Pomimo tego, że podróż komunikacją miejską zajmuje znacznie więcej czasu niż zazwyczaj; wciąż robi się ciemno o zdecydowanie zbyt wczesnej godzinie; a widmo sesji zbliża się szybciej niżbym sobie tego życzyła, jest coś niesamowicie pocieszającego w tym, że w końcu jest już grudzień. Nie wiem jak Wy, ale ja czerpię mnóstwo przyjemności z małych rzeczy, które łączą się z tym okresem - poczynając od możliwości otwierania każdego rana kolejnych okienek na kalendarzu adwentowym; przez podziwianie świątecznych dekoracji na mieście, aż po powolnym kolekcjonowaniu prezentów dla najbliższych. Dlatego też dzisiaj jestem w niesamowicie pozytywnym nastroju i nie przeszkadza mi nawet to, że nie wyrobiłam się wczoraj z tym by przygotować dla Was podsumowanie listopada. Zanim jednak przejdziemy do wspominania; chciałabym spróbować w tym roku w grudniu aż do świąt codziennie publikować coś nowego. Zebrało mi się w zeszycie kilka zaległych opinii, którymi chciałabym się z Wami podzielić, no i chodzi mi po głowie także parę innych pomysłów (spisanych skrzętnie na brzegu kartki w trakcie jednego z wykładów o teatrze śmierci Kantora). Nie wiem czy mi się to uda, bo mam do ogarnięcia kilka rzeczy na uczelnię, ale trzymajcie kciuki!
Jeżeli chodzi o listopad poza książkowy - w końcu doczekałam się decyzji odnośnie stypendium rektora i mogłam spokojnie odetchnąć (co, kiedy na to teraz patrzę, również mogło wpłynąć na ogólne poprawienie mojego nastroju); udało mi się też w końcu nadrobić większość premier filmowych jakie chciałam obejrzeć (Coco <3); wziąć udział w pierwszym wernisażu i zakupić bilety na Sylwestrowy koncert Studia Accantus (do którego powoli odliczam już dni). Już samo to sprawia, że listopad wcale nie był taki zły, a jeśli doliczymy do tego jedenaście przeczytanych powieści, z których większość okazała się miłym zaskoczeniem, chyba nie muszę dodawać, że jestem całkiem zadowolona z ostatnich trzydziestu dni.
PRZECZYTANE
Inwazja, Wojtek Miłoszewski ★★★½☆
Od dawna byłam zainteresowana lekturą twórczości braci Miłoszewskich, ale jakoś zawsze wydawało mi się, że w pierwszej kolejności przeczytam trylogię o prokuratorze Szackim autorstwa Zygmunta Miłoszewskiego - nie wyszło. Inwazja przyciągnęła mnie do siebie przede wszystkim ciekawym konceptem na fabułę i swoją aktualnością w obliczu tego co rozgrywa się na scenie politycznej. Historia bez wątpienia ma ogromny potencjał - Wojtek Miłoszewski w przemyślany sposób wyselekcjonował głównych bohaterów swojej powieści tak, że możemy obserwować z różnych perspektyw - wojskowego, rodziny cywilów i w pewnym sensie uprzywilejowanych obywateli - początek wojny na terenie Polski. Pewne aspekty zdecydowanie utrudniały mi jednak przyjemność z lektury - zwłaszcza wątek polityczny i niesamowicie przerysowane, wręcz karykaturalne sylwetki osób, które kojarzymy z prawdziwej sceny politycznej. Jeśli powstanie kontynuacja, zapewne zdecyduję się na lekturę.
Wiktoria, Daisy Goodwin ★★★½☆
Zakupiłam Wiktorię wkrótce po premierze jako swego rodzaju wypełniacz po puste jaką pozostawił po sobie pierwszy sezon serialu o tym samym tytule. Nie byłam natomiast świadoma tego, że powieść Daisy Goodwin będzie tak bardzo zbliżona do znanej mi historii. Podobnie jak serial, Wiktoria kładzie większy nacisk na relacje jaka łączy młodą królową z Lordem M. czy też jej matką niż wydarzenia historyczne i kreuje sylwetkę nieco zagubionej i osamotnionej dorastającej kobiety, na której barki zostaje zrzucony ogromny ciężar. I choć doceniam sposób w jaki Daisy Goodwin opowiada swoją historię, w moim odczuciu była ona za bardzo zbliżona do serialowej wersji. Do tego stopnia, że rozpoznawałam nawet niektóre dialogi wykorzystane w scenariuszu. Chętnie przeczytałabym jakąś inną powieść spod pióra tej autorki, ale niekoniecznie taką, która stanowiłaby powielenie kolejnych odcinków serialu.
Jej ostatni oddech, Robert Dugoni ★★★★☆
Jak już wspominałam, Jej ostatni oddech stanowił dla mnie miłą niespodziankę. Po lekturze pierwszego tomu byłam przygotowana na powieść proceduralną, która kładzie większy nacisk na pracę prawnika niż suspens czy zwory akcji. Kolejna część cyklu znowu skupia się na skrupulatnym przybliżeniu pracy funkcjonariuszy, ale tym razem obserwujemy działania policji z Seattle i w pośredni sposób zapoznajemy się z różnorakimi organizacjami policyjnymi. Robert Dugoni w doskonale łączy ów historię z fabułą pierwszego tomu, równocześnie nie spoilując kluczowych zwrotów akcji czy rozwiązań fabularnych. Zdecydowanie warto.
Dobra córka, Karin Slaughter ★★★★½
Jakoś tak się złożyło, że w listopadzie przeczytałam nie jedną, a dwie powieści poruszające całkiem zbliżony problem, które równocześnie zupełnie się od siebie różniły. Dobra córka to dokładnie ten rodzaj thrillera, który najbardziej sobie cenię. Karin Slaughter kładzie nacisk nie tyle na twisty fabularne (chociaż i one się podobają), ale kreację bohaterów i odpowiedniej atmosfery. Spotkałam się już z nieprzychylnymi opiniami na temat tej powieści, ale absolutnie się z nimi nie zgadzam i to pomimo tego, że przewidziałam przed czasem niektóre zwroty fabularne. Graficzne opisy i sposób w jaki autorka przedstawiła przemianę zachodzącą w bohaterkach po traumatycznych przeżyciach sprawił, że miałam ciarki na rękach a przecież o to chodzi przy lekturze thrillerów. Zdecydowanie zachęcam Was do lektury.
Fanfik, Natalia Osińska ★★★★☆
Nie miałam w planach lektury Fanfika, ale ogrom pozytywnych opinii na temat tego tytuły jak i jego kontynuacji sprawił, że w końcu zmieniłam zdanie. Nie powiedziałabym, że jest to historia pozbawiona wad - przy czym największą z nich pozostaje egocentryczna główna bohaterka - ale równocześnie dostrzegam co tak zachwyciło czytelników. I to nie tylko dlatego, że porusza wątek LQBT. Czytając Fanfik miałam wrażenie, że Natalia Osińska rozumie świat w jakim żyją bohaterowie - ich problemy w związku z życiem szkolnym jak i te w dogadywaniu się z rodzicami czy też ogólnie starszym pokoleniem. Warto sięgnąć po lekturę, nawet jeśli lata liceum macie już za sobą.
Opowieść podręcznej, Margaret Atwood ★★★★½
Opowieść podręcznej była moim małym wyrzutem sumienia, dlatego strasznie cieszę się, że w listopadzie w końcu zdecydowałam się na lekturę. Problematyka jaką porusza Margaret Atwood na kartach powieści zdecydowanie pozostaje niesamowicie aktualne w obliczu ostatnich wydarzeń. Nie jest to jednak lektura łatwa - musicie być przygotowani na pewne niedopowiedzenia i zaburzenia chronologii, które w pewnym sensie tłumaczy dopiero coś na kształt epilogu. Ale warto pomimo to na własnej skórze przekonać się o fenomenie Opowieści podręcznej. Jestem natomiast zawiedziona polskim wydaniem, dlatego, że pomimo iż sama nie należę do zbyt spostrzegawczych czytelników (czytam szybko i zdarza mi się nie zwracać uwagi na pewne braki w korekcie), wyłapałam kilka istotnych literówek.
Cinder, Marissa Meyer ★★★★★
O tym tytule zdecydowanie będę Wam jeszcze opowiadać, ale wciąż czekam na swój finalny egzemplarz. Już teraz zdradzę Wam jednak, że Cinder jest równie cudowną opowieścią jak to zapamiętałam. Marissie Meyer udaje się połączyć elementy science fiction i dystopii razem z baśniowym klimatem (który wychwalałam już po lekturze Bez serca). Ponad to Cinder to tego rodzaju lektura, w trakcie której po prostu trudno o nudę, dlatego ze niemal każdy rozdział przepełniony jest akcją. Jak to dobrze, że wydawnictwo Papierowy Księżyc w końcu zdecydowało się na wznowienie!
Moja siostra Rosa, Justine Larbalestier ★★½☆☆
Niestety, Moja siostra Rosa to chyba największe rozczarowanie tego miesiąca. Zasugerowałam się pozytywnymi opiniami zagranicznych czytelników, ale moje oczekiwania nie zostały spełnione. widzicie, myślałam, że wątek poświęcony psychopatycznej młodszej siostrze będzie stanowił główną oś fabularną powieści, tymczasem zdecydowanie zbyt dużo czasu poświęcamy na obserwacji miłosnych podboi Che, jego sportowych zmaganiom i całkowicie irracjonalnych decyzjom. Zepchnięcie postaci rodziców do marginalnej roli, w tym przypadku sprawia, że Moja siostra Rosa zupełnie traci na prawdopodobieństwie i nie przekonuje mnie nawet finalny plot twist. Trochę szkoda.
Pudełko z marzeniami, Magdalena Witkiewicz i Alek Rogoziński ★★★★☆
Jak widzicie w listopadzie zaczęłam wprowadzać się w świąteczny klimat i w końcu sięgnęłam po wspólną powieść Magdaleny Witkiewicz i Alka Rogozińskiego. Nie do końca zgadzam się ze stwierdzeniem, że jest to typowo świąteczna historia - motyw Świąt Bożego Narodzenia rzeczywiście się pojawia, ale nie jest on na tyle istotny by decydować się na lekturę Pudełka z marzeniami jedynie w trakcie tego konkretnego okresu w roku. To taka powieść, która sprawdzi się zawsze wówczas, gdy potrzebujecie jakiejś lektury, która odgoni wszelkie smutki i smuteczki, dlatego że w doskonały sposób łączy humor obu autorów, ciepło historii pani Witkiewicz i delikatny kryminalny posmak opowieści pana Rogozińskiego. Pani Mama była równie zachwycona.
Śpij spokojnie, Rachel Abbott ★★★☆☆
Od dawna zabierałam się do lektury którejś z powieści Rachel Abbott i w końcu się udało. Po tylu pozytywnych opiniach spodziewałam się chyba jednak czegoś ciut lepszego. Śpij spokojnie to taki thriller, o którym prawdopodobnie wkrótce zapomnę. Autorka nieco zbyt mocno sugeruje prawdopodobne zakończenie i pozbawia czytelnika efektu zaskoczenia. Wątki dotyczące śledczych nie budzą zbyt dużego zainteresowania, choć może to być spowodowane tym, że nie czytałam dwóch pierwszych tomów, bo nie zostały wydane w Polsce. Owszem, przeczytałam Śpij spokojnie bardzo szybko, bo byłam ciekawa czy moje przewidywania okazały się słuszne, ale tak jak wspominałam - raczej nie zapadnie zbyt długo w mojej pamięci.
Musimy porozmawiać o Kevinie, Lionel Shriver ★★★☆☆
Mam strasznie mieszane uczucia względem powieści Lionel Shriver i nie do końca wiem czy zachęcać Was do lektury. Powieść Musimy porozmawiać o Kevinie zdecydowanie posiada pewne zalety - choćby nieoczywisty portret macierzyństwa, ale równocześnie nie mogę zignorować problemów jakie sprawiała mi lektura. Epistolarna forma przedstawienia całej historii i skłonność narratorki do anegdot sprawiała, ze chronologia przedstawianych wydarzeń często pozostawała zaburzona. Ponad to dialogi, które pojawiały się w powieści miały absolutnie nienaturalny wydźwięk. a większość bohaterów budziła irytacje czytelnika. Decyzję o lekturze pozostawiam Wam samym.
POZOSTAŁE TEKSTY
Opinia na temat kontynuacji przygód Mickey'a Bolitara czyli Kilku sekund na śmierć
Szybki powrót do lata czyli opinia na temat To jedno lato
Opinia na temat thrillera o niesamowicie obiecującym koncepcie na fabułę czyli Sprostowania
Trochę fantastyki czyli opinia na temat Królowej Tearlingu
Jedna z najgłośniejszych młodzieżówek tego roku czyli opinia na temat Trzynastu powodów
0 comments