Trawers, Remigiusz Mróz


Chyba każdy kto zna trylogię o komisarzu Forscie i kto czytał „Przewieszenie” zrozumienie moją determinację by sięgnąć po finalny tom zaraz po zakończeniu drugiego. Wspominałam o tym zresztą także przy okazji posta z zimowym TBR-em, a w duchu gratulowałam sobie zapobiegliwości i zakupu na targach dwóch ostatnich części. Pomimo tego nastawienia i faktu, że do tej pory żadna z pozycji autora mnie nie zawiodła, miałam pewne obawy. Ostatnio natknęłam się na kilka opinii, że wydawanie tylu nowych tytułów nie może skończyć się dobrze, a i o samym  „Trawersie” padło kilka mniej pochlebnych opinii. Ale Remigiusz Mróz nie zawodzi. 

Prokurator Dominika Wadryś Hansen staje przed trudnym wyzwaniem. Na szlaku prowadzącym na Czerwone Wierchy zostają znalezione zwłoki przypadkowego turysty, a trop sugeruje, że za morderstwem może stać ktoś z syryjskich uchodźców zakwaterowanych tymczasowo w szkolnej sali gimnastycznej w Kościelisku. Rozpoczyna się medialna nagonka a nastroje okolicznych mieszkańców niebezpiecznie wzrastają. Gdyby tego było mało, pani prokurator coraz bardziej utwierdza się w przekonaniu, że posłała za kratki niewłaściwą osobę. Bestia wciąż jest na wolności, a osoba która miała największe szanse ją pochwycić - komisarz Forst - coraz bardziej wsiąka w więzienny świat. 

„Trawers” podąża tropem, który wyznaczyło „Przewieszenie”. Remigiusz Mróz ma talent do tworzenia zagmatwanych historii, w których pojawia się mnóstwo fałszywych tropów, zwrotów akcji i w których nawet teoretycznie “spokojniejsze” fragmenty czyta się z niesłabnącym zainteresowaniem. A przy okazji „Trawersu” talent ten z premedytacją wykorzystuje. Owszem, być może pojawia się tu swego rodzaju przerysowanie, ale, w przeciwieństwie do „Ekspozycji”, nie razi ono tak w oczy i idealnie wpasowuje się w konwencje swego rodzaju gry jaką Bestia prowadzi z Forstem. 

Finałowy tom w porównaniu do „Przewieszenia” kładzie nieco mniejszy nacisk na góry, ale wciąż odgrywają one ważną rolę, a surowy, mroźny klimat nie opuszcza nas nawet na chwilę w trakcie lektury. Trudno też nie docenić konsekwencji w kreacji bohaterów. Pomimo że wraz z rozwojem fabuły dostrzegamy pewne zmiany w charakterach postaci, ich najbardziej rozpoznawalne cechy pozostają niezmienne by przywołać jako przykład chociażby upór i swego rodzaju arogancja Forsta czy pozorną oziębłość Osicy. Remigiusz Mróz po raz kolejny puszcza oko do swoich stałych czytelników pozwalając wejść na chwilę na scenę niezastąpionej Chyłce. 

Tym co różni wyróżnia „Trawers” spośród pozostałych tomów jest wyraźnie nakreślone tło społeczno-polityczne. Wątek syryjskich uchodźców wzbudził raczej podzielone opinie wśród czytelników a i u mnie wywołał raczej mieszane uczucia. Z jednej strony, Remigiuszowi Mrozowi udało się uchwycić istotę problemu z jakim zmagamy się współcześnie - brak zaufania do “obcych”, kierowanie się stereotypami i uogólnianie faktów - a także dramatyczne konsekwencje medialnej nagonki. Z drugiej, trochę zbyt wyraźnie widać, że autor próbował przedstawić dwa skrajne poglądy na temat uchodźców, zwłaszcza w trakcie rozmów Osicy i pani prokurator. 

Nie mam wątpliwości co do tego, że „Trawers” to satysfakcjonujące i mocne zakończenie świetnej serii kryminalno-sensacyjnej. Remigiuszowi Mrozowi udaje się zamknąć całą historię w taki sposób by udzielić odpowiedzi na niemal wszystkie pytania i dodatkowo, pomimo tylu twistów fabularnych!, zaskoczyć czytelnika. Dla miłośników twórczości autora, ale nie tylko, to lektura obowiązkowa. Trochę szkoda, że to już koniec, a z drugiej strony - najwyższy czas dać Forstowi trochę odetchnąć. 

PS. A za stereotypowe ukazanie Nowej Huty jako źródła wszelkiego zła, autor i tak ma u mnie minusa!

„Trawers” Remigiusz Mróz; wydawnictwo Filia; Poznań 2016 ★★★★

0 comments

Każdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala