Panna Zabookowana
  • STRONA GŁÓWNA
  • TEKSTY
    • Lifestyle
    • Książki
      • Recenzje
      • Zestawienia
      • Inne
    • Podróże
    • Kultura
  • KONTAKT

Niezmiennie fascynują mnie odmienne gusta literackie polskich Książkoholików i tych zagranicznych, i fakt jak wielu autorów, którzy podbijają choćby amerykański booktube, u nas budzą raczej chłodniejsze emocje. Rainbow Rowell nie zaskarbiła sobie wsród nas zbyt szerokiego grona sympatyków, ale osobiście mam ogromny sentyment do pisanych przez nią historii. Są dla mnie jak niesamowicie słodka gorąca czekolada z piankami - może odrobinę przesłodzona, zwłaszcza gdy spożywa się ją w zbyt dużych ilościach, ale pozostawiająca przyjemne uczucie ciepła w całym ciele. „Załącznik” nie jest tutaj wyjątkiem. 

Lincoln ma prawie trzydzieści lat - nie ma dziewczyny i nadal mieszka ze swoją matką, a chociaż zdobył kilka dyplomów, ma pracę, której szczerze nie znosi. Pomijając fakt, że Lincoln czuje się jakby płacono mu za "nic-nie-robienie", przeglądanie cudzej korespondencji by sprawdzić co porabiają pracownicy redakcji w czasie, gdy powinni wykonywać swoje obowiązki, wydaje mu się być naruszeniem cudzej prywatności. Co gorsza, mężczyzna przyłapuje się na tym, że lektura niektórych z nich zaczyna mu sprawiać przyjemność i że, wbrew swoim obowiązkom, wcale nie wysyła Jennifer i Beth stosownego upomnienia. 

"Załącznik" w dużej mierze stanowi kwintesencje twórczości Rainbow Rowell, co w oczywisty sposób prowadzi do wniosku, że osoby, które nie pokonały jej poprzednich powieści raczej nie zmienią swojego zdania przy tej lekturze. Historia, którą autorka opowiada tym razem składa się naprzemiennie z maili jakie wymieniają między sobą Jennifer i Beth i urywków z życia codziennego Lincolna. Momentami jest ona zabawna (zwłaszcza w części rozmów między przyjaciółkami) , momentami znacznie poważniejsza żeby nie powiedzieć smutna, ale zdecydowanie nie jest to opowieść z wartką akcją cyz nagłymi zwrotami. Rozumiem, że niektórzy mogą narzekać na nudę, ale jest coś ujmującego w tym jak autorce uchwycić całkiem zwyczajne życie. 

Co mi osobiście rzuciło się w oczy w trakcie lektury "Załącznika" to fakt, że Rainbow Rowell rozumie introwertyków i problemy z jakimi mierzą się oni w życiu codziennym. Lincoln jest bohaterem, który, przynajmniej na pierwszy rzut oka, może wydawać się nieudacznikiem, ale tak naprawdę myślę, że wielu z nas mogłoby się z nim utożsamić - z jego niezdecydowaniem jeśli chodzi o obranie ścieżki kariery, problemami w nawiązywaniu relacji z nowymi osobami i niepewnością własnej wartości. Rainbow Rowell rozumie swojego bohatera a dzięki temu drobna, subtelna przemiana jaką przechodzi jest dla nas czytelników bardziej wiarygodna. 

Dużo w powieści Rainbow Rowell sytuacji odrobine przerysowanych - czy to przesłodzonych czy opartych na zbiegu okoliczności. Zresztą, już sam pomysł na fabułę odbiega nieco od realizmu. W trakcie lektury miałam jednak wrażenie jakbym oglądała kolejne sceny komedii romantycznej i wszelkie elementy wydawały mi się przez to dopuszczalne - bo rozumiałam, że pewne wydarzenia w filmach (a w tym wypadku - w książce) muszą zostać przedstawione nieco inaczej by przykuć uwagę odbiorcy. 

"Załącznik" to kolejna ciepła, urocza historia napisana przez Rainbow Rowell - trochę o miłości a trochę o pokonywaniu własnych lęków. Widzę co w twórczości autorki może przeszkadzać, ale ja uwielbiam sposób w jaki zamyka na kartach powieści urywki zwykłego życia i jej wyczucie przy kreacji postaci.  A jeśli i Wy macie do niej podobną słabość, albo nie zetknęliście się z jej twórczością a potrzebujecie takiej gorącej czekolady w formie książki - koniecznie dajcie "Załącznikowi" szansę.  

"Załącznik" Rainbow Rowell; wydawnictwo HarperCollins; Warszawa 2016 ★★★★

Długo zwlekałam z tym by odpowiedzieć na nominacje w zabawie LBA i nie dlatego, że nie podobały mi się pytania jakie zadały mi dziewczyny. Po prostu zawsze miałam jakiś teoretycznie ważniejszy post w planach i przerzucałam ten konkretny na kolejne tygodnie/miesiące. Okazało się jednak, że udzielanie odpowiedzi na Wasze pytania są idealnym wypełniaczem wolnego czasu w trakcie gdy znajduję chwile wolnego w pracy. Zwłaszcza jeśli tworzy się je w Googlowskim dokumencie i sprawia się przed swoimi kolegami wrażenie jakby cały czas pracowało się nad czymś szalenie istotnym. Z racji na to, że poniższych pytań jest sporo, a ja nie chcę kraść Wam zbyt dużo czasu, zapraszam Was do lektury.

#1

Pierwszy zestaw pytań

1. Jakie książki czytasz najchętniej?

Jak prawdopodobnie zauważyliście odwiedzając mojego bloga - jestem czytelnikiem, który nie zamyka się na jeden konkretny gatunek literacki i często sięga po różnorodne pozycje. To czego być może nie wiecie to fakt, że wybieram lektury nie tylko pod wpływem aktualnego nastroju, ale także sezonu.Na chwilę obecną, jako że właśnie rozpoczynamy jesień, mam ogromną ochotę na pożarcie kilku pyszniutkich kryminałów, albo thrillerów, podczas gdy jeszcze dwa/trzy tygodnie wstecz wydawało mi się, że mogłabym czytać tylko i wyłącznie pozycje New Adult. Poza wymienionymi już gatunkami uwielbiam od czasu do czasu zagłębić się w prozę (czy też nazywaną inaczej fikcje) historyczną, fantastykę albo literaturę piękną.

2. Bohater, z którym się utożsamiasz

Tak naprawdę niewielu jest bohaterów, z którymi łatwo mi się utożsamić. Czasami łączy nas jakaś wspólna cecha, zamiłowanie do słowa pisanego czy innego hobby, albo podobne kupki smakowe jeśli chodzi o potrawy - jest to jednak jeden punkt wspólny przy wielu różnicach. Nie będę chyba zbyt oryginalna, gdy przyznam, że najbliżej mi do bohaterki powieści Rainbow Rowell “Fangirl” czyli Cath. Introwertyczka, która ponad imprezy ceni sobie czas spędzony z książką w ręku; żyjąca życiem swoich ukochanych bohaterów i tworząca o nich fanfiki; blisko związana ze swoją siostrą, która ma jednak całkowicie odmienny charakter. We are the same!

3. Książką, od której zaczęła się twoja przygoda z czytaniem

Bardzo żałuję, że kiedyś nie wiedziałam o istnieniu czegoś takiego jak Goodreads czy Lubimyczytac.pl Żałuję bo moja kiepska pamięć sprawiła, że poza przebłyskami pojedynczych okładek nie pamiętam tak naprawdę w czym zaczytywałam się będąc dzieckiem. A że nie byłam wówczas typem kolekcjonera książek, kolejne egzemplarze przynosiłam z biblioteki, a jeśli już posiadałam własny - sporo książek z dzieciństwa oddałam na rzecz Domów Dziecka czy biednych rodzin. Saga “Zmierzch” rozbudziła we mnie jednak tą Iskierkę miłości na nowo i sprawiła, że zaczęłam czytać znacznie więcej.

4. Lubisz czytać w środkach transportu?

Uwielbiam czytać będąc w podróży, choć nie w każdym środku transportu mogę to robić (autobusy!).  Zdecydowanie najczęściej czytam w tramwajach. Jako, że wsiadam na pierwszym przystanku i praktycznie nie zdarza się bym nie znalazła wolnego miejsca, a moja podróż na uczelnię trwa od 30 minut do godziny (w jedną stronę) - jest to dla mnie doskonała możliwość by nadrabiać czytelnicze zaległości. Oprócz tego, choć zdarza się to rzadko, uwielbiam czytać w pociągu!.Panna M. często się ze mnie śmieje, ale jeśli wezmę w podróż egzemplarz niezbyt grubej książki, prawdopodobnie skończę go przed stacją końców (i potem muszę kupować kolejną na drogę powrotną!).

5. Książkowy świat, w którym nie chciałbyś żyć

Chociaż uwielbiam zagłębiać się w świat przedstawiony w powieściach, tak naprawdę lubię swoje życie i raczej nie chciałabym go jakoś zmieniać - jedyny wyjątek stanowi Świat Magii i Czarodziejstwa (Hogwart, ulica Pokątna, Hogsmede - wiecie o co mi chodzi), ale Harry Potter to jednak Harry Potter. Ale jeśli muszę wybrać tylko jeden, absolutnie nie chciałabym trafić do Panem. Przepraszam bardzo, ale gdyby,m jakimś cudem trafiła do Igrzysk, nie przetrwałabym nawet minuty na arenie.

6. Autor, który wniósł coś do twojego życia. zmienił pogląd na świat

Mam wrażenie, że takich autorów jest sporo, ale na potrzeby tego pytania przywołam tylko dwa bardzo ważne dla mnie nazwiska. Pierwsze to Ruta Sepetys ze swoimi fenomenalnymi “Szarymi śniegami Syberii”, które pokazały mi okrucieństwo wojny z innej perspektywy. Drugie - Chimamanda Ngozi Adichie. (dzięki “Fioletowemu hibiskusowi), która pokazała mi jak destrukcyjna może być miłość - nawet do własnego ojca i otworzyła mi oczy na sytuacje mieszkańców innych zakątków świata.

7. Najzabawniejsza książka, jaką miałaś okazję przeczytać

Mówię to ze smutkiem (i apelem do Was równocześnie!), ale rzadko natrafiam na książki dowcipne, śmieszne i takie które wywołują nie tylko delikatny uśmiech, ale wybuch radości. Najbliżej temu stwierdzeniu jest chyba powieść polskiego duetu Magdaleny Witkiewicz i Nataszy Sochy czyli “Awaria małżeńska”. Nawet jeśli sama nie założyłam jeszcze rodziny i nie identyfikuje się z problemami bohaterek, nie mogłam pozbyć się uśmiechu z twarzy.

8. Wydawnictwo, którego nie lubisz

Jakie to niemiłe pytanie! Nie lubię tak wskazywać palcem kogoś kogo nie darze sympatią, ale myślę, że nie przekażecie tej informacji dalej i zostanie ona między nami. Nie darzę sympatią chyba tylko jednego wydawnictwa - amber. Jakoś irytowało mnie ich podejście do wydawanych serii - najpierw wydawali mnóstwo pierwszych tomów by potem nie kończyć nigdy tych serii, potem zaczęli dzielić tomy na części (a w przypadku New Adult wydaje mi się to absolutnie pozbawione jakiegokolwiek sensu), że o okładkach nie wspomnę.

*Jeżeli wydawnictwo Feeria young nie wyda ostatniego tomu “Niezwyciężonej”, może szybko wskoczyć na to mejsce.

9. Bohater, którego chciałabyś spotkać w życiu realnym

Z pewnością takich bohaterów jest bardzo dużo, zwłaszcza że mogłabym ich podzielić na dwie kategorie A) potencjalnych kandydatów na drugą połówkę i B) doskonały materiał na przyjaciela/przyjaciółkę. Ale że moja romantyczna dusza, aż rwie się by powiedzieć Wam, że kategoria “A” jest istotniejsza (bo mąż też może być przyjacielem), odpowiem krótko - Will Herondale.

10. Jaka twoim zdaniem jest najlepsza historia drugoplanowa?

Uważam, że mistrzynią tworzenia historii jest J. K. Rowling. Do tego stopnia, że mogłabym tworzyć w nieskonczoność listę bohaterów, których historię chciałabym zgłębić ze szczegółami. Ale z tytułem, które czytałam nie tak dawno - moje serce skradł Cole, bohater trylogii Alexandry Bracken “Mroczne umysły”

11. Co zyskujesz dzięki czytaniu?

Wydaje mi się, że to pytanie jest bardzo ogólne a nasza odpowiedź w dużym stopniu zależy do tego jaki tytuł mamy aktualnie za sobą i tak naprawdę nigdy nie jest ona pełna. Ale zastanówmy się, dzięki czytaniu zyskuję A) chwilę relaksu po ciężkim dniu w pracy czy tez na uczelni; B) nową perspektywę na otaczającą mnie rzeczywistość i świadomość tego, że świat z innej strony może wyglądać odrobinę inaczej; C) przyrząd do ćwiczenia mojej kreatywności.

#2

Drugi zestaw pytań

1. Napisz kilka ciekawostek o sobie. Jakie masz zainteresowania?

Wydaje mi się, choć nigdy nie powtarzajcie czegoś takiego na rozmowie w sprawie pracy, stosunkowo nudnym człowiekiem. Kocham czytać i kiedyś marzyłam o wielkiej karierze pisarskiej, a czasami ta myśl wciąż pojawia się w najmniej odpowiednim momencie. Ale mimo wszystko to właśnie książki są póki co tym z czym wiąże swoją przyszłość. Pracowałam już jako księgarz, próbowałam swoich sił na stażu w wydawnictwie. A teraz kończę studia na kierunku Prawo Własności Intelektualnej i nowych mediów. Jestem strasznym smakoszem i uwielbiam próbować nowych smaków, ale na chwilę obecną moim ulubionym przysmakiem jest pasta z awokado.

2. Kto, z postaci literackich, mógłby zostać Twoim najlepszym przyjacielem i dlaczego?

Strasznie trudne te pytania. Wiem, że większość osób najchętniej widziałaby u swoim boku kogoś kto jest do niego podobny, ale prawdę mówiąc - obawiam się że gdybym na kogoś takiego trafiła, nigdy bym się z nim nie zaprzyjaźniła bo oboje bylibyśmy zbyt nieśmiali by rozpocząć znajomość. Ale widziałabym u swojego boku kogoś jak Kate (ekhem ekhem pod warunkiem, że miałaby już za sobą pewne doświadczenia z książki) z “Promyczka”. Strasznie chciałabym się nauczyć takiej radości z życia i odwagi by czerpać z niego garściami.

3. Czy zdarzyło Ci się nie doczytać książki? Dlaczego?

Niewiele jest takich książek, ale owszem - zdarzyło mi się  nie doczytać książki, i to nawet nie raz. Jak już wspomniałam, jestem strasznie humorzastym czytelnikiem i jeśli ewidentnie “nie czuję” jakiegoś tytułu wolę go odłożyć na bok. Istnieje możliwość, że innego dnia absolutnie pokochałabym ową historię, a tak już na zawsze będę kojarzyć ją jako pozycje przy której się męczyłam.

4. Czy przeczytałeś/przeczytałaś kiedyś książkę, która całkowicie zawiodła Twoje oczekiwania?

Może nie było takiej książki, która ABSOLUTNIE zawiodłaby moje oczekiwania, ale znalazłoby się sporo tytułów, które rozczarowały mnie pod jakimś względem. Wspominałam już o takich pozycjach, przy okazji posta z największymi rozczarowaniami 2015, ale natrafiłam na nie także i w tym roku. O! Choćby ostatnio prze mnie czytana “Sprawa Niny Frank” czy, pod pewnymi względami, “Powód by oddychać”,

5. Jakie jest Twoje ulubione miejsce do czytania? Możesz napisać również o swoim wymarzonym.

Jako że preferuje czytanie w pozycji siedzącej najlepiej czyta mi się w pokoju rodziców, w samym kąciku narożnika i otoczeniu dużych poduch. Gdybym mieszkała jednak w domu, a nie bloku, strasznie chciałabym mieć jakieś wygodne siedzisko na werandzie gdzie czytałabym latem i taki szeroki parapet we własnym pokoju (niczym z amerykańskich filmów) gdzie zaszywałabym się w chłodniejsze dni i wieczory.

6. Opisz najpiękniejszą historię miłosną, z przeczytanych przez Ciebie książek.

Jedną z najpiękniejszych historii miłosnych pozostaje dla mnie niezmiennie historia Tatiany i Aleksandra z “Jeźdźca miedzianego”. Wiem, że ostatnimi czasy pojawia się sporo negatywów w odniesieniu do trylogii Paulliny Simons, ale ja darzę ją ogromnym sentymentem, zwłaszcza tom pierwszy. To historia o miłości rodzącej się na tle II wojny światowej; namiętnym uczuciu, które w znaczący sposób wpływa na osobowość głównych bohaterów i które przetrwało wiele przeciwności losu. Koniecznie do nadrobienia jeśli jeszcze nie znacie tej historii.

7. Wymień kilka książek, o których marzysz?

Książki, o których marzę najbardziej wymieniłam w poście z premierami, na które czekam w tym roku (zwłaszcza jeśli chodzi o “Szóstkę wron”, “Słowika” i “the Muse”), ale oczywiście że takich pozycji jest więcej. Strasznie chciałabym zdobyć “Prawo Mojżesza” - na który ogromnie ostrzycie mi ostatnio apetyt! - “Z mgły zrodzonego” (booktube temu winny!) czy wciąż niewydaną jeszcze u nas “The winner’s kiss”.

8. Ekranizację jakich książek chętnie byś obejrzał/a?

Wydaje mi się, ze wspominałam o tym już nie raz i nie dwa, ale osobiście nie jestem wielbicielką oglądania filmów. Jeśli już, robię to zazwyczaj razem z Panną M., ale w rodzinnym salonie przy jakimś “kinie familijnym” (co zdarza się coraz rzadziej ze względu na dobór tytułów przez telewizje). W trakcie lektury “Załącznika” naszła mnie jednak myśl, że powieści Rainbow Rowell stanowiłyby świetny scenariusz pod komedie romantyczne, a że tych nigdy dość na długie, jesienne wieczory powiedzmy, że to jest mój wybór.

9. Gdybyś mógł/mogła zostać jedną z postaci literackich, czyje przygody chciał/abyś przeżyć?

Opowiedziałam Wam już, że wbrew wszystkiemu bardzo lubię swoje dotychczasowe życie i chyba nie chciałabym je zamienić na inne (zwłaszcza, że z reguły codzienność bohaterów literackich pełna jest dramatów, zawirowań i trudności). Gdyby jednak mogła być to zamiana chwilowa, z zapewnieniem, że gdy tylko zapragnę mogę wrócić do mojej codziennej, szarej rzeczywistości, prawdopodobnie zamieniłabym się miejscami z Hermioną Granger (zwłaszcza w czasach po Sami-Wiecie-Kim).

10. Do jakiego autorka zapisałbyś się na warsztaty z pisania?

Dużo zależałoby od tego jaką powieść chciałabym napisać. Gdybym chciała stworzyć wciągającą opowieść dla wielu pokoleń o magii skierowałabym się do J. K. Rowling, namiętną powieść New Adult - do Colleen Hoover, a budzący grozę thriller - do Gillian Flynn. Inną sprawą jest to, ze z moją wrodzoną nieśmiałością zapewne nie potrafiłam się słowem przy nich odezwać, a nawet skupić na powierzonym zadaniu, więc raczej nie byłyby to owocne warsztaty.

11. Polscy autorzy, których najbardziej cenisz. Dlaczego?

Przy ostrożności jaką zachowujemy do twórczości naszych rodzimych autorów (i którą sama jeszcze niedawno odczuwałam) zastanawiałam się czy nie lepiej byłoby stworzyć oddzielny post na temat twórczości polskich autorów, którą szczerze Wam polecam. A że nie chcę okradać samą siebie z pomysłu, wymienię tylko jednego autora - Remigiusza Mroza.  Dlaczego? Po podziwiam go nie tylko i wyłącznie za jego umiejętności jako autora i niezwykłą różnorodność jeśli chodzi o tworzenie kolejnych powieści, ale także podejście do swoich czytelników.


Trochę nieplanowanie mój weekend zamienił się w pięć dni wolnych od praktyk i wszelkich obowiązków. Jesień, która przecież miała zawitać dopiero jutro!, trochę się pospieszyła i przyniosła mi niechciany prezent w postaci paskudnego przeziębienia. Co prawda nie udało mi się wówczas przygotować dla Was zbyt dużej ilości postów na zapas, ale przynajmniej zdołałam w końcu zostawić za sobą dziwny marazm czytelniczy, który towarzyszył mi od początku września. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. W trakcie tego wolnego doszłam również do wniosku, że ostatnio może odrobinę za bardzo zasypałam Was recenzjami. Stąd swego rodzaju post przerywnik. Kolejna edycja pięknych instagramowych kont, które musicie odwiedzić - przy czym skupiłam się tym razem na zagranicznych bookstagramowiczach. 

@pollyandbooks


@pageswithinme


@sapphire.reads


@booksandlala


@bookvibes


@ursula_uriarte


@introverted.bookworm


@reader.of.winterfell



@kenniabielikov


@bookish_mai


Jestem ciekawa czy znaliście wszystkie te profile i który z nich przykuł Waszą uwagę najbardziej. Koniecznie podzielcie się też w komentarzach kontami, które według Was zasługują na więcej uwagi. 

Istnieją takie książki, których nie jesteśmy w stanie odłożyć na bok, mimo że doskonale zdajemy sobie sprawę z wszelkich ich wad i niedoskonałości. A seria Kiery Cass zdecydowanie zalicza się do tej "kategorii". Pierwotna trylogia  była chyba najszybciej zakończoną przeze mnie serią i nawet jeśli absolutnie nie popieram trendu na przedłużanie na siłę jakiegoś cyklu, wiedziałam, że sięgnę po "Następczynią" przy pierwszej nadarzającej się okazji. Bo to taka pozycja guilty pleasure, której naprawdę nie byłam w stanie sobie odmówić. 

Po wprowadzeniu w Illei różnorodnych reform, działania rebeliantów ustały, ale sytuacja w państwie, nawet mimo upływu lat, pozostaje niezwykle napięta. By odwrocić uwagę społeczeństwa od szerzącego się niepokoju i niezadowolenia, zapada decyzja o przeprowadzeniu kolejnych Eliminacji. Tym razem ma je przeprowadzić Eadlyn - pierwsza kobieta, która w przyszłości ma zasiąść na tronie i objąć władze w Illei. Tyle że księżniczka wcale nie marzy o mężu a obecność trzydziestu pięciu młodych mężczyzn walczących o jej uwagę, zupełnie nie jest jej na rękę. 

Przyznaje że nie byłam przekonana do pomysłu kontynuowania trylogii "Selekcja", ale w pewnym sensie Kiera Cass mnie do niego przekonała. I to pomimo tego, że w porównaniu do pozostałych tomów, "Następczyni" wypada nieco gorzej. O ile tak jak i ja byliście zauroczeni pierwszą trylogie i trochę od niej uzależnieni, pewnie zrozumiecie że jest coś fascynującego w oglądaniu Eliminacji od drugiej strony. Założenie, że tym razem obserwujemy je z perspektywy osoby eliminującej a nie eliminowanej przynajmniej z założenia sprawia, że decydujące wybory nie są tak przewidywalne. Poza tym, daje nam to możliwość zerknięcia w przyszłość bohaterów, których już znamy. 

Kiera Cass zdecydowanie nie utraciła swojej umiejętności do tego by całkowicie zaangażować czytelnika w fabułę i sprawia że nie jest on w stanie odłożyć lektury na bok. Niestety, okazało się, że tym razem to trochę za mało by odwrocić moją uwagę od niedociągnięć "Następczyni". Nie wiem z czego to wynika, ale pani Cass ewidentnie wykazuje tendencje do kreowania irytujących głównych bohaterek. Tym razem nie chodzi nawet o niezdecydowanie, ale o całokształt postawy Eadlyn - przekonanej o tym, że jest kimś lepszym i użalającej się nad własnym losem. 

Chociaż w porównaniu z Eadlyn, męscy bohaterowie prezentują się lepiej, trochę szkoda że od samego początku Kiera Cass wypycha przed szereg kilku z nich i sugeruje nam kto dotrą do kolejnych punktów Eliminacji. Do tego stopnia że gdy przychodziło do wyrzucania uczestników, nie miałam pojęcia że ktoś taki istniał. Na dodatek Kiera Cass niepotrzebnie zepchnęła na dalszy plan niemal wszystkie wątki poza Eliminacją, łącznie z sytuacją w jakiej znajduje się Illea, która przecież wszytsko rozpoczęła. Szkoda, bo mogła w prosty, ale ciekawy sposób urozmaicić fabułę. 

Nie uważam, że "Następczyni" jest pozycją, ktorej nie warto poświęcać uwagi, zwłaszcza jeślipoprzednie tomy przypadły Wam do gustu. Kiera Cass miała pomysł na fabułę i wciąż doskonale radzi sobie z tym by niejako przyssać czytelnika do lektury. Po prostu nie wszytsko potoczyło się tak jakbym sobie tego życzyła i Wy też powinniście się na to przygotować. Jeśli natomiast nie znacie pierwotnej trylogii, wydarzenia "Następczyni" nie powinny być dla Was niezrozumiałe, ale myślę, że wiele wówczas stracicie z tego klimatu "sentymentalnego powrotu do Illei".  

"Następczyni" Kiera Cass; wydawnictwo Jaguar; Warszawa 2015 ★★★½

Mam wrażenie, że Mia Sheridan co tylko debiutowała na polskim rynku wydawniczym a już doczekaliśmy się premiery czterech pozycji jej autorstwa  a każda kolejna wydaje się zaskarbiać sympatie coraz szerszego grona czytelników. A najlepszym przykładem na to jak szybko, w moim mniemaniu, upłynął ten okres, jest fakt, że dopiero teraz skończyłam lekturę "Bez słów", mimo że zakupiłam ten tytuł jeszcze przedpremierowo. Trochę nawet liczyłam na to, że tym razem nie podążę za głosem tłumu i pozostanę nieugięta na "fenomen" Mii Sheridan, ale chyba muszę pogodzić się z faktem, że autorkom New Adult stosunkowo łatwo przychodzi skraść moje serducho.

Bree potrzebuje spokoju - miejsca, w którym będzie mogła zaczerpnąć powietrza, odseparować się od bolesnych wydarzeń i nabrać dystansu. Nie mówiąc nikomu dokąd się udaje, razem z niewielkim psiakiem zatrzymuje się w miasteczku, gdzie spędzała w dzieciństwie wakacje. Urokliwy domek, praca w lokalnej restauracji i niespieszne spacery po płazy wydają się spełniać swoją rokę. Ale dopiero u boku Archera Bree odnajduje pełnie spokoju. Archera, który ukrywa się we własnych czterech ścianach a przez miejscowych postrzegany jest za samotnika a nawet dziwaka. Archera, który od śmierci wuja zmagał się z przerażającą samotnością. Archera, który od kilkunastu lat żyje w poczuciu winy, w cieniu tragedii i przytłaczającej tajemnicy. 

"Bez słów" głęboko czerpie ze schematów wypracowanych przez inne powieści New Adult, ale Mia Sheridan modeluje je według własnej potrzeby - obracając niektóre z nich o 180 stopni. I absolutnie mnie tym kupiła. Historia Bree i Archera jest piękna i niezwykle emocjonalna - nawet pomimo tego że domyślamy się ku jakiemu zmierza punktowi. Wyobcowanie Archera i jego całkowita dezorientacja na płaszczyźnie relacji międzyludzkich, sprawia że samo uczucie między ową dwójką rozwija się początkowo dosyć powoli by z czasem przemienić się w pełen namiętności i przyciągania związek. 

Mia Sheridan wprowadza do swojej powieści sporą dozę dramatu, ale w moim odczuciu nie przytłacza ono całej historii. Bolesne doświadczenia nie są bowiem jedynym co definiuje bohaterów a autorce udaje się na dodatek w fantastyczny sposób przedstawić walkę postaci o własne życie i ich próby zostawienia przeszłości za sobą. Samo rozwiązanie tajemnicy Archera nie zwala co prawda z nóg, ale w trakcie lektury pojawia się myśl, że nie taki był chyba cel Mii Sheridan. 

Tym czym ujęła mnie Mia Sheridan było, pomijając historie miłosną i kreacje bohaterów, sposób w jaki ujęła problematykę niepełnosprawności. Już pierwsze zdanie odnośnie sytuacji Archera "Chcieliśmy zapomnieć o tragedii, ale przy okazji zapomnieliśmy rownież o Archerze" - ujęło mnie swoją trafnością i przenikliwością autorki. Archer nie jest w stanie mowić, ale prawdziwą tragedią w jego sytuacji jest to, że nikt nie poszukuje z nim kontaktu a fakt, że usuwa się na ubocze, wydaje się miasteczku na rękę. Tym bardziej wzrusza droga jaką przebywa - problemy z obdarzaniem kogoś zaufaniem, radość z tego, że nareszcie nie żyje w ciszy i walka o to by nie dać się przeciwnościom narzuconym mu przez niepełnosprawność. 

"Bez słów" to kolejna opowieść New Adult, która mnie w sobie rozkochała. Mia Sheridan nie zaskakuje może niczym nowym, ale i tak chwyta czytelnika za serducho. Historia uczucia Bree i Archera niesie spory ładunek emocjonalny i nadzieje na to, że czasami los ofiaruje nam coś tak pięknego że nawet nie śmieliśmy o tym marzyć. A ukazanie życia osoby niepełnosprawnej jest tylko dodatkowym walorem. Myślę że wiecie już co chcę powiedzieć - polecam Wam "Bez słów" z całego serducha. A sama liczę na to, że w kolejnych powieściach Mia Sheridan nie przyniesie mi rozczarowania.

"Bez słów" Mia Sheridan; wydawnictwo Otwarte; Kraków 2016 ★★★★★

Ktoś ostatnio starał się mnie przekonać, że książka, która nie zyskuje popularności tuż po premierze, nie ma już pózniej szans na przebicie. Tymczasem "Król kruków" całkowicie przeczy takiemu przekonaniu - jeśli jesteście członkami bookstagramu albo przynajmniej obserwujecie innych bookstagramowiczów, z pewnością spostrzegliście, że powieść Maggie Stiefvater zyskała ostatnio niejako drugie życie. Pierwszy tom Kruczego cyklu zachwyca kolejne osoby a zainteresowanie jest na tyle duże, że książka stała się ciężko dostępna. I miejmy nadzieje, że wydawnictwo Uroboros coś z tym zrobi bo zdecydowanie jest się czym pozachwycać. 

Blue, wychowana wsród kobiet o niecodziennych umiejętnościach, wielokrotnie słyszała, że zabije miłość swojego życia, o ile tylko ją pocałuje. Być moze właśnie dlatego uparcie wyznawała zasadę by trzymać się z dała od chłopców a już zwłaszcza tych z Aglionby. Do czasu. Gansey, Ronan, Adam i Noah to czwórka przyjaciół uczęszczająca do ów elitarnej szkoły i posiadająca obsesję na punkcie znalezienia lini mocy i legendarnego króla Kruków - Glendowera. A teraz, właśnie tu w miasteczku Henrietta z pomocą Blue, po raz pierwszy od bardzo dawna wydają się być tak blisko uzyskania upragnionych odpowiedzi. 

Wydaje mi się, że największym atutem "Króla kruków" pozostaje specyficzna atmosfera zbudowana na kartach powieści i fakt jak trudno ubrać w słowa czym tak naprawdę ona jest czy też zaszufladkować ją do jednego konkretnego gatunku. Mimo że wielokrotnie słyszałam o serii Maggie Stiefvater i tak byłam zaskoczona tym co ostatecznie zaoferowała mi autorka - a biorąc pod uwagę specyfikę YA i jej wtórność, jest to chyba największy komplement jakim mogłabym ją obdarzyć. "Król kruków" ma taki magiczny, niemal baśniowy klimat - prawie iskrzący walijskiej wierzeniami i piętrzącymi się tajemnicami. 

Maggie Stiefvater buduje swoją historię powoli - coś co osobiście cenię w trakcie lektury, bo daje mi możliwość poznania bohaterów i oswojenia się z nimi, ale co obiektywnie ujmując może początkowo zniechęcić czytelnika. Jestem jednak przekonana, że autorka w pełni to rekompensuje kolejnymi punktami w historii. Maggie Stiefvater ma w zanadrzu kilka niespodzianek dla swoich czytelników i przyznaje, że kilku z nich nie przewidziałam. Ów wymknięcie się z granic gatunkowych znacznie poszerza możliwości autorki i tak naprawdę do samego końca nie jesteśmy w stanie sprecyzować co pozostaje prawdziwe, co jest wytworem magii; co nieuniknionym losem a co jedynie prawdopodobną możliwością. 

"Król kruków" to jednak także plejada barwnych bohaterów i ich cudownie nakreślone relacje. Cała czwórka kruczych chłopców z miejsca urzeka swoją wielowymiarowością, brakiem perfekcjonizmu i osobliwym urokiem a Blue i jej rodzina w niczym im nie ustępują. Maggie Stiefvater póki co jedynie uchyla furtkę możliwości na rozwinięcie wątku romantycznego a skupia się na tym by przedstawić niesamowicie silną, prawdziwą przyjaźń między Ganseyem i pozostałymi chłopcami. Wciąż jest wiele niewiadomych - w ich relacjach, w przeszłości poszczególnych bohaterów - i wprost nie mogę się doczekać tego by wkroczyć w ów opowieść dalej. 

"Król kruków" to cudowny, magiczny i niezwykle obiecujący początek dla serii. Maggie Stiefvater ma niezwykle lekkie, dowcipne pióro i doskonale radzi sobie z tym by przenieść na karty powieści baśniowy, tajemniczy klimat. Absolutnie nie dziwią mnie zachwycone opinie innych czytelników i nie mogę się doczekać by poznać tą historie jeszcze bliżej. Jak każda opowieść, tak i ta pewnie nie rozkocha wszystkich czytelników, ale zdecydowanie warto dać jej szanse. 

"Król kruków" Maggie Stiefvater; wydawnictwo Uroboros; Warszawa 2013 ★★★★★

Nie wiem czy sięgając po "Gusa" przeważało we mnie uczucie ekscytacji czy raczej strachu, że Kim Holden nie doskoczy do tak wysoko postawionej poprzeczki - prawdopodobnie na równi obie te emocje. Nie wiem też tak naprawdę czego oczekiwałam zasiadając do lektury, ale może to i lepiej - pozwoliłam się autorce zaskoczyć i zaczarować. Owszem, nie podzielam opinii, że "Gus" przewyższył poziomem "Promyczka", ale nie oznacza to, że jestem rozczarowana czy zawiedziona. Mogę śmiało powiedzieć, że Kim Holden nie stworzyła historii tylko i wyłącznie na życzenie czytelników, ale naprawdę miała coś do powiedzenia. 

Gus ma problem z tym by ruszyć do przodu ze swoim życiem. Kiedy Promyczka nie ma u jego boku, czuje się zagubiony i nieszczęśliwy. Smutki topi w alkoholu a zapomnienia poszukuje w przypadkowym seksie i używkach. Scout, tajemnicza dziewczyna z przeszłością, ma dopilnować chłopaka w trakcie reszty trasy koncertowej. Dziewczyna jest stanowcza i ewidentnie wyrobiła już sobie zdanie na temat Gusa. W rzeczywistości, tak jak on, na nowo szuka w życiu swojego miejsca. 

"Gus" to doskonale dopełnienie historii poznanej na kartach "Promyczka". Gustov już wcześniej stanowił intrygującego bohatera, z miejsca budzącego sympatie, ale tak naprawdę dopiero teraz Kim Holden daje nam go rzeczywiście poznać - wrażliwego gwiazdę rocka, obdarzonego niesamowitą empatią i chwilowo bardzo zagubionego. Autorka daje nam możliwość bliższego kontaktu z Gusem, odpowiada na pytania o jego własną historie i dopisuje dla niego zakończenie. Zresztą, Kim Holden przybliża nam nie tylko dalsze losy chłopaka, ale i innych znanych nam już bohaterów. 

Największą zaletą "Gusa" jest jednak fakt, że ta historia broni się sama - nie tylko jako kontynuacja "Promyczka", ale i osobna opowieść. Kim Holden po raz kolejny tworzy niesamowicie emocjonalną historię - o stracie i o tym jak trudno jest się z nią pogodzić; o odnajdywaniu w życiu nowych celów i o tym jak ważne jest by nie marnować swojego talentu i każdego kolejnego dnia. Owszem, autorka wplata pewne charakterystyczne dla gatunku New Adult motywy, ale bierze z nich to co najlepsze. 

Sam wątek Scout nie budzi może tyle emocji co ten Gusa, ale wydaje się to zrozumiałe. Po prostu jest on czytelnikom bliższy ze względu na wydarzenia z poprzedniego tomu. Podoba mi się konsekwencja autorki w tym by wątek romantyczny nie stanowił centrum opowiadanej historii. Owszem, pewne sceny wydają się nieco przesłodzone, ale na szczęście Kim Holden dawkuje nam ową porcje cukru (zresztą, po poprzedniej powieści autorki naprawdę sobie na to zasłużyliśmy). 

"Gus" to historia o tym, że czasami musimy żyć dalej - bez względu na to jak ciężkie się to wydaje - i o tym, że czasami los zaskakuje nas także w pozytywny sposób. Kontynuacja "Promyczka" jest jak lekarstwo na złamane po lekturze serducho. Kim Holden wzrusza, bawi i uspokaja. I nawet jeśli "Gus" nie wzbudził we mnie takiej burzy emocji, zdecydowanie nie żałuje lektury. Dla wielbicieli twórczości Kim Holden to po prostu lektura obowiązkowa. 

"Gus" Kim Holden; wydawnictwo Filia: Poznań 2016 ★★★★

Znacie to uczucie gdy wydaje Wam się, że w chwili obecnej moglibyście przeczytać cokolwiek a koniec końców okazuje się, że nie macie ochoty na lekturę żadnego z posiadanych tytułów? Podobny stan towarzyszył mi od kilku dni, aż w końcu bez przekonania ściągnęłam z górnej półki "Zbrodnię w szkarłacie" autorstwa Katarzyny Kwiatkowskiej. Odkladalam lekturę tej pozycji już od jakiegoś czasu i w końcu doszłam do wniosku, że jeśli szybko nie wrócę do Jana Morawskiego, książka jeszcze długi będzie zbierać kurz na mojej półce. A byłoby szkoda bo to doprawdy świetna historia. 

Jan Morawski, młody i słynący z zamiłowania do kryminalnych zagadek mężczyzna na prośbę swoich bliskich pomaga w poszukiwaniu skarbu dziadka. Pieniądze mają być posagiem dla przyszłej panny młodej a także ostatnią deską ratunku by uratować zadłużone Jeziory. Nieoczekiwanie w środku nocy pada strzał. Ofiarą morderstwa jest mężczyzna, który udzielił gospodarzowi pożyczki i planowałam podstępem przejąć majątek rodziny. Mimo że wszyscy posiadają alibi, niezgodność w zeznaniach i niepodważalne motywy, sprawiają że na każdego z mieszkańców pada cień podejrzeń. Jan Morawski jest zdeterminowany by znaleźć zabójcę i oczyścić z podejrzeń krewnych. 

"Zbrodnia w szkarłacie" to taki doskonały przykład kryminału retro, za którym z pewnością tęsknią wielbiciele twórczości królowej gatunku - Agathy Christie. Katarzyna Kwiatkowska nie podąża tropem ostatnich trendów - na kryminały z mocno zarysowanym tłem obyczajowym - i tworzy oryginalną wciągającą historie, gdzie najważniejsza jest intryga kryminalna. A by ją rozwiązać wystarczy z dokładnością przyglądać się kolejnym poszlakom a przede wszystkim - z uwagą śledzić zeznania świadków i podejrzanych. 

Katarzyna Kwiatkowska zdecydowanie przedkłada ów kryminalną zagadkę nad kreacje bohaterów, ale umiejętnie poprowadzone dialogi i sytuacje w jakich autorka stawia swoje postacie i tak pozwalają nam poznać ich niecodzienne charaktery. Zarówno mieszkańcy Jezior jak i duet Morawski&Mateusz znany czytelnikom z poprzednich tomów z miejsca budzą sympatie i ujmują swoją osobliwością - przy czym moim absolutnym faworytem pozostaje kamerdyner o wyszukanym stylu i duszy romantyka. 

Pomijając intrygę kryminalną i ujmujących bohaterów, Katarzyna Kwiatkowska uwodzi swoich czytelników także przybliżeniem realiów ówczesnej Wielkopolski. Gdzies między wierszami poznajemy odpowiedź jak kształtowała się sytuacja polskich Ziemian pod pruskim zbiorem a także tradycje kultywowane w ówczesnych czasach. Co w połączeniu z niewymuszonym humorem i zaskakującym rozwiązaniem zagadki, tworzy wyborną mieszankę. Jest to też jedna z nielicznych serii, którą poznawałam nie zachowując chronologii i absolutnie mi to nie przeszkadzało. 

"Zbrodnia w szkarłacie" to cudowna lektura, utrzymana w klimacie retro, która sukcesywnie łączy intrygę rodem z powieści Agathy Christie, świetnymi bohaterami i realiami końca XIX wieku. Jeśli czytaliście już któraś z poprzednich powieści pani Kwiatkowskiej to wiecie o czym mowię, a jeśli nie mieliście tej przyjemności - powinniście to zmienić. A ja skrycie liczę na to, że na tym tomie nie skończy się historia naszego duetu. 

"Zbrodnia w szkarłacie" Katarzyna Kwiatkowska; wydawnictwo Znak; Kraków 2015 ★★★★

Odnoszę wrażenie, że zakończenie serii w sposób, który usatysfakcjonuje wszystkich czytelników jest niemal niemożliwy. W ostatnim czasie zapoznałam się z kilkoma finałami i praktycznie w każdym mogłam wskazać coś co, w moim mniemaniu, mogło zostać napisane lepiej. Nie zdziwiły mnie więc Wasze negatywne opinie na temat "Po zmierzchu" i nie wzięłam ich sobie specjalnie do serca a rownocześnie nie nastawiałam się na lekturę wolną od wszelakich wad. I było to dobre rozwiazanie bo pomimo że dostrzegałam co mogło rozczarować w finale, wciąż czerpałam niesamowitą przyjemność z lektury. 

Wszyscy, którym udało się przeżyć ostatnie wydarzenia, po raz kolejny wyruszają w drogę do względnie bezpiecznego punktu. Ranczu, porzucona jednostka Ligi Dzieci, ma jednak nie tylko stanowić azyl dla ocalałych. To tam Ruby wraz z Colem i innymi chętnymi mają przygotować plan na odbicie dzieci z obozów. Szybko okazuje się jednak, że nie wszyscy mają jednakową wizję na osiągniecie owego celu. Ruby, wciąż przerażona tym do czego jest zdolna i możliwością skrzywdzenia swoich bliskich, coraz bardziej oddala się od chłopaka, którego pokochała. 

"Po zmierzchu", wbrew temu co mogłoby sugerować tempo narzucone w drugim tomie, rozpoczyna się powoli, przeplatając akcje z rozterkami bohaterów i ich nieco postrzępionymi relacjami. I choć dla niektórych czytelników mogłoby to stanowić raczej wadę, ja byłam zachwycona. Od pierwszego tomu byłam pod wrażeniem sposobu w jaki Alexandra Bracken nakreśla sylwetki bohaterów i ich relacje, a teraz tylko się w tym wrażeniu utwierdziłam. Autorka przykłada wagę do tego jak poszczególne zachowania, do których zostali zmuszeni, wpływają na ich emocje i osobowość. A już w szczególności jeśli tyczy się to Cole'a i Ruby - świadomych zagrożenia jakie stanowią i przepełnionych poczuciem niezrozumienia, nawet ze strony innych przyjaciół. 

Tym co mnie zaskoczyło najbardziej, i to w jak najbardziej pozytywnym sensie, był fakt, że niezawsze Alexandra Bracken stawiała Ruby w centrum wydarzeń. Autorzy dystopii mają tendencje do przesadnego idealizowania bohaterów i zrzucania na ich karby wszelkich obowiązków. Ruby może nie jest całkowicie wolna od takiego przerysowania ale w ostatecznym rozrachunku wypada o wiele bardziej przekonująco. Unikając spoilerów - po prostu nie uczestniczy w każdej ryzykownej eskapadzie czy walce. Owszem, nie poznajemy przez to pewnych faktów z detalami, ale wydaje mi się, że nie wjst to konieczne. Zwłaszcza, że koniec końców, jak na finał przystało, otrzymujemy odpowiedzi na najważniejsze pytania. 

Alexandra Bracken zdołała mnie zaskoczyć, wzruszyć a nawet złamać mi serce i tak naprawdę sama jestem zaskoczona faktem, że uwierała mnie tylko jedna rzecz i, co dziwniejsze, był to wątek romantyczny. Owszem, mieliśmy z nim do czynienia od pierwszego tomu, ale coś uległo zmianie. Alexandra Bracken poświęciła mu tym razem trochę więcej uwagi i chociaż nadal nie rozumiał reszty fabuły, sprawiło to że pewne fakty zaczęły mi się bardziej rzucać w oczy. Wydaje mi się, źe po wydarzeniach jakie rozegrały się na przestrzeni całej historii a zwłaszcza tomu trzeciego i po słowach których nie da się cofnąć, inne zakończenie tego wątku byłoby po prostu właściwsze. W tej jednej kwestii, miałam wrażenie, że autorka obrała drogę na skróty by zadowolić czytelników.*

"Po zmierzchu" różni się od finałów do jakich się przyzwyczaiłam, ale rownocześnie wydaje mi się, że idealnie oddaje to co ujęło mnie w twórczości Alexandry Bracken. Historia Ruby była opowieścią o strachu przed samym sobą, samotnością i poszukiwaniu akceptacji i taka pozostała do samego końca. A że osobiście przedkładam ponad pędzącą akcje - emocje, chyba rozumiecie czemu się nie zawiodłam. Ze swojej strony polecam wam trylogie Alexandry Bracken z czystym sumieniem i z niecierpliwoscią oczekuje na to, aż jej kolejna powieść ukaże się w Polsce. 

* Ale może myślę tak dlatego, że ten jeden jedyny raz widziałam u boku bohaterki kogoś innego niż autorka

"Po zmierzchu" Alexandra Bracken; wydawnictwo Moondrive (Otwarte): Kraków 2015 ★★★★

Jeśli jesteście ze mną już jakiś czas i czytając kolejne posty zwracacie uwgaę na coś więcej niż zdjęcie i liczbę gwiazdek przy tytule, myślę że doskonale zdajecie sobie sprawę z tego, że jestem osobą uzależnioną od zagranicznego booktube'a. Kanały zagranicznych booktuberów stanowią przeszło połowę kanałow jakie subskrybuje (pozostałe to nasz polski booktube i te kanały które tworzą fanowskie filmiki z moimi ukochanymi serialami) i zdecydowanie są złodziejami mojego wolnego czasu. Mam jednak na to dobrą wymówkę. Po pierwsze, są dla mnie wstępną wskazówkę na jakie tytuły/autorów powinnam zwracać uwagę w zapowiedziach. Po drugie, pozwalają mi sprawdzić samą siebie na ile rozumiem język angielski "ze słuchu" (a przynajmniej to sobie powtarzam). 

Początkowo planowałam Wam po kolei opowiadać co cenie w poszczególnych kanałach, ale doszłam do wniosku że za często bym się powtarzała. Przeważnie szukam bowiem w każdym kanale tego samego. Lubię, gdy w poszczególnych filmach widać osobowość booktubera przyczyn niekoniecznie chodzi mi o nadmierną ekspresyjność. Lubię, gdy dana osoba potrafi się wypowiedzieć na temat przeczytanych przez siebie pozycji a nie zdradza nam jedynie streszczenie fabuły i dziwny wyraz twarzy. Lubię gdy na kanale jest coś więcej niż book haule i unboxingi (chociaż ze wstydem przyznaje, że rzadko oglądam pojedyncze recenzje). I, przyznaje, lubię gdy filmik nie wygląda jakby był kręcony kalkulatorem a ja nie muszę ustawić głośności "na fulla". Kanały, które uznaje jako "te ulubione" spełniają wszystkie, albo większość z tych cech a co ważniejsze - nigdy nie wyłączam ich filmików w połowie (na czym przyłapałam się kilkakrotnie u kilku innych, nawet tych "popularnych" booktuberów). 

BooksandLala


Book Beauty Ameriie


Mollie Reads


WellDoneBooks


gracewithabookinherface


Between Chapters


Riley Marie


shemightbemonica


YA BookwormBloger


thereading wallflower


Jestem ciekawa czy kojarzyliscie wszystkie powyższe kanały i czy też skarżycie je sympatią. No i oczywiście - jacy są Wasi ulubieni  zagraniczni booktuberzy?

Bardzo chętnie opowiedziałabym dlaczego zamiast kontynuować którąś z serii Remigiusza Mroza - czy to o komisarzu Forstcie czy cykl o Chyłce - sięgam po zupełnie nowy tytuł i rozgrzebuję kolejny cykl. Bardzo chętnie bym wam o tym opowiedziała, ale tak się składa, że nawet mnie samej to zachowanie wydaje się irracjonalne.  Kiedy naszła mnie ochota na jakąś powieść rozgrywającą się na tle II wojny światowej, automatycznie pomyslałam o "Parabellum" i praktycznie machinalnie zarezerwowałam całą serię w bibliotece.  I wcale tego nie żałuję. 

Staszek, młodszy z braci Zaniewskich, nigdy nie miał problemów z nauką ani zachowaniem dyscypliny. Owocem jego starań jest ukończenie studiów medycznych. Tym co naprawdę zaprząta głowę Staszka jest jednak jego narzeczona - śliczna Żydówka Maria oraz ich zbliżający się ślub. Tymczasem Bronek Zaniewski stacjonuje pod rumuńską granicą a jego wybuchowy charakter sprawia, że po raz kolejny wpada w tarapaty - tym razem nie tylko zadarł, ale i pobił się ze swym przełożonym. Jest 1 września 1939 roku a wrogie wojska wkraczają na wrogie terytorium. 

Nie jestem miłośnikiem historii i, pomijając podstawowe informacje nie posiadam zbyt obszernej wiedzy na temat II wojny światowej. A już moje pojęcie w zakresie stopni wojskowych i związanych z ów hierarchią obowiązków jest doprawdy mocno ograniczone i podparte informacjami z filmów/seriali. Ciężko mi powiedzieć na ile Remigiusz Mróz trzyma się więc w swojej powieści faktów aczkolwiek przedstawia historie na tyle przekonująco, że dla takiego laika jak ja wypada wiarygodnie. Równocześnie jednak przywołane przez autora informacje historyczne nie przytłaczają fabuły i nie nużą czytelnika. 

"Parabellum. Prędkość ucieczki" składa się tak naprawdę z trzech głównych wątków - losów sierżanta Bronisława Zaniewskiego, ucieczki jego brata i Marii na Zachód a także działań kapitana Wermachtu - Christiana Leitnera. Remigiusz Mróz nie tylko udowadnia zdolność do tworzenia bogatych, różnorodnych portretów bohaterów. Umożliwia także czytelnikowi poznanie trzech odmiennych perspektyw na II wojnę światową- polskiego żołnierza, cywila uciekającego z kraju a także kapitana wrogiego kraju. I to właśnie ta trzecia przykuwa najwięcej uwagi - złożonością i niejednoznacznością. 

Pierwszy tom trylogii przepełniony jest akcja i brutalnymi obrazami wojny i przez to nie nadaje się dla czytelnika zbyt młodego czy wrażliwego. Jedyne co osobiście drażniło mnie w trakcie lektury to fakt przeskoku między wydarzeniami w najbardziej kluczowych momentach. Rozumiem, że autor chciał tym samym motywować czytelnika do dalszej lektury, ale nie wydaje mi się by te ciągle "wewnętrzne cliffhangery" były konieczne - a przynajmniej nie w takim natężeniu. 

"Parabellum. Prędkość ucieczki" to nowe dla mniej, ale wciąż równie zaskakujące i po prostu dobre, oblicze autora. Remigiusz Mróz radzi sobie z powieścią historyczną równie dobrze co w przypadku sensacji czy thrillera prawniczego. Mamy wartką akcje, ciekawych bohaterów i rożne spojrzenia na II wojnę światową. Jeśli przepadacie za powieściami w których ów okres historyczny odgrywa dużą role albo po prostu lubicie pióro Mroza, koniecznie dajcie szansę "Parabellum".

"Parabellum. Prędkość ucieczki" Remigiusz Mróz: Instytut Wydawniczy Erica; Warszawa 2013 ★★★★

Żeby trochę usprawnić realizacje mojego noworocznego postanowienia pt: "Skończę lekturę porozpoczynanych  serii", wypożyczyłam z biblioteki wszystkie trzy tomy "Zatraconych" rownocześnie.  Nie dziwi więc was fakt, że tuż po zakończeniu "Utraty" zabrałam się za "Toxic". Było mi tym łatwiej, że lektura pierwszego tomu była dla mnie doprawdy miłą niespodzianką a dodatkowo z miejsca zapalałam sympatią do Gabe'a - bohatera, którego historię poznajemy właśnie w "Toxic". Tylko czy koniec końców rzeczywiście byłam zadowolona z lektury? Odpowiem trochę przekornie - i tak, i nie. 

Gabe Hyde, po tym co stało się z jego najlepszym przyjacielem, stara się zmienić nieco swoje życie i uciec od wizerunku playboy'a. W rzeczywistości chłopak ucieka jednak także od wielu innych rzeczy - nawet swojej prawdziwej tożsamości. Od czterech lat udaje kogoś kim nie jest, a jedynym co łączy go z poprzednim światem jest Lisa i pewna dziewczyna w Domu Opieki. Kiedy po raz pierwszy Gabe spotyka Saylor, nic nie układa się zgodnie z planem. Oboje są względem siebie opryskliwi i zaślepieni uprzedzeniami a rownocześnie łączy ich dziwne przyciąganie. Przyciąganie, które nasila się z każdym kolejnym spotkaniem.

"Toxic" utrzymuje kilka rozwiązań wykorzystanych  w poprzednim tomie, nawet jeśli te dwie historie są od siebie zupełnie różne. Przede wszystkim, Rachel van Dyken wciąż przedstawia swoje historie naprzemiennie, z perspektywy dwóch głównych bohaterów a każdy rozdział rozpoczyna cytowaniem jakiejś ich myśli. Po raz kolejny jest to opowieść bardzo silnie oparta na emocjach - trochę mniej tu humoru co trochę mnie zdziwiło biorąc pod uwagę, że w "Utracie" to właśnie Gabe był jego niewyczerpanym źrodłem, ale dużo momentów potencjalnie wyciskających łzy (chociaż ja, człowiek kamień, nie płakałam wcale). 

Na czym więc polega owa wielka różnica? "Toxic" porusza zupełnie inną problematykę. Początkowo myslałam, że pomysł na fabułę i przeobrażenie Gabe'a w inną osobę, pozbawi czytelników szansy na utożsamienie się z bohaterami, ale myliłam się. Rachel van Dyken pod otoczką historii dosyć absurdalnej w zarysie, udało się zawrzeć pewne uniwersalne tematy. Autorka pisze o tym jak czasami łatwo uciec nam od problemów przez zakładanie rożnych masek a jak ciężko jest się ich potem pozbyć; o tym że czasem wystarczy chwila nierozwagi by zmienić nasze życie; i o tym, że nigdy nie jest tak źle by człowiek nie znalazł swojego przepisu na szczęście. 

Niewiele mam tej pozycji do zarzucenia oprócz prostego faktu, że po prostu mnie w sobie nie rozkochała. Pomysł na fabułę ma może spory potencjał, ale czułam, że autorka ukradła mi Gabe'a, do którego zdążyłam już zapałać sympatią.  No i trochę jednak szkoda, że po raz kolejny żeńska główna bohaterka wypada trochę słabo na tle swojej potencjalnej drugiej połówki. Jeśli nie czytaliście "Utraty", "Toxic" stanowi odrębną historię, a Kiersten i Wes przewijają się jedynie w nielicznych momentach. Pojawiają się jednak drobne spoilery - co prawda owych tajemnic możemy się domyślić na pierwszych stronach, ale mimo wszystko niepolecałabym zapoznawać się z serią w sposób niechronologiczny. 

"Toxic" to kolejna dobra pozycja New Adult autorstwa Rachel van Dyken. Wciąż widać w niej lekkie pióro autorki i jej talent do uchwytywania w słowa emocji. Pomysł na fabułę jest jednak dosyć specyficzny i trochę oderwany od rzeczywistości - co dla niektórych może być sporą wadą. Osobiście byłam zadowolona z lektury, ale nie na tyle na ile oczekiwałam. Wciąż polecam wam serię i sięgnę po tom trzeci, ale teraz mam niższe oczekiwania. 

"Toxic" Rachel van Dyken; wydawnictwo Feeria Young; Łódź 2015 ★★★½

Sukcesywne publikowanie co dzień nowego posta zostało brutalnie przerwane przez pogodę - jakkolwiek idiotycznie to zabrzmi. Po kilku godzinach spędzonych w dusznym pomieszczeniu przed komputerem i kolejnej - w wiedeńskiej saunie, nazywanej przez niektórych chlubnie tramwajem, miałam absolutnie zero energii. A nawet wówczas gdy w pewnym zakresie wróciła - jakoś nie mogłam się zmobilizować do tego by spędzić choćby chwili przed monitorem.  Myślę jednak, że mi to wybaczycie (a przynajmniej na to skrycie liczę), zwłaszcza, że witam Was dzisiaj postem, który zazwyczaj budzi Wasze największe zainteresowanie - letnią topką najlepszych książek jakie miałam okazje czytać. W trakcie letnich miesięcy (czerwca, lipca i sierpnia) czytałam dużo - uzbierało się aż 39 tytułów, ale w dużej mierze skupiłam się na tzw. literaturze rozrywkowej. Było sporo New Adult, Young Adult, kryminałów i thrillerów. I choć te tytuły raczej nie wywróciły mojego życia do góry nogami, zdecydowanie wywarły na mnie bardzo pozytywne wrażenie. 

Inne zasady lata, Benjamin Alire Saenz

Nie wiem czy znacie ten tytuł, ale jeśli oglądacie zagraniczny tytuł powinniście kojarzyć jego oryginalne brzmienie - "Aristotle and Dante discover secrets of the universe". I chociaż bywa, że YouTube przekłamuje rzeczywistość i zachwala pozycje po prostu dobre a nie wybitne (a czasami wręcz przeciętne), w tym wypadku ma racje. Benjamin Alire Saenz stworzył cudowną opowieść o przyjaźni, poświęceniu i wszelkich aspektach dorastania - od poczucia samotności i niezrozumienia, aż po próbę odkrycia własnej tożsamości. Nie dajcie się zwieść niepozornej polskiej oprawie i koniecznie dajcie autorowi szansę - nawet jeśli nie macie naście lat.  

Bez słów, Mia Sheridan

Jakoś tak długo zwlekałam z tym by siegnąć po twórczość Mii Sheridan, mimo że autorka podbija książkową blogosferę i zyskuje popularność na miarę Colleen Hoover. A koniec końców byłam oczarowana. Owszem, w powieści Sheridan sporo jest schematów typowych dla NA i przeciwnicy tego gatunku raczej nie znajdą tu nic dla siebie, ale ja dałam się oczarować ten emocjonalnej opowieści o samotności, odrzuceniu i sile jaką niesie ze sobą miłość. I jestem ogromnie ciekawa co autorka pokazuje w swoich innych powieściach. 

Morze spokoju, Katja Millay

Kolejna NA. Ten tytuł swego czasu podbijał serca polskich czytelników, ale potem jakoś wszystko ucichło, a przynajmniej ja przez długi okres o nim nie słyszałam. Katja Millay, podobnie jak Mia Sheridan, nie uniknęła wszystkich schematów gatunku, ale jest w jej powieści coś wyjątkowo. Choćby fakt, że wątek miłosny nie odgrywa pierwszych skrzypiec (i rozwija się raczej powoli) a autorka więcej uwagi poświęca ukazaniu poszarpanej psychiki głównych bohaterów. Szkoda, że nie doczekaliśmy się jeszcze innych pozycji autorki bo jestem ciekawa jak się rozwinęła. 

Król kruków, Maggie Stiefvater

Myślę, że ta pozycja nie jest Wam obca, bo ostatnio polski bookstagram ofiarował jej nowe życie. Mój egzemplarz przeleżał nieczytany chyba z rok, ale w końcu postanowiłam dać mu szansę. I przepadałam. Maggie Stiefvater kreuje na kartach swojej powieści cudowną, niemal baśniową atmosferę a dodatkowo zachwyca wyrazistymi bohaterami. Szkoda, że teraz pierwszy tom jest praktycznie nie do zdobycia (tak jak i drugi), ale być może przy premierze finału, ulegnie to zmianie. Chętnie nadrobiłabym do listopada dwa kolejne tomy, ale zobaczymy co z tego wyniknie. 

Przez niego zginę, K. A. Tucker

O tym jak pozytywnie zaskoczyła mnie K. A. Tucker opowiadałam Wam niedawno. Uwielbiam autorkę za jej serię NA, ale jej najnowsza powieść jest równie dobra, jeśli nie lepsza. To połączenie thrillera z takim seksownym klimatem, który zaskakuje twistami fabularnymi (przynajmniej czasami) i po prostu przyjemnie się go czyta. Nawet jeśli poprzednie pozycje autorki nie przypadły Wam do gustu, powinniście dać jej jeszcze jedną szansę. Będziecie zaskoczeni jak te pozycje się od siebie różnią. 

Jestem ciekawa czy znacie powyższe tytuły i czy zrobiły na Was równie pozytywne wrażenie. Koniecznie podzielcie się też ze mną informacją jakie tytuły podbiły Wasze serducha tego lata. 

Debiut Pauli Hawkins był jedną z tych pozycji, która powstała na fali sukcesu "Zaginionej dziewczyny" Gillian Flynn. Blurby porównujące oba te tytuły, rekomendacje znanych autorów -w tym Stephena Kinga (który promował swoim nazwiskiem także debiut Flynn) czy ogromna kampania reklamowa - o "Dziewczynie z pociągu" było głośno nawet przed premierą, i to nie tylko za granicą, ale także u nas w Polsce. Przy takim rozgłosie i szumnych obietnicach nawet nie byłam zaskoczona, gdybzcazley się pojawiać pierwsze negatywne opinie. Czytelnicy spodziewali się gruszek na wierzbie, które naobiecywał im wydawca, a dostawali całkiem co innego. "Dziewczyna w pociągu" w moim mniemaniu to dobry thriller - tylko tyle i aż tyle. 

Rachel nie znajduje się w najlepszym punkcie swojego życia. Nadal nie może pozbierać się po rozwodzie i zaakceptować faktu, że jej były mąż ruszył do przodu ze swoim życiem,  i zdecydowanie zbyt często nadużywa alkoholu.  Wytchnieniem są dla niej codzienne podróże pociągiem. Kiedy staje niedaleko semafora, Rachel przygląda się mieszkańcom okolicznych domów. W myślach nadała im już imiona i wykreowała idealne życiorysy. W trakcie jednej z podróży, Rachel dostrzega coś podejrzanego. Wkrótce okazuje się, że kobieta z jednego z domów szeregowych zaginęła. Rachel postanawia pomóc w śledztwie, na tyle na ile jest w stanie to zrobić ze swoim zamroczonych alkoholem umysłem. 

Paula Hawkins idealnie wstrzeliła się ze sowim debiutem w czasie. "Dziewczyna z pociągu" to dobry przykład popularnego ostatnio podgatunku domestic thriller. I chociaż nie uważam jej za najlepszy thriller z jakim miałam się okazje zetknąć, muszę przyznać, że osobiście byłam zadowolona z lektury. Powieść Pauli Hawkins czyta się szybko i z zainteresowaniem - autorka umiejętnie dawkuje napięcie i podrzuca czytelnikowi błędne tropy by zapewnić mu element zaskoczenia. Owszem, przy uważnej lekturze i znajomości innych pozycji z gatunku, wcześniejsze wydedukowanie zakończenia jest dosyć prawdopodobne. Ale nie do końca jest to "wina" Pauli Hawkins. 

Mimo że do postaci Rachel raczej trudno zapałać sympatia, to właśnie ona stanowi mocny punkt historii. Alkoholizm Rachel sprawia, że nasza główna bohaterka nie rejsy najbardziej wiarygodnym narratorem. Wydarzeniom przedstawionym z jej perspektywy przyglądamy się z nutą niepewności. Paula Hawkins sprawnie przeskakuje między dwoma perspektywami. Z jednej strony poznajemy obecne wydarzenia z punktu widzenia Rachel, z drugiej - dowiadujemy się o przeszłych momentach z relacji zaginionej kobiety. Do samego końca nie mamy pewności co wydarzyło się naprawdę a co jest efektem alkoholowych omamów. 

Debiut Puli Hawkins nie jest jednak nową "Zaginioną dziewczyną"- jedyne co te dwie historie mają ze sobą wspólnego to niezbyt sympatyczne główne bohaterki i motyw zaginionej kobiety (przy czym autorki obrały tutaj całkowicie odmienną drogę). I chociaż osobiście przypadła mi do gustu pozycja Flynn, odmienność tych dwóch tytułów trudno uznawać za wadę. Paula Hawkins miała ciekawy pomysł i dobrze go zrealizowała. I osobiście nie mogę się już doczekać filmu. 

"Dziewczyna z pociągu" to mocny debiut, ale i dobry domestic thriller ogółem. Dobrze rozplanowanie tempo, ciekawy sposób narracji i całkiem satysfakcjonujące zakończenie - to więcej niż może się pochwalić niejeden bardziej doświadczony autor. Jeśli lubicie thrillery, ale nie czujecie przesytu gatunkiem - powinniście dać Pauli Hawkins szansę. Ja byłam zadowolona i naprawdę jestem ciekawa co autorka pokaże dalej. 

"Dziewczyna z pociągu" Paula Hawkins; wydawnictwo Świat  Książki; Warszawa 2015 ★★★★

Gdyby nie zagraniczny booktube, prawodopodobnie nie zainteresowalabym się debiutancką powieścią Becky Albertalli. Żyłam w przekonaniu, że literatura z wyraźnie nakreślonym wątkiem LGBTQ+ nie jest czymś co może mi przypaść do gustu - o co obwiniam teraz bardzo przeciętną młodzieżówkę o uczuciu między dwoma nastolatkami i co, oczywiście!, nie miało wiele wspólnego z prawdą. Zetknęłam się z kilkoma zawiedzionymi opiniami wśród polskich czytelników, ale na szczęście sama się z nimi nie identyfikuje!

Szesnastoleni Simon Spier ukrywa seoją orientacje seksualną - nie chodzi mu nawet o to, że wstydzi się tego kim jest po prostu a) nie chce robić z tego "wielkiej sprawy" i b) wie, że jego korespondencyjny chłopak, którego imienia nie zna, ale który ukrywa się pod pseudonimem Blue, nie jest jeszcze na to gotowy. Tymczasem wielki "coming out" może nastąpić niedługo - przez nieuwagę Simona, Martin - klasowy błazen - przeczytał jego maile. Simon staje się ofiarą szantażu - albo pomoże Martinowi zbliżyć się do jednej z przyjaciółek chłopaka albo sekret jego i Blue ujrzy świtało dzienne. A to tylko jeden z problemów z jakimi musi się mierzyć. 

Nie byłam do końca pewna czego mogę oczekiwać po powieści Becky Albertalli, ale "Simon oraz inny homo sapiens" pozytywnie mnie zaskoczył. Debiutankca autorka zdecydowanie najwięcej uwagi poświęca orientacji seksualnej Simona, ale niekoniecznie w kontekście relacji z Blue. Becky Albertalli swoją powieścią motywuje do refleksji - spostrzeżenia Simona odnośnie tego, że to niesprawiedliwe że osoby homoseksualne jako jedyne muszą tłumaczyć się ze swojej orientacji; czy też tego, że to iż jest gejem nie czyni go w mgnieniu oka całkiem inną osobą wydają się niezwykle trafne i rozpoczynają lawinę kolejnych pytań, które możemy odnieść do życia codziennego. 

Wgłębiając się w lekturę trudno pozbyć się wrażenia, że Becky Albertalli rozumie zasady jakimi rządzi się świat nastolatków. I nie chodzi już tylko i wyłącznie o wątek homoseksualny, ale o inne zgadnięcia - potrzebę akceptacji wsród młodzieży, skłonność do podejmowania błędnych, impulsywnych decyzji i poczucie osamotnienia czy nawet odrzucenia pomimo posiadania grupki przyjaciół. Co więcej, Becky Albertalli urozmaica fabułę pewną dozą tajemniczości za sprawą wątku Blue. Owszem, podrzuca nam pewne podpowiedzi, ale w gruncie rzeczy niemal do końca czeka z ujawnieniem jego prawdziwej tożsamości. 

"Simon oraz inni homo sapiens" jest przy tym powieścią, która trafi raczej tylko do pewnej grupy wiekowej. Poczynając od wszelakiego rodzaju nawiązań kulturalnych - filmowych, muzycznych i innych jak gru komputerowe czy programy rozrywkowe; przez specyficzne poczucie humoru bohaterów; a na języku kończąc. Becky Albertalli pisze z myślą o młodzieży i to po prostu widać. Rownocześnie jednak trudno traktować to jako zarzut w jej kierunku. Zwłaszcza, że jak od każdej reguły, tak i od tej mogą być wyjątki, co zaobserwowałam już za granicą.  

"Simon oraz inni homo sapiens" to niezwykle dobrze rokujący debiut. Becky Albertalli stworzyła ciepłą, zabawną powieść, która w trafny sposób ukazuje rozterki nastolatków. Podziwiam autorkę za to jak ujęła temat homoseksualizmu, ale także to jak naturalnie wplotła w zycie bohaterów różnorodność - etniczną, kulturową, rasową czy też religijną. Nawet jeśli nie mam naście lat i czasami nie rozumiałam poczucia humoru Simona - bawiłam się doskonale. Mam nadzieję, że to nie ostatnie słowo Becky Albertalli i że doczekamy się kiedyś jej kolejnej powieści także w Polsce. 

"Simon oraz inni homo sapiens" Becky Alberatalli; wydawnictwo Papierowy Księżyc; Słupsk 2016 ★★★★
Nowsze posty Starsze posty Strona główna

Karolina Suder

Miłośniczka literatury, podróży i muzyki musicalowej.

Popularne posty

  • Ulubieni zagraniczni booktuberzy
  • Kuszące zło - Keri Arthur (premiera)
  • O nieuleczalnym książkoholizmie czyli stos marcowy
  • Miłość przychodzi z deszczem, Mila Rudnik
  • Książki poszukują nowego domu
  • Stosik 08/2011
  • Poszła na całość - Meg Cabot
  • Ballada o ciotce Matyldzie - Magdalena Witkiewicz
  • Stosik 12/2011
  • Mroczny szept - Gena Showalter

Kategorie

książki 302 Kala poleca 93 seriale 16 filmy 2 fotografia 1 podróże 1

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Popularne posty

  • Ulubieni zagraniczni booktuberzy
    Jeśli jesteście ze mną już jakiś czas i czytając kolejne posty zwracacie uwgaę na coś więcej niż zdjęcie i liczbę gwiazdek przy tytule, ...
  • Kuszące zło - Keri Arthur (premiera)
      W świecie bez ograniczeń, nie ma nic bardziej uwodzicielskiego niż Kuszące zło… Długo oczekiwana premierę 3 części bestsell...
  • O nieuleczalnym książkoholizmie czyli stos marcowy
    Nie wie jak to o mnie świadczy, ale nie spostrzegłam się, że w marcu do mojej biblioteczki dotarło tyle nowych tytułów. Od września zes...
  • Miłość przychodzi z deszczem, Mila Rudnik
    Oduczyłam się uprzedzenia względem polskich autorów. Mimo że, jeśli wierzyć statystykom, to właśnie nasi rodzimi pisarze przynoszą mi ...
  • Książki poszukują nowego domu
    Moi Drodzy świąteczne porządki nie ominęły chyba nikogo. I choć czynność ta budzi moje szczere przerażenie, staram się łączyć przyjemne z p...

Archiwum

  • ►  2023 (2)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2022 (1)
    • ►  stycznia (1)
  • ►  2021 (6)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  marca (1)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2020 (15)
    • ►  października (2)
    • ►  września (1)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (1)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (2)
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  marca (1)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (3)
  • ►  2019 (25)
    • ►  grudnia (3)
    • ►  listopada (4)
    • ►  października (2)
    • ►  września (1)
    • ►  lipca (4)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (3)
  • ►  2018 (72)
    • ►  grudnia (3)
    • ►  listopada (1)
    • ►  października (5)
    • ►  września (9)
    • ►  sierpnia (9)
    • ►  lipca (9)
    • ►  czerwca (5)
    • ►  maja (3)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (6)
    • ►  lutego (7)
    • ►  stycznia (11)
  • ►  2017 (145)
    • ►  grudnia (10)
    • ►  listopada (8)
    • ►  października (10)
    • ►  września (4)
    • ►  sierpnia (8)
    • ►  lipca (15)
    • ►  czerwca (8)
    • ►  maja (12)
    • ►  kwietnia (23)
    • ►  marca (19)
    • ►  lutego (12)
    • ►  stycznia (16)
  • ▼  2016 (195)
    • ►  grudnia (29)
    • ►  listopada (20)
    • ►  października (19)
    • ▼  września (20)
      • Załącznik, Rainbow Rowell
      • Liebster Blog Award
      • 10 książkowych kont na Instagramie, które powinniś...
      • Następczyni, Kiera Cass
      • Bez słów, Mia Sheridan
      • Król kruków, Maggie Siefvater
      • Gus, Kim Holden
      • Zbrodnia w szkarłacie, Katarzyna Kwiatkowska
      • Po zmierzchu, Alexandra Bracken
      • Ulubieni zagraniczni booktuberzy
      • Parabellum. Prędkość ucieczki, Remigiusz Mróz
      • Toxic, Rachel van Dyken
      • 5 najlepszych książek lata
      • Dziewczyna z pociągu, Paula Hawkins
      • Simon oraz inni homo sapiens, Becky Albertalli
      • Totally should've book tag
      • Przez niego zginę, K. A. Tucker
      • Kolekcjoner kości, Jeffery Deaver
      • Zapowiedzi wrześniowe
      • Earl i ja, i umierająca dziewczyna, Jesse Andrews
    • ►  sierpnia (17)
    • ►  lipca (12)
    • ►  czerwca (17)
    • ►  maja (14)
    • ►  kwietnia (10)
    • ►  marca (12)
    • ►  lutego (13)
    • ►  stycznia (12)
  • ►  2015 (104)
    • ►  grudnia (12)
    • ►  listopada (7)
    • ►  października (7)
    • ►  września (10)
    • ►  sierpnia (4)
    • ►  lipca (7)
    • ►  czerwca (8)
    • ►  maja (3)
    • ►  kwietnia (10)
    • ►  marca (11)
    • ►  lutego (14)
    • ►  stycznia (11)
  • ►  2014 (66)
    • ►  grudnia (14)
    • ►  listopada (8)
    • ►  października (9)
    • ►  września (6)
    • ►  sierpnia (5)
    • ►  lipca (4)
    • ►  czerwca (3)
    • ►  maja (4)
    • ►  marca (1)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (8)
  • ►  2013 (81)
    • ►  grudnia (6)
    • ►  listopada (7)
    • ►  października (6)
    • ►  września (8)
    • ►  sierpnia (10)
    • ►  lipca (6)
    • ►  czerwca (5)
    • ►  maja (6)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (7)
    • ►  lutego (9)
    • ►  stycznia (7)
  • ►  2012 (101)
    • ►  grudnia (8)
    • ►  listopada (7)
    • ►  października (5)
    • ►  września (8)
    • ►  sierpnia (10)
    • ►  lipca (12)
    • ►  czerwca (5)
    • ►  maja (7)
    • ►  kwietnia (10)
    • ►  marca (10)
    • ►  lutego (11)
    • ►  stycznia (8)
  • ►  2011 (113)
    • ►  grudnia (14)
    • ►  listopada (9)
    • ►  października (14)
    • ►  września (13)
    • ►  sierpnia (19)
    • ►  lipca (13)
    • ►  czerwca (13)
    • ►  maja (18)

Złodziejka książek na FB

Złodziejka Książek

Polecane blogi

  • Najlepsze książki dla dzieci
    "Szkatułka. Muzyka spoza czasu" (Wydawnictwo BIS) - Jeszcze nie zrezygnowałyśmy z tradycji głośnego czytania wieczorami. Nadal sprawia nam to przyjemność. Nadal jest doskonałą okazją do wyciszenia się przed ...
  • Bajkochłonka
    Co głowie wyjdzie na zdrowie? – recenzja książki dla dzieci - ➜ Tytuł: Co głowie wyjdzie na zdrowie? Mózg wie i o tym opowie ➜ Autorka: Róża Hajkuś ➜ Ilustracje: Paweł Gierliński ➜ Wydawnictwo: CzytaLisek (Sensus) ➜...
  • Blog o książkach
    Mikroogród na parapecie – uprawa ziół i mikrogreens w domu - Jeżeli marzysz o świeżych ziołach i mikrogreens bez wychodzenia z domu, to ten artykuł jest dla Ciebie. Przemień swój parapet w tętniący życiem mikroogród,...
  • Świat ukryty w słowach
    Podsumowanie czerwca - *~Witajcie kochani!* *Zapraszam na czytelnicze podsumowanie czerwca ♥* *Aneta Jadowska "Sekret prawie byłego męża"* (352 strony) *Moja ocena: 6...
  • kryminał na talerzu. blog kulinarno-kryminalny
    "Bogowie małego morza" Jędrzej Pasierski - Autor: *Jędrzej Pasierski* Tytuł: *Bogowie małego morza* Cykl: *inspektor Leon Szeptycki, tom 1* Data premiery: *18.06.2025* Wydawnictwo: *Literackie* Licz...
  • zwierz popkulturalny
    Zobaczyć Pemberley czyli o „Materialistach” - W jednej z moich ulubionych scen, w „Dumie i Uprzedzeniu” Elizabeth Bennet po raz…
  • zaczytASY
    Anna Olszewska, Uroczysko [Zwierciadło] - [image: Anna Olszewska, Uroczysko [Zwierciadło]] *Nie lubię co prawda czytać serii nie po kolei, ale czasem tak się zdarza i mogę wtedy dostrzec, na il...
  • Na regale u Marty Mrowiec
    Karolina Dzimira-Zarzycka, Własna pracownia. Gdzie tworzyły artystki przełomu wieków (2025) - Muszę przyznać, że bardzo lubię sięgać po książki związane ze sztuką. Jakiś czas temu opowiadałam Wam o książce Podróże po Włoszech z Artemizją Gentilesc...
  • NIEnaczytana
    "Niewolnica wolności" - Ildefonso Falcones - *Nauczyła się słuchać. […] Wszystkie te historie łączyły się w jedną wielką opowieść o znoju i cierpieniu. Zagnieżdżały się we wnętrzu Lity, żeby już na ...
  • Co Aśka przeczytała…
    „Schronisko, które zostało zapomniane” – Sławek Gortych - Znów wędrowałam po karkonoskich szlakach. Tropem mrocznych tajemnic, których korzenie sięgnęły mało znanych, a prawdziwych wydarzeń z okresu II wojny… T...
  • unSerious
    Podsumowanie miesiąca czerwiec 2025 - [image: Podsumowanie miesiąca czerwiec 2025] [image: Podsumowanie miesiąca czerwiec 2025] Czytaj dalej Podsumowanie miesiąca czerwiec 2025 at unSerious.
  • K-czyta | Blog książkowy
    Jenny Blackhurst - Sezonowa dziewczyna - *Jenny Blackhurst, Sezonowa dziewczyna* [The Summer Girl], tłum. Łukasz Praski, Albatros, 2025, 350 stron. Od mojego poprzedniego spotkania z *Jenny B...
  • Micha kultury
    „Czemu na podłodze śpisz” D. Cvijetić, „Czas starego Boga” S. Barry i „ Arabskie noce” R. F. Burton - *Czemu na podłodze śpisz*Darko Cvijetić *Gatunek: *literatura piękna *Rok polskiego wydania: *2025 *Liczba stron: *114 *Wydawnictwo:* Noir sur Blanc J...
  • Bardziej Lubię Książki Niż Ludzi
    Zapowiedzi lipiec 2025 - Zastanawiacie się, co będziemy czytać w lipcu? Same fajne rzeczy! Przepraszam za brzydkie pismo W… Artykuł Zapowiedzi lipiec 2025 pochodzi z serwisu Bard...
  • Nebule blog parentingowy
    Książki dla dzieci na wakacje – najciekawsze propozycje dla dzieci 8+ - Wakacje to idealny czas na odpoczynek, przygody i … czytanie! Bez szkolnych obowiązków i codziennego pośpiechu dzieci mogą zanurzyć się w fascynujących h...
  • Na Czytniku
    „Mój Giovanni” James Baldwin – Relacja, która zmienia życie - Nie czytałam opisu. Bardziej przyciągnął mnie sam autor powieści. Bazowałam na pochlebnych opiniach czytelników, którzy pisali, że twórczość James Baldwi...
  • NOWALIJKI
    VALÉRIE PERRIN „COLETTE” - Valérie Perrin nie tylko szturmem wdarła się na szczyty list książkowych bestsellerów, ale – przede wszystkim – znalazła sposób na…
  • Mozaika Literacka
    "BECOMING MILA" - ESTELLE MASKAME | Przeurocza opowieść o emocjach dorastania w cieniu aktorskiej popularności ojca - Przeurocza opowieść o emocjach dorastania w cieniu aktorskiej popularności ojca. Historia otulona promieniami żarliwego słońca, niezwykle przyjemna, rozk...
  • Wielki Buk
    Książki na lato 2025 - Mamy lato! Tradycja więc zobowiązuje. Nowa pora roku to nowa porcja inspiracji do czytania. Przed Wami: książki na lato! „Cały ten błękit” Mélissa da Costa...
  • Bajkonurek
    A ty rób swoje - "Akuszerki" Sabiny Jakubowskiej - Książkę polecił mi kolega, poważny, w średnim wieku, na stanowisku dyrektorskim, słowami „przeczytaj, mnie po stu stronach mózg rozj*ebało”. Przeczytał...
  • smakksiazki.pl
    Najlepsza książka Jo Nesbø, czyli śladami „Samotnego wilka” po Minneapolis - Ależ to była podróż! Najpierw do Frankfurtu, potem do Chicago, aż wreszcie, w towarzystwie Grzegorza Dziedzica, do Minneapolis. Odwiedziliśmy miejsca zwi...
  • Zakątek czytelniczy
    Kultor - Artur Urbanowicz - *Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Czarna Owca* Byliście kiedyś na Suwalszczyźnie? Ja tak, ale dawno temu, jeszcze w podstawówce na koloniach. Niew...
  • Popbookownik
    Sztuka przyjmowania gości: Jak zorganizować niezapomniane spotkanie? - W dobie cyfrowej komunikacji i spotkań online, wspólne celebrowanie chwil w domowym zaciszu nabiera zupełnie nowego, głębszego znaczenia. Przyjmowanie gośc...
  • Recenzje Gaby
    Wilcze ślady - Ludka Skrzydlewska. Romans z wilkołakiem - Jeśli macie dość typowych romansów i szukacie czegoś świeżego, sięgnijcie po połączenie urban fantasy i gorącego romansu. *W tej historii poznajemy cz...
  • Wybredna Maruda
    Czcijmy zamiatających, czyli Błogosławieństwo Niebios – Mo Xiang Tong Xiu - [image: Książka błogosławieństwo niebios opinie] Błogosławieństwo niebios – czyli co się dzieje, gdy książę z obsesją na punkcie zamiatania spotyka demonicz...
  • Wyliczanka.eu
    Czytający, do głosowania! [Wybieramy lektury Sekcji Klasyka na nowy sezon] - Kalkowska, Baldwin, James, Isherwood, Bobkowski, Brandys, Lanckorońska, Lee, Lessing i Janion. Jeśli któreś z tych nazwisk budzi w Tobie, Droga Osoba Czy...
  • Czytelnicze Podwórko
    Survival z Zuzą, czyli przetrwaj w każdych warunkach – recenzja - Mój starszy syn od czterech lat jest częścią skautingowej społeczności. Oprócz niewątpliwie pozytywnego wpływu na rozwój umiejętności społecznych, ciekaw...
  • Niedopisana Recenzja
    Na stronach powieści. „Niech żyje zło” – recenzja książki - *Fantasy, a szczególnie romantasy, to gatunek, który w ostatnich latach przeżywa swego rodzaju renesans. Czytelnicy na nowo zachwycają się magicznymi ...
  • Ronja.pl
    Gry bez prądu dla dwulatka i trzylatka – najciekawsze proste gry planszowe i kooperacyjne (aktualizacja 2025) - Zebrałam w jednym miejscu najciekawsze (i najładniejsze! 🙂 ) gry dla dwulatków i trzylatków. Nieco starsze dzieci też będą nimi zainteresowane. Znajdziesz...
  • Blog pod Małym Aniołem
    Suknia i sztalugi - Piotr Oczko - Dzień dobry! Wydawnictwo Znak wydało w 2024 roku książkę, która została moim najlepszym książkowym przyjacielem. Trudno mi uwierzyć, że w Polsce ktoś zde...
  • Z pierwszej półki
    Mary Beard – Cesarz Rzymu - Kim właściwie był cesarz starożytnego Rzymu? Kim byli ludzie w jego otoczeniu? Jak żył, jak pracował? Czego po nim oczekiwali potężni senatorowie i zwykl...
  • Książką po grzbiecie
    Hello world! - Welcome to WordPress. This is your first post. Edit or delete it, then start writing! The post Hello world! appeared first on My Blog.
  • Czytaj PL
    Akcja Czytaj PL – Jak to się zaczęło? - W tym roku mija już 10 LAT od powstania akcji Czytaj PL! Zanim wystartujemy z dziesiątą edycją, udamy się w krótką podróż w czasie i przypomnimy, co dzia...
  • Kulturalna meduza
    Oblałabym egzamin na licencję na czarowanie [wywiad z Aleksandrą Okońską] - [image: aleksandra okońska wywiad] Jak wyglądała droga od pierwszego pomysłu do wydania *Licencji na czarowanie*? Do której z książkowych bohaterek jest naj...
  • read up!
    Przegląd Kobiecego Kina #21: filmy wojenne - W najnowszym odcinku Przeglądu Kobiecego Kina, czyli cyklu, w którym opowiadam o filmach kręconych przez kobiety, biorę na warsztat temat, który na pierw...
  • Technikolorowy
    Święta z Wytrzeszczem, czyli „Przesilenie zimowe” - 1 stycznia. Nic nie wskazuje na to, że w pierwszy dzień nowego roku obejrzę film, który najprawdopodobniej zdeterminuje tegoroczną topkę. A jednak. Wybra...
  • oczytany facet
    Nowe tendencje w literaturze. Pokolenie Z ma swój głos - Literatura od zawsze odzwierciedlała ducha swojej epoki, a młodzi autorzy, jako część tego procesu, przyczyniają się do ewolucji…
  • Spadło mi z regała
    „Hacjenda” Isabel Cañas - Małżeństwo z rozsądku, niezgoda na niesprawiedliwość, chęć zemsty – nie trzeba cofać się o dwieście lat, żeby usadowić akcję we obecnych czasach. Jeśli do ...
  • maobmaze by Magdalena Zeist
    Młodość | Linn Skaber, Lisa Aisato - Dorośli mówią, że człowiek nie potrzebuje wielu przyjaciół, wystarczy jeden. Czy ktoś ma numer do tego Jednego? [image: Młodość - Linn Skaber] MłodośćAu...
  • Jelenka
    Spowiedź carycy Katarzyny II - Caryca Katarzyna II była jedną z bardziej fascynujących władczyń w historii. Niesamowita charyzma, postępowe podejście i bezkompromisowość to tylko niekt...
  • nieperfekcyjnie.pl
    "Wytrwałość dzikich kwiatów" - Micalea Smeltzer - Ostatnio zaczytuję się w literaturze pięknej poruszającej trudne tematy, którą uwielbiam. Natomiast po ostatnich dość ciężkich tygodniach zapragnęłam zab...
  • NA REGALE
    #255 "Book lovers" by Emily Henry - Powiedzieć, że uwielbiam książki Emily Henry, to jak powiedzieć nic! Autorka serwuje nam kolejną, przecudowną, ciepłą, romantyczną historię o dwojgu l...
  • Ballady bezludne
    Czytelnicze podsumowanie 2022. Najlepsze książki minionego roku - Konkret. Zawsze się rozgaduję w tych podsumowaniach, a przecież rzecz jest prosta. Chciałam w 2022 przeczytać sto książek, nie udało się, ale nie żałuję ...
  • Obibooki Emki
    Edison i Einstein - nowe książki o myszach Torbena Kuhlmanna od wydawnictwa Tekturka (patronat) - I znów, kiedy zaczęłam fotografować książki Torbena Kuhlmanna, miałam problem z podjęciem decyzji, które ilustracje Wam pokazać. Wszystkie są piękne i je...
  • To read or not to read? | Bibliofilem być
    Lipcowe zapowiedzi wydawnicze - Wakacje! Czas, kiedy można wziąć się za nadrabianie tych wszystkich książek, które tak chcieliśmy nadrobić, ale nie było kiedy. Co prawda wydawnictwa wca...
  • KAWA Z LITERAMI
    O Królowej! #matematyka, Dmytro Kuźmenko - Chcesz zachęcić swoje dziecko (w wieku szkolnym) do matematyki? Przełamać jego opór?Albo wręcz przeciwnie – Twoje dziecko jest tak zajarane matmą, że chces...
  • Lustro Rzeczywistości
    Skazani na ból – Agnieszka Lingas-Łoniewska. Wznowienie - *Skazani na ból to jedna z najpiękniejszych opowieści dla młodych ludzi, która po kilku latach od premiery doczekała się zasłużonego wznowienia. To nie...
  • Lost In My Books
    5 POWODÓW, DLACZEGO NIE POWINIENEŚ UZALEŻNIAĆ SIĘ OD KSIĄŻEK - [image: 5 powodów dlaczego nie powinieneś uzależniać się od książek] *Każde uzależnienie ma swoje wady, nawet jeśli jest to dobre uzależnienie. Przedstawia...
  • HERBATKA Z KSIĄŻKĄ
    TWOJA ANATOMIA. KOMPLETNY (I KOMPLETNIE OBRZYDLIWY) PRZEWODNIK PO LUDZKIM CIELE | ADAM KAY - Mam nadzieję, że mamy już wyjaśnioną bardzo ważną kwestię odnośnie mojej osoby - mam totalną i nieuleczalną sklerozę. W 2021 roku przeczytałam książkę A...
  • Agata czyta książki
    Żywioły Podkarpacia #1 – „Rzeka” - Anna Kusiak zadebiutowała w marcu 2021 roku powieścią „Cień Judasza” (w najbliższym czasie z pewnością skuszę się na jej audiobookową wersję), na początk...
  • pierwszyrozdzial.com
    Świąteczne morderstwo – Ada Moncrieff - Mówię Wam jak świetnie się z nią bawiłam! Zaczytywałam się z każdej stronie i z żywym zainteresowaniem śledziłam postępy prywatnego śledztwa w posiadłości ...
  • Zlodziejka Ksiazek
    2021 w książkach | wszystkie książki przeczytane w ubiegłym roku - Obiecałam sobie, że w 2021 roku powrócę do blogowania, ale poniosłam na tym polu sromotną porażkę. Motywowana przez moją najwierniejszą czytelniczkę w os...
  • Booklove
    Książka na Mikołajki - Co polecam w tym roku na Mikołajki. Subiektywnie i krótko. Zbigniew Rokita „Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku” (Wydawnictwo Czarne) To jest książka, którą po ...
  • To Read Or Not To Read - recenzje książek
    Książka bez emocji? - "Almond" Sohn Won-Pyung [RECENZJA] - Nigdy nie sądziłam, że spotkam się kiedyś w swoim życiu z książką, która w każdym calu będzie pozbawiona emocji, a jednak jednocześnie wywoła całą lawinę...
  • Filologika – wyprowadzi cię z błędu!
    Similique quis a libero enim quod corporis - Similique quis a libero enim quod corporis saepe quis. Perspiciatis velit quae consectetur consequatur eligendi. Omnis officiis quis culpa possimus exercit...
  • Blog o książkach
    Turbulencja – Dariusz Kulik - Jeśli zastanawiasz się, czy sięgnięcie po tę książkę rozwieje wszystkie Twoje obawy związane z lataniem samolotem to odpowiedź jest prosta: otóż…nie. Już...
  • 1905
    Czego nauczył mnie pierwszy rok pracy jako front-end developer - Ten wpis miał powstać ponad półtora roku temu, czyli dokładnie wtedy, kiedy rzeczywiście stuknął mi pierwszy rok pracy na stanowisku programistycznym. Sp...
  • Co Za Badziewny Czytacz
    Badziewne recenzje #168 Zabójcza przyjaźń - "Zabójcza przyjaźń" Alice Feeney, Wydawnictwo W.A.BJakiś czas temu czytałam książkę tej samej autorki pod tytułem „Czasami kłamię” i pamiętam, że zrobiła ...
  • Caroline Livre
    „Flying High” Bianca Iosivoni - Seria Bianki Iosivoni „Falling Fast” oraz „Flying high” w pewien sposób reprezentuje książki, których zwykle nie czytam. Tak już jakoś mam, że rzadko sięga...
  • Biblioteczka Suomi - blog kulturalny
    Cienie Nowego Orleanu - Maciej Lewandowski - Odkąd tylko pamiętam zawsze miałam słabość do mrocznych i dusznych opowieści, które podczas czytania wręcz metaforycznie oblepiają cię swoim brudem. Stan...
  • Welcome to room 6277 and please try to enjoy your stay...
    Uwolniona - Tara Westover - Tytuł: Uwolniona Autorka: Tara Westover Wydawnictwo, rok wydania: Czarna Owca, 2019 Liczba stron: 448 Cena: 44,90 zł *~~***~~* Oficjalna recenzja dla po...
  • Do utraty tchu. Uważniej
    "Wyścig po Złotego Żołędzia" | Katy Hudson - [image: Zdjęcie jest ilustracją do treści.] Kupiliśmy memo. Z Psim Patrolem. Już się cieszyłam na popołudnie przy wspólnym stole. Zepchnęłam w ciemny zak...
  • niekulturalnie.pl
    "Milion małych kawałków" - James Frey | Tak wstrząsająca, jak mówią? - Wstrząsająca, kontrowersyjna, zapierająca dech w piersi - tak czytelnicy określają książkę Jamesa Freya. Postanowiłam przekonać się, czy to prawda i czy r...
  • Miasto Książek
    „Kobieta ze szkła” Caroline Lea - Bywa, że do książki przyciąga coś irracjonalnie kuszącego. Dla mnie takim magnesem bywa daleka Północ, surowy krajobraz, zimne wyspy…
  • Gulinka patrzy
    Kristin Hannah – „Zimowy ogród” - Mam wrażenie, że Kristin Hannah dopiero przy okazji „Słowika” stała się popularna w Polsce. Sama byłam przekonana, że to jej pierwsza książka wydana u nas...
  • Maw reads
    E-BOOK: Nie odpisuj - Marcel Moss - O hejcie w Internecie mówi się coraz więcej. To dobrze, warto o nim mówić i z nim walczyć. Jak tylko w zapowiedziach pojawiła się książka Nie odpisuj, kie...
  • Oddychajaca ksiazkami
    #2 Ostatnio obejrzane - dlaczego warto zaczął "Przyjaciół"? - Myślę, że dla większości moich czytelników tego serialu nie trzeba przedstawiać. Uwielbiany na całym świecie pomimo upływu lat, śmieszy i doprowadza do ...
  • DZIEWCZYNA Z BIBLIOTEKI | Blog o literaturze
    Złota trzynastka 2019 roku - Do napisania o najlepszych książkach przeczytanych w 2019 roku zabieram się od początku grudnia. Było to zadanie szalenie trudne - w minionym roku trafił...
  • god save the book
    Filigranowy tekst na rocznicę mamucią [10 lat!] - Moja pamięć utkana jest z lektur. Mam taki osobniczy defekt, że niewiele pamiętam szczegółów ze swojego życia i życia najbliższych. Najważniejsze wydarzeni...
  • Kochajmy książki!
    Przeprowadziłam się! Nowy, stary blog - Blogger uwierał mnie od dawna, ale przeprowadzki nie planowałam. Jeśli tu czasem wpadacie, to wiecie, jak ja bloguję. Okazyjnie, z rzadka, zrywami. Przez t...
  • Sweeciak.pl
    Marzenia są po to aby je spełniać - Pamiętam czasy aparatów analogowych. Człowiek kupował kliszę, pstrykał zdjęcia a potem szedł do punktu fotograficznego i z niecierpliwością oczekiwał na ...
Pokaż 5 Pokaż wszystko

Razem kulturalnie

Copyright © Panna Zabookowana. Designed by OddThemes