Stojąc pod tęczą, Dorota Schrammek


Kiedy wspominam Wam o jakiś ciekawych, godnych polecenia seriach wydawniczych, często przywołuję "Kobiety to czytają" oraz "Leniwą niedzielę" właśnie. Osoby stojące za doborem tytułów wchodzących w skład owych serii muszą mieć zbliżony do mnie gust czytelniczy bo - jak do tej pory - zawsze udawało im się wzbudzić we mnie morze emocji. Prawdą jest jednak, że, celowo czy też przez przypadek, unikałam do tej pory pozycji polskich autorów - właściwie nie wiem dlaczego. Sięgając po "Stojąc pod tęczą" Doroty Schrammek byłam niemal przekonana, że otrzymam satysfakcjonującą lekturę, ale równocześnie zdawałam sobie sprawę z tego, że ten pierwszy raz mogę się co do tego mylić. Ale wiecie co? Cholernie lubię mieć rację.

Życia Anety, Patrycji, Magdy i Jagody diametralnie się od siebie różnią. Aneta to typowa matka-Polka, zmęczona domowymi obowiązkami i opieką nad dziećmi; Patrycja jest raczej typem samotnika, któremu do szczęścia wydaje się starczać obecność doga niemieckiego; Magdalena, ukochana córeczka tatusia, ma dość ciągłego swatania jej z nietrafionymi kandydatami; z kolei Jagoda ryzykuje całe swoje dotychczasowe życie dla romansu z przystojnym Francuzem. Łączy je właściwie jedynie wspólne miejsce z pracy - szczecińska agencja nieruchomości. Kiedy w trakcie rutynowych badań, okazuje się, że jedna z kobiet jest śmiertelnie chora, nie tylko zbliżają się do siebie i spoglądają na swoje życie z pewnej perspektywy. Postanawiają coś w nich zmienić.

"Stojąc pod tęczą" nie jest historią na wskroś oryginalną i to zarówno jeśli chodzi o wybranie problematyki jak i o fakt, że bohaterkami są pozornie cztery całkiem różne kobiety. O podobny schemat opierają się nie tylko powieści, ale również seriale telewizyjne czy filmy. Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż istnieje dosyć szerokie grono potencjalnych odbiorców dla tego typu konceptu. A i Dorota Scharemmek, mimo pozycji debiutantki, dysponuje kilkoma asami w rękawie, które sprawnie wykorzystuje. Przyczyniając się do tego, ze "stojąc pod tęczą" to wciąż dobra, choć już nie najlepsza przedstawicielka serii Leniwa Niedziela wydawanej przez Świat Książki.

Przede wszystkim "Stojąc pod tęczą" nie jest książką pełną zbędnego patosu. Wątek choroby stanowi bardziej zapalnik do zmian dla pozostałych przyjaciółek. Chociaż nie zabraknie momentów wzruszających i, cóż, po prostu smutnych, ogólny nastrój i wydźwięk powieści nie jest przygnębiający. Dorota Schrammek przypomina nam o tym, ze nie warto jest decydować się w życiu na półśrodki i ze tak naprawdę nigdy nie jest za późno na to by zacząć szukać swojego szczęścia albo coś zmienić. 

Różnorodność sytuacji w jakiej znajdują się bohaterki również nie jest przypadkowa. Drogi życiowe jakie obrały  odzwierciedlają podstawowe wybory dokonywane w realnym życiu. Czytelniczka wgłębiając się w lekturę "Stojąc pod tęczą" może odnaleźć w którejś z bohaterek samą siebie i spojrzeć przez chwilę na własne życie z dystansu. Dorota Schrammek już na wstępie stara sie poszerzyć potencjalne grono odbiorców swojej debiutanckiej  powieści i robi to z sukcesem. 

Trudno jednak ukryć, że "Stojąc pod tęczą" to nie tylko powieść o kobietach, ale i skierowana właśnie do nich. Problemy z jakimi stykają się Aneta, Patrycja, Magda i Jagoda są problemami współczesnych, dorosłych kobiet, trudno mi jednak sobie wyobrazić by jakiemuś panu udało się poczuć więź z bohaterkami i zaangażować w ową historię. Przylepienie "Stojąc pod tęczą" etykiety literatury typowo kobiecej nie postrzegałabym jednak za jakikolwiek minus owej historii.

Tak naprawdę to co stanowi największą wadę debiutu Doroty Schrammek to jego niewielka objętość przy takim bogactwie wątków. Chociaż powieść czyta się szybko, trudno pozbyć się wrażenia, że niektóre fragmenty po prostu proszą się o wzbogacone opisy - zwłaszcza takie nacechowane emocjonalnie. Są momenty, w którym czytelnik odnosi wrażenie, że Dorota Schrammek dysponowała taką ilością pomysłów, ze chciała je z siebie jak najszybciej wyrzucić i zabrakło miejsca na inne istotne elementy. Pozostaje jednak mieć nadzieję, ze wraz ze zdobywanym doświadczeniem autorka wyzbyje się tego nawyku. 

"stojąc pod tęczą" autorstwa Doroty Schrammek utwierdziły mnie w mojej opinii na temat owej serii. Debiut polskiej autorki to mądra, życiowa i wzruszająca historia o tym, że zawsze warto walczyć o własne szczęście i nie wolno zadowalać się jego namiastkami. Jak wiele innych historii tak i ta ma swoje specyficzne grono odbiorców, które w pełni doceni przesłanie jak i całą fabułę - w tym przypadku "Stojąc pod tęczą" powinno się spodobać zwłaszcza odrobinę dojrzalszym kobietom, z pewnym życiowym doświadczeniem, ale nie tylko. Ja z pewnością debiut Doroty Schrammek będę wspominać bardzo miło i jeszcze wrócę zarówno do twórczości autorki jak i innych pozycji z serii Leniwa niedziela.

"Stojąc pod tęczą", Dorota Schrammek; wydawnictwo Świat Książki; Warszawa 2015 ★★

0 comments

Każdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala