I wtedy to się stało - Linda Green


Jeśli ktoś z Was lubi zaczytywać się w ciekawych, niebanalnych obyczajówkach i stara się być na bieżąco z nowymi ofertami wydawniczymi, z pewnością obiła mu się o uszy nazwa serii - Leniwa niedziela. Tytuły wydawane w jej ramach przez Świat Książki zbierają z reguły dobre opinie i wydają się wyróżniać spośród innych pozycji gatunku.  Gdy nadarzyła się okazja do przeczytania jednej z owych powieści, nie wahałam się długo. Zwłaszcza gdy okazało się, że "I wtedy to się stało" porównane zostało do uwielbianych przeze mnie tytułów - "Jednego dnia" i "P.S. kocham Cię". Czy jednak powieści Lindy Green udało się sprostać tak wysokim oczekiwaniom?

Mel i Adam to małżeństwo idealne. Stanowią parę od dwudziestu lat, a wydają się nie widzieć poza sobą świata. Nie w każdej kwestii pozostają jednak ze sobą zgodni. Adam chciałby ogłosić swoje szczęście całemu światu - urządzić huczną imprezę z okazji ich dziesiątej rocznicy ślubu. Mel pozostaje znacznie ostrożniejsza - uważa, że takie afiszowanie się jest zbędne i obawia się, że w ten sposób kusiliby tylko niepotrzebnie los. I choć wydaje się to absurdalne, i Adam ani myśli rezygnować ze swych planów, być może tkwi w tym ziarnko prawdy. W przeddzień imprezy, Adam ulega tragicznemu wypadkowi a szczęście, które było udziałem całej rodziny, znika razem z nim. 

Linda Green gra na emocjach swoich czytelników. Rozpoczyna swoją powieść powoli, niemalbleniwie, przedstawiając nam idealną, momentami wręcz nierealną, rodzinę Mel i Adama. Pozwala byśmy poczuli się zazdrośni o życie jakie prowadzą a także na to byśmy, nie jako wbrew temu uczuciu, zapałali do nich sympatią. A potem, bez żadnego ostrzeżenia, zrzuca na nas ową "bombę". Dzięki temu stosunkowo  łatwo jest wczuć się w sytuację Mel. Łatwo poczuć jej niedowierzanie, dezorientacje i potrzebę wyparcia całego zdarzenia. Bo choć ta historia bezpośrednio nas nie dotyka, emocje Mel są naszymi emocjami.

"I wtedy to się stało" jest powieścią głównie o miłości, ale miłości dojrzałej i opartej na trwałych fundamentach. Linda Green  nie pokazuje nam pierwszych wspólnych chwil - beztroskich i zaślepiających (a przynajmniej nie na samym początku!), skupia się za to na tym co zazwyczaj zwykłe romanse skrywają za zasłoną milczenia. Nie wiem jednak czy porównanie historii Mel i Adama do bestsellerowych opowieści o miłości jest słuszne. Owszem, ich losy również naznaczone zostają tragedią, ale nieco inną- wymuszającą podjęcie trudnych, często niemal niemożliwych decyzji. 

Linda Green nie mówi jednak tylko i wyłącznie o miłości. Centralnym punktem fabuł jest tragiczny wypadek Adama i jego konsekwencje. Linda Green pokazuje swoim czytelnikom czym jest poświęcenie i determinacja. Za pośrednictwem postaci Mel wskazuje zachowanie godne głębokiego szacunku, ale równocześnie nie potępia innych, alternatywnych decyzji. Wręcz przeciwnie, mówi o nich głośno, czasami uznając je za konieczność. Gdzieś w tle Linda Green znajduje również miejsce na to by pokazać do czego zdolna jest kochająca matka i jak trudno czasami budować szczęście na kłamstwach czy też niedopowiedzeniach.

To piękna i mądra powieść - a o tym jak bardzo przekonacie się czytając posłowie. Linda Green opiera swoją powieść na dogłębnych badaniach, luźno inspirując się prawdziwą historią. Jej powieść daje nadzieję, ale jest to nadzieja prawdopodobna z medycznego punktu widzenia, nawet jeśli o nieco słodko-gorzkim posmaku. Ogromnie przypadł mi również do gustu zabieg zastosowany przez autorkę - furtka, którą zostawia swoim czytelnikom. Koniec końców sami zdecydujecie jak zinterpretować pewne fakty. A jakie? Cóż, nie zdradzę.

"I wtedy co się stało" nie jest powieścią lekką, łatwą i przyjemną. To historia, która poza wartością czysto rozrywkową, wnosi coś więcej w życie czytelników, zmusza ich do chociaż krótkiej refleksji.Linda Green pięknie pisze o miłości i ulotności chwil. Podejmuje momentami temat trudny, ale unika niepotrzebnego patosu. Ja historię Mel i Adama zapamiętam na długo - nie tylko jako piękną opowieść, ale i pewną życiową lekcję. Zapamiętajcie ten tytuł - jeśli nie teraz, być może przyjdzie na niego czas w niedalekiej przyszłości.  

★★½

10 comments