Revenge (2011)


Kilkakrotnie już wam wspominałam, że książki nie są moją jedyną słabością. Że jest jeszcze jedna rzecz, która potrafi pochłonąć mnie do tego stopnia, że mogę zapomnieć o całym bożym świecie. I że są nią seriale. Kilkakrotnie zabierałam się do stworzenia cyklu postów, w którym będę się dzielić z Wami moimi przemyśleniami na temat konkretnych produkcji, do tej pory jednak zawsze wszystko kończyło się na dobrych chęciach. Co się zmieniło? Natrafiłam w końcu na tytuł, o którym prawdopodobnie nie każdy z Was miał jeszcze okazję słyszeć, a który, moim zdaniem, mógłby przypaść do gustu  szerszemu gronu odbiorców. Panie i Panowie przedstawiam Państwu amerykańską produkcję stacji ABC - Revenge.

Revenge opowiada historię młodej kobiety, która wprowadza się do nadmorskiego kurortu  - Emily Thorne. Hampton to stolica luksusu i wielkich pieniędzy, nieoficjalnie rządzona przez rodzinę Graysonów - Conrada i Victorię. Ich przyjaźń może wynieść na szczyty, nienawiść - sprowadzić człowieka na samo dno. Emily wydaje się jednak dobrze aklimatyzować w nowym otoczeniu i konsekwentnie zbliża się do grona największych elit. Tyle, że tak naprawdę nie jest ona tym za kogo się podaje. Przed laty ktoś niesłusznie oskarżył ojca Emily za terroryzm i teraz dziewczyna chce naprawić doznane krzywdy jedynym znanym sobie sposobem - mszcząc się. Kto jak kto, ale ona nie tak łatwo wybacza. Na dodatek ma nie tylko plan, ale i środki by go zrealizować. Tyle że nawet najlepiej zaplanowana zemsta może się nie udać, kiedy w grę wchodzą uczucia - zwłaszcza tak silne.

(c) tumblr
Zacznijmy od tego, że prawdopodobnie nigdy nie natrafiłabym na ten serial gdyby nie nuda w trakcie ferii i chęć robienia wszystkiego oprócz przygotowywania się do matury, Istnieje o wiele więcej znanych, powszechnie polecanych seriali, tyle że ja na ogół pozostaje długo sceptycznie nastawiona do tego wokół czego pojawia się zbyt dużo szumu. Przy pomocy niezawodnego wujka Google wybrałam się więc na poszukiwanie serialu, który a) nie znajduje się na każdej liście ulubionych seriali w przeciągu ostatniego roku i b) atmosferą przynajmniej w minimalnym stopniu przypomina PLL (które kocham, nawet wówczas, gdy co jakiś czas wbija mi nóż prosto w serce słabszymi epizodami). Według kilkunastu osób Revenge zalicza się do obu tych kategorii i choć oczywiście mogłabym się czepiac, właściwie z grubsza zgadzam się z tym stwierdzeniem.

Revenge jest  historią o zemście i zasiadając do owego serialu (zwłaszcza przez pierwsze odcinki) doprawdy ciężko będzie Wam o tym zapomnieć. Emily skrupulatnie realizuje plan swojej zemsty, a patrząc z jakim tempem pozbywa się kolejnych nazwisk ze swej listy (ale bez rozlewu krwi moi drodzy! co to, to nie! To nie jest w typie pani Thorne) początkowo obawiałam się jakim torem wszystko potoczy się dalej i czy cała fabuła nie skończy się zanim na dobre się zacznie. Ale potem odetchnęłam z ulgą. Akcja wciąż jest wartka i płynna, ale autorzy umiejętnie rozwinęli przy tym wątki poboczne opóźniając nieco dojście do punktu kulminacyjnego.

(c) tumblr
To opóźnienie głównej akcji  zostało zresztą potem przez niektórych mocno skrytykowane. Panna Thorne ma w sobie sporo nienawiści, to prawda, ale nawet ona nie ma tyle wrogów by starczyło ich na wszystkie te trzy sezony, które póki co ujrzały światło dzienne. A że scenarzyści nadal konsekwentnie starają się stawiać na akcję, w Hampton  dochodzi do sporej ilości dramatów i zatargów. Mnożą się wrogowie, a przyjaciół nie przybywa. To prawda, byc może rzeczywiście podobny natłok wydarzeń nie jest zbyt prawdopodobny, ale nie możemy zapominać o tym, że serial jest tylko i wyłącznie fikcją, a gdyby scenarzyści gwałtownie zwolnili tempo zarzucilibyśmy, że w serialu powiało nudą.

Skoro już i tak nawiązałam do PLL - ciekawie jest oglądać serial, w którym główne skrzypce odgrywają nie osoby prześladowane, ale sam prześladowca.  Zwłaszcza, że kroki, które podejmuje wypadają bardzo realistycznie (o ile weźmie się oczywiście pod uwagę gotówkę jaką posiada panna Thorne). O ile scenarzystom tego pierwszego programu zabraknie pomysłów jak uprzykrzyć życie głównym bohaterkom, z czystym sercem mogą zwrócić się o pomoc do panny Thorne.  Mam dziwne wrażenie, że ona posiada w sobie niewyczerpane źródło inspiracji.

(c) tumblr
Omówiliśmy akcję, intrygi i sam wątek zemsty, nie można jednak nie wspomnieć o tym jakie rozterki sercowe trapią główną bohaterkę i pozostałych mieszkańców kurortu. A czego jak czego, ale afer z uczuciem w tle naprawdę tam nie brakuje! Scenarzyści jasno pokazują jak wygląda życie uczuciowe bogaczy. Mało która para pozostaje na długo przy swoim boku, a jeżeli nawet - to jest to związek, z krótkimi (lub nieco dłuższymi przerwami). O ile nie jestem zwolenniczką trójkątów miłosnych na lamach książki, o tyle ten serialowy (trójkąt, a potem  w kolejnym sezonie nawet czworokąt) oglądam z prawdziwą przyjemnością.I wciąż nie mogę się zdecydować, który z przystojnych wielbicieli  panny Thorne według mnie powinien zostać u jej boku. (No dobra, to nie do końca prawda, wiem. Tyle, że czuję że scenarzyści nie do końca się ze mną zgadzają i wkrótce złamią mi serce.Aiden. Aiden. Aiden)

Co jeszcze działa na korzyść Revenge? Nie znam się na technicznych aspektach filmu, więc nie zapewnię wam szczegółowych informacji na ten temat.  Potrafię jednak docenić co innego - intrygujących bohaterów. Może nie są to zbyt różnorodne postacie bo gdyby tylko  trochę poszukać znalazłoby się sporo ich cech wspólnych, ale za to są zaskakujący i nieprzewidywalni. Nie przyzwyczajajcie się do tego co wiecie na temat bohaterów. Może się okazać, że wcale nie są tak krystalicznie czyści jakbyście to sobie wyobrażali, albo  wręcz na odwrót - że istnieją w nich jakieś pokłady dobroci.

(c) tumblr
Nie wątpię, że szybko zapałacie sympatią do głównej bohaterki (choćby dlatego, że po prostu nie chcecie widzieć w niej swojego wroga), że jeszcze szybciej dostrzeżecie jak bezwzględna potrafi byc Victoria, a już bez wątpienia, że z miejsca pokochacie Nolana. Nie zgodzę się, że Emily VanCamp (Emily Thorne) została źle dobrana do tej roli i że całą uwagę widza kradnie aktorka grająca panią Grayson. Nie wiem jak sprawdza się w innych produkcjach, ale po obejrzeniu pierwszego sezonu i połowy drugiego nie wyobrażam sobie kogoś innego na jej miejscu. Aktorka potrafi pokazać zdecydowanie i determinację Emily, a równocześnie odkrywa przed widzem, że panna Thorne gdzieś głęboko wciąż jest uczuciową, dobroduszną osobą, która marzy o tym by ktoś ją pokochał.

Już na sam koniec, chociaż wierzcie mi, mogłabym pisać jeszcze godzinami, dodam że ekipa doskonale dobrała  muzykę do serialu. Nie jest nachalna i dla kogoś kto nie chce jej usłyszeć może stać się  niedostrzegalna. Pomaga jednak oddać emocje towarzyszące bohaterom. (Zwłaszcza ta jedna melodia, która najczęściej występuje na końcu odcinka i której za nic w świecie nie mogę znaleźć.) A jeśli naprawdę nie docenicie pomysłu, fabuły czy gry aktorskiej to zwróćcie uwagę chociaż na teksty wypowiadane przez Emily na początku i końcu każdego odcinka. Ktoś naprawdę powinien to spisać.
 
(c) tumblr
 Jak z pewnością mieliście okazję zauważyć, ja serialem Revenge jestem zachwycona w stu procentach, tak samo zresztą jak i moja siostra. Wiem, że niektórzy uważają, że  poziom drugiego sezonu gwałtownie zmalał, ale ja tego nie dostrzegam (może dlatego, że skupiam się na tym jak bardzo Aiden i Emily pasują do siebie nawzajem). Jeżeli szukacie serialu w którym to nie miłość odgrywa pierwsze skrzypce (choć oczywiście się pojawia), lecz zemsta; jeżeli chcecie trochę popatrzeć na luksusowy świat; a czasami, jeżeli chcecie chwilkę popłakać, Revenge może przypaść wam do gustu niemal tak samo jak mi. Zasiadajcie przed ekranem laptopa a potem zdajcie relacje po obejrzeniu. Tylko uwaga, to uzależnia.



P.S. Wiem że to prawdopodobnie najdłuższa notka na blogu, zwłaszcza jeśli brać pod uwagę recenzje, ale czułam potrzebę by powiedzieć wszystko!

P.S. 2. Taaak, z obrazkami też starałam się pohamować, ale jakoś nie wyszło.

6 comments

  1. Widziałam zwiastun tego serialu w reklamach pomiędzy innym serialem na AXN i nie zainteresował mnie na tyle, aby zacząć go oglądać. Do tego mam spora listę seriali, które chciałabym poznać. Jednak Revenge już się tam znalazło. Jak sprawdziłam obsadę i zobaczyłam, kto gra główną rolę, to od razu zachciało mi się obejrzeć pierwszy odcinek.
    Ach, ta matura. Jak na razie czytam książki do prezentacji, a oprócz tego kompletnie nic nie robię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przełamałam się i odłożyłam geografię. Jestem w trakcje drugiego odcinka :)

      Usuń
  2. ehh i kolejny serial, który chciałabym obejrzeć :) tylko kiedy na to wszystko znaleźć czas?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ubóstwiam ten serial! W przerwie świątecznej oglądałam go nałogowo. A do nowych odcinków jeszcze tak daleko! I Aiden!! Och, och, och! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli serial się spodoba to człowiek przepada, najchętniej nie robiłby nic innego oprócz oglądania odcinek po odcinku...:D Miałam tak z Gotowymi na wszystko :P

    OdpowiedzUsuń
  5. W pewnym momencie, oglądając ten serial w tempie ekspresowym, mogłabym wszystkie Twoje słowa powtórzyć ale teraz jestem już zmęczona i zła, że to tak długo trwa. Jestem straszna, wiem, ale dobijają mnie tasiemce i np. House'a również porzuciłam bez żalu kawałek przed końcem.
    Mam nadzieję, że któregoś dnia przejdzie mi i dowiem się, czy ten czworokąt to powrót miłości sprzed lat (wiadomo kto) czy może jeszcze ktoś inny, ale na razie obrażam się na scenarzystów.
    To samo mam z PLL, za długa przerwa i zdążyłam pozapominać niuanse, ale pewnie jak wrócę do nauki to sprawdzę czy dziewczyny w końcu odnalazły Alison ;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala