Moja siostra Rosa, Justine Larbalestier


Muszę przyznać, że odkąd dowiedziałam się, że wydawnictwo Bukowy Las zamierza wydać powieść Justine Larbalestier w Polsce, nie mogłam doczekać się jej lektury. Trochę dlatego, że uważam iż gatunek Young Adult thriller, jak klasyfikowany jest zazwyczaj ów tytuł, pozostaje na naszym rynku wydawniczym pomijany i niedoceniany, ale także przez wzgląd na opinie jakie słyszałam stricte na temat „Moja siostra Rosa" - zwłaszcza od Catriony z kanału Littlebookowl. O swojej ekscytacji wspominałam Wam już zresztą w październiku, jeszcze przed premierą. I wychodzi na to, że moje nastawienie w tym przypadku przyniosło raczej negatywny efekt.

Che Taylor jest po prostu nastolatkiem - tęskni za domem i przyjaciółmi, których zostawił w Australii; chciałby rozwijać swoją pasję - boks i wziąć udział w sparingu; a także znaleźć sobie dziewczynę. Tym co różni życie Che od codzienności zwykłego nastolatka jest fakt, że chłopak musi nieustannie pilnować swojej młodszej siostry, która wykazuje niepokojące skłonności. Dziewczynka nie zachowuje się jak typowa dziesięciolatka. Jej reakcje są sztuczne i wyuczone; Rosa doskonale radzi sobie w sztuce manipulacji ludźmi a na domiar złego wydaje się czerpać przyjemność z cierpienia innych.

Moja siostra Rosa" zdecydowanie proponuje wielbicielom literatury Young Adult zupełnie nowy i zaskakujący koncept fabularny. Kreacja postaci Rosy, na dziewczynkę o niemal anielskim wyglądzie i psychopatycznych skłonnościach jest czymś z czym prawdopodobnie nie spotkaliście się jeszcze w innych powieściach. Większość problemów jakie pojawiły się u mnie w trakcie lektury „Moja siostra Rosa" brały źródło w tym, że to nie powyższy wątek stanowi główny punkt fabularny. Większość czasu jako czytelnik spędzamy na obserwacji życia Che - jego fascynacji boksem i poznaną w Nowym Jorku dziewczyną - Sid.

Jest to tym bardziej problematyczne, że Che to raczej irytujący główny bohater. Młodość rządzi się sowimi prawami i pewne zachowania można zrzucić na karby jego wieku. Ale nie wszystko. W działaniach Che jest pewna irracjonalność. Pomijam już w tym momencie sposób w jaki bohater zachowuje się względem swoich przyjaciół, mój główny zarzut skierowany jest w zepchnięciu rodziców do absolutnie marginalnej roli. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to tendencja literatury Young Adult, ale w tym konkretnym przypadku - gdy Che przemilcza niepokojące zachowanie Rosy - odzierają historię z autentyczności.

Justine Larbalestier porusza na kartach swojej powieści także kwestie religii - nie jest to coś co zazwyczaj odrzuca mnie od lektury (chociaż rozumiem przeciwny stosunek), ale postawa bohaterów balansuje momentami na granicy fanatyzmu. Jeżeli chodzi o marginalne kwestie - moje poczucie humoru nie do końca pokrywa się się z tym jakie ma Justine Larbalestier efektem czego coś co śmieszy bohaterów mnie po prostu nie bawi. Żeby oddać autorce sprawiedliwość, muszę przyznać, że udało jej się mnie zaskoczyć niektórymi rozwiązaniami fabularnymi, tylko to wciąż trochę za mało.

Wydaje mi się, że „Moja siostra Rosa" znajdzie swoich zwolenników. Zresztą, liczne pozytywne opinie czytelników tylko moje przypuszczenia potwierdzają. Ale osobiście się do nich nie zaliczam. Pomijając interesujący koncept i kreacje Rosy, a także kilka zaskakujących zwrotów fabularnych, nie znalazłam nic co by mnie w lekturze „Mojej siostry Rosy" zachwyciło.. Czy jest to dla Was wystarczające? Odpowiedzcie sobie sami.


Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Bukowy Las

Moja siostra Rosa” Justine Larbalestier; tłum. Magda Białoń-Chalecka; wydawnictwo Bukowy Las; Wrocław 2017 ★★½☆☆

0 comments