W cieniu tragedii | Zbiornik 13, Jon McGregor


Zbiornik 13" był jedną z tych powieści, która zagrabiła uwagę krytyki literackiej. Znalazła się na długiej liście Man Booker Prize, zyskała Costa Book Award w kategorii powieść i przyznano jej jeszcze kilka innych nagród literackich, które w Polsce nie cieszą się może takim zainteresowaniem, ale dają pewien pogląd na to, jak odebrana została kolejna opowieść Jona McGregora zagranicą. A obserwując to wszystko za pośrednictwem anglojęzycznego booktube'a, wiedziałam, że znalezienie dla „Zbiornika 13" polskiego wydawcy, stanowi jedynie kwestię czasu. Można polemizować z tym czy wyróżnienie w postaci nagród literackich stanowi rzeczywiście wyznacznik tego co warto czytać, ale osobiście śledzę wyniki przynajmniej części z nich (a Man Booker Prize - obecnie znany jako Booker Prize, znajduje się w tym gronie), żeby orientować się w aktualnych trendach na rynku książki. I to właśnie wszelkiego rodzaju nominacje, były czynnikiem, który pierwotnie pierwotnie wzbudził we mnie zainteresowanie lekturą „Zbiornika 13".

Fabuła powieści Jona McGregora osnuta jest wokół zaginięcia nastolatki. Nie jest to jednak pozycja gatunkowa - kryminał czy thriller - i nie mamy do czynienia z przedstawieniem przebiegu śledztwa. Zamiast tego obserwujemy po prostu życie mieszkańców miejscowości, w której prawdopodobnie doszło do tragedii z udziałem dziewczyny. Poznajemy losy świeżo upieczonych rodziców bliźniąt; lokalnej grupy nastolatków; dwójki samotnych, dojrzałych osób, które kiedyś w młodości łączyło coś więcej; rozwiedzionej pary; matki samotnie wychowującej dwójkę dzieci... Jon McGregor opowiada swoją historię na przestrzeni trzynastu rozdziałów, przy czym każdy z nich stanowi kolejny rok z życia mieszkańców miejscowości (a punktem wyjścia jest rok następujący po wspomnianym zaginięciu). A wspominam tak dużo o formie „Zbiornika 13" nie przez przypadek. To właśnie z nią, przynajmniej w moim odczuciu, związane są zarówno największe zalety, jak i mankamenty powieści.

Forma, na która zdecydował się Jon McGregor pozwoliła mu na poruszenie kilku niesamowicie fascynujących wątków i autor skrzętnie to wykorzystał. „Zbiornik 13" zwraca uwagę na to, jak szeroki zasięg może mieć jedno proste wydarzenie i na fakt, że niekiedy tragedia odciska piętno także na życie osób niepowiązanych z nią w bezpośredni sposób. To nie są rozbudowane wątki, ale subtelne kwestie, wplecione gdzieś między wierszami. Cykliczność przedstawionych wydarzeń pozwala z kolei czytelnikowi dostrzec drobne zmiany w sposobie postrzegania sprawy zaginionej dziewczyny: pewnego znieczulenia mieszkańców na tragedie, które przychodzi wraz z kolejnymi latami.

Nie spodziewałam się jednak, że „Zbiornik 13" okaże się dla mnie powieścią tak wymagającą w lekturze - jeżeli chodzi o uwagę, jaką musiałam jej poświęcić i kwestię czasu. I o dziwo, problemu wcale nie stanowiły rozwlekłe opisy przyrody wplecione w fabułę, które zazwyczaj nie przyciągają mojego zainteresowania - wręcz przeciwnie, uważam, że w przypadku „Zbiornika 13" były one doskonałym dopełnieniem i odegrały kluczową rolę jeśli chodzi o kreacje klimatu. Jon McGregor przybliża jednak czytelnikowi przytłaczającą liczbę bohaterów (ich nazwiska i korelacje rodzinne): ciężko zorientować się kto jest kim, zwłaszcza na początku lektury; utrudnia to także emocjonalne zaangażowanie w życie bohaterów. Co więcej, autor wykazuje tendencje do wplatania dialogów wewnątrz akapitów i pomijania jakichkolwiek graficznych wyróżników, a nawet przeskakiwanie pomiędzy wątkami w jednym akapicie, co wymusza uwagę i skupienie czytelnika.

Zasiadając do lektury „Zbiornika 13" i oczekując elementów literatury gatunkowej - charakterystycznego tempa, budowania napięcia, czy choćby plot twistów - czeka Was raczej rozczarowanie. Powieść Jona McGregora bazuje na całkiem innym koncepcie, a jej targetem raczej nie są miłośnicy kryminałów. To proza, która powinna zainteresować osoby doceniające dbałość o język, subtelne opisy relacji międzyludzkich , którym nie przeszkadza pewna wtórność - przy czym nie chodzi mi o podobieństwo „Zbiornika 13" do innych powieści, ale raczej powtórzenie pewnych scen na przestrzeni całej pozycji ze względu na jej cykliczność.

Przyznaję, że nie wszystkie z moich oczekiwać odnośnie „zbiornika 13" zostały zaspokojone; że kierując się licznymi nominacjami, spodziewałam się literackiej uczty i zachwytu, a momentami musiałam się dodatkowo motywować do lektury. Miałam pewne nadzieje, że Jon McGregor zamknie pewne wątki i jeśli nie wyjaśni ich wprost, przynajmniej pozostawi czytelnikowi jakieś wskazówki. Nie mogę jednak powiedzieć, abym żałowała lektury i pod pewnymi względami rozumiem czym autor zdobył uznanie krytyki.

Zbiornik 13" Jon McGregor; tłum. Jolanta Kozak; wydawnictwo Czytelnik; Warszawa 2018 ★★★☆☆

0 comments

Każdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala