "Opowieści wigilijnej". Jak się okazuje, nie jest to zresztą podobieństwo przypadkowe.

Bob Hartman wiele zapożyczył z bestsellerowej i ukochanej przez miliony czytelników na świecie opowieści. Mam więc do czynienia ze swojego rodzaju podróżą po życiu głównego bohatera tym razem jednak w nieco mniej konwencjonalnej otoczce. Oczekujecie duchów i złowrogo bijącego zegara zwiastującego zbliżający się koniec? Nic bardziej mylnego. "Carol" to historia po wskroś ociekająca współczesnością, nie sposób się w niej doszukać znanych nam już motywów. Główny bohater nosi najmodniejsze ubrania, daleko mu do wieku, w którym człowiek jest już pogodzony ze śmiercią, a przyczyną jego spotkania z przeszłością wbrew pozorom wcale nie są jego błędy - a przynajmniej nie tylko one. 

Tak jak w przypadku głównej postaci stworzonej przez Dickensa, tak i tutaj u Hartmana, Jack nie jest osobą do której czytelnik zapała sympatią. Niemożliwa do przeoczenia różnica niestety zaważy na naszej ocenie bohatera. Podkreślone przez zaistniałą sytuację wady Jacka, sprawią, że już na wstępie zostanie on przez nas skreślony. Na nic zdało się przedstawienie jego sylwetki w bardziej korzystnym świetle z przeszłości, na nic znikome próby obrony słownej - pan Jack O'Melley znalazł się u mnie na straconej pozycji i pozostał na niej aż do końca powieści, która jednak - jak to zwykle bywa - odmieniła moje spojrzenie.

Postacią, która stanowi nieustanne źródło zaskoczenia, bez wątpienia jest Carol. Wykreowana przez Hartmana sylwetka, stanowiąca swojego rodzaju zastępstwo dla "świątecznych duchów", sprawiła, że zagłębiałam się w lekturę z niesłabnącym zainteresowaniem.   Kto powiedział, że "dobra postać" musi zostać zupełnie pozbawiona wad? Kto uznał, że musi się ona wykazywać niemal anielską cierpliwością i wyrozumiałością? Bob Hartman z powodzeniem udowadnia, że bohaterowie wcale nie muszą zostać całkiem wyidealizowani by odegrać rolę "posłańca" Co więcej jednak, to właśnie za sprawą owych mankamentów zyskują największą sympatię.

Jeżeli chodzi o fabułę historii, nie stanowi ona szczególnego zaskoczenia. Jako współczesna "Opowieść wigilijna" - z drobnymi odstępstwami - podąża wyznaczonym przez Dickensa torem, od początku do końca. Tyle, że trudno mieć o to pretensje.  Taki był po prostu zamysł autora. "Carol" to historia świąteczna i należy o tym pamiętać. Czytana choćby w czasie wakacji znacznie traci na wartości. To właśnie zima, święta i ich magia nadają fabule odpowiedniego nastroju, bez którego niestety powieść Hartmana stałaby się jedynie nudną, banalną historyjką. 

Warto poświęcić choć kilka słów na wydanie "Carol". Nastrojowa okładka, schludne i stylowe wnętrze stanowią bowiem intrygujące uzupełnienie historii. I choć pozostaję wierna pozycjom bogatszym objętościowo, doceniam rozwiązanie wybrane przez Hartmana. "Carol" nada się bowiem idealnie jako wspólna, rodzinna lektura w czasie świąt. Historii Dickensa nie dorównuje, mimo to zapoznać się z nią warto, choćby po to by poczuć ową magię.

Za lekturę dziękuję wydawnictwu Promic oraz portalowi Sztukater

6 comments

  1. Chętnie przeczytałabym taką współczesną Opowieść Wigilijną w poranek 24 grudnia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To takie świąteczne, że z wielką ochotą sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta książka czeka w kolejce na półce. Jestem jej bardzo ciekawa i zamierzam zabrać się za nią jak najszybciej. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszy mnie Twoja opinia :). Mam tę książeczkę i zapewne już niedługo oddam się lekturze :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chętnie przeczytam. Lubię takie klimaty i historie nawiązujące do Opowieści Wigilijnej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kala - jeżeli masz ochotę, to zapraszam z recenzją do II edycji świątecznego wyzwania :)

    http://znalezionepodchoinka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Każdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala