Rebeliant - Marie Lu



 Odkąd rynek wydawniczy zalała fala powieści dystopijnych,słabiej rozreklamowanym tytułom coraz trudniej zaistnieć w świadomości czytelników - zostają przysypane lawiną innych, podobnych tematycznie powieści. Gdyby nie, może nieco zbyt górnolotna, wypowiedź Marie Lu jakoby w trakcie pracy nad trylogią inspirowała się kultową już historią "Nędzników", być może "Rebeliant" stałby się właśnie jednym z takich "zasypanych" tytułów. A szkoda bo po skończonej lekturze, choć może bez fajerwerk i zbytniej euforii, mogę powiedzieć tyle;  że byłe warto.

Republika, stanowiąca niegdyś część zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych, znajduje się w stanie wojny z Kolonią. Żyjące w stanie ciągłego zagrożenia społeczeństwo podzielono na grupy, a te z kolei poddawane są ciągłej kontroli wojskowej. By wyselekcjonować najsprawniejsze i najinteligentniejsze grono obywateli, każdy nastolatek poddawany jest specjalnej Próbie. To od niej zależy w jakim kierunku potoczy się ich dalsze życie. Najsłabsze ogniwa zostają wyeliminowane.

Day jest inteligentnym i nieuchwytnym przestępcą. Przed kilku laty nie zdał Próby, udało mu się jednak uciec z obozu pracy. Od tamtej pory przeprowadził rozmaite akcje sabotażowe niszczące Republikę i stał sie wrogiem numer jeden władzy. Kiedy ktoś z jego bliskich zapada na epidemię, Day podejmuje się kolejnej akcji - napada na szpital  by w ten sposób zdobyć leki dla brata.  Nie wszystko jednak toczy się zgodnie z planem. W trakcie niespodziewanego odwrotu, rani jednego z żołnierzy.

Brat June umiera. Śmierć ostatniej bliskiej osoby sprawia, że w dziewczynie rodzi się chęć działania i zemsty. Urodziwa nastolatka która jako jedyna osiągnęła maksymalny wynik na Próbie, planuje odwet na jednym z najsprytniejszych i  najbardziej nieuchwytnych przestępców Republiki- Dwa światy - Day'a i June - zderzają się i ulegają całkowitej zmianie.

"Rebeliant"i "Nędznicy" nie mają zbyt wiele punktów wspólnych A jeśli miałabym być całkiem szczera - nie mają ich prawie wcale. Owo prawie oznacza w tym wypadku to że Marie Lu tak jak i Victor Hugo wplata w swoją historię wątek relacji między zbiegiem a osobą go poszukującą. Z tym,że autorka dokonuje drobnej korekty i przeistacza Javerta w, ni mniej ni więcej, urodziwą nastolatkę. Owy punkt styczny staje się zresztą również punktem wyjścia dla  jednego z głównych wątków historii.

Nikogo chyba nie dziwi fakt, że na tle post apokaliptycznego świata, Marie Lu nakreśla nam historię rodzącego się uczucia między dwojgiem nastolatków. Chciałabym powiedzieć, że jest on subtelny i delikatnie  zarysowany, ale w praktyce to on zdecydowanie przeważa w całej fabule. Pewnym pocieszeniem dla owej, niekorzystnej przecież proporcji jest fakt, że  relacja stworzona przez Marie Lu jest powiewem świeżości w literaturze młodzieżowej. Inspiracja "Nędznikami" okazała się być strzałem w dziesiątkę. Zwłaszcza że i głównym bohaterom daleko do typowych postaci  młodzieżówek.

June i Day to zdecydowanie silne i ambitne jednostki.Takie, które nie poddają się zbytnio emocjom i którym potrzeba znacznie więcej niż nagłe, gwałtowne uczucie by wyzbyć się własnych przekonań. Owszem, autorka i na tym polu nie uniknęła pewnych schematów, ale z oklepanego już szablonu pozbyła się tego co szczególnie irytowało. Dzięki temu główni bohaterowie "Rebelianta" znacznie wyżej wypadają w ocenie czytelnika. I po prostu dają się lubić.

Nieco żałuję, ze przy całej wizji świata, który wykreowała autorka, nie zdecydowała się ona na to by poczęstować nas jakimiś szczegółami.  Nie zrozumcie mnie źle, jest dobrze, naprawdę dobrze. Piękno przeplata sie tam z okrucieństwem, nowoczesność z zachowaniami , które wywołuje pierwotny instynkt.. Ale chciałoby się jeszcze więcej. Bo wiemy że Stany zostały podzielone na dwie części - ale co z resztą świata?; że między Republiką a Kolonią trwa wojna- ale co dokładnie było jej przyczyną? Mam nadzieję, ze Marie Lu da popis swoich umiejętności w kolejnych częściach.

Zwłaszcza, ze ma ku temu konieczne podstawy - warsztat. Pióro Marie Lu jest lekkie i barwne. Potrafi oddać treść w prostych słowach i nadać im jakiś emocjonalny wydźwięk. Z wielką przyjemnością przychodzi nam więc zapoznawanie się z naprzemienną narracją Day'a i June, no i poznawanie kolejnych zaskakujących zwrotów akcji.

Czy polecam? Tak. "Rebeliant" to, mimo kilku pomniejszych mankamentów, dobra, wyróżniająca się powieść dystopijna. I jeżeli wciąż czujecie potrzebę poznawania kolejnych tytułów z tego gatunku, albo dopiero chcecie zacząć przygodę z dystopią - możecie śmiało sięgnąć po "Rebelianta".

4,5/6

Za lekturę dziękuję wydawnictwu Zielona Sowa

7 comments