TYTUŁ: Ogród wiecznej wiosny
TYTUŁ ORYGINAŁU:La casa degli amori impossibili
AUTOR: Cristina López Barrio
WYDAWNICTWO: Otwarte
Cristina López Barrio to znakomita pisarka hiszpańskiego pochodzenia. Z zawodu prawniczka, przerwała karierę, aby całkowicie poświecić się swojej największej pasji jaką jest pisanie. Cristina uwielbia aromatyczną herbatę oraz muzykę filmową. W trakcie pracy nad „Ogrodem wiecznej wiosny” słuchała ścieżek dźwiękowych z takich filmów jak „Duma i uprzedzenie” oraz „Angielski pacjent”. Jej ulubioną lekturą niezmienne pozostaje „Sto lat samotności” autorstwa Gabriela Garcii Marqueza.
Clara jest piękną i niezwykle inteligentną dziewczyną o bursztynowych oczach, która na co dzień boryka się z nieznośnym poczuciem samotności. Okoliczni mieszkańcy stronią od jej rodziny ,odpychani złowieszczą klątwą, która rzekoma wisi nad kobietami. Clara nie wierzy w przekleństwo, które według legendy narzuciła na ród Laguna jedna z jej przodkiń, tak samo zresztą jak andaluzyjski myśliwy, przebywający tymczasowo w miasteczku. Nie bacząc na liczne przeciwności owa dwójka poddaje się rodzącemu uczuciu. Początkowa radość szybko zamienia się jednak w dramat. Mimo determinacji kobiecie nie udaje się uniknąć skutków jakie niesie ze sobą klątwa. Porzucona, oczekująca dziecka Clara przysięga jednak zemstę swemu kochankowi.
Kobiety z kolejnych pokoleń rodu Laguna żyją skazane przez bezlitosne fatum na nieszczęśliwą, tragiczną w skutkach miłość, samotność i pragnienie zemsty. Bezsilne w stosunku do przeznaczenia, toczą nieustanną walkę o szczęście, nie raz zatracając w niej swoje człowieczeństwo. Choć los obszedł się z nimi nadzwyczaj okrutnie, wciąż są pełne nadziei – nadziei na to, że mimo przeciwności którejś z nich uda się odwrócić ich przeznaczenie.
„Ogród wiecznej wiosny” zalicza się do wąskiego grona książek, które zachwycają oprawą graficzną. Delikatna, raczej prosta okładka od razu rzuca się w oczy i sprawia, że człowiek praktycznie mimowolnie chwyta ja w ręce. Opis na okładce również zaostrza czytelniczy apetyt – miłość wbrew przeciwnością losu, walka z przeznaczeniem, silne bohaterki, które stoczą walkę o swoje szczęście – wszystko to czego można oczekiwać po lekturze, czyż nie? Miałam ogromną ochotę na to by zapoznać. się z powieścią Cristiny López Barrio. Uległam atmosferze, którą tworzą wymienione wyżej czynniki i z zapartym tchem oczekiwałam chwili, w której owa pozycja znajdzie się w moich rękach. Gdyby tego było mało, w internecie ostatnio ukazało się kilka naprawdę pozytywnych opinii na temat lektury. Zabrałam się do czytania oczekując niesztampowej historii, która pochłonie mnie od pierwszej do ostatniej strony, tymczasem jednak zostałam rozczarowana.
Przeznaczenie posiada zadziwiającą moc. Mimo starań i energii jaką ludzie wkładają by je przechytrzyć, zawsze udaje mu się wygrać. „Ogród wiecznej wiosny” jest historią walki z losem, przysłowiową „bitwą z wiatrakami”, z góry skazaną na porażkę. Jej bohaterki skrupulatnie wyrzucają z pamięci myśl o zbliżających się skutkach klątwy, zdając sobie sprawę z jej zniszczeń, gdy jest już za późno. Muszę przyznać, że sam pomysł na fabułę, który przedstawia hiszpańska autorka jest niezwykle intrygujący. Czytelnik z zapartym tchem śledzi tok wydarzeń, podświadomie wyczekując chwili, w której człowiek wygra walkę z przeznaczeniem. Autorka prowadzi jednak wyszukaną grę na naszych emocjach. Obdarza nas chwilową nadzieją po to by po chwili ją odebrać. Jej bohaterki zaznają miłości, która wkrótce staje się jednak źródłem ich cierpienia. I tak w kółko. Szczęście. Ból. Miłość. Rozpacz. Zemsta.
Realizacja owego pomysłu przedstawia się już jednak w mniej pozytywnych barwach. Właściwie nie jestem w stanie wymienić jednego, konkretnego elementu, który odebrał mi radość płynącą z lektury. Po prostu czegoś mi w całej tej historii zabrakło. Pewne fragmenty powieści po prostu mnie zniesmaczyły - wydały mi się nazbyt przerysowane i nie potrzebne. Rozdziały, w których pojawia się jedna z kobiet rodziny Laguna - Manuela, sprawiały, że momentami miałam ochotę odrzucić lekturę na bok Niestety, kobieta ta uosabiała wszelkie cechy, które budzą mój wstręt. Bezwzględność, upór, pragnienie bycia wielbioną i poważaną przez innych i wreszcie dbanie głównie o własne dobro. Z podobnym opisem Manuela nie miała po prostu cienia szans na to by zaskarbić sobie choć cień mojej sympatii.
Muszę przyznać, że portrety kobiece z którymi zetknęłam się w trakcie lektury, rozczarowały mnie. Wyszłam z założenia, że na kartach powieści hiszpańskiej autorki zetknę się z silnymi kobietami, które za wszelką cenę dążą do wyznaczonych sobie celów, tymczasem owy opis w całości nie tyczy się żadnej z bohaterek - Clary, Manueli , Bernardy czy nawet Margarity, Jedyną postacią, która z miejsca zyskała moją sympatią była Olvido - pełna życia i pasji, znosząca z podniesionym czołem wszystko co dawał jej los. Na całe szczęście to właśnie owa bohaterka towarzyszy nam najdłużej w trakcie lektury.
Jak na „wielopokoleniową sagę” przystało, powieść Cristiny López Barrio nie obfituje w nagłe zwroty akcji. Cała fabuła opiera się bowiem na prostych, codziennych sytuacjach. Nie jest to z pewnością lektura, od której nie sposób oderwać wzroku. Nada się jednak idealnie dla tych osób, które nie mogą sobie pozwolić na zerwanie nocy nad książką. I choć ja czuję się rozczarowana lekturą, jestem pewna, że nie jeden czytelnik odnajdzie w niej to czego oczekuje.
Za lekturę dziękuję wydawnictwu Otwarte
Cristina Lopez Barrio
egzemplarz recenzencki
fikcja historyczna
literatura hiszpańska
powieść obyczajowa
recenzje
wydawnictwo Otwarte
15 comments
Mnie książka oczarowała, właśnie te kobiety bezwzględne, uparte, niejednokrotnie okrutne w swoim działaniach były dla mnie realnymi, pięknymi bohaterkami... życie to nie bajka. Poza tym Manuela też mnie rozstroiła nerwowo, ale właśnie o to w tym chodzi :). Dla mnie ta książka to dobry przykład realizmu magicznego, który dostarczył mi wielu emocji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Natula
Cieszę się że tobie przypadła do gustu. Ja chyba po prostu wzięłam się za lekturę tego tytułu w nieodpowiednim czasie. Być może w innych okolicznościach bardziej przypadł by mi do gustu.
UsuńByć może, w końcu każdy z nas to inna istota :)
UsuńWidziałam ją ostatnio w biedronce w okazyjnej cenie jednak ostatecznie sie nie skusiłam. Nie przepadam raczej za wielopokoleniowymi sagami. Jednak trzeba przyznać, że okładka przepiękna :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ach te Biedronki! Potrafią zachęcić okazyjną ceną.
UsuńA okładka jest cudowna,jak w większości tytułów tego wydawnictwa.
Ta książka czeka na półce i niedługo zabieram się za czytanie. Mam nadzieję, że przypadnie mi do gustu trochę bardziej niż Tobie. ;)
OdpowiedzUsuńJa również mam taką nadzieję ;)
UsuńNie słyszałam jeszcze o tej książce jednak to chyba nie moje klimaty. Jak na razie nie mam ochoty jej przeczytać.
OdpowiedzUsuńNie będę namawiać. Można natrafić na ciekawsze lektury ;)
UsuńPoczątkowo trudno mi było przebrnąć przez książkę, jednak z biegiem czasu i zwiększaniu się ilości przeczytanych kart powieści zaczęłam nabierać sympatii zarówno to autorki jak i do bohaterów. Czas spędzony przy książce nie uważam by był czasem straconym, może dlatego że lubię tego typu książki. Okładka oryginału jest cudowna <3
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Okładka oryginału to dzieło sztuki <3 I choc polska również jest piękna, nie dorównuje swojemu oryginałowi.
UsuńBardzo mi się spodobała okładka tej książki i twoja recenzja także pozytywnie zachęca, więc z miłą chęcią rozejrzę się za tą pozycją.
OdpowiedzUsuńBardzo kusi mnie ta książka ;). A okładka rzeczywiście rewelacyjna! Przyznam, że bardziej podoba mi się polska od oryginalnej :).
OdpowiedzUsuńZapomniałam dodać - rewelacyjna oprawa graficzna bloga :D. Moją sympatię wzbudziło też zdjęcie przy rubryce "O mnie". Uosabia wolność. Będę tu zaglądać ;).
OdpowiedzUsuńChciałabym tą książkę przeczytać. Podobają mi się takie klimaty :)
OdpowiedzUsuńKażdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala