Gdzie indziej - Gabrielle Zevin

Tytuł: Gdzie indziej
Autor: Gabrielle Zevin
Wydawca: Initium
Rok wydania: 2010
Strony: 240


Swego czasu powieść "Gdzie indziej" cieszyła się sporą popularnością tutaj, w blogosferze . Historia napisana przez Gabrielle Zevin zebrała sporo pozytywnych opinii a potem odeszła w zapomnienie. Cóż, po skończeniu lektury nie mogę powiedzieć, że tego nie rozumiem (odejścia w zapomnienie; nie wysokich ocen - tego naprawdę nie pojmuję). "gdzie indziej" posiada bowiem ciekawy koncept, ale poza tym, w moim odczuciu, to tylko kolejna przeciętna pozycja.

Liz to niespełna szesnastoletnia nastolatka, której największym zmartwieniem wydaje się kupno sukienki na bal czy wybór colleage'u i która pewnego dnia zapomina rozglądnąć się w obie strony przed przejściem na drugą stronę ulicy,  skutkiem czego umiera. Liz budzi się na obcym statku, ubrana jedynie w pidżamę, mając za towarzysza nieznaną nastolatkę. Nie od razu udaje jej się zrozumieć, że pasażerami pokładu są ludzie martwi i że sama również  właśnie pożegnała się z życiem. 

Celem podróży statku jest kraina Gdzie Indziej, miejsce, w którym "żyją" zmarli. Liz musi zaadaptować się w nowym  otoczeniu i pogodzić z tym , że nigdy się już nie zakocha, nie ożeni i nie założy rodziny. Nie jest to jednak wcale takie proste. Liz nie potrafi porzucić swojego dawnego życia i robi wszystko by utrzymać kontakt z przeszłością. Gdzie indziej, tak jak i zwykły świat, niesie jednak ze sobą mnóstwo niespodzianek - również dla Liz.

 Gabrielle Zevin nie jest pierwszą autorką, która porusza tematykę życie po śmierci, odpowiadając tym samym na pytanie co znajduje się po drugiej stronie? Trzeba jednak przyznać, że wykreowana przez nią rzeczywistość , owo Gdzie indziej, różni się od innych. Koncepcja życia, które z drobnymi wyjątkami, niewiele różni się od tego jakie znamy, nie razi może oryginalnością, ale fakt, że po śmierci dochodzi do stopniowego odmładzania organizmu - już tak.

Podoba mi się również tak różnorodne ukazanie reakcji na śmierć. Fakt, że niekiedy przyjmowana jest ze stoickim spokojem, a innym - wzbudza gniew i brak akceptacji. Ludzie, którzy utracili swych bliskich często żałują  czego dana osoba nie zdążyła zrobić - pójść na studia, założyć rodziny, dokonać czegoś wielkiego - i podobne odczucia towarzyszą Liz. Gabrielle Zevin udało się oddać tęsknotę za bliskimi, żal za tym co niedoświadczone, ale także nadzieję na lepsze jutro.

Postać Liz niemiłosiernie mnie jednak irytowała. Rozumiałam jej żal i smutek, jednak nie na tyle by zaakceptować, że stanowi on centrum wydarzeń. Momentami miałam wrażenie, że Liz obraca się w kółko, że wciąż popełnia te same błędy i nic z nich nie wynosi. No i naprawdę nie rozumiem dlaczego pani Zevin nie rozszerzyła wątku innych postaci takich jak choćby Thandi czy Curtisa, Ich historie mogłyby stanowić naprawdę ciekawy temat i może uchroniłyby panią Zevin od kierunki jak obrała.

"Gdzie indziej" miało być powieścią o przemijaniu, pogodzeniu się ze śmiercią i obraniu nowej drogi. Rozumiem, że to tytuł typowo młodzieżowy, ale jest tyle innych pozycji!, pani Zevin mogła sobie naprawdę darować wątek miłosny. Nie ma między bohaterami chemii i iskrzenia. Ich relacja wygląda na typowo przyjacielską, a jeśli mam się tam doszukiwać miłości to chyba tylko czysto braterskiej.

Według mnie "Gdzie indziej" miało ogromny potencjał, który autorce nie udało się w pełni wykorzystać. Świat jaki wykreowała jest oryginalny i ciekawie opisany (chociaż ,w przeciwieństwie do co poniektórych, naprawdę nie chciałabym by okazał się prawdziwy. Czekać tyle lat na bliską osobę i nie doczekać jej po drugiej stronie? KOSZMAR!) Gabrielle Zevin niepotrzebnie wplotła do fabuły wątki typowe dla literatury młodzieżowej. "Gdzie indziej " bez nich mogłoby być bez nich o wiele bardziej wartościową lekturą. Wydawnictwo nie dopatrzyło również korekty i w powieści roi się od błędów. Nie mówię - nie czytajcie bo niektórzy pokochali ten tytuł; nie miejcie jednak ZBYT wysokich wymagań. 


6 comments