Panna Zabookowana
  • STRONA GŁÓWNA
  • TEKSTY
    • Lifestyle
    • Książki
      • Recenzje
      • Zestawienia
      • Inne
    • Podróże
    • Kultura
  • KONTAKT

JP Delaney wywołał w zeszłym roku swoją powieścią - „Lokatorką” spore zamieszanie i to zarówno wśród wielbicieli gatunku, jak i osób które thrillery czytają sporadycznie. a choć sama nie podzielałam entuzjazmu większości książkoholików - - przeszkadzało mi zwłaszcza mocne oderwanie fabuły od rzeczywistości - byłam wystarczająco usatysfakcjonowana by dać autorowi jeszcze jedną szansę. Nie ukrywam, że zaintrygowały mnie sprzeczne opinie innych czytelników - „W żywe oczy” jednych zachwyca a innych odrzuca do tego stopnia, że decydują się na nieskończenie lektury. I jak to często bywa, jestem w stanie w pewnym zakresie każdą ze stron.

Claire marzy o wielkiej, aktorskiej karierze, ale brak zielonej karty sprawia, że zmuszona jest spełniać się zawodowo w inny sposób. Kobieta zarabia na życie jako tzw. testerka wierności dla firmy prawniczej - ma demaskować niewiernych małżonków i dostarczać dowodów ich zdrady. Patrick Fogler różni się jednak od typowych „klientów” Claire. Zresztą, samo zlecenie ma w sobie coś nieco tajemniczego i niepokojącego.Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy w hotelowym pokoju znalezione zostają zwłoki żony Patricka. Claire musi wcielić się w jedną z najtrudniejszych ról w swoim życiu.

JP Delaney potrafi tworzyć fascynujące i niesamowicie wciągające historie. Podobnie jak „Lokatorka”, tak i „W żywe oczy” ma w sobie coś takiego, co sprawia, że czytelnik od pierwszych stron czuje się wessany w historie. Sam koncept fabularny i przybliżenie „zawodu” testerki wierności jest fascynujący, nawet jeśli dosyć mocno „nagina naszą rzeczywistość” - istnieje raczej znikome prawdopodobieństwo by w prawdziwym życiu, policja zawierzyła powodzenie śledztwa w rękach podrzędnej aktorki czy jakiegokolwiek cywila. JP Delaney porywa, zaskakuje i tworzy taką duszną, niepokojącą atmosferę m. in. przez nawiązania do poezji Baudelaire’a. Nie dziwi mnie to, że może w ten sposób kogoś zachwycać.

Problem polega jednak na tym, że autor na tym nie poprzestaje - coraz bardziej zapętla fabułę i czyni ją jeszcze bardziej absurdalną. To prawda, następuje pewien plot twist, którego nie przewidziałam, ale od tego punktu powieść niejako się rozsypuje. Fragment powieści tuż po tym zwrocie akcji różni się charakterem, klimatem, a nawet tempem. I część mnie zastanawia się czy jest to „sekcja”, w której autor wprowadził najwięcej zmian - nie wiem czy wiecie, ale „W żywe oczy” zostało pierwotnie wydane w innej formie; po sukcesie „Lokatorki” (jakiś 17 latach od wydania oryginału) JP Delaney napisał jednak historię na nowo, zmieniając pewne elementy w tym (podobno) zakończenie.

Mam mieszane uczucia odnośnie tej historii, bo dostrzegałam w niej ogromny potencjał, a i sam początek sporo obiecywał. Jeżeli chodzi o zakończenie, w moim odczuciu ma ono nieco zbyt filmowy, absurdalny charakter. Na dodatek nie do końca odpowiada mi to, że JP Delaney zbudował cały efekt zaskoczenia na figurze narratora, któremu nie możemy do końca ufać, bo tym samym powielił „narzędzie” użyte w „Lokatorce”. No i niestety nie rozumiem koncepcji przedstawienia niektórych dialogów w formie scenariusza filmowego/dramatu - jest to pewne nawiązanie do „wykształcenia” Claire i coś co wyróżnia „W żywe oczy” na tle innych thrillerów, ale zabrakło konsekwencji, albo wytłumaczenia dlaczego inne partie dialogowe mają tradycyjną formę.

To nie jest najgorszy thriller jaki czytałam i rozumiem, że może się on podobać; sama zresztą początkowo byłam zachwycona lekturą. Ale w moim odczuciu JP Delaney nie obronił po prostu swojego pomysłu do końca. Sprawdza się jako lektura na dwa, trzy wieczory i nie zniechęcam Was do zapoznania się z nim. Ale daleka jestem od opinii, że to najlepszy tytuł w swoim gatunku tego roku.

W żywe oczy, JP Delaney; tłum. Anna Gralak; wydawnictwo Otwarte; Kraków 2018 ★★★☆☆

A za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu Otwarte

Prawdopodobnie wiecie, że od pewnego czasu sukcesywnie staram się zapoznać z jak największą liczbą powieści nominowanych do The Women’s Prize for Fiction, o ile tylko zostały wydane w Polsce. O jednych z nich wiem więcej - bo swego czasu często przewijały się na zagranicznym booktubie czy nawet w polskiej książkosferze, albo stanowiły materiał źródłowy dla głośnych ekranizacji; o innych słyszałam jedynie w kontekście nagrody. „Herezje chwalebne” należą do drugiej z kategorii, co dziwi mnie o tyle, że akurat ten tytuł zwyciężył w 2016 roku; pokonując tak głośne nazwiska jak Hanya Yanagihara i Becky Chambers - autorki bardzo głośnych tytułów; czy Elizabeth Strout i Anne Enright - nominowane uprzednio kilkakrotnie do nagrody.

Wszystko rozpoczyna się od morderstwa. Maureen, która dopiero niedawno wróciła po latach do Cork, zabija świętą figurką przypadkowego mężczyznę, który wtargnął do jej domu. Jej syn, Jimmy, miejscowy gangster i alfons, pozbywa się zwłok wykorzystując pomoc dawnego znajomego - Tony’ego, bezrobotnego alkoholika i samotnego ojca. Tony rozpoznaje w ofierze swojego kompana od kieliszka i narkomana. Tymczasem dziewczyna zamordowanego - prostytutka Georgie, poszukując nowego dilera, poznaje syna Tony’ego - Ryana. Losy całej piątki łączą się na skutek przypadkowej zbrodni i wydarzeń następujących wkrótce po niej.

Bardzo trudno było mi w jakikolwiek sposób nakreślić zarys fabuły „Herezji chwalebnych”, dlatego że Lisa McInerney w dużej mierze przedstawia po prostu życie “półświatka” irlandzkiego Cork - patologie jakie mają miejsce w rodzinach; alkoholizm, narkomanię czy prostytucję; i to w jaki sposób zostało ono ukształtowane przez zbrodnie Maureen. Nie mamy do czynienia ze zwrotami fabularnymi czy szybkim tempem akcji; a sam fakt popełnienia morderstwa na pierwszych stronach, nie czyni z „Herezji chwalebnych” kryminału, thrillera czy innej podobnej powieści gatunkowej. Cała historia stanowi swego rodzaju studium przypadku - sportretowanie pewnego wycinka społeczności w danych okolicznościach, przy czym nie traktuję tego w kategoriach wady.

Może się wydawać, że bohaterowie wykreowani zostali wyłącznie na podstawie pewnych schematów: prostytutka bierze narkotyki, zdolny chłopak z patologicznej rodziny stacza się na dno i nie tylko zostaje wydalony ze szkoły, ale też zostaje dilerem. Słowem, że Lisa McInerney popada w pewien banał. Tyle, że autorka korzysta z wszelkich tych schematów świadomie - co więcej, nawet bohaterowie dostrzegają  pewną ironię  w tym, że ich decyzje sprowadzają ich do bardzo stereotypowego przedstawiciela konkretnej grupy społecznej; i dodatkowo argumentuje ich poszczególne działania. I tak Georgie bierze narkotyki żeby nie myśleć o tym jak postrzegają ją inni, a Ryan buntuje się wobec bierności nauczycieli na jego sytuację i ślady przemocy.

Obraz odseparowanej społeczności irlandzkiego Cork, tak silnie skontrastowany z pięknymi krajobrazami i bogatym folklorem, zdecydowanie stanowi mocny punkt prozy Lisy McInerney. Ale to jej warsztat wyróżnia „Herezje chwalebne” na tle innych historii. Język jakim operuje Lisa McInerney doskonale oddaje klimat powieści - nieco „kanciasty”, przepełniony wulgaryzmami. Dostrzegam, że to język, jak już wspominałam, stanowi wyróżnik powieści, ale równocześnie to właśnie on znacząco utrudnił mi „wczucie się” w lekturę. O warsztacie Lisy McInerney świadczy jednak na korzyść sposób w jaki przeplata ze sobą losy poszczególnych bohaterów - zaskakujący, ale równocześnie niesamowicie naturalny.

„Herezje chwalebne” nie są literaturą typowo rozrywkową, w tym zakresie, że nie jest to lektura ani lekka, ani szczególnie przyjemna. Ale jest w niej coś hipnotyzującego i zapadającego w pamięci. Jeżeli jesteście w stanie przełknąć pewną dawkę goryczy i nie przeszkadzają Wam wulgarność tekstu, warto dać prozie Lisy McInerney szansę.

Herezje chwalebne
, Lisa McInerney; tłum. Robert Sudół; wydawnictwo Czarna Owca; Warszawa 2017 ★★★★☆

Ostatnimi czasy zauważyłam na naszym rodzimym rynku wydawniczym nową tendencję w odniesieniu do literatury młodzieżowej tzw. Young Adult. Owszem, wciąż wydaje się powieści względnie nowe i budzące ogrom emocji wśród zagranicznych czytelników. Ale przeplata się je tytułami, których oryginalna premiera miała miejsce kilka lat wstecz i nawet jeśli dawniej cieszyły się popularnością, obecnie wspomina się o nich sporadycznie, jeśli w ogóle. Dotyczy to choćby wydanej przez Młody Book! „Zresetowanej”, „Alyssy i czarów” od Uroborosa czy właśnie „Chmur z keczupu” od Papierowego Księżyca.

Nikt inny nie wie co wydarzyło się tamtego dnia. „Zoe” wciąż może prowadzić względnie normalne życie nastolatki - chodzić na imprezy z najlepszą przyjaciółką, opiekować się młodszymi siostrami i zastanawiać się co wywołało wrogość pomiędzy jej matką a dziadkiem. A przynajmniej może być tak w teorii. „Zoe” trudno poradzić sobie z wyrzutami sumienia i potrzebuje kogoś komu mogłaby się zwierzyć. To dlatego zaczyna pisać listy do mężczyzny przebywającego w celu śmierci - aby opowiedzieć komuś co tak naprawdę wydarzyło się tamtego dnia i chociaż w ten sposób oczyścić swoje sumienie.

Historia „Zoe” zostaje w całości opowiedziana za pośrednictwem listów jakie nastolatka kieruje do więźnia oczekującego na wykonanie kary śmierci. A chociaż forma epistolarna nie zawsze sprawdza się w moim przypadku - przyznaje że czasami utrudnia mi ona emocjonalne zaangażowanie w lekturę - to właśnie ona pierwotnie zwróciła moją uwagę na „Chmury z keczupu”. Koncept fabularny - wspomniane zwierzenia nastolatki więźniowi; brzmiał może jak coś naciąganego i mało realnego, ale przy tym niesamowicie świeżego i oryginalnego w literaturze Young Adult.

„Chmury z keczupu” charakteryzuje pewna aura tajemniczości - Annabel Pitcher bardzo stopniowo ujawnia tajemnice związane ze „zbrodnią” „Zoe”. Buduje tym samym napięcie i mobilizuje czytelnika do nieprzerwanej lektury. Przy czym samo ujawnienie „wielkiej tajemnicy” nie jest może tak spektakularne w stosunku do wykreowanie atmosfery. Na szczęście nie jest to jednak jedyny wątek poruszony w powieści - gdzieś między wierszami pojawia się temat dziadka dziewczynki i konfliktu rodzinnego związanego z jego osobą; życia rodziny, w której jeden z członków jest osobą z niepełnosprawnością (najmłodsza siostra „Zoe” jest głucha) - w tym poczucia zaniedbania innych dzieci; a także konflikt pomiędzy rodzicami.

Wszystkie wspomniane tematy cechuje pewna subtelność - pewne kwestie nie zostają nazwane wprost, co dziwi mnie o tyle, że język jakim zostały napisane „Chmury z keczupu” sugeruje, że targetem Annabel Pitcher było raczej młodsze spektrum młodzieży. Niesamowicie młody, a momentami wręcz infantylny głos narratorki sprawiał, że czułam się jakbym czytała powieść middle grade a nie Young Adult co przeszkadzało mi o tyle, że nie tego się spodziewałam. Miałam też pewien problem z główną bohaterką - „Zoe”. Możliwe że Annabel Pitcher celowo kreowała ją na postać antypatyczną (tzw. unlikeable character), ale egoizm i zapatrzenie w siebie narratorki zaczął mnie już irytować.

Zakończyłam lekturę „Chmur z keczupu” z mieszanymi uczuciami. Annabel Pitcher miała ciekawy i oryginalny pomysł na powieść, ale pewne aspekty tej historii nie pozwalały mi w pełni czerpać przyjemności z lektury - bardzo młody, wręcz infantylny głos narratorki; postępowanie „Zoe”; a także spora rola jaką odgrywa w fabule trójkąt miłosny.  Jestem chyba w mniejszości - spore grono polskich czytelników nie szczędzi względem tej historii słów aprobaty i dlatego nie zniechęcam Was do lektury. Warto mieć jednak na uwadze fakt, że w oczach niektórych czytelników nie jest to historia pozbawiona wad.

Chmury z keczupu
, Annabel Pitcher; tłum. Donata Olejnik; wydawnictwo Papierowy Księżyc; Słupsk 2018 ★★★½☆

Za możliwość lektury bardzo dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc

Kiedy kilka lat temu przeczytałam po raz pierwszy „Cinder”, pomimo zachwytu wykreowaną przez Marissę Meyer historią, nie kontynuowałam lektury „Sagi Księżycowej”. Trochę dlatego że jak wiecie mam dziwną tendencję do tego by nie dokańczać rozpoczynanych serii, ale także przez zniechęcenie wynikające z decyzji wydawnictwa Egmont (o zaprzestaniu wydawania niniejszego cyklu). Dzięki działaniom Papierowego Księżyca w końcu udało mi się jednak przeczytać „Scarlet”. I wciąż zachwycam się opowieścią Marissy Meyer.

Scarlet Benoit nie wierzy w to, że jej babcia uciekła bez słowa pożegnania; jest przekonana, że za zniknięcie kobiety odpowiadają osoby trzeciej i że prawdopodobnie potrzebuje pomocy wnuczki. Szybko okazuje się jednak, że Scarlet nie wie o wielu rzeczach związanych z przeszłością starszej pani, a jedyną osobą będącą w stanie jej pomóc jest tajemniczy pięściarz - Wilk. Dziewczyna mu nie ufa, ale okoliczności zmuszają ich do współpracy. Tymczasem Cinder stara się zmierzyć z informacjami, których dowiedziała się na swój temat. Jest zagubiona i zdeterminowana, ale wie, że w końcu będzie zmuszona stawić czoło Księżycowej Królowej.

Zgodzę się z opiniami, że w porównaniu z niektórymi powieściami Young Adult, „Saga Księżycowa” wydaje się być skierowana do nieco młodszego odbiorcy. Brak tu przemocy, choćby sugestii o seksualnym napięciu, a sama autorka decyduje się na pewne uproszczenia jeśli chodzi o kreacje świata czy samą fabułę. Tylko, że zupełnie mi to nie przeszkadza w przypadku „Scarlet”. Marissa Meyer wciąż zachwyca mnie baśniowym klimatem rodem z animacji Disneya (które jak wszyscy wiemy - uwielbiam) i tym w jaki sposób przełamuje go elementami science fiction.

„Scarlet” stanowi przykład solidnego „tomu mostu” - kontynuacji. Marissa Meyer w doskonały sposób radzi sobie z łączeniem starych i nowych wątków - śledzimy naprzemiennie losy zarówno Cinder jak i Scarlet i powoli odkrywamy w jaki sposób się ze sobą łączą. A chociaż obawiałam się trochę czy autorka zdoła mnie w równym stopniu zainteresować nowymi wątkami  - przyznaję, że dostrzegam w nich jedynie zalety. Marissa Meyer dosłownie poszerza granicę świata przedstawionego - to już nie tylko Nowy Pekin, ale też Francja. A i tak najsilniejszym atutem „Scarlet” pozostają nowi bohaterowie.

I nie chodzi mi wyłącznie o Scarlet i Wilka, ale przede wszystkim kapitana Thorne’a (ten humor <3). Nowi bohaterowie wprowadzają urozmaicenie i koloryt a dzięki ich obecności nie skupiamy się też w takim stopniu na wątku romantycznym. Fabuła wciąż w dużej mierze skupia się na „romansach” i pojawia się kilka scen „cliché” (które jednak wpisują się jakoś w baśniowy klimat), ale zostaje zbalansowana cudnym wątkiem przyjaźni pomiędzy Cinder a Thornem, tajemnicy zaginięcia babci Scarlet czy przeszłością Cinder.

Dostrzegam to, że „Saga Księżycowa” odbiega klimatem od współczesnej literatury Young Adult i przez to może budzić nieco sprzeczne emocje w czytelnikach. Ale jeśli uwielbiacie baśniowy klimat i lekturę przepełnioną zarówno akcją jak i humorem, powinniście zainteresować się twórczością Marissy Meyer. Zwłaszcza, że „Scarlet” w niczym nie ustępuje pierwszemu tomowi, a pod pewnymi względami - nawet go przewyższa.

Scarlet, Marissa Meyer; tłum. Magdalena Grajcar; wydawnictwo Papierowy Księżyc; Słupsk 2018 ★★★★★

Za możliwość lektury bardzo dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc

Lektury po jakie zdarza mi się sięgać cechuje duże zróżnicowanie. Jestem tym typem czytelnika, który jednego dnia zachwyca się prozą laureatki The Women’s Prize for Fiction, innym razem nie może oderwać wzroku od thrillera z empikowej topki, a znowu później z rumieńcami na policzkach zaczytuje się w romansie. Wynika to z tego, że moje aktualne lektury często podyktowane są moim nastrojem, oczekiwaniom albo mają związek z sytuacją w jakiej się znajduję. A jeśli pod tym względem jesteśmy do siebie podobni, a Wy będziecie poszukiwać lektury, która może podnieść Was na duchu i zapewnić pewne poczucie komfortu, powieść Keigo Higashino „Cuda za rogiem” to doskonały wybór.

Trójka drobnych złodziejaszków - Shōta, Atsuya i Kōhei - trafiają do opuszczonego sklepu wielobranżowego przez przypadek, szukając kryjówki. Rabusie potrzebują tylko miejsca aby przeczekać kilka najbliższych godzin. Podczas gdy oni przeszukują budynek, ktoś wrzuca przez otwór w rolecie list - młoda kobieta zwraca się w nim do dawnego właściciela sklepu Yūji Namiya o poradę. Okazuje się, że opuszczony sklep przed latami był miejscem, w którym ludzie rozwiązywali swoje problemy. Listy z pytaniami wrzucali przez otwór w rolecie, a właściciel - pan Namiya podrzucał odpowiedzi do skrzynki z mlekiem by umożliwić wszystkim zachowanie anonimowości. Wszystko wskazuje na to, że list znaleziony przez trójkę rabusi pochodzi właśnie z przeszłości, kiedy dawny właściciel wciąż jeszcze prowadził swoją działalność.

„Cuda za rogiem” nie są klasyczną powieścią - w rzeczywistości to kilka pozornie odrębnych historii, które łączy motyw sklepu wielobranżowego pana Namiya i w których bohaterowie stają przed koniecznością podjęcia jakiejś trudnej, nierzadko kluczowej dla ich życia decyzji. Niektóre z tych opowieści sprawiają wrażenie fragmentarycznych, dlatego że poznajemy je jedynie na podstawie korespondencji wymienianej „za pośrednictwem sklepu”, inne mają znacznie szerzej nakreślone tło (można powiedzieć, że zostają przedstawione z perspektywy osoby zwracającej się o poradę). Bez względu jednak na formę Keigo Higashino zawsze umożliwia swoim czytelnikom poznanie odpowiedzi na nurtujące pytanie: jaki był finał tej konkretnej historii?

Odrębność poszczególnych części jest bowiem tylko pozorna. Wątki poruszane w różnych historiach przeplatają się ze sobą i powracają na dalszych kartach „Cudów za rogiem”. Opowieści jakie przedstawia Keigo Higashino sa odświeżająca różne - autor pisze o tym jak trudno czasami dokonać wyboru pomiędzy marzeniami a rozsądkiem; o tym jak ważne jest znalezienie w życiu jakiegoś celu; i o tym, że czasami już prosząc o radę tak naprawdę wiemy co zrobić, ale szukamy potwierdzenia na to czy jest to słuszna decyzja - równocześnie jednak jest on w stanie w inteligentny i niewymuszony sposób spleść je w jedną całość.

„Cuda za rogiem” nie przykładają dużej wagi do wytłumaczenia wątku listów z przeszłości - nie szukają jakiś skomplikowanych, górnolotnych wyjaśnień. To historia skupiająca się na ludzkich emocjach, mocno osadzona w naszej rzeczywistości z pewnym „magicznym twistem”. O dziwo, początkowo nic jednak nie wskazywało, że niej wrażenia z lektury będą tak pozytywne. Pierwsza część „Cudów za rogiem” wypadła bowiem w moim odczuciu raczej niefortunnie. Fragment z perspektywy złodziei, w którym odkrywają sklep i pierwszy list, zdominowany został przez partie dialogowe u charakteryzuje go bardzo prosty język i pewna infantylność. Przez to wywołuje nieco mylne wrażenie o dalszej historii.

Powieść Keigo Higashino to historia, która doskonale sprawdzi się na każdy jesienny „smutek czy też smuteczek”. To taka opowieść, która wywołuje w człowieku poczucie komfortu, bo utwierdza go w przekonaniu, że nawet jeśli znajdujemy się w jakiejś trudnej sytuacji, zawsze jest jakieś rozwiązanie i droga ku lepszemu. I nawet jeśli momentami można mieć wrażenie, że pobrzmiewa tu pewna sztuczność i oderwanie od rzeczywistości, nie pojawia się ono na tyle często by traktować je w kategorii wad. Ja zdecydowanie polecam Wam lekturę.

Cuda za rogiem, Keigo Higashino; tłum. Nikodem Karolak; wydawnictwo Otwarte; Kraków 2018 ★★★★☆

A za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu Otwarte

Powieść nie miała jeszcze oficjalnej premiery, ale może już odliczać dni do 15 października

Ostatnimi czasy na Złodziejce książek dominowały teksty poświęcone pojedynczym tytułom, ewentualnie przeplatane z podsumowaniami miesiąca (publikowanymi zazwyczaj z kilkudniowym opóźnieniem). I chociaż nie uważam by było coś w tym złego, w końcu w zamyśle blogi książkowe to strony zawierające opinie o książkach, doszłam do wniosku, że nadszedł najwyższy czas na wprowadzenie pewnej różnorodności, przy równoczesnym urzeczywistnieniu chociaż kilku z moich pomysłów. Zobaczymy czy wraz z nadejściem jesieni i roku akademickiego (ze wskazaniem na to drugie) cały zapał nie odejdzie w nieznane, ale na razie postaram się wycisnąć z niego wszystko co najlepsze. Choćby pierwsza (z, miejmy nadzieję, wielu nadchodzących) część serii Książkowych bliźniaków.

O co chodzi? W idealnym świecie prawdopodobnie każda książka byłaby inna, na swój sposób wyjątkowa. Ale wiemy też, że ów wizja nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. Przy tak ogromnej ilości wydawanych tytułów, zupełnie naturalne wydaje się to, że autorzy powielają swoje pomysły. Czasami te same motywy zostają przedstawione w całkiem odmiennym świetle, innym - podobieństwo jest rażące. O obu z tych przypadków będziemy rozmawiać w niniejszym cyklu. Postaram się w tych postach przywoływać pięć par książkowych, które łączy jakieś wspólne ogniwo. Być może jeśli czytaliście jeden z tytułów i zapałaliście do niego sympatią, znajdziecie inspiracje do kolejnej lektury, albo na odwrót - będziecie wiedzieć co omijać szerokim łukiem.

Manipulacja: Co kryją jej oczy, Sarah Pinborough i Zostać Panią Parrish, Liv Constantine

Niewinna bohaterka, która wraz z kolejnymi stronami okazuje się mieć „co nieco za kołnierzem” i pociągać sznurkami zza kulis, a więc motyw manipulacji to jeden z punktów łączących powieści Sarah Pinborough i Liv Constantine - choć nie jedyny. Obie historie gatunkowo przynależą do thrillerów i biorą na warsztat skomplikowane relacje występujące pomiędzy uczestników trójkąta miłosnego - pary małżeńskiej i „tej trzeciej”. Obie powieści, co wiecie jeśli jesteście ze mną już dłuższą chwilę, łączy jeszcze jedno ogniwo - nie do końca spełniły moje czytelnicze oczekiwania, chociaż z różnych przyczyn. W przypadku Co kryją jej oczy problematycznym było dla mnie przede wszystkim zakończenie - nie przekonuje mnie wpleciony do powieści paranormalny twist, zwłaszcza że pozostała część historii jest mocno osadzona w naszej rzeczywistości; przy czym warto podkreślić że istnieje spore grono czytelników zachwyconych takim rozwiązaniem. Co do Zostać Panią Parrish, nie przekonał mnie sposób w jaki Liv Constantine prowadzi narracje - niejednokrotnie sztucznie urywając akcje i przykładając zaskakująco dużą wagę do garderoby bohaterów. O dziwo, w obu powieściach przedstawienie motywu sztuki manipulacji stanowi jeden z mocniejszych punktów fabuły, dlatego jeśli z jakiś powodów jest to temat, który Was intryguje - prawdopodobnie warto zanotować gdzieś sobie tytuły.

Poszukiwanie bogatego męża: Zostać Panią Parrish, Liv Constantine i Ta dziewczyna, Michelle Frances

Bohaterka wywodząca się z klasy średniej, która wstydzi się swojego pochodzenia; dla której szczytem ambicji wydaje się znalezienie bogatego męża i która w tym celu gotowa jest niemal do wszystkiego to z kolei motyw, który łączy powieści wspominanej już Liv Constantine i Michelle Frances. Jest to jednak bardziej punkty wyjścia do opowiedzenia dwóch różnych historii, niż ich główna problematyka. Zostać Panią Parrish, o czym również już wspominałam, skupia się raczej na motywie manipulacji i przedstawieniu trójkąta małżeńskiego. Ta dziewczyna to co prawda także opowieść o pewnym „trójkącie”, ale z odmiennymi wierzchołkami - matka, syn i „ta trzecia”, czyli potencjalna przyszła panna młoda. W moim odczuciu Michelle Frances lepiej radzi sobie z przedstawioną problematyką (przede wszystkim dlatego że jest po prostu lepiej napisana), wbrew marketingowi nie jest to jednak klasyczny thriller, a raczej powieść obyczajowa z elementami thrillera i wiem, że nie dla każdego jest to mieszanka satysfakcjonująca. .

Kobiety podczas II Wojny Światowej: Słowik, Kristin Hannah i Dziewczyna, którą kochałeś, Jojo Moyes

Tematyka II Wojny Światowej jest poruszana niesamowicie często i to nie tylko w literaturze, ale kulturze ogółem. Zarówno Słowik jak i Dziewczyna, którą kochałeś spoglądają na niego z odmiennej od reszty perspektywy - kobiet pozostawionych w okupowanym kraju, które tęsknią za walczącymi mężami, ale też toczą własne bitwy. W moim odczuciu Kristin Hannah i Jojo Moyes tworzą równie przejmujące historie i nie potrafiłabym wskazać, która z autorek poradziła sobie z tematem. Podczas gdy Słowik skupia się przede wszystkim na wątku z czasów II Wojny Światowej (a gdy pojawiają się sceny z teraźniejszości, odnoszą się do tych samych postaci), Dziewczyna, którą kochałeś przeplata wątek okupowanej Francji z losami współczesnej owdowiałej kobiety i pewnego obrazu. Autorki prezentują też nieco odmienne podejście do wątku miłosnego - owszem, jest on obecny w obu powieściach, ale Kristin Hannah spycha go na dalszy plan. Nawet pomimo tych drobnych różnic, wydaje mi się, że jeżeli podobał się Wam któryś z tych tytułów, drugi wzbudzi równie silne emocje.

Toksyczne matki: Eleanor Oliphant ma się całkiem dobrze, Gail Honeyman i Biały oleander, Janet Fitch

W literaturze często mamy do czynienia z portretem matki idealnej, ale Gail Honeyman i Janet Fitch biorą na warsztat zupełnie odmienny wizerunek - kobiet, które manipulują otaczającym je światem, zupełnie nie odnajdują się w roli matek i które dopuściły się rzeczy niewyobrażalnych. Chociaż kreacje tych bohaterek są do siebie bardzo zbliżone, Eleanor Oliphant ma się całkiem dobrze i Biały oleander dosyć wyraźnie się od siebie różnią. Ta pierwsza stawia w centrum powieści postać Eleanor - przedstawia nam portret młodej kobiety, która nie radzi sobie w otaczającym świecie i która, w dużej mierze właśnie ze względu na toksyczną relację z matką, dopiero uczy się w jaki sposób postępować z drugim człowiekiem. To też historia, która niejako stawia matkę za kulisami i owiewa jej figurę pewną tajemnicą. Biały oleander jest powieścią o relacji matka-córka w bardziej klasycznej formie, pod tym względem że obie z nich przewijają się nie raz i nie dwa w powieści. Napisana poetyckim, pełnym metafor językiem, może być momentami trudna w odbiorze, ale warta jest uwagi. To jeden z tych przypadków gdzie obie wspominane przeze mnie powieści w pewnym sensie świetnie się uzupełniają.

Alkoholiczka świadkiem zbrodni: Dziewczyna w pociągu, Paula Hawkins i Ona to wie, Lorena Franco

Z wszystkich wymienionych w poście „bliźniaków”, Dziewczyna w pociągu i Ona to wie są do siebie najbardziej podobne. Fakt że obie główne bohaterki to kobiety uzależnione od alkoholu, które wydają się być przekonane o popełnieniu zbrodni, ale które równocześnie gubią się w tym co widziały naprawdę a co było wytworem ich wyobraźni to tylko jeden z wielu wspólnych punktów fabuły. W moim odczuciu Paula Hawkins poradziła sobie z tym zagadnieniem lepiej - bo w trakcie lektury dostarczyła mi sporo rozrywki a na dodatek nie przewidziałam zakończenia (jako chyba jedna z nielicznych osób na tej planecie). Ale nie wykluczone, że wynika to z tego, że przeczytałam ów historię jako pierwszą. W powieści Loreny Franco raziło mnie powtarzanie tych samych zwrotów i nieco zbyt oczywiste plot twisty. Ona to wie broni się jednak przede wszystkim scenerią - akcja rozgrywa się w Barcelonie i okolicach. Akurat w tym konkretnym wypadku nawet jeśli czytaliście jeden z tytułów i przypadł wam on do gustu, nie radziłabym sięgać po drugi - podobieństwo, jak już wspomniałam, za bardzo rzuca się w oczy.

Jeżeli czytając o którymś z motywów wpadliście na inne tytuły, koniecznie podzielcie się nimi w komentarzu. Niewykluczone że będziemy mieć do czynienia nie tylko z książkowymi bliźniakami, ale nawet trojaczkami czy czworaczkami (i strach pomyśleć o tym co jeszcze).

Nie wiem czy pamiętacie, ale był moment, w którym wymieniałam powieść pisarskiego tria - Cynthii Hand, Brodi Ashton i Jodi Meadows wśród najbardziej wyczekiwanych przeze mnie premier. Trochę przez wzgląd na opinie jakie „Moja Lady Jane” zbierała za granicą, a trochę przez ogólną obserwację, że na polskim rynku brakuje fikcji historycznej w wydaniu młodzieżowym (nawet jeśli miałaby być ona serwowana z pewnym fantastycznym twistem). Potem jednak działania wydawnictwa wywołały we mnie efekt odwrotny od zamierzonego - wszechstronna obecność „Mojej Lady Jane” na wszelkich social mediach zniechęciła mnie do lektury. Aż do teraz.

Król Edward umiera. Diagnoza jest jednoznaczna i wolna od złudzeń - młody władca Anglii ma przed sobą zaledwie kilka miesięcy życia przed sobą i znikome szanse na zapewnienie państwu następcy tronu. Należy zatem zrobić wszystko aby zabezpieczyć losy Anglii i ochronić ją przed rządami siostry Edwarda - zadeklarowanej przeciwniczki Eðian - osób zdolnych do przemiany w zwierzę. Zgodnie z sugestią doradcy, władca aranżuje małżeństwo swojej drogiej kuzynki - Lady Jane Grey i Gifforda (G.) Dudleya. Problem polega jednak na tym, że myśli Jane zaprzątnięte są raczej księgarni niż małżeństwem a Gifford od świtu do zmierzchu znajduje się w swojej eðiańskiej formie - konia.

„Moja Lady Jane” stanowi chyba jedną z najbardziej osobliwych lektur jakie miałam okazję czytać, co stanowi jednocześnie komplement, jak i zarzut względem tytułu. Zarówno sam koncept fabularny - opowiedzenie na nowo pewnego fragmentu angielskiej historii z czasów Tudorów, z drobnym twistem, gdzie zamiast konfliktu Protestanci-Katolicy, pojawia się ten Eðianie- Nieskalani; jak i sposób narracji - gdzie w tekście pojawiają się często wtrącenia od narratorek-autorek tłumaczące np. że użyte sformułowanie nie było właściwe dla tamtych czasów, mogą się wydać  przesadzone i pod pewnymi względami infantylne. Jeśli już na wstępie nie przekonuje Was taka konwencja, nie spodoba Wam się cała lektura.

A „Moja Lady Jane” ma jednak predyspozycje ku temu by zachwycić czytelnika. Sam motyw zmiennokształtnych nie jest może nowatorski, ale wplecenie go pomiędzy karty historii Anglii stanowi już pewien powiew świeżości. I chociaż została napisana przez trzy autorki, nie da się dostrzec wyraźnych różnic w poszczególnych fragmentach; całość pozostaje spójna, niezmiennie utrzymana w lekkim, humorystycznym tonie. Prawda jest jednak taka, że chociaż sama czytając o „Mojej Lady Jane” najczęściej wyłapywałam słowa t. j. „koń”, czy „humor”, autorki oferują coś więcej - historię, w której dworskie intrygi przeplatają się z miłością, zdradą, ucieczkami i przygodą.

I do pewnego momentu byłam prozą pań Cynthii Hand, Brodi Ashton i Jodi Meadows zachwycona. Dostrzegałam tutaj idealną równowagę pomiędzy inspiracją historycznymi faktami a wkładem własnym.  W pewnym momencie zaczęło mi jednak towarzyszyć wrażenie przesytu: padały górnolotne, zdecydowanie przesadzone kwestie i to w nie do końca odpowiednim momencie (znacie to z filmów - pocałunek, podczas gdy w koło świszczą kule), a niektóre kwestie rozwiązywały się zbyt szybko i dogodnie dla dalszego przebiegu lektury. Wzrasta też liczba wtrąceń od autorek, potęgując wrażenie przekroczenia pewnych granic.

Wydaje mi się, że trudno dokładnie sprecyzować odpowiednią grupę docelową dla „Mojej Lady Jane”, bo to lektura niepodobna do innych pozycji - wyjątkowa, ale i specyficzna. Nawet pomimo finału, który nieco zanurzył mój pozytywny odbiór, wydaje mi się, że warto chociaż na próbę przeczytać fragment powieści. Ja z pewnością sięgnę po kolejne wspólne dzieło Cynthii Hand, Brodi Ashton i Jodi Meadows czyli „Moją Jane Eyre”.

Moja Lady Jane, Cynthia Hand, Brodi Ashton i Jodi Meadows; tłum. Maciej Pawlak; wydawnictwo SQN; Kraków 2017 ★★★½☆

Po sukcesie jaki odnieśli Remigiusz Mróz, Wojciech Chmielarz, Katarzyna Bonda czy Katarzyna Puzyńska, odnoszę wrażenie, że liczba polskich autorów kryminałów gwałtownie wzrosła. Na tyle gwałtownie, że zapoznanie się z twórczością każdego z nich wydaje się misją niemożliwą do osiągnięcia, zwłaszcza gdy ktoś czyta także pozycje inne od kryminałów. Nazwisko Maxa Czornyja powtarzało się jednak na tyle często wśród polecanych, zwłaszcza na Facebookowej grupie Czytamy kryminały, że dokonując selekcji, postawiłam właśnie na „Grzech”. I czuję się nieco rozczarowana.

W Lublinie dochodzi do serii zaginięć. Ktoś porywa młode kobiety, a następnie dostarcza ich bliskim dziwne wiadomości podpisane w ten sam sposób. Sprawa, którą dowodzi komisarz Eryk Deryło - doświadczony śledczy, który łatwo ulega jednak emocjom i zmaga się z pewnymi osobistymi problemami, komplikuje się jeszcze bardziej w momencie, gdy odnalezione zostaje pierwsze ciało. Zmasakrowane zwłoki zostały w rozmyślny sposób upozowane. Morderca wciąż znajduje się na o krok przed policją.

„Grzech” nie jest pierwszym kryminałem jaki czytałam i nie jest to również pierwszy kryminał, który zawiera graficzne, krwawe i makabryczne opisy czy to zwłok czy popełnianych zbrodni. Aczkolwiek nie pamiętam aby uprzednio przeszkadzało mi to w takim stopniu jak w przypadku powieści Maxa Czornyja. Graficzność opisywanych czy choćby wspomnianych scen wydała mi się mocno przesadzona, a insynuacje o potencjalnie religijnych motywach sprawiły, że po prostu nie czułam się komfortowo z lekturą (być może dlatego że należę do osób wierzących).

Odchodząc jednak od motywów działań postaci, „Grzech” rozczarował mnie także w innych aspektach. Sama sylwetka głównego bohatera - Eryka Deryło stanowiła dla mnie pewne zaskoczenie. Śledczy o pewnym doświadczeniu i dojrzałym wieku stanowi pewną odmianę jeśli chodzi o kryminały, po które dotychczas sięgałam. Problem z komisarzem Deryło zaczyna się jednak w momencie, gdy wspomniane doświadczenie i dojrzałość nie znajduje odzwierciedlenia w podejmowanych przez bohatera decyzjach - impulsywnych, podyktowanych emocjami i narażających inne osoby.

„Grzech” ma mocne punkty i pod pewnymi względami rozumiem skąd wzięły się tak liczne pozytywne opinie na temat twórczości autora. Nie mogę zaprzeczyć, że przeczytałam całość szybko; że byłam ciekawa co wydarzy się na następnej stronie i nie przewidziałam wszystkiego; i że podobało mi się wyraźne nakreślenie topografii miasta w tle (Lublina). Ale to jednak poczucie rozczarowania było dominujące po skończonej lekturze, zwłaszcza że nie do końca rozumiem potrzebę by rozciągać intrygę kryminalną na kolejne tomy.

Trochę tak jest, że po lekturze innych kryminałów, zostałam przyzwyczajona do nieco odmiennych, być może wyższych standardów, nawet jeśli chodzi o sam język. Podejrzewam, że jeżeli nie przeszkadzają Wam pewne religijne motywy i graficzne opisy, możecie zakończyć lekturę z dużo bardziej optymistycznym nastawieniem. Ja nie przekreślam jeszcze autora - intryguje mnie zwłaszcza jego odmienne wydanie czyli thriller domestic noir; ale na razie odstawiam „Grzech” na półkę nieco rozczarowana.

Grzech, Max Czornyj; wydawnictwo Filia; Poznań 2017 ★★½☆☆

Nastoletnia wersja mnie byłaby przerażona takimi słowami, ale cieszę się, że to już koniec "wakacji" i że niedługo powinna zawitać do nas jesień. Lubię słoneczne (i długie) letnie dni, ale po kilku tygodniach powracających upałów zatęskniłam do temperatur nieprzekraczających 20 stopni, wieczorów spędzanych pod kocem; hektolitrów herbaty z cytryną albo sokiem malinowym albo, jeszcze lepiej!, pumpkin spice latte! Czy fakt, że człowiek wita jesień z uśmiechem i entuzjazmem stanowi oznakę starości? Zanim jednak za bardzo wpadnę w melancholijny nastrój i rzucę się w wir gromadzenia stosownych jesiennych umilaczy (wiecie: wosków, kolorowych skarpet i wszelakiego rodzaju herbat) chciałabym jeszcze podsumować sierpień, zwłaszcza, że nagromadziło się sporo lektur, które mogę Wam szczerze polecić.

Przygotowując się do seansu kinowego, na który, nomen omen, w końcu jednak się nie wybrałam, przeczytałam debiutancką powieść Naomi Alderman - autorki głośnej, tegorocznej premiery czyli Siły. Nieposłuszeństwo jest historią ortodoksyjnej londyńskiej społeczności żydowskiej z Hendon, wkrótce po śmierci jej ukochanego rabina. Jeżeli oglądaliście zwiastun ekranizacji (z Rachel McAdams i Rachel Weisz) i oczekiwaliście po tej pozycji opowieści o miłości pomiędzy dwoma kobietami, możecie być lekko zaskoczeni. Wątek LGBT nie stanowi osi fabularnej fabuły i pojawia się stosunkowo późno w historii. Nacisk zostaje natomiast położony na wątek żydowski - Naomi Alderman kreuje fascynujący portret całej społeczności: z jednej strony niejako uniezależnionej od reszty świata, z drugiej - charakteryzującej się pewną zaściankowością. Mnogość nawiązań do kultury i wierzeń ortodoksyjnych Żydów jest  równocześnie ogromną zaletą i wadą Nieposłuszeństwa. To prawda, że dowiadujemy się sporo ciekawych informacji, ale jeśli ktoś nie jest obeznany z tematyką, jak ja, może się czuć przytłoczony ilością obco brzmiących sformułowań i faktów. Polskie tłumaczenie też momentami wydaje mi się niefortunne - niektóre zdania brzmią po prostu nienaturalnie. Zdecydowanie nie żałuję lektury, ale jeśli nie jest to problematyka, która Was interesuje, raczej nie będziecie też zadowoleni z lektury.

Nieposłuszeństwo, Naomi Alderman; tłum. Ewa Krasińska; wydawnictwo Sic!; Warszawa 2006 ★★★☆☆


Następnie skończyłam lekturę powieści Meg Wolitzer - Wyjątkowych, czyli historii o grupie nastolatków, którzy poznają się na obozie artystycznym i którzy kontynuują swoją znajomość przez kolejne lata, pomimo dzielących ich różnic. Miałam pewne problemy z tym by wbić się w fabułę Wyjątkowych bo brakowało mi jakiejś głównej osi fabularnej i nie do końca potrafiłam odnaleźć się w narracji (mamy do czynienia z pewnym zaburzeniem chronologii i wtrąceniami dotyczącymi przyszłych wydarzeń). Z czasem doceniłam jednak całą historię - obraz Nowego Jorku w tle, przemiany jakie zachodzą w świecie, portret dorastającej grupy przyjaciół (ich poczucie wyobcowania, zazdrość wobec sukcesów przyjaciół czy choćby poznawanie własnej seksualności). Nie podzielam opinii, że to najlepsza powieść jaką czytałam, ale zdecydowanie zasługuje na uwagę.

Wyjątkowi, Meg Wolitzer; tłum. Wiesław Marcysiak; wydawnictwo W.A.B.; Warszawa  2016 ★★★★☆


Kolejno sięgnęłam po Rejwach Mikołaja Grynberga - głośny tytuł, który wielokrotnie przewijał się na listach najlepszych pozycji 2017 roku. Zbiór krótkich tekstów - nie ważne czy nazwiemy je opowiadaniami, esejami czy innym terminem - dotyczących tematyki żydowskiej, który na długo pozostaje w pamięci czytelnika. Oszczędność słowa (teksty mają dosłownie po 2-3 strony) nie przekłada się na wydźwięk emocjonalny poszczególnych historii. Mikołaj Grynberg czasami jednymi zdaniem „uderza” w czytelnika, a fotografie wykonane przez autora tylko dopełniają historie i utrzymują klimat. Zdecydowanie pozycja, którą powinno się przeczytać.  

Rejwach, Mikołaj Grynberg; wydawnictwo Nisza; Warszawa 2017 ★★★★★

O Siostrze Perły opowiadałam Wam już w oddzielnym poście TUTAJ, więc jeśli chcielibyście poczytać o nim nieco więcej - wiecie gdzie szukać stosownych informacji. To już czwarty tom serii Siedem sióstr, tym razem skupiający uwagę na postaci CeCe i jej przodkini - Kitty, dziedziczki perłowego przedsiębiorstwa. Jak już pisałam, to jedna z moich ulubionych dotychczas wydanych części cyklu. A) ze względu na scenerie w jakiej zostaje osadzona historia - egzotyczna, nieco niebezpieczna Australia i B) przez nowe spojrzenie na postać CeCe, które pozwala nam w pewnym stopniu zrozumieć bohaterkę. To nie jest tak, że uważam ten tom za wolny od wad (o tym co konkretnie mi przeszkadzało, możecie poczytać w tekście, w dużym skrócie - chodzi o poprowadzenie wątku wokół orientacji CeCe), ale zdecydowanie sprawdza się jako lekka, wakacyjna (i nie tylko!) lektura.

Siostra Perły, Lucinda Riley; tłum. Marzena Rączkowska i Maria Pstrągowska; wydawnictwo Albatros; Warszawa 2018 ★★★★☆

W sierpniu sięgnęłam także po jedną z najbardziej przeze mnie wyczekiwanych premier 2017 roku, która - żadne zaskoczenie - od kilku miesięcy zalegała na moich półkach. Trio poczytnych autorek literatury YA  - Cynthia Hand, Brodi Ashton i Jodi Meadows, w Mojej Lady Jane opowiada na nowo losy Jane Grey, która przeszła do historii jako dziewięciodniowa królowa, proponując jednak pewien twist do powyższej historii - wątek zmiennokształtnych. Ciężko mi powiedzieć czy polecam Wam ten tytuł, bo to opowieść niezwykle specyficzna - jeśli nie przekonuje Was pomysł i specyficzna narracja (w której do głosu niejednokrotnie zostają dopuszczone także same autorki), nie spodoba Wam się cała powieść. Ja bawiłam się całkiem dobrze do wielkiego finału, kiedy akcja nabrała nienaturalnego tempa a dialogi nabrały nieco zbyt sztucznego i patetycznego tonu. Ale po Moją Jane Eyre na pewno sięgnę.

Moja Lady Jane, Cynthia Hand, Brodi Ashton i Jodi Meadows; tłum. Maciej Pawlak; wydawnictwo SQN; Kraków 2017 ★★★½☆

Następnie przeczytałam kolejną powieść z listy nominowanych do Women’s Prize for Fiction czyli Herezje chwalebne. Mam wrażenie, że pomimo wygranej nie jest to tytuł, o którym mówiło (czy też pisało) się zbyt często, co dziwi mnie o tyle, że naprawdę jest to powieść, która wyróżnia się na tle innych tytułów. Lisa McInerney opowiada o splecionych losach kilku mieszkańców irlandzkiego miasteczka Cork. To historia, która świadomie buduje postacie na pewnych stereotypach, dopasowuje się językiem do ogólnego klimatu i problematyki, a na dodatek nie boi się tematów trudnych i nieco kontrowersyjnych - alkoholizm, narkotyki, przemoc domowa czy też prostytucja. Przygotowałam już oddzielny tekst o Herezjach chwalebnych i postaram się go niedługo opublikować.

Herezje chwalebne, Lisa McInerney; tłum. Robert Sudół; wydawnictwo Czarna Owca; Warszawa 2017 ★★★★☆

Potem, na fali oglądania zagranicznych vlogów z maratonu czytelniczego dedykowanego romansom, sama poczułam potrzebę sięgnięcia po jakąś powieść stricte o miłości. I po raz pierwszy od dawna przeczytałam romans historyczny - tym razem autorstwa Julii Quinn (jednej z tych autorek, które poleca moja mama), Miłosne tajemnice. Dawno nie bawiłam się tak dobrze przy lekturze powieści skupiającej się przede wszystkim na wątku romantycznym. Owszem, Julia Quinn korzysta z motywów charakterystycznych dla gatunku (friends to lovers oraz od brzydkiego kaczątka do łabędzia), ale robi to w umiejętny sposób. Jej pióro jest przepełnione jakąś taką figlarnością i humorem. A całość uzupełnia pewien wątek tajemnicy - coś na kształt „Plotkary” z dawnych lat. Jeśli też akurat macie ochotę na lekturę romansu historycznego (bo na pewno każdemu się to przytrafia), nie powinniście być rozczarowani.

Miłosne tajemnice, Julia Quinn; tłum. Aleksandra Jagiełowicz; wydawnictwo Amber; Warszawa 2016 ★★★★☆

Kontynuowałam też moją przygodę z twórczością Wojciecha Chmielarza (aka moją obsesją 2018 roku), a dokładniej serią z Jakubem Mortką. Czytając Osiedle marzeń utwierdziłam się tak naprawdę w tym, że a) pan Chmielarz jest jednym z moich ulubionych twórców kryminałów i b) (mniej istotne) pomimo że teoretycznie cykl nie trzeba czytać z zachowaniem chronologii, to właśnie wówczas lektura sprawia największą przyjemność. Czwarty tom nie poświęca tak dużo miejsca na wątek obyczajowy i częściowo przerzuca uwagę czytelnika z komisarza Mortki na Suchą. Intryga jest ciekawa, ale nie przekombinowana, a nawet jeśli niektóre wątki wydają się niepotrzebne z perspektywy głównej osi fabularnej (poboczne śledztwa Kochana) i tak trzymają poziom i pozwalają spojrzeć nieco inaczej na bohatera. Jeżeli nie znacie jeszcze powieści Wojciecha Chmielarza, macie co nadrabiać.

Osiedle marzeń, Wojciech Chmielarz; wydawnictwo Czarne; Warszawa 2016 ★★★★☆

Po zachwytach nad pierwszym tomem trylogii, przeczytałam także Dni krwi i światła gwiazd. Natknęłam się na opinie, że kontynuacja nie dorównuje poziomem Córce dymu i kości, ale absolutnie się z tym nie zgadzam. Tym razem śledzimy nie tylko losy Karou, ale także innych bohaterów (w tym takich, którzy zostają nam dopiero przedstawieni przez Laini Taylor). Autorka znacznie poszerza także naszą perspektywę na świat przedstawiony - poznajemy nowe miejsca i fakty z przeszłości. Ale tym co mnie ujęło najbardziej w lekturze, jest niesamowicie przejmujący obraz wojny - grupowy portret społeczności, która została wrzucona w odmęty wojny i po latach walk sama nie wie już tak naprawdę co rozpoczęło konflikt i dlaczego wciąż trwa. Ta trylogia to moje odkrycie 2018 roku (tak, wiem że wspominam o tym po raz drugi) i mam nadzieję, że sami będziecie chcieli się przekonać dlaczego. 

Dni krwi i światła gwiazd, Laini Taylor; tłum. Julia Wolin; wydawnictwo Amber; Warszawa 2015 ★★★★★

Przeczytałam też powieść Annabel Pitcher - Chmury z keczupu, która dosyć często przewijała się na polskim bookstagramie. Sam koncept na fabułę jest fascynujący - „Zoe” pisze listy do mężczyzny z celi śmierci, w których opowiada historię dokonanej przez siebie „zbrodni” - ale prawdę powiedziawszy spodziewałam się chyba czegoś więcej. Doceniam to, że motyw tajemniczej zbrodni nie jest jedynym tematem poruszanym w powieści - pojawia się choćby wątek głuchej siostry i tego w jaki sposób jej stan wpływa na życie pozostałych członków rodziny. Równocześnie jednak „głos” „Zoe” wydawał mi się nienaturalnie młody i nieco zbyt infantylny. Niestety, pomimo pozornej oryginalności, Annabel Pitcher nie udaje się uniknąć pewnych schematów - choćby nieszczęsny wątek trójkąta miłosnego. Na pewno opowiem Wam o tym tytule więcej w niedalekiej przyszłości.

Chmury z keczupu, Annabel Pitcher; tłum. Donata Olejnik; wydawnictwo Papierowy Księżyc; Słupsk 2018 ★★★½☆

Na przestrzeni całego miesiąca (a na pewno jego drugiej połowy), czytałam także powieść Elizabeth Gaskell Żony i córki. Przyznaję, nie jest to historia, którą czyta się dla fabuły - brak tu wyraźnie nakreślonej akcji, śledzimy po prostu życie Molly i bliskich jej osób. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to powieść po którą warto sięgnąć. Elizabeth Gaskell przybliża czytelnikowi realia XIX wieku (i to dla różnych warstw społecznych), kreśli niesamowicie żywe relacje, a całość okrasza subtelnym i niesamowicie inteligentnym humorem. Jeżeli przepadacie za literaturą angielską XIX wieku, nie powinniście być zawiedzeni.

Żony i córki, Elizabeth Gaskell; tłum. Katarzyna Kwiatkowska; wydawnictwo Świat Książki; Warszawa 2014 ★★★★½

Dosłownie ostatniego dnia sierpnia, skończyłam także Cztery Drogi, powieść Tommiego Kinnunena, która przybliża losy (przede wszystkim) kobiet z jednej rodziny, na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Niecodzienna forma - historia opowiedziana za pomocą krótkich, reprezentatywnych scen z życia bohaterów - nadaje całości pewnej tajemniczości. To taka układanka, którą sami musimy ułożyć w całość, a na niektóre elementy przychodzi nam czekać nieco dłużej niż na inne. Nie każdemu taka narracja może przypaść do gustu, tak samo zresztą jak pewna surowość języka, ale w moim odczuciu Tommi Kinnunen bardzo dobrze odnajduje się w takiej formie. Jeśli interesują Was opowieści o codzienności zwykłych ludzi, o relacjach międzyludzkich, o sytuacji kobiet na początku XX wieku, o wojnie i jej wpływie na ludzkie życie; i o silnych, niejednoznacznych kobiecych sylwetkach warto zainteresować się Czterema Drogami.

Cztery Drogi, Tommi Kinnunen; tłum. Sebastian Musielak; wydawnictwo W.A.B.; Warszawa 2015 ★★★★☆

12 tytułów to dużo, więc mam nadzieję, że każdy z Was znalazł wśród nich coś dla siebie. Koniecznie dajcie także znać jaki tytuł zachwycił Was w sierpniu (szukam inspiracji!).
Nowsze posty Starsze posty Strona główna

Karolina Suder

Miłośniczka literatury, podróży i muzyki musicalowej.

Popularne posty

  • Ulubieni zagraniczni booktuberzy
  • Kuszące zło - Keri Arthur (premiera)
  • O nieuleczalnym książkoholizmie czyli stos marcowy
  • Miłość przychodzi z deszczem, Mila Rudnik
  • Książki poszukują nowego domu
  • Stosik 08/2011
  • Poszła na całość - Meg Cabot
  • Ballada o ciotce Matyldzie - Magdalena Witkiewicz
  • Stosik 12/2011
  • Mroczny szept - Gena Showalter

Kategorie

książki 302 Kala poleca 93 seriale 16 filmy 2 fotografia 1 podróże 1

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Popularne posty

  • Ulubieni zagraniczni booktuberzy
    Jeśli jesteście ze mną już jakiś czas i czytając kolejne posty zwracacie uwgaę na coś więcej niż zdjęcie i liczbę gwiazdek przy tytule, ...
  • Kuszące zło - Keri Arthur (premiera)
      W świecie bez ograniczeń, nie ma nic bardziej uwodzicielskiego niż Kuszące zło… Długo oczekiwana premierę 3 części bestsell...
  • O nieuleczalnym książkoholizmie czyli stos marcowy
    Nie wie jak to o mnie świadczy, ale nie spostrzegłam się, że w marcu do mojej biblioteczki dotarło tyle nowych tytułów. Od września zes...
  • Miłość przychodzi z deszczem, Mila Rudnik
    Oduczyłam się uprzedzenia względem polskich autorów. Mimo że, jeśli wierzyć statystykom, to właśnie nasi rodzimi pisarze przynoszą mi ...
  • Książki poszukują nowego domu
    Moi Drodzy świąteczne porządki nie ominęły chyba nikogo. I choć czynność ta budzi moje szczere przerażenie, staram się łączyć przyjemne z p...

Archiwum

  • ►  2023 (2)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2022 (1)
    • ►  stycznia (1)
  • ►  2021 (6)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  marca (1)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2020 (15)
    • ►  października (2)
    • ►  września (1)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (1)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (2)
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  marca (1)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (3)
  • ►  2019 (25)
    • ►  grudnia (3)
    • ►  listopada (4)
    • ►  października (2)
    • ►  września (1)
    • ►  lipca (4)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (3)
  • ▼  2018 (72)
    • ►  grudnia (3)
    • ►  listopada (1)
    • ►  października (5)
    • ▼  września (9)
      • W żywe oczy, JP Delaney
      • Herezje chwalebne, Lisa McInerney
      • Chmury z keczupu, Annabel Pitcher
      • Scarlet, Marissa Meyer
      • Cuda za rogiem, Keigo Higashino
      • Książkowi bliźniacy | Podobne motywy w powieściach...
      • Moja Lady Jane, Cynthia Hand, Brodi Ashton i Jodi ...
      • Grzech, Max Czornyj
      • Co czytałam w sierpniu albo podsumowanie miesiąca
    • ►  sierpnia (9)
    • ►  lipca (9)
    • ►  czerwca (5)
    • ►  maja (3)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (6)
    • ►  lutego (7)
    • ►  stycznia (11)
  • ►  2017 (145)
    • ►  grudnia (10)
    • ►  listopada (8)
    • ►  października (10)
    • ►  września (4)
    • ►  sierpnia (8)
    • ►  lipca (15)
    • ►  czerwca (8)
    • ►  maja (12)
    • ►  kwietnia (23)
    • ►  marca (19)
    • ►  lutego (12)
    • ►  stycznia (16)
  • ►  2016 (195)
    • ►  grudnia (29)
    • ►  listopada (20)
    • ►  października (19)
    • ►  września (20)
    • ►  sierpnia (17)
    • ►  lipca (12)
    • ►  czerwca (17)
    • ►  maja (14)
    • ►  kwietnia (10)
    • ►  marca (12)
    • ►  lutego (13)
    • ►  stycznia (12)
  • ►  2015 (104)
    • ►  grudnia (12)
    • ►  listopada (7)
    • ►  października (7)
    • ►  września (10)
    • ►  sierpnia (4)
    • ►  lipca (7)
    • ►  czerwca (8)
    • ►  maja (3)
    • ►  kwietnia (10)
    • ►  marca (11)
    • ►  lutego (14)
    • ►  stycznia (11)
  • ►  2014 (66)
    • ►  grudnia (14)
    • ►  listopada (8)
    • ►  października (9)
    • ►  września (6)
    • ►  sierpnia (5)
    • ►  lipca (4)
    • ►  czerwca (3)
    • ►  maja (4)
    • ►  marca (1)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (8)
  • ►  2013 (81)
    • ►  grudnia (6)
    • ►  listopada (7)
    • ►  października (6)
    • ►  września (8)
    • ►  sierpnia (10)
    • ►  lipca (6)
    • ►  czerwca (5)
    • ►  maja (6)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (7)
    • ►  lutego (9)
    • ►  stycznia (7)
  • ►  2012 (101)
    • ►  grudnia (8)
    • ►  listopada (7)
    • ►  października (5)
    • ►  września (8)
    • ►  sierpnia (10)
    • ►  lipca (12)
    • ►  czerwca (5)
    • ►  maja (7)
    • ►  kwietnia (10)
    • ►  marca (10)
    • ►  lutego (11)
    • ►  stycznia (8)
  • ►  2011 (113)
    • ►  grudnia (14)
    • ►  listopada (9)
    • ►  października (14)
    • ►  września (13)
    • ►  sierpnia (19)
    • ►  lipca (13)
    • ►  czerwca (13)
    • ►  maja (18)

Złodziejka książek na FB

Złodziejka Książek

Polecane blogi

  • Najlepsze książki dla dzieci
    "Szkatułka. Muzyka spoza czasu" (Wydawnictwo BIS) - Jeszcze nie zrezygnowałyśmy z tradycji głośnego czytania wieczorami. Nadal sprawia nam to przyjemność. Nadal jest doskonałą okazją do wyciszenia się przed ...
  • Bajkochłonka
    Co głowie wyjdzie na zdrowie? – recenzja książki dla dzieci - ➜ Tytuł: Co głowie wyjdzie na zdrowie? Mózg wie i o tym opowie ➜ Autorka: Róża Hajkuś ➜ Ilustracje: Paweł Gierliński ➜ Wydawnictwo: CzytaLisek (Sensus) ➜...
  • Blog o książkach
    Mikroogród na parapecie – uprawa ziół i mikrogreens w domu - Jeżeli marzysz o świeżych ziołach i mikrogreens bez wychodzenia z domu, to ten artykuł jest dla Ciebie. Przemień swój parapet w tętniący życiem mikroogród,...
  • Świat ukryty w słowach
    Podsumowanie czerwca - *~Witajcie kochani!* *Zapraszam na czytelnicze podsumowanie czerwca ♥* *Aneta Jadowska "Sekret prawie byłego męża"* (352 strony) *Moja ocena: 6...
  • kryminał na talerzu. blog kulinarno-kryminalny
    "Bogowie małego morza" Jędrzej Pasierski - Autor: *Jędrzej Pasierski* Tytuł: *Bogowie małego morza* Cykl: *inspektor Leon Szeptycki, tom 1* Data premiery: *18.06.2025* Wydawnictwo: *Literackie* Licz...
  • zwierz popkulturalny
    Zobaczyć Pemberley czyli o „Materialistach” - W jednej z moich ulubionych scen, w „Dumie i Uprzedzeniu” Elizabeth Bennet po raz…
  • zaczytASY
    Anna Olszewska, Uroczysko [Zwierciadło] - [image: Anna Olszewska, Uroczysko [Zwierciadło]] *Nie lubię co prawda czytać serii nie po kolei, ale czasem tak się zdarza i mogę wtedy dostrzec, na il...
  • Na regale u Marty Mrowiec
    Karolina Dzimira-Zarzycka, Własna pracownia. Gdzie tworzyły artystki przełomu wieków (2025) - Muszę przyznać, że bardzo lubię sięgać po książki związane ze sztuką. Jakiś czas temu opowiadałam Wam o książce Podróże po Włoszech z Artemizją Gentilesc...
  • NIEnaczytana
    "Niewolnica wolności" - Ildefonso Falcones - *Nauczyła się słuchać. […] Wszystkie te historie łączyły się w jedną wielką opowieść o znoju i cierpieniu. Zagnieżdżały się we wnętrzu Lity, żeby już na ...
  • Co Aśka przeczytała…
    „Schronisko, które zostało zapomniane” – Sławek Gortych - Znów wędrowałam po karkonoskich szlakach. Tropem mrocznych tajemnic, których korzenie sięgnęły mało znanych, a prawdziwych wydarzeń z okresu II wojny… T...
  • unSerious
    Podsumowanie miesiąca czerwiec 2025 - [image: Podsumowanie miesiąca czerwiec 2025] [image: Podsumowanie miesiąca czerwiec 2025] Czytaj dalej Podsumowanie miesiąca czerwiec 2025 at unSerious.
  • K-czyta | Blog książkowy
    Jenny Blackhurst - Sezonowa dziewczyna - *Jenny Blackhurst, Sezonowa dziewczyna* [The Summer Girl], tłum. Łukasz Praski, Albatros, 2025, 350 stron. Od mojego poprzedniego spotkania z *Jenny B...
  • Micha kultury
    „Czemu na podłodze śpisz” D. Cvijetić, „Czas starego Boga” S. Barry i „ Arabskie noce” R. F. Burton - *Czemu na podłodze śpisz*Darko Cvijetić *Gatunek: *literatura piękna *Rok polskiego wydania: *2025 *Liczba stron: *114 *Wydawnictwo:* Noir sur Blanc J...
  • Bardziej Lubię Książki Niż Ludzi
    Zapowiedzi lipiec 2025 - Zastanawiacie się, co będziemy czytać w lipcu? Same fajne rzeczy! Przepraszam za brzydkie pismo W… Artykuł Zapowiedzi lipiec 2025 pochodzi z serwisu Bard...
  • Nebule blog parentingowy
    Książki dla dzieci na wakacje – najciekawsze propozycje dla dzieci 8+ - Wakacje to idealny czas na odpoczynek, przygody i … czytanie! Bez szkolnych obowiązków i codziennego pośpiechu dzieci mogą zanurzyć się w fascynujących h...
  • Na Czytniku
    „Mój Giovanni” James Baldwin – Relacja, która zmienia życie - Nie czytałam opisu. Bardziej przyciągnął mnie sam autor powieści. Bazowałam na pochlebnych opiniach czytelników, którzy pisali, że twórczość James Baldwi...
  • NOWALIJKI
    VALÉRIE PERRIN „COLETTE” - Valérie Perrin nie tylko szturmem wdarła się na szczyty list książkowych bestsellerów, ale – przede wszystkim – znalazła sposób na…
  • Mozaika Literacka
    "BECOMING MILA" - ESTELLE MASKAME | Przeurocza opowieść o emocjach dorastania w cieniu aktorskiej popularności ojca - Przeurocza opowieść o emocjach dorastania w cieniu aktorskiej popularności ojca. Historia otulona promieniami żarliwego słońca, niezwykle przyjemna, rozk...
  • Wielki Buk
    Książki na lato 2025 - Mamy lato! Tradycja więc zobowiązuje. Nowa pora roku to nowa porcja inspiracji do czytania. Przed Wami: książki na lato! „Cały ten błękit” Mélissa da Costa...
  • Bajkonurek
    A ty rób swoje - "Akuszerki" Sabiny Jakubowskiej - Książkę polecił mi kolega, poważny, w średnim wieku, na stanowisku dyrektorskim, słowami „przeczytaj, mnie po stu stronach mózg rozj*ebało”. Przeczytał...
  • smakksiazki.pl
    Najlepsza książka Jo Nesbø, czyli śladami „Samotnego wilka” po Minneapolis - Ależ to była podróż! Najpierw do Frankfurtu, potem do Chicago, aż wreszcie, w towarzystwie Grzegorza Dziedzica, do Minneapolis. Odwiedziliśmy miejsca zwi...
  • Zakątek czytelniczy
    Kultor - Artur Urbanowicz - *Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Czarna Owca* Byliście kiedyś na Suwalszczyźnie? Ja tak, ale dawno temu, jeszcze w podstawówce na koloniach. Niew...
  • Popbookownik
    Sztuka przyjmowania gości: Jak zorganizować niezapomniane spotkanie? - W dobie cyfrowej komunikacji i spotkań online, wspólne celebrowanie chwil w domowym zaciszu nabiera zupełnie nowego, głębszego znaczenia. Przyjmowanie gośc...
  • Recenzje Gaby
    Wilcze ślady - Ludka Skrzydlewska. Romans z wilkołakiem - Jeśli macie dość typowych romansów i szukacie czegoś świeżego, sięgnijcie po połączenie urban fantasy i gorącego romansu. *W tej historii poznajemy cz...
  • Wybredna Maruda
    Czcijmy zamiatających, czyli Błogosławieństwo Niebios – Mo Xiang Tong Xiu - [image: Książka błogosławieństwo niebios opinie] Błogosławieństwo niebios – czyli co się dzieje, gdy książę z obsesją na punkcie zamiatania spotyka demonicz...
  • Wyliczanka.eu
    Czytający, do głosowania! [Wybieramy lektury Sekcji Klasyka na nowy sezon] - Kalkowska, Baldwin, James, Isherwood, Bobkowski, Brandys, Lanckorońska, Lee, Lessing i Janion. Jeśli któreś z tych nazwisk budzi w Tobie, Droga Osoba Czy...
  • Czytelnicze Podwórko
    Survival z Zuzą, czyli przetrwaj w każdych warunkach – recenzja - Mój starszy syn od czterech lat jest częścią skautingowej społeczności. Oprócz niewątpliwie pozytywnego wpływu na rozwój umiejętności społecznych, ciekaw...
  • Niedopisana Recenzja
    Na stronach powieści. „Niech żyje zło” – recenzja książki - *Fantasy, a szczególnie romantasy, to gatunek, który w ostatnich latach przeżywa swego rodzaju renesans. Czytelnicy na nowo zachwycają się magicznymi ...
  • Ronja.pl
    Gry bez prądu dla dwulatka i trzylatka – najciekawsze proste gry planszowe i kooperacyjne (aktualizacja 2025) - Zebrałam w jednym miejscu najciekawsze (i najładniejsze! 🙂 ) gry dla dwulatków i trzylatków. Nieco starsze dzieci też będą nimi zainteresowane. Znajdziesz...
  • Blog pod Małym Aniołem
    Suknia i sztalugi - Piotr Oczko - Dzień dobry! Wydawnictwo Znak wydało w 2024 roku książkę, która została moim najlepszym książkowym przyjacielem. Trudno mi uwierzyć, że w Polsce ktoś zde...
  • Z pierwszej półki
    Mary Beard – Cesarz Rzymu - Kim właściwie był cesarz starożytnego Rzymu? Kim byli ludzie w jego otoczeniu? Jak żył, jak pracował? Czego po nim oczekiwali potężni senatorowie i zwykl...
  • Książką po grzbiecie
    Hello world! - Welcome to WordPress. This is your first post. Edit or delete it, then start writing! The post Hello world! appeared first on My Blog.
  • Czytaj PL
    Akcja Czytaj PL – Jak to się zaczęło? - W tym roku mija już 10 LAT od powstania akcji Czytaj PL! Zanim wystartujemy z dziesiątą edycją, udamy się w krótką podróż w czasie i przypomnimy, co dzia...
  • Kulturalna meduza
    Oblałabym egzamin na licencję na czarowanie [wywiad z Aleksandrą Okońską] - [image: aleksandra okońska wywiad] Jak wyglądała droga od pierwszego pomysłu do wydania *Licencji na czarowanie*? Do której z książkowych bohaterek jest naj...
  • read up!
    Przegląd Kobiecego Kina #21: filmy wojenne - W najnowszym odcinku Przeglądu Kobiecego Kina, czyli cyklu, w którym opowiadam o filmach kręconych przez kobiety, biorę na warsztat temat, który na pierw...
  • Technikolorowy
    Święta z Wytrzeszczem, czyli „Przesilenie zimowe” - 1 stycznia. Nic nie wskazuje na to, że w pierwszy dzień nowego roku obejrzę film, który najprawdopodobniej zdeterminuje tegoroczną topkę. A jednak. Wybra...
  • oczytany facet
    Nowe tendencje w literaturze. Pokolenie Z ma swój głos - Literatura od zawsze odzwierciedlała ducha swojej epoki, a młodzi autorzy, jako część tego procesu, przyczyniają się do ewolucji…
  • Spadło mi z regała
    „Hacjenda” Isabel Cañas - Małżeństwo z rozsądku, niezgoda na niesprawiedliwość, chęć zemsty – nie trzeba cofać się o dwieście lat, żeby usadowić akcję we obecnych czasach. Jeśli do ...
  • maobmaze by Magdalena Zeist
    Młodość | Linn Skaber, Lisa Aisato - Dorośli mówią, że człowiek nie potrzebuje wielu przyjaciół, wystarczy jeden. Czy ktoś ma numer do tego Jednego? [image: Młodość - Linn Skaber] MłodośćAu...
  • Jelenka
    Spowiedź carycy Katarzyny II - Caryca Katarzyna II była jedną z bardziej fascynujących władczyń w historii. Niesamowita charyzma, postępowe podejście i bezkompromisowość to tylko niekt...
  • nieperfekcyjnie.pl
    "Wytrwałość dzikich kwiatów" - Micalea Smeltzer - Ostatnio zaczytuję się w literaturze pięknej poruszającej trudne tematy, którą uwielbiam. Natomiast po ostatnich dość ciężkich tygodniach zapragnęłam zab...
  • NA REGALE
    #255 "Book lovers" by Emily Henry - Powiedzieć, że uwielbiam książki Emily Henry, to jak powiedzieć nic! Autorka serwuje nam kolejną, przecudowną, ciepłą, romantyczną historię o dwojgu l...
  • Ballady bezludne
    Czytelnicze podsumowanie 2022. Najlepsze książki minionego roku - Konkret. Zawsze się rozgaduję w tych podsumowaniach, a przecież rzecz jest prosta. Chciałam w 2022 przeczytać sto książek, nie udało się, ale nie żałuję ...
  • Obibooki Emki
    Edison i Einstein - nowe książki o myszach Torbena Kuhlmanna od wydawnictwa Tekturka (patronat) - I znów, kiedy zaczęłam fotografować książki Torbena Kuhlmanna, miałam problem z podjęciem decyzji, które ilustracje Wam pokazać. Wszystkie są piękne i je...
  • To read or not to read? | Bibliofilem być
    Lipcowe zapowiedzi wydawnicze - Wakacje! Czas, kiedy można wziąć się za nadrabianie tych wszystkich książek, które tak chcieliśmy nadrobić, ale nie było kiedy. Co prawda wydawnictwa wca...
  • KAWA Z LITERAMI
    O Królowej! #matematyka, Dmytro Kuźmenko - Chcesz zachęcić swoje dziecko (w wieku szkolnym) do matematyki? Przełamać jego opór?Albo wręcz przeciwnie – Twoje dziecko jest tak zajarane matmą, że chces...
  • Lustro Rzeczywistości
    Skazani na ból – Agnieszka Lingas-Łoniewska. Wznowienie - *Skazani na ból to jedna z najpiękniejszych opowieści dla młodych ludzi, która po kilku latach od premiery doczekała się zasłużonego wznowienia. To nie...
  • Lost In My Books
    5 POWODÓW, DLACZEGO NIE POWINIENEŚ UZALEŻNIAĆ SIĘ OD KSIĄŻEK - [image: 5 powodów dlaczego nie powinieneś uzależniać się od książek] *Każde uzależnienie ma swoje wady, nawet jeśli jest to dobre uzależnienie. Przedstawia...
  • HERBATKA Z KSIĄŻKĄ
    TWOJA ANATOMIA. KOMPLETNY (I KOMPLETNIE OBRZYDLIWY) PRZEWODNIK PO LUDZKIM CIELE | ADAM KAY - Mam nadzieję, że mamy już wyjaśnioną bardzo ważną kwestię odnośnie mojej osoby - mam totalną i nieuleczalną sklerozę. W 2021 roku przeczytałam książkę A...
  • Agata czyta książki
    Żywioły Podkarpacia #1 – „Rzeka” - Anna Kusiak zadebiutowała w marcu 2021 roku powieścią „Cień Judasza” (w najbliższym czasie z pewnością skuszę się na jej audiobookową wersję), na początk...
  • pierwszyrozdzial.com
    Świąteczne morderstwo – Ada Moncrieff - Mówię Wam jak świetnie się z nią bawiłam! Zaczytywałam się z każdej stronie i z żywym zainteresowaniem śledziłam postępy prywatnego śledztwa w posiadłości ...
  • Zlodziejka Ksiazek
    2021 w książkach | wszystkie książki przeczytane w ubiegłym roku - Obiecałam sobie, że w 2021 roku powrócę do blogowania, ale poniosłam na tym polu sromotną porażkę. Motywowana przez moją najwierniejszą czytelniczkę w os...
  • Booklove
    Książka na Mikołajki - Co polecam w tym roku na Mikołajki. Subiektywnie i krótko. Zbigniew Rokita „Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku” (Wydawnictwo Czarne) To jest książka, którą po ...
  • To Read Or Not To Read - recenzje książek
    Książka bez emocji? - "Almond" Sohn Won-Pyung [RECENZJA] - Nigdy nie sądziłam, że spotkam się kiedyś w swoim życiu z książką, która w każdym calu będzie pozbawiona emocji, a jednak jednocześnie wywoła całą lawinę...
  • Filologika – wyprowadzi cię z błędu!
    Similique quis a libero enim quod corporis - Similique quis a libero enim quod corporis saepe quis. Perspiciatis velit quae consectetur consequatur eligendi. Omnis officiis quis culpa possimus exercit...
  • Blog o książkach
    Turbulencja – Dariusz Kulik - Jeśli zastanawiasz się, czy sięgnięcie po tę książkę rozwieje wszystkie Twoje obawy związane z lataniem samolotem to odpowiedź jest prosta: otóż…nie. Już...
  • 1905
    Czego nauczył mnie pierwszy rok pracy jako front-end developer - Ten wpis miał powstać ponad półtora roku temu, czyli dokładnie wtedy, kiedy rzeczywiście stuknął mi pierwszy rok pracy na stanowisku programistycznym. Sp...
  • Co Za Badziewny Czytacz
    Badziewne recenzje #168 Zabójcza przyjaźń - "Zabójcza przyjaźń" Alice Feeney, Wydawnictwo W.A.BJakiś czas temu czytałam książkę tej samej autorki pod tytułem „Czasami kłamię” i pamiętam, że zrobiła ...
  • Caroline Livre
    „Flying High” Bianca Iosivoni - Seria Bianki Iosivoni „Falling Fast” oraz „Flying high” w pewien sposób reprezentuje książki, których zwykle nie czytam. Tak już jakoś mam, że rzadko sięga...
  • Biblioteczka Suomi - blog kulturalny
    Cienie Nowego Orleanu - Maciej Lewandowski - Odkąd tylko pamiętam zawsze miałam słabość do mrocznych i dusznych opowieści, które podczas czytania wręcz metaforycznie oblepiają cię swoim brudem. Stan...
  • Welcome to room 6277 and please try to enjoy your stay...
    Uwolniona - Tara Westover - Tytuł: Uwolniona Autorka: Tara Westover Wydawnictwo, rok wydania: Czarna Owca, 2019 Liczba stron: 448 Cena: 44,90 zł *~~***~~* Oficjalna recenzja dla po...
  • Do utraty tchu. Uważniej
    "Wyścig po Złotego Żołędzia" | Katy Hudson - [image: Zdjęcie jest ilustracją do treści.] Kupiliśmy memo. Z Psim Patrolem. Już się cieszyłam na popołudnie przy wspólnym stole. Zepchnęłam w ciemny zak...
  • niekulturalnie.pl
    "Milion małych kawałków" - James Frey | Tak wstrząsająca, jak mówią? - Wstrząsająca, kontrowersyjna, zapierająca dech w piersi - tak czytelnicy określają książkę Jamesa Freya. Postanowiłam przekonać się, czy to prawda i czy r...
  • Miasto Książek
    „Kobieta ze szkła” Caroline Lea - Bywa, że do książki przyciąga coś irracjonalnie kuszącego. Dla mnie takim magnesem bywa daleka Północ, surowy krajobraz, zimne wyspy…
  • Gulinka patrzy
    Kristin Hannah – „Zimowy ogród” - Mam wrażenie, że Kristin Hannah dopiero przy okazji „Słowika” stała się popularna w Polsce. Sama byłam przekonana, że to jej pierwsza książka wydana u nas...
  • Maw reads
    E-BOOK: Nie odpisuj - Marcel Moss - O hejcie w Internecie mówi się coraz więcej. To dobrze, warto o nim mówić i z nim walczyć. Jak tylko w zapowiedziach pojawiła się książka Nie odpisuj, kie...
  • Oddychajaca ksiazkami
    #2 Ostatnio obejrzane - dlaczego warto zaczął "Przyjaciół"? - Myślę, że dla większości moich czytelników tego serialu nie trzeba przedstawiać. Uwielbiany na całym świecie pomimo upływu lat, śmieszy i doprowadza do ...
  • DZIEWCZYNA Z BIBLIOTEKI | Blog o literaturze
    Złota trzynastka 2019 roku - Do napisania o najlepszych książkach przeczytanych w 2019 roku zabieram się od początku grudnia. Było to zadanie szalenie trudne - w minionym roku trafił...
  • god save the book
    Filigranowy tekst na rocznicę mamucią [10 lat!] - Moja pamięć utkana jest z lektur. Mam taki osobniczy defekt, że niewiele pamiętam szczegółów ze swojego życia i życia najbliższych. Najważniejsze wydarzeni...
  • Kochajmy książki!
    Przeprowadziłam się! Nowy, stary blog - Blogger uwierał mnie od dawna, ale przeprowadzki nie planowałam. Jeśli tu czasem wpadacie, to wiecie, jak ja bloguję. Okazyjnie, z rzadka, zrywami. Przez t...
  • Sweeciak.pl
    Marzenia są po to aby je spełniać - Pamiętam czasy aparatów analogowych. Człowiek kupował kliszę, pstrykał zdjęcia a potem szedł do punktu fotograficznego i z niecierpliwością oczekiwał na ...
Pokaż 5 Pokaż wszystko

Razem kulturalnie

Copyright © Panna Zabookowana. Designed by OddThemes