Chmury z keczupu, Annabel Pitcher


Ostatnimi czasy zauważyłam na naszym rodzimym rynku wydawniczym nową tendencję w odniesieniu do literatury młodzieżowej tzw. Young Adult. Owszem, wciąż wydaje się powieści względnie nowe i budzące ogrom emocji wśród zagranicznych czytelników. Ale przeplata się je tytułami, których oryginalna premiera miała miejsce kilka lat wstecz i nawet jeśli dawniej cieszyły się popularnością, obecnie wspomina się o nich sporadycznie, jeśli w ogóle. Dotyczy to choćby wydanej przez Młody Book! „Zresetowanej”, „Alyssy i czarów” od Uroborosa czy właśnie „Chmur z keczupu” od Papierowego Księżyca.

Nikt inny nie wie co wydarzyło się tamtego dnia. „Zoe” wciąż może prowadzić względnie normalne życie nastolatki - chodzić na imprezy z najlepszą przyjaciółką, opiekować się młodszymi siostrami i zastanawiać się co wywołało wrogość pomiędzy jej matką a dziadkiem. A przynajmniej może być tak w teorii. „Zoe” trudno poradzić sobie z wyrzutami sumienia i potrzebuje kogoś komu mogłaby się zwierzyć. To dlatego zaczyna pisać listy do mężczyzny przebywającego w celu śmierci - aby opowiedzieć komuś co tak naprawdę wydarzyło się tamtego dnia i chociaż w ten sposób oczyścić swoje sumienie.

Historia „Zoe” zostaje w całości opowiedziana za pośrednictwem listów jakie nastolatka kieruje do więźnia oczekującego na wykonanie kary śmierci. A chociaż forma epistolarna nie zawsze sprawdza się w moim przypadku - przyznaje że czasami utrudnia mi ona emocjonalne zaangażowanie w lekturę - to właśnie ona pierwotnie zwróciła moją uwagę na „Chmury z keczupu”. Koncept fabularny - wspomniane zwierzenia nastolatki więźniowi; brzmiał może jak coś naciąganego i mało realnego, ale przy tym niesamowicie świeżego i oryginalnego w literaturze Young Adult.

„Chmury z keczupu” charakteryzuje pewna aura tajemniczości - Annabel Pitcher bardzo stopniowo ujawnia tajemnice związane ze „zbrodnią” „Zoe”. Buduje tym samym napięcie i mobilizuje czytelnika do nieprzerwanej lektury. Przy czym samo ujawnienie „wielkiej tajemnicy” nie jest może tak spektakularne w stosunku do wykreowanie atmosfery. Na szczęście nie jest to jednak jedyny wątek poruszony w powieści - gdzieś między wierszami pojawia się temat dziadka dziewczynki i konfliktu rodzinnego związanego z jego osobą; życia rodziny, w której jeden z członków jest osobą z niepełnosprawnością (najmłodsza siostra „Zoe” jest głucha) - w tym poczucia zaniedbania innych dzieci; a także konflikt pomiędzy rodzicami.

Wszystkie wspomniane tematy cechuje pewna subtelność - pewne kwestie nie zostają nazwane wprost, co dziwi mnie o tyle, że język jakim zostały napisane „Chmury z keczupu” sugeruje, że targetem Annabel Pitcher było raczej młodsze spektrum młodzieży. Niesamowicie młody, a momentami wręcz infantylny głos narratorki sprawiał, że czułam się jakbym czytała powieść middle grade a nie Young Adult co przeszkadzało mi o tyle, że nie tego się spodziewałam. Miałam też pewien problem z główną bohaterką - „Zoe”. Możliwe że Annabel Pitcher celowo kreowała ją na postać antypatyczną (tzw. unlikeable character), ale egoizm i zapatrzenie w siebie narratorki zaczął mnie już irytować.

Zakończyłam lekturę „Chmur z keczupu” z mieszanymi uczuciami. Annabel Pitcher miała ciekawy i oryginalny pomysł na powieść, ale pewne aspekty tej historii nie pozwalały mi w pełni czerpać przyjemności z lektury - bardzo młody, wręcz infantylny głos narratorki; postępowanie „Zoe”; a także spora rola jaką odgrywa w fabule trójkąt miłosny.  Jestem chyba w mniejszości - spore grono polskich czytelników nie szczędzi względem tej historii słów aprobaty i dlatego nie zniechęcam Was do lektury. Warto mieć jednak na uwadze fakt, że w oczach niektórych czytelników nie jest to historia pozbawiona wad.

Chmury z keczupu
, Annabel Pitcher; tłum. Donata Olejnik; wydawnictwo Papierowy Księżyc; Słupsk 2018 ★★★½☆

Za możliwość lektury bardzo dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc

0 comments

Każdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala