Miniaturzystka - Jessie Burton


Powieści osadzone w przeszłości, nawet jeśli niepowiązane ściśle z jakimś ważnym wydarzeniem historycznym, posiadają swój własny, niepowtarzalny klimat. Jest coś fascynującego w tej dawnej atmosferze - długich sukni i szarmanckich dżentelmenów; i tak naprawdę czasami prócz wyraźnego nakreślenia owej  rzeczywistości, [powieści] nie potrzeba już dużo więcej by zachwycić miłośników gatunku. Jessie Burton, autorka "Miniaturzystki", oferuje jednak swoim czytelnikom znacznie więcej. Ciekawy koncept, zrealizowany z pełnym sukcesem, zdecydowanie wyróżnia powieść autorki na tle innych tytułów.   

Osiemnastoletnia Petronella Oortman, świeżo poślubiona małżonka amsterdamskiego kupca, zjawia się pewnego październikowego dnia przed drzwiami do swojego nowego domu. Wbrew swym oczekiwaniom, nie zostaje jednak powitana przez małżonka. Johannes Brandt odbywa właśnie jedną  ze swych zawodowych  podróży, a jedyną osobą, która oczekuje Nelli jest jego stanowcza i raczej chłodna siostra Marin. Jednak nawet i po powrocie małżonka, relacje między nimi pozostają dziwnie oziębłe i formalne. Przyuczona do roli żony Nella jest zdezorientowana tym, że została odsunięta na dalszy tor. Mimo swej pozycji, to Marin sprawuje piecze nad domem i to jej rozkazów wysłuchują służący - Cornelia i ciemnoskóry Otto. Niejaką pociechą dla kobiety nieoczekiwanie staje się ślubny podarunek od Johannesa - miniaturowa replika rezydencji. Nella zatrudnia miniaturzystę - rzemieślnika, który zapełni "domek" meblami. Tyle, że ten nie trzyma się otrzymywanych zamówień. Zaskoczona Nella odkrywa, że miniaturowe figury ostrzegają przed nieuchronnymi wydarzeniami z przyszłości. Wydarzeniami, które zmuszą Petronellę do całkowitego zrewidowania jej poglądów.

"Miniaturzystka" to powieść, która zwraca uwagę głównie dzięki ciekawemu pomysłowi na fabułę, ale, koniec końców, to nie on stanowi jej największą zaletę. Jessie Burton zachwyca swoją skrupulatnością w stosunku do szczegółów i wiernością względem faktów historycznych. Autorka stara się wiernie odwzorować atmosferę miasta, wystroje wnętrz, ubiory czy nazwy kupieckich spółek akcyjnych. Co ciekawsze jednak, przy tworzeniu swej historii, Jessie Burton opiera się na faktycznych postaciach. Bo w XVII-wiecznym Amsterdamie naprawdę żyła Petronella Oortman - żona kupca Johannesa Brandta i właścicielka niezwykłego domku (znajdującego się obecnie w Rejksmuseum)

Fanatycy historii z pewnością będą zachwyceni faktem, że Jessie Burton wzbogaciła swoją powieść o słowniczek, a także dwa ciekawe aneksy - porównanie zarobków  pod koniec XVII wieku w Amsterdamie i przykładowe wydatki domowe zamożnego Amsterdamczyka w tamtym okresie. Owszem, nie wpływa to w żaden sposób na jakoś owego tytułu, ale stanowi taki dodatkowy "smaczek" dla czytelnika. No i oczywiście po raz kolejny podkreśla skrupulatne przygotowanie autorki.

Jeżeli zaś chodzi o samą fabułę, osią całej opowieści stanowi wątek tajemniczej miniaturzystki, ale w tle rozgrywa się wiele innych, fascynujących historii. Przede wszystkim, obserwujemy przemianę jaka zachodzi w głównej bohaterce. Petronella, doświadczona przez ciężkie doświadczenia, zmienia się z wystraszonej "pensjonarki", w potrafiącą zawalczyć o swoje racje kobietę. Jeżeli jednak szukacie w "Miniaturzystce" porywającego romansu, możecie z góry nastawić się na rozczarowanie. Jessie Burton nie zapomina o miłości, ale ukazuje ją niejako zgodnie z ówczesnymi realiami. Mówi o małżeństwach z rozsądku, o poszukiwaniu uczucia u ludzi niższego stanu - bez perspektyw i o tym jakie te źle ulokowane uczucia mogą mieć niekiedy tragiczne konsekwencje.

Jessie Burton posługuje się w swojej powieści raczej prostym językiem. Zdania są z reguły krótkie i pozbawione zbędnych "upiększeń". A sama historia przedstawiona zostaje w czasie teraźniejszym. Tyle, że owa prostota wcale nie sprawia, że "Miniaturzystka" traci na wartości. Wręcz przeciwnie, dzięki niej całość czyta się szybko, niepostrzeżenie przewracając kolejne strony - aż do finału.

"Miniaturzystka" Jessie Burton to tytuł, który powinien zwrócić uwagę każdego wielbiciela gatunku, a także tych osób, które po prostu lubią powieści o niebanalnej fabule. Autorka kreśli przejmujący, żywy obraz ówczesnych realiów; mówi o tym jak ciężko wówczas było odnaleźć szczęście i jak ogromny wpływ na mentalność ludzką miała religia. A całość czyni jeszcze bardziej interesującą przez wplecenie wątku tajemniczej miniaturzystki. Dawno nie miałam okazji czytać czegoś podobnego. Pozostaje mi żywić nadzieje, że kolejne powieści Jessie Burton dosięgną tak wysoko postawionej poprzeczce. Was zachęcam do lektury "Miniaturzystki" - mam dziwne przeczucie, że się nie zawiedziecie.

★★

PREMIERA: 6 LISTOPADA

9 comments