Miłość oraz inne dysonanse - Janusz Leon Wiśniewski, Irada Wownenko
Są takie powieści, które chowacie w zakamarkach pamięci, zanim tak naprawdę zgłębicie sie w ich lekturze. "Miłość oraz inne dysonanse" dryfowała w moim umyśle blisko dwa lata, bo od czasu Targów Książki w Krakowie w 2012 roku. Pamiętam tamtą okładkę - piękną, nieco melancholijną i niezwykle romantyczną - banery reklamowe na stanowisku wydawnictwa i dziesiątki kobiet czekających w kolejce po autograf pisarza. I pamiętałam o niej także później, a trakcie zakupów internetowych, ale koniec końców, sięgnęłam po nią dopiero wówczas gdy wygrzebałam ją na bibliotecznym regale. Czy warto było czekać? Powiem szczerze - nie wiem.
Struna to Polak z niemieckim paszportem. Zakochany w muzyce marzył o wielkiej karierze i jeszcze większej miłości. Niestety, rzeczywistość nie dosięgnęła owych marzeń. Efektem czego Struna skończył jako osamotniony rozwodnik w szpitalu psychiatrycznym. Anna to z kolei Rosjanka, pełna równie zawiedzionych marzeń, pozbawiona nadziei. Chciała zostać wielką aktorką i posiadać gromadkę dzieci - skończyła jako rozgoryczona kobieta zamknięta w nieszczęśliwym małżeństwie. Czy dwoje ludzi tak doświadczonych przez los może jeszcze odnaleźć w życiu szczęście?
Nie mam wątpliwości co do tego, że pan Wiśniewski i pani Wownenko mieli aspiracje do stworzenia wielkiej miłosnej historii. Nie ujmuje również im talentu tyle że tym razem on nie wystarczył. Bo w pewnym momencie historia Struny i Anny się rozdziela a jej wtórne połączenie nie wypada zbyt przekonująco. I pan Wiśniewski i pani Wownenko mieli nieco za dużo do powiedzenia. Historia Struny byłaby piękniejsza bez Anny, a Anny - bez Struny. Po prostu.
Mimo że "Miłość oraz inne dysonanse" mnie nie zachwyciła nie mogę powiedzieć żebym żałowała czasu spędzonego nad lekturą. Tak jak już wspominałam gdzieś między wierszami, można w niej dostrzec talent autorów - zwłaszcza naszego rodaka. Pan Wiśniewski potrafi przeniknąć do psychiki człowieka. Stworzyć różnorodne, budzące sympatie portrety bohaterów - zwłaszcza tych nieźle pokiereszowanych przez los. Trochę szkoda, ze losy takich ludzi jak Magda Schmidtowa, Joshua, Steve czy, moja ulubiona, Joanna, giną w natłoku nazwisk i opowieści. Bo "Miłość oraz inne dysonanse" warto poznać choćby dla nich.
To co stanowi atut powieści Wiśniewskiego i Wownenko, to również umiejętnie wpleciona do historii muzyka. Z racji zawodu głównego bohatera wiedziałam, że w takim czy innym stopniu będzie ona obecna w fabule, ale cieszę się, że autorzy nie ograniczyli się tylko do wymienienia znanych nazwisk. Dla miłośników muzyki klasycznej wyszukiwanie wspomnianych utworów może okazać się nie lada gratką i okazją do poznania nowych dźwięków.
"Miłość oraz inne dysonanse" wzbudziła we mnie sprzeczne uczucia. Z jednej strony jestem zła bo autorzy zmarnowali potencjał i naobiecywali swym czytelnikom gruszek na wierzbie; z drugiej - nie mogę przejść obojętnie obok zalet tej powieści. Koniec końców znalazłam w niej piękną historię miłosną! - choć nie z tej strony, z której tego oczekiwałam. Ja twórczości pana Wiśniewskiego nie skreślam, pewnie wkrótce zapoluję choćby na "S@motność w sieci". Wy musicie podjąć te decyzje sami.
★★★
Irada Wownenko
Janusz Leon Wiśniewski
Katarzyna Maria Janowska
literatura polska
literatura rosyjska
powieść obyczajowa
wydawnictwo Znak
3 comments