Podsumowanie lutego


Kala ostatnio ma wiele rzeczy do powiedzenia. Niestety, dla was, bo jej nie robi to raczej żadnej różnicy, rzadko kiedy owo nieznane coś tyczy się książek. Kala oczywiście mogłaby mnożyć Wam tutaj powody takowego stanu i na siłę wymyślać kolejne usprawiedliwiania, ale tego nie zrobi. Nie doda również tego, że w najbliższym czasie owy stan rzeczy ulegnie zmianie (bo raczej się tak niestanie, a Kala nie lubi kłamać). Jedyne co zrobi to przyrzeknie wam, że nie zniknie zupełnie i będzie was wciąż męczyć co najmniej jednym postem miesięcznie (podsumowania rzecz jasna) i że już PO (słowo na literę m w najbliższej przyszłości nie zostanie przez nią wypowiedziane na głos) wszystko wróci na dawne tory.

Kończąc  ten przydługawy wstęp, nie zaskoczę chyba nikogo faktem, że luty minął szybko, zdecydowanie zbyt szybko gdyby ktoś chciał znać moje zdanie. Że ferie nie wpłynęły znacząco na ilość przeczytanych prze mnie książek, w przeciwieństwie do zbliżającej się z każdym dniem studniówki i stresu z nią związanego (tak, moja szkoła jest dziwna. Tak, moja STUdniówka odbywała się 64 dni PRZED). Mimo to, głównie dzięki maratonowi książkowemu udało mi się przeczytać w lutym aż 5 książek ( i zacząć jeszcze dwie inne). I to w większości pozycji naprawdę godnych uwagi.


Kontynuując moją przygodę z książki anglojęzycznymi (w którą z każdym kolejnym miesiącem wciągam się coraz bardziej i bardziej), luty rozpoczęłam lekturą powieści Gayle Forman. Byc może niektórzy z Was kojarzą ową autorkę, z innym, wcześniejszym tytułem, który doczekał się swego wydania w Polsce ("Jeśli zostanę"). Nie wiem jak wypada owa książka na tle tej, ale "Just one day" to doprawdy ciekawa i mądra powieść. Gayle Forman nie tylko pisze o pierwszej miłości, ale także o tym jak ogromny wpływ ma ona na życie młodego człowieka. A wszystko to na tle kilku europejskich miast. 4 na 5 gwiazdek.

Osoby, które znają mnie nieco dłużej, a to dzięki blogowi, a to w życiu realnym, wiedzą, że uwielbiam pióro Jodi Picoult. Kolejny tytuł, z którym zapoznałam  się w lutym nikogo więc chyba nie zdziwi. "Z innej bajki" zdecydowanie różni się od innych tytułów autorki. Widać tutaj rękę córki i zmianę potencjalnego odbiorcy. Ale wciąż jest dobrze. Momentami wykonanie odrobinę szwankuje, ale sam pomysł i wydanie zasługują już na ogromne uznanie i parę słów aprobaty. 3,5 na 5 gwiazdek

"Ptasiek" to moja lektura obowiązkowa, z racji na wybrany temat prezentacji maturalnej. Niestety, teraz wiem, że o ile idealnie dobrany pod względem funkcjonowania motywu szaleństwa, o tyle zupełnie nietrafiony gdy idzie o gust. Byłam autentycznie zniesmaczona lekturą. Zwłaszcza fragmentami w których narratorem zostawał Ptasiek lub gdy Al przypominał sobie historię o psach. Brrr. Na samą myśl mam ciarki na plecach. Dlatego tylko 2 na 5 gwiazdek.

Rekompensatą za poprzedni tytuł była dla mnie jednak lektura "Hopeless". Nie miałam wcześniej do czynienia z gatunkiem New Adult, ale teraz wiem, że diabeł wcale nie jest taki straszny jak inni go malują.Lubię od czasu do czasu przeczytać dobrą książkę o miłości (choć banalny romans już niekoniecznie), a powieść pani Hoover właśnie do takich się zalicza. "Hopeless" wzrusza i budzi w człowieku momenty melancholii. Pokazuje, że w życiu szczęście zawsze przeplata się ze smutkiem i że nie ma (ale naprawdę nie ma) nic z czym nie dalibyśmy sobie rady mając u boku ukochaną osobę. Miejmy nadzieję, że wydanie "Na krawędzi nigdy" otworzy gatunkowi drzwi na polski rynek wydawniczy i że wkrótce doczekamy się wydanie owego tytułu w Polsce. U mnie 5 na 5 gwiazdek.

Ten może niezbyt imponujący pod względem ilościowym, ale za to bardzo udany gdy idzie o jakość miesiąc zakończyłam lekturą "Sekretnego życia CeeCee Wilkes". Niektórzy porównują pióro Diane Chamberlaine do pióra Jodi Picoult i może jest w tym odrobiny racji. Ta pierwsza autorka skupia się jednak jedynie na społecznym i emocjonalnym aspekcie historii, całkowicie pomijając znielubiony już przez co po nie których motyw rozpraw sądowych. W "Sekretnym życiu CeeCee Wilkes" pisarka porusza tematykę pierwszej miłości, trudnych decyzji (które niejednokrotnie zostają błędnie podjęte), ale też i wybaczania. I wszystko byłoby idealne, ale odnoszę dziwne wrażenie, że wydawcy nieco błędnie przedstawili opis. Zataili informacje, które poznajemy już na wstępie, a ukazali wydarzenia rozgrywające się daleko za połową całej powieści. Dlatego 4,5 gwiazdki. Mimo że i tak byłam zachwycona.

A Wy co czytaliście w lutym?

*

P.S. Gdyby ktoś jeszcze nie zauważył postu umieszczonego na facebooku - do piątku możecie zgłosić się do konkursu organizowanego przez Monę. Możecie zafundować sobie kilka drobiazgów, które pomogą podkreślić Wasze piękno   na wypadek randki z NIEfikcyjnym bohaterem, no i kubek, który idealnie nada się na te pozostałe wieczory z książką w dłoni ;)

10 comments

  1. Jeśli chodzi o luty to był mój rekord mimo małej liczby dni :)
    Przeczytałam aż 11 książek i jestem z tego dumna :)
    zapraszam do mnie, zaczytan-a.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Też czytałam "Z innej bajki" jak na razie to moja pierwsza książka tej autorki :) Ja niestety nie wiem ile przeczytałam w lutym .

    OdpowiedzUsuń
  3. Troszkę się czytało :) Ogólnie, to różności xD
    Fantastyczne podsumowanie!:3
    Pozdrowienia :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobry wynik! I trzymam kciuki za przygotowania do 'm' ;).

    OdpowiedzUsuń
  5. u mnie wynik identyczny :) muszę w końcu przeczytać jakąś książkę Diane Chamberlaine :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne podsumowanie, u mnie niestety wyniki dużo gorsze.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajne podsumowanie! Sama lubię od czasu do czasu poczytać sobie po angielsku, a "Just one day" mam właśnie na liście :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Radosnego przeżywania świąt wielkanocnych, czyli szczęśliwego Alleluja!

    OdpowiedzUsuń

Każdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala