Top książek zimy | najlepsze lektury, jakie przeczytałam tej zimy


Przyszło nam teraz żyć w dziwnej i trudnej rzeczywistości. Nie wiem jak Wy się w niej odnajdujecie, ale ja czuję się nieco przytłoczona informacjami, jakie do nas docierają i zmartwiona tym, w jaki sposób może rozwinąć się sytuacja. Mam to szczęście, że w całej tej sytuacji nie zostałam z dnia na dzień pozbawiona środków do życia i że mogę swoją pracę wykonywać zdalnie, z domowego zacisza. Wstaję rano, otwieram komputer i przygotowuję materiały do wykorzystania w (miejmy nadzieję!) niedalekiej przyszłości. A poza tym czytam. Rano, popołudniami i tuż przed snem, żeby trochę dać odpocząć umysłowi i pozwolić mu na wędrówkę daleko, daleko stąd... Zastanawiałam się jakiś czas nad przygotowaniem zestawienia książek, które warto przeczytać podczas kwarantanny, ale byłaby to treść wtórna, zbliżona zawartością do postów, jakie możecie już przeczytać na blogu (wszystkie lektury warte moim zdaniem uwagi, znajdziecie, klikając w menu zakładkę <Kala poleca>, albo wchodząc pod TEN link). Zamiast tego postanowiłam więc po prostu kontynuować zwyczaj sezonowych top 5 i podzielić się z Wami zestawieniem 5 najlepszych książek, które przeczytałam tej zimy. 

Tej zimy (a mówiąc to mam na myśli okres pomiędzy 22 grudnia 2019 roku, a 20 marca 2020) przeczytałam w sumie 26 książek. To mniej niż w trakcie jesieni, ale od połowy stycznia rozpoczęłam nową pracę, a tak naprawdę od początku roku załatwiałam już pewne formalności z tym związane. Trafiłam na sporo tytułów, które wywołały na mnie bardzo wrażenie (i do samego końca nie byłam w 100% pewna, które tytuły trafią do top 5), ale także kilka rozczarowań. Jeżeli jesteście ciekawi, jakie dokładnie lektury czytałam i chcecie dowiedzieć się, w jaki sposób je oceniłam, możecie zaglądnąć na mój profil Goodreads, o TUTAJ. To tam na bieżąco aktualizuję informacje na temat książek, jakie czytam, a od tego roku staram się dodatkowo zamknąć przynajmniej w kilku zdaniach moje odczucia względem danego tytułu. 

TOP KSIĄŻEK ZIMY



Mężczyzna imieniem Ove, Fredrik Backman

<MĘŻCZYZNA IMIENIEM OVE> autorstwa Fredrika Backmana jest jedyną lekturą w tym zestawieniu, o której już miałam okazję Wam wspomnieć, przy okazji zestawienia najlepszych książek 2019 roku. Czytałam ją pod koniec ubiegłego roku (i to praktycznie dosłownie „pod koniec", bo w wieczór Sylwestrowy) i niemal od pierwszych rozdziałów wiedziałam, że jest to lektura, która na długo zostanie w mojej pamięci. Fredrik Backman snuje opowieść o starszym mężczyźnie imieniem Ove. Poznajemy naprzemiennie historię jego młodości i wydarzenia, które rozgrywają się współcześnie, stopniowo otrzymując kolejne elementy układanki. „Mężczyzna imieniem Ove" jest tego rodzaju opowieścią, w której niewszystkie kwestie zostają wyrażone wprost, ale właśnie te informacje wyczytywane między wierszami, robią na czytelniku największe wrażenie. To smutna historia - o samotności, niezrozumieniu, ogromnej stracie; ale Fredrik Backman wplata w nią też sporo humoru. Jestem świadoma tego, że nie każdy czytelnik odnajdzie się w tej opowieści, głównie dlatego że Ove jest postacią o bardzo specyficznym usposobieniu  i jego postawa może momentami wzbudzać irytacje, ale ja byłam nią oczarowana. I z niecierpliwością oczekuję momentu, w którym złożę kolejne zamówienie książkowe, żeby sprezentować sobie najnowsza powieść autora tj. „Miasto niedźwiedzia".

Historia złych uczynków, Katarzyna Zyskowska

O ile „Mężczyzna imieniem Ove" był lekturą, z którą zamknęłam rok, o tyle <HISTORIA ZŁYCH UCZYNKÓW> to książka, którą rozpoczęłam czytelniczo 2020. Twórczość Katarzyny Zyskowskiej(-Ignaciak) jest mi bliska od dawna i powoli dochodzę do przekonania, że jest to autorka, która nie jest w stanie mnie zawieść. Jej powieści niezmiennie mnie zachwycają i zaskakują, zwłaszcza tym, jak różne są od siebie nawzajem. „Historia złych uczynków" jest najbardziej mroczna i dojrzała, ze znanych mi opowieści autorki - o tym, że każdy z nas nosi w sobie pewien pierwiastek zła. Nie jestem bezkrytyczna wobec tego konkretnego tytułu - bo np. nie do końca rozumiem potrzebę wplatania do fabuły pewnych „paranormalnych" elementów - ale Katarzyna Zyskowska nie ma sobie równych jeśli chodzi o oddawanie ludzkich emocji, w doskonały sposób łączy też wątki z przeszłości i teraźniejszości. I znowu, nie jest to zapewne lektura dla każdego, ale zdecydowanie warto dać jej szansę.

Zostań ze mną, K. A. Tucker

Zastanawiałam się przez chwilę czy umieszczać <ZOSTAŃ ZE MNĄ> w powyższym zestawieniu, bo mam wrażenie, że w porównaniu z innymi pozycjami, nie odcisnęła ona na moim serduchu, aż tak trwałego śladu, ale to lektura, przy której chyba najlepiej się bawiłam (razem z tytułem, o którym wspomnę za chwilę). Wbrew moim obawom, nie wyrosłam z sympatii do twórczości K. A. Tucker. To taka ciepła, romantyczna opowieść, dosyć dobrze osadzona w klimacie surowej Alaski; momentami zabawna, a momentami chwytająca ze serducho. Przyznaję, że nie jest to opowieść, która jakoś szczególnie wyróżnia się oryginalnością fabularną na tle swojego gatunku (i bardzo łatwo możemy przewidzieć, do jakiego punktu zmierza), ale K. A. Tucker po prostu wie, w jaki sposób pisać o relacjach między bohaterami (zwłaszcza jeśli chodzi o związki romantyczne) i przykłada wagę do dobrze nakreślonego tła dla swojej opowieści (choćby jeśli chodzi o wspomnianą scenerię Alaski, ale też kreacje bohaterów drugoplanowych). To chyba mój ulubiony romans, jaki czytałam w ostatnich latach i choćby dlatego postanowiłam o nim wspomnieć tutaj. I liczę na to, że wydawnictwo Filia pokusi się o wydanie kolejnych powieści autorki.

Małe Licho i tajemnica Niebożątka, Marta Kisiel

Jeżeli podczas kwarantanny będziecie mieć okazję przeczytać tylko jedną pozycję z niniejszego zestawienia, poleciłabym Wam właśnie <MAŁE LICHO I TAJEMNICĘ NIEBOŻĄTKA>. I to nie dlatego, że jest ona moim osobistym faworytem (bo nie wiem czy nim jest), po prostu mam wrażenie, że to tego rodzaju lektura, która jest w stanie podnieść Was na duchu. Cytując samą siebie, Marta Kisiel stworzyła niesamowicie ciepłą, przepełnioną humorem opowieść, która niesie z sobą mnóstwo mądrości. A ilustracje Pauliny Wyrt stanowią jej doskonałe uzupełnienie. O tym że nie ma nic złego w byciu innym i nieco dziwnym; o ogromnej sile przyjaźni; i o tym jak ważne jest okazywanie uczuć bliskim osobom. Jestem bardzo wdzięczna mojej aktualnej pracy za to, że dała mi pewnego kopa motywacyjnego do tego, żeby zainteresować się literaturą dla dzieci. Tak wiele mnie omijało!

Sól morza, Ruta Sepetys

Nie wiem czy wiecie, ale inna powieść autorstwa Ruty Sepetys tj. „Szare śniegi Syberii" jest jedną z moich absolutnie ukochanych historii. I trochę obawiałam się czy <SÓL MORZA> jest w stanie dorównać tamtej opowieści. Ale okazało się, że niepotrzebnie. „Sól morza' o kolejna historia autorki osadzona na tle II wojny światowej, z tym że przybliżająca czytelnikom nieco mniej znane fakty (tym razem związana z historią statku Wilhelma Gustloffa). Powieść niebywale przejmująca i pouczająca, a przy tym oszczędna w słowach. Momentami nieco fragmentaryczna (bardzo krótkie rozdziały i częsta zmiana perspektyw), co początkowo wybijało mnie z lektury, ale przyzwyczaiłam się do takiego sposoby narracji. Żałuję, że twórczość Ruty Sepetys nie cieszy się w Polsce większym zainteresowaniem - być może wówczas krócej czekalibyśmy na tłumaczenie jej powieści.

Koniecznie polećcie mi lektury, które Was zachwyciły tej zimy.

*Zdjęcie wykorzystane w poście pochodzi z banku zdjęć Unsplash i zostało wykonane przez @taisiia_shestopal

0 comments