Ostatnimi czasy na Złodziejce książek dominowały teksty poświęcone pojedynczym tytułom, ewentualnie przeplatane z podsumowaniami miesiąca (publikowanymi zazwyczaj z kilkudniowym opóźnieniem). I chociaż nie uważam by było coś w tym złego, w końcu w zamyśle blogi książkowe to strony zawierające opinie o książkach, doszłam do wniosku, że nadszedł najwyższy czas na wprowadzenie pewnej różnorodności, przy równoczesnym urzeczywistnieniu chociaż kilku z moich pomysłów. Zobaczymy czy wraz z nadejściem jesieni i roku akademickiego (ze wskazaniem na to drugie) cały zapał nie odejdzie w nieznane, ale na razie postaram się wycisnąć z niego wszystko co najlepsze. Choćby pierwsza (z, miejmy nadzieję, wielu nadchodzących) część serii Książkowych bliźniaków.
O co chodzi? W idealnym świecie prawdopodobnie każda książka byłaby inna, na swój sposób wyjątkowa. Ale wiemy też, że ów wizja nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. Przy tak ogromnej ilości wydawanych tytułów, zupełnie naturalne wydaje się to, że autorzy powielają swoje pomysły. Czasami te same motywy zostają przedstawione w całkiem odmiennym świetle, innym - podobieństwo jest rażące. O obu z tych przypadków będziemy rozmawiać w niniejszym cyklu. Postaram się w tych postach przywoływać pięć par książkowych, które łączy jakieś wspólne ogniwo. Być może jeśli czytaliście jeden z tytułów i zapałaliście do niego sympatią, znajdziecie inspiracje do kolejnej lektury, albo na odwrót - będziecie wiedzieć co omijać szerokim łukiem.
Manipulacja: Co kryją jej oczy, Sarah Pinborough i Zostać Panią Parrish, Liv Constantine
Niewinna bohaterka, która wraz z kolejnymi stronami okazuje się mieć „co nieco za kołnierzem” i pociągać sznurkami zza kulis, a więc motyw manipulacji to jeden z punktów łączących powieści Sarah Pinborough i Liv Constantine - choć nie jedyny. Obie historie gatunkowo przynależą do thrillerów i biorą na warsztat skomplikowane relacje występujące pomiędzy uczestników trójkąta miłosnego - pary małżeńskiej i „tej trzeciej”. Obie powieści, co wiecie jeśli jesteście ze mną już dłuższą chwilę, łączy jeszcze jedno ogniwo - nie do końca spełniły moje czytelnicze oczekiwania, chociaż z różnych przyczyn. W przypadku Co kryją jej oczy problematycznym było dla mnie przede wszystkim zakończenie - nie przekonuje mnie wpleciony do powieści paranormalny twist, zwłaszcza że pozostała część historii jest mocno osadzona w naszej rzeczywistości; przy czym warto podkreślić że istnieje spore grono czytelników zachwyconych takim rozwiązaniem. Co do Zostać Panią Parrish, nie przekonał mnie sposób w jaki Liv Constantine prowadzi narracje - niejednokrotnie sztucznie urywając akcje i przykładając zaskakująco dużą wagę do garderoby bohaterów. O dziwo, w obu powieściach przedstawienie motywu sztuki manipulacji stanowi jeden z mocniejszych punktów fabuły, dlatego jeśli z jakiś powodów jest to temat, który Was intryguje - prawdopodobnie warto zanotować gdzieś sobie tytuły.
Poszukiwanie bogatego męża: Zostać Panią Parrish, Liv Constantine i Ta dziewczyna, Michelle Frances
Bohaterka wywodząca się z klasy średniej, która wstydzi się swojego pochodzenia; dla której szczytem ambicji wydaje się znalezienie bogatego męża i która w tym celu gotowa jest niemal do wszystkiego to z kolei motyw, który łączy powieści wspominanej już Liv Constantine i Michelle Frances. Jest to jednak bardziej punkty wyjścia do opowiedzenia dwóch różnych historii, niż ich główna problematyka. Zostać Panią Parrish, o czym również już wspominałam, skupia się raczej na motywie manipulacji i przedstawieniu trójkąta małżeńskiego. Ta dziewczyna to co prawda także opowieść o pewnym „trójkącie”, ale z odmiennymi wierzchołkami - matka, syn i „ta trzecia”, czyli potencjalna przyszła panna młoda. W moim odczuciu Michelle Frances lepiej radzi sobie z przedstawioną problematyką (przede wszystkim dlatego że jest po prostu lepiej napisana), wbrew marketingowi nie jest to jednak klasyczny thriller, a raczej powieść obyczajowa z elementami thrillera i wiem, że nie dla każdego jest to mieszanka satysfakcjonująca. .
Kobiety podczas II Wojny Światowej: Słowik, Kristin Hannah i Dziewczyna, którą kochałeś, Jojo Moyes
Tematyka II Wojny Światowej jest poruszana niesamowicie często i to nie tylko w literaturze, ale kulturze ogółem. Zarówno Słowik jak i Dziewczyna, którą kochałeś spoglądają na niego z odmiennej od reszty perspektywy - kobiet pozostawionych w okupowanym kraju, które tęsknią za walczącymi mężami, ale też toczą własne bitwy. W moim odczuciu Kristin Hannah i Jojo Moyes tworzą równie przejmujące historie i nie potrafiłabym wskazać, która z autorek poradziła sobie z tematem. Podczas gdy Słowik skupia się przede wszystkim na wątku z czasów II Wojny Światowej (a gdy pojawiają się sceny z teraźniejszości, odnoszą się do tych samych postaci), Dziewczyna, którą kochałeś przeplata wątek okupowanej Francji z losami współczesnej owdowiałej kobiety i pewnego obrazu. Autorki prezentują też nieco odmienne podejście do wątku miłosnego - owszem, jest on obecny w obu powieściach, ale Kristin Hannah spycha go na dalszy plan. Nawet pomimo tych drobnych różnic, wydaje mi się, że jeżeli podobał się Wam któryś z tych tytułów, drugi wzbudzi równie silne emocje.
Toksyczne matki: Eleanor Oliphant ma się całkiem dobrze, Gail Honeyman i Biały oleander, Janet Fitch
W literaturze często mamy do czynienia z portretem matki idealnej, ale Gail Honeyman i Janet Fitch biorą na warsztat zupełnie odmienny wizerunek - kobiet, które manipulują otaczającym je światem, zupełnie nie odnajdują się w roli matek i które dopuściły się rzeczy niewyobrażalnych. Chociaż kreacje tych bohaterek są do siebie bardzo zbliżone, Eleanor Oliphant ma się całkiem dobrze i Biały oleander dosyć wyraźnie się od siebie różnią. Ta pierwsza stawia w centrum powieści postać Eleanor - przedstawia nam portret młodej kobiety, która nie radzi sobie w otaczającym świecie i która, w dużej mierze właśnie ze względu na toksyczną relację z matką, dopiero uczy się w jaki sposób postępować z drugim człowiekiem. To też historia, która niejako stawia matkę za kulisami i owiewa jej figurę pewną tajemnicą. Biały oleander jest powieścią o relacji matka-córka w bardziej klasycznej formie, pod tym względem że obie z nich przewijają się nie raz i nie dwa w powieści. Napisana poetyckim, pełnym metafor językiem, może być momentami trudna w odbiorze, ale warta jest uwagi. To jeden z tych przypadków gdzie obie wspominane przeze mnie powieści w pewnym sensie świetnie się uzupełniają.
Alkoholiczka świadkiem zbrodni: Dziewczyna w pociągu, Paula Hawkins i Ona to wie, Lorena Franco
Z wszystkich wymienionych w poście „bliźniaków”, Dziewczyna w pociągu i Ona to wie są do siebie najbardziej podobne. Fakt że obie główne bohaterki to kobiety uzależnione od alkoholu, które wydają się być przekonane o popełnieniu zbrodni, ale które równocześnie gubią się w tym co widziały naprawdę a co było wytworem ich wyobraźni to tylko jeden z wielu wspólnych punktów fabuły. W moim odczuciu Paula Hawkins poradziła sobie z tym zagadnieniem lepiej - bo w trakcie lektury dostarczyła mi sporo rozrywki a na dodatek nie przewidziałam zakończenia (jako chyba jedna z nielicznych osób na tej planecie). Ale nie wykluczone, że wynika to z tego, że przeczytałam ów historię jako pierwszą. W powieści Loreny Franco raziło mnie powtarzanie tych samych zwrotów i nieco zbyt oczywiste plot twisty. Ona to wie broni się jednak przede wszystkim scenerią - akcja rozgrywa się w Barcelonie i okolicach. Akurat w tym konkretnym wypadku nawet jeśli czytaliście jeden z tytułów i przypadł wam on do gustu, nie radziłabym sięgać po drugi - podobieństwo, jak już wspomniałam, za bardzo rzuca się w oczy.
Jeżeli czytając o którymś z motywów wpadliście na inne tytuły, koniecznie podzielcie się nimi w komentarzu. Niewykluczone że będziemy mieć do czynienia nie tylko z książkowymi bliźniakami, ale nawet trojaczkami czy czworaczkami (i strach pomyśleć o tym co jeszcze).
książki
książkowi bliźniacy
wydawnictwo Albatros
wydawnictwo HarperCollins
wydawnictwo Między Słowami
wydawnictwo Prószyński i S-ka
wydawnictwo Świat Książki
wydawnictwo Zysk i S-ka
0 comments
Każdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala