Doczekaliśmy się! Upragnione wakacje nareszcie nadeszły - zero szkoły, zero nauki i multum wolnego czasu, który pewnie większość z nas wykorzysta na lekturę kolejnych cudownych tytułów - przynajmniej w teorii. Czerwiec upłynął jeszcze jednak w dużej mierze pod znakiem sesji (która NARESZCIE dobiegła końca i powróci dopiero na przełomie stycznia/lutego) oraz rozpoczęcia pracy. Wspominałam już kilkakrotnie o tym, że pod koniec miesiąca rozpoczęłam swoją pierwszą prawdziwą pracę, ale dopiero teraz zrozumiałam co to oznacza. Niestety, mimo że robię to co lubię, praca wysysa ze mnie mnóstwo energii, no i zajmuje znaczącą część mojego czasu. Postaram się by tak jak do tej pory nie wpłynęło to jednak na bloga. W wolne dni będę starała się "opublikować" posty na zapas , no i nie ukrywam, że liczę na to, że z czasem przyzwyczaję się do takiego trybu życia. Tymczasem jednak, nie przedłużając już dłużej, zapraszam Was wszystkich na szybkie podsumowanie czerwca.
W poprzednim miesiącu zestawienie najciekawszych linków się nie ukazało. Sesja rozpanoszyła się wówczas na dobre i mimo że naprawdę chciałam Wam jakoś zrekompensować ciszę na blogu tekstami innych wspaniałych osób, nic z tego nie wyszło. Złych zwyczajów nie powinno się jednak utrwalać i dlatego postaram się już więcej do tego nie dopuścić, ale może być ciężko. Byc może niektórzy z Was wiedzą już, że połowa czerwca przyniosła spore zmiany w moim życiu i dopiero zaczynam się do nich przyzwyczajać. Musiałam trochę zmienić swój harmonogram zajęć - praca niestety ma pierwszeństwo nad blogiem - ale jako że wszystko wciąż obraca się wciąż wokół książek nie jestem tym aż tak rozczarowana ;) Na fanpage'u i twitterze będę się starała na bieżąco informować Was o wszelkich ważnych informacjach dlatego zapraszam Was gorąco do śledzenia mnie na wszelkich social mediach, tymczasem nie przedłużając więcej - aż piętnaście cudnych tekstów i, jak zwykle, dla każdego coś miłego.
Nie licząc porażającej nagrody dwóch złotych w zdrapce nigdy nie wygrałam lotka. Zawsze gdy zapominam z domu parasolki, zaczyna padać deszcz. Notorycznie jestem ogrywana w karty przez swojego papulka. Posiadam irytującą skłonność do wpadania na rozmaite przedmioty. O! I zdecydowanie brak mi pewności siebie, nawet gdy chodzi o trywialne chwile życia codziennego. Ale wbrew temu wszystkiemu, nawet gdy momentami sama o tym zapominam, mam cholernie dużo szczęścia rekompensującego drobne przeszkody o których napomknęłam. Mam fantastyczną rodzinę - z kochającymi, godnymi pozazdroszczenia rodzicami na czele. I zdecydowanie najlepszą siostrę na świecie.
Rzadko sięgam po powieści tego samego autora w tak krótkim odstępie czasu jak ma to miejsce w przypadku Lisy Unger. A już na pewno nie wówczas gdy pierwsza pozycja, choć zadowalająca, nie zachwyciła mnie w stu procentach a i druga nie zbiera porywających opinii od innych czytelników. Przekonanie, ze twórczość Lisy Unger zostaje u nas potraktowana niejako po macoszemu i że pewnie znowu nie jest tak źle jak można wywnioskować z ocen, sprawiła, że wróciłam do owej autorki szybciej niż się tego spodziewałam i niż planowałam. I chociaż nie miałam nieprawdopodobnie wysokich oczekiwań względem "Wyspy nieprawdy", po raz kolejny otrzymałam naprawdę dobrą powieść obyczajową. '
Przy tak bogatej ofercie comiesięcznych nowości wydawniczych, nie każda książka ma okazje na zostanie bestsellerem. Upchnięta między jedną a drugą pozycję, szybko odejdzie w zapomnienie ustępując miejsca innemu tytułowi. Możliwość otrzymania drugiej szansy jest mała, ale nie nieprawdopodobna czego najlepszym przykładem może być powieść Diany Gabaldon. Po tym jak "Obca" obeszła się bez echa w latach dziewięćdziesiątych a potem po raz kolejny - już w dwudziestym pierwszym wieku, wznowienie spowodowane premierą serialowej adaptacji w końcu wydaje się przyciągać większe zainteresowanie. I bardzo dobrze bo, mimo drobnych mankamentów, seria Diany Gabaldon ma naprawdę ogromny potencjał by zachwycić książkoholika.
Chociaż historie pisane z myślą o najmłodszych nie charakteryzują się skomplikowaną fabułą czy wymyślnym stylem nigdy nie wątpiłam w to, że autorzy powieści dla dzieci posiadają chyba najtrudniejsze zadanie spośród wszystkich pisarzy. Wiadomo, ze dzieci to doskonali sędziowie - którzy nigdy nie ukrywają tego co myślą nawet jeśli słuchasz wolałby się o tym nigdy nie dowiedzieć. Równocześnie jednak trudno tych doskonałych sędziów zadowolić. A jednak istnieją tacy autorzy, którzy potrafią nie tylko zaszczepić w maluchach miłość do słowa pisanego, ale i sprawić, że ich nazwisko na stałe zapadnie w pamięci czytelnika. I do właśnie takich autorów zalicza się Astrid Lindgren.
Wiele wskazuje na to, że skłonność do podążania za obecnie obowiązującymi trendami wyssaliśmy z mlekiem matki. Nawet jeśli nie wykazujemy tendencji do śledzenia nowinek modowych, dopasowujemy się do społeczeństwa w innych dziedzinach życia - czasami nawet tego nie dostrzegawszy. A już ostatnie kilka lat jest istną kopalnią dla nowych trendów. Modny jest sport, zdrowe odżywianie, oglądanie wysokobudżetowych, amerykańskich seriali i prowadzenie lifestylowych blogów... A jeśli wydaje się Wam, że jesteście ponad to i odcinacie się od wszelakiego rodzaju trendów to tak naprawdę i tak za nimi podążacie - bo taka postawa też jest na topie.
Czerwiec zapowiada się doprawdy przepysznie. Wydawnictwa zaplanowały dla nas tyle smakowitych kąsków, że człowiek naprawdę dostaje jakiegoś oczopląsu przypatrując się kolejnym tytułom i nie wie na co ma się tak naprawdę zdecydować. Co raczej kiepsko wróży na przyszłość dla mojego portfela. Zwłaszcza, ze moja silna wola z powodu sesji gdzieś się zagubiła. Pozostaje miec tylko nadzieję, że szybko uda mi się ja znaleźć. Sama wybrałam 17 według mnie najciekawiej zapowiadających się tytułów, ale jestem niemal pewna, że o czymś zapomniałam (no i nie wzięłam pod uwagę kontynuacji serii, których nawet jeszcze nie zaczęłam, więc też odpada kilka tytułów) także koniecznie wymieniajcie w komentarzach swoje oczekiwane powieści.