A między nami ocean... - Susan Wiggis

TYTUŁ: A między nami ocean...
TYTUŁ ORYGINAŁU: The Ocean between us
AUTOR: Susan Wiggs
WYDAWNICTWO:. Mira
MIEJSCE I DATA WYDANIA: Warszawa 2012


Niejednokrotnie udowodniono już, że można być samotnym w tłumie. Podobne uczucie w sytuacji, w której ma się u boku ukochaną osobę wydaje się czymś nowym i zupełnie zaskakującym, a jednak możliwym i wbrew pozorom powszechnym. Z podobnym problem zmierzają się na co dzień rodziny marynarzy. Stale zmieniające miejsce zamieszkania; na zmianę witające i żegnające na brzegu bliską osobę; wiecznie przepełnione obawą, że kolejnego razu może już jednak nie być...

Życie Grace jest urzeczywistnieniem marzeń wielu kobiet - ma kochającego, przystojnego męża; trójkę wspaniałych i zdolnych dzieci, a także pieniądze. Coraz rzadziej towarzyszy jej jednak uczucie szczęścia. Steve jest żołnierzem, pracującym na lotniskowcu a jego obecność w domu jest rzadkością. Grace sama musi zmierzać się z większością problemów, brakuje jej obecności męża, a nieustanne przeprowadzki uniemożliwiają jej zawieranie stałych przyjaźni.  I jest już zmęczona takim stanem rzeczy.

Kolejny kamień w morzu zmartwień staje się początkiem wielkiej przemiany Grace. Kobieta postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Zakłada własną firmę, kupuje dom i psa. Zmiany te nie wpływają jednak korzystnie na i tak kruche relacje Grace z mężem. Steve nie rozumie potrzeb kobiety, a przez to stopniowo się od siebie oddalają. Grace nie zamierza bowiem poświęcać już niczego więcej dla ich związku. Rozpad dotąd zgodnego małżeństwo wydaje się być jedynie kwestią czasu... Kiedy jednak na lotniskowcu Steve'a dochodzi do wybuchu, a mężczyzna zostaje uznany za zaginionego, Grace uświadamia sobie coś o czym w głębi serca zawsze wiedziała. Nigdy nie przestała kochać swojego męża. Tylko czy teraz nie jest za późno na to aby mu to powiedzieć?

Nazwisko amerykańskiej autorki tym razem byłby mi już znane, a wszystko dzięki poprzedniej powieści spod pióra pani Wiggs - "Obudzić szczęście". Spodziewałam się, że i tym razem autorka uraczy nas lekką, słodko-gorzką historią o poszukiwaniu siebie, okraszoną szczyptą humoru i całą gamą różnorodnych uczuć.  Powieść "A między nami ocean..." znacznie odbiegła jednak od moich wyobrażeń, ale uznać to można jedynie za zaletę owej lektury.

"A między nami ocean..." porusza tematy znacznie delikatniejsze i trudniejsze w odbiorze do swej poprzedniczki. Susan Wiggs wkracza w świat, który rozgrywa się na co dzień wokół nas, a który mimo to wydaje się być dziwnie obcy. Amerykańska autorka nie czyni z Grace drugiej Penelopy, która bez słowa, wiernie czeka na swego małżonka. Pokazuje, że nawet miłość i oddanie drugiej osobie, nie są w stanie w pełni zabić czy też zaspokoić naszych potrzeb. Że nawet przeświadczenie, iż człowiek którego kochamy robi coś dla dobra całego narodu, nie jest w stanie uśpić pierwotnego pierwiastka egoizmu, który potrzebuje - rząda! - bliskości i czułości.

Świat, który przedstawia Susan Wiggs jest brutalny w swej prawdziwości i mówię tutaj nie tylko o przymusie opuszczania - czasami na zawsze - bliskich, wówczas gdy Ci tak bardzo nas potrzebują. Gdzieś między wierszami autorka ukryła jakże bolesną prawdę, która wynosi pozycję i status człowieka ponad prawo. Która pokazuje, że mimo upływu czasu wciąż bogactwo i tytuły są w stanie zapewnić człowiekowi wolność od obowiązujących zasad.

Choć "A między nami ocean..." to historia o miłości, a więc dwojga ludzi - kobiecie i mężczyźnie, to obraz tych pierwszych zostaje wyraźniej nakreślony przez autorkę. Bohaterki, które kreuje autorka znajdują się na życiowym zakręcie. Ich życie ulega radykalnej zmianie i w jej obliczu muszą zadecydować o własnej przyszłości.   Nie są to bohaterki idealne i takie też nie są ich wybory; popełniają błąd za błędem, nie potrafią podjąć jednoznacznej decyzji  i  pozostawiają kwestię wyboru w rękach wydarzeń z przeszłości. A wszystko to sprawia, że stają się bardziej rzeczywiste i budzą w czytelniku cieplejsze uczucia.

"A między nami ocean..." to historia o poszukiwaniu samego siebie, w której prym zdecydowanie wiodą emocje. Nie jest to zdecydowanie lektura zaliczająca się do grona lekkich i przyjemnych. Autorka porusza wiele trudnych i niejednokrotnie bolesnych tematów i zmusza czytelnika do zastanowienie się nad własnym życie i docenienia go takim jakie jest. Stosuje przy tym jednak tak lekki i przyjemny w odbiorze język, że lektura stanowi czystą przyjemność dlatego też pragnę polecić ją każdemu bez wyjątku.

„Kochanie w życiu się kocha i traci. (...) Na nic nie masz gwarancji. Jeśli będziesz czekać na przekonanie i pewność, szansa może ci umknąć. Nie można sobie na to pozwolić ani w lataniu, ani w życiu."


Ocena: 8,5/10

Za lekturę dziękuję wyd. Mira


10 comments

  1. A ja myślałam, że to jedna z tych 'lekkich książek'.
    Pozytywne zaskoczenie ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama myślałam podobnie (zwłaszcza po poprzednich doświadczeniach z autorką), ale zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona ;)

      Usuń
  2. Cieszę się, że mam tę książkę już u siebie - narobiłaś mi jeszcze większego apetytu na tę powieść ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po powieść warto sięgnąć, więc jestem usatysfakcjonowana takim obrotem spraw. Mam nadzieję, że i Tobie przypadnie do gustu. Czekam na wrażenia!

      Usuń
  3. Czuję się zachęcona :) Susan Wiggs lubię, więc myślę, że się nie zawiodę :).

    OdpowiedzUsuń
  4. A tak niedawno widziałam tę książkę na liście zapowiedzi 2012 roku, a teraz mogę przeczytać recenzję i zdecydować się czy chciałabym przeczytać tę książkę.
    Świetna fabuła, jak widzę - bardzo uczucia. I nie są to tylko uczucia szczęśliwe, lecz i bolesne.
    Chętnie kiedyś przeczytam tę powieść :)

    OdpowiedzUsuń
  5. mam w planach, powinna mi się spodobać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam książkę na oku i już prawie miałam ją w rękach ale nic z tego nie wyszło.
    Bardzo ciekawa, zachęcająca i wnikliwa recenzja :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala