W tym roku kończenie porozpoczynanych serii książkowych nie znajdowało się wśród listy moich priorytetów, efektem czego przeczytałam dosłownie kilka finałów. Wznowienie trylogii o Mickey'u Bolitarze przyczyniło się jednak do tego, że nie tylko zapoznałam się z całą serią, ale też dokonałam tego stosunkowo szybko. A chociaż przy lekturze „Schronienia" miałam co nieco do zarzucenia autorowi, Harlan Coben zdołał mnie do siebie w końcu przekonać. I na całe szczęście „Odnaleziony" tego dobrego wrażenia nie zatarł.
Mickey Bolitar już sam ni6e wie co z tego czego dow6iedział się od Nietoperzycy jest prawdą. Historyczny trop nie okazał się właściwy, ale chłopak wciąż jest zdeterminowany by odnaleźć "Rzeźnika z Łodzi" zwłaszcza po ostatnim spotkaniu z tajemniczym mężczyzną i nieoczekiwanych rezultatach ekshumacji zwłok ojca. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że Organizacja chce aby Mickey, Ema i Łyżka i Rachel zajęli się kolejną sprawą. Chłopak, z którego Ema poznała w Internecie, nie zjawił się na umówionym spotkaniu a ostatnie zdjęcie na facebookowej tablicy sugeruje, że za jego nieobecnością może kryć się coś więcej.
„Odnaleziony" jest tomem jednocześnie niezwykle zbliżonym konstrukcyjnie do pozostałych powieści trylogii i nieco się od nich różniącym. Fabułą wciąż toczy się niejako dwutorowo, przedstawiając śledztwo Mickey'a w sprawie śmierci ojca i sprawę charakterystyczną dla tej konkretnej części- czyli "zaginięcie" chłopaka z Internetu oraz testy na obecność sterydów wśród członków drużyny koszykówki. Tym razem jednak ciężar fabularny spoczywa raczej na pierwszym z tych wątków. Co ma swoje mocne strony.
Przede wszystkim otrzymujemy satysfakcjonujące zakończenie historii spajającej wszystkie tomy trylogii. Nie mogę powiedzieć żeby finalne rozwiązanie fabularne szczególnie mnie zaskoczyło - otrzymaliśmy zbyt wiele sugestii by je przeoczyć - ale nie byłam też nim rozczarowana. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że motywy jakimi kierował się "Rzeźnik z Łodzi" były dla mnie jako czytelnika ciekawe i przekonujące - co, niestety, wbrew pozorom wcale nie zdarza się aż tak często.
Jeżeli chodzi o wątki poruszone dopiero w „Odnalezionym", moje uczucia są raczej mieszane. Nie chcę Wam zbyt wiele zdradzać, bo autor i tak pozostawia zbyt dużo wskazówek naprowadzających na właściwe rozwiązanie fabularne, ale w odniesieniu do tego wątku pojawia się kilka wartościowych komentarzy na temat tego w jakim zakresie człowiek może się tak naprawdę zmienić. Z drugiej ejdnak strony, biorąc pod uwagę fakt, ze poszczególne tomy rozgrywają się w niewielkich odstępstwach czasowych, tempo niektórych relacji (zwłaszcza internetowe zauroczenie Emy) wydaje się mocno naciągane.
„Odnaleziony" powiela błędy poprzednich tomów, zwłaszcza zepchnięcie do marginalnej roli Myrona i brakuje mu nieco scen, w których mogliśmy obserwować interakcje między grupą przyjaciół. Ale to wciąż dobre zakończenie trylogii - przynoszące oczekiwane odpowiedzi a równocześnie pozostawiające Harlanowi Cobenowi furtkę do tego by dopisać ciąg dalszy. Jeśli przepadacie za twórczością autora, polecam Wam lekturę trylogii, ale koniecznie w odpowiedniej kolejności.
Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu Albatros
„Odnaleziony” Harlan Coben; tłum. Robert Waliś; wydawnictwo Albatrso; Warszawa 2017 ★★★½☆
0 comments