To nie wypada...


Taka historia. Jako obóz domowników czytających ostatnio często organizujemy sobie z mamutkiem wspólne wypady do biblioteki. Bo we dwójkę to jakoś zawsze weselej; a poza tym ma się pod ręką kogoś kto doradza co ze sobą przytaszczyć do domu a co  sobie darować. W trakcie jednej z takich wypadów mój kochany mamutek wdał się w rozmowę z bibliotekarką. Luźna pogawędka. Wiecie o co mi chodzi? - Moja córka to czyta wszystko. Ale ja to raczej same romanse albo romanse historyczne. Uśmiech i spojrzenie rzucone zza szkieł okularów. - Wolno pani. I właśnie to wolno mnie jakoś ubodło.

Od tego jednego wolno wszystko się zaczęło. Bo nagle wszystko mi się rzucało w oczy. To że ludzie jakoś rzadko przyznają się, że lubią "Zmierzch", że jak ktoś czyta "50 twarzy Grey'a" to od razu jest bezrobotną gospodynią domową co to marzy o swoim własnym Szarym. I jeszcze ta akcja zagranicznych booktuberów, że nie wstydzą się czytać YA. To co - jak nie czyta w kółko, tylko i wyłącznie noblistów albo klasyków to lepiej żebym w ogóle nie czytała? Wolne żarty! Byłam jednak ciekawa czego "wstydzimy się czytać" i zrobiłam niewielki research. O dziwo, wcale nie chodzi o literaturę typowo rozrywkową. Mało jest osób, które wstydziłyby się powiedzieć, że czytają kryminały (a literatura "wysokich lotów" to to nie jest. Nieważne, że sama ostatnio uwielbiam się w niej zaczytywać) czy twórczość znanych autorów (bezpieczne nazwiska - King, Murakami i Rowling. Broń Boże! Sparks, Roberts czy Steel). Mniej więcej do połowy czytanych pozycji "powinnam" się jednak nie przyznawać.

Czego się wstydzimy?

1) Erotyków, z serią o Christianie Grey'u na czele
To trochę wina mediów. Ktoś rzucił hasło o tym, że trylogia trafia jedynie w gust gospodyń domowych (swoją drogą nie wiedziałam, że jest to jakaś odrębna kategoria czytelników) i tak już zostało. Jeżeli czytaliście słynną serię - wyrzućcie to z pamięci (a jeżeli ją polubiliście - kłamcie!). Och, no i gdyby przypadkiem ktoś z Was posiadał ją na półce, to dla własnego dobra przed przyjściem jakikolwiek gości wsuńcie ją za inne książki - najlepiej te "z górnej półki". A już tak całkiem na serio - wiecie, że ja Grey'a czytałam i choć nie pałam do niego gorącą, namiętną miłością, w pewnym sensie rozumiem, że może się on podobać. A erotyki to już naprawdę potrafią być pisane na poziomie, o czym powinni wiedzieć choćby czytelnicy "Nieczystej".

2) Romansów, harlequinów i wszelkich gazetowych sag
Jeżeli powieść traktuje tylko i wyłącznie o miłości to jest ona złem. Zresztą, nawet nadmierne poruszanie tej tematyki w kryminałach czy powieściach obyczajowych, akceptowane jest niechętnie. Bo przecież takie powieści nic nie wnoszą do naszego życia! A ja przeczytałam niezliczoną ilość romansów (te pióra Sparksa, Musso czy Mocci - uwielbiam!) a w swojej "czytelniczej karierze" mam również za sobą całą Sagę o Ludziach Lodu i 15 tomów Sagi Zapomniany Ogród. No po prostu wstyd, wstyd, wstyd!

3) Romansów historycznych
Kategoria powieści o oczko niżej niż romanse współczesne. Bo nie dość, że to to traktuje o miłości to jeszcze przeważnie łączy elementy najgorętszych erotyków. Oburzenie pewnej starszej pani przy okazji oddawania pewnego tytułu w bibliotece, mówi samo za siebie. Zresztą, wystarczy spojrzeć na niektóre okładki i tytuły. A fe! Tymczasem ja przy jesiennej, pochmurnej atmosferze uwielbiam od czasu do czasu sięgnąć po romans historyczny  (zresztą, latem, wiosną i zimą też!) A już te spod pióra Lisy Kleypas lubię bardzo. 
 
4) "Zmierzchu" i historii "po-Zmierzchowych"
Wampiry, wilkołaki i wszelkie anielskie istoty są passe. Zaryzykowałabym mówiąc, że lepiej już przyznać się do namiętnego pochłaniania romansów niż do tych tytułów z gatunku paranormal romans. Lepszy fikcyjny bohater, który w realnym świecie mógłby mieć rację bytu, niż taki, który może istnieć jedynie na kartach powieści. I to nic, że to właśnie "Zmierzchowi" można zawdzięczać ponowny wzrost czytelnictwa wśród młodzieży. 

5) Powieści z gatunku Young Adult
W pewnym wieku to już nie wypada. Nastoletnie miłostki (bo przecież powieści z tego gatunku nie mówią o niczym innym, prawda?), jeżeli w ogóle, powinny obchodzić tylko małolatów (a najlepiej - tylko małolaty). Możecie zrobić wyjątek tylko dla twórczości Johna Greena, ale spieszcie się! Jak skończy się boom! na "Gwiazd naszych wina", nawet jego powieści będziecie musieli poznawać ukryci w czterech ścianach własnego domu. Uniwersalne wartości? Ciepło i przyjazna atmosfera? Bujdy! 

6) Powieści z gatunku New Adult
Toż to nic innego jak erotyki dla nieco młodszych kobiet. O! Spójrzcie sobie na okładki i przekartkujcie losowy tytuł. Nagie torsy i jednoznaczne pozycje a w środku  plastyczne sceny erotyczne. Jestem złym człowiekiem bo sama nie tak dawno namawiałam Was do lektury "Hopeless" i "Maybe someday". Musielibyście się przeze mnie najeść sporego wstydu! Zła ja!


No i co? Przyłapałam Was! Tyle powodów do wstydu, że pewnie Wasze policzki przybrały uroczy czerwonawy kolor, którego nie da się pomylić z grubą warstwą różu. A skoro już to ujawniłam i sama przyznałam się do popełnienia wszystkich tych grzeszków, możecie śmiało wymieniać swoje! 
 
I nie grzeszcie więcej!
 
 
*Gdyby ktoś nie wyłapał ironii - ona tam jest. Niech wstydzi się ten kto nie czyta wcale, albo ten kto uważa się za lepszego z racji na czytane pozycje.

17 comments

  1. Muszę przyznać, że zwróciłaś uwagę na coś, na co ja zazwyczaj macham ręką. Moja mama zobaczyła mnie ostatnio z Sagą Księżycową i stwierdziła, że to wstyd, iż mając dwadzieścia lat czytam takie książki. Cóż, sama nigdy nie wstydziłam się wyciągnąć takiej książki w pociągu, nie miałam oporów przed przyznaniem się, że lubię czytać Zmierzch czy (tylko nie to) czytać romanse, gdzie świat opływa w lukrze. Jednak mentalność chyba nigdy się nie zmieni. A ważne jest to, aby czytać co się lubi, a nie to, co inni oczekują :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem za tym że czytamy dla własnej przyjemności i to co chcemy ;) z moją mamą tego problemu nie ma - sama nie tak dawno zaczytywala się choćby w "Mieście kości" ;)

      Usuń
  2. Ja bezkarnie sięgam na przykład po powieści dla młodzieży, bo zwyczajnie uważam, że nie było ich te kilka lat temu, kiedy jeszcze mi "wypadało". Ogólnie nie rozumiem nagonki na czytelników pewnych tekstów, zwłaszcza w czasach, gdy poziom czytelnictwa kuleje....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwmy się że kuleje jak ocenia się nas na podstawie wybieranych pozycji :/
      A sama też od czasu czytuje młodzieżówki. I jest mi z tym dobrze ;)

      Usuń
  3. Faktycznie sporo tych powodów do wstydu wśród literatury. Nie lubię takiego generalizowania. Najpierw mówimy, że ludzie mało czytają, a potem żyjemy wśród stereotypów, czego to niby czytać nie wypada. Jakoś pominęłam tę akcję booktuberów, a szkoda, bo to naprawdę fajna inicjatywa.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze że tych ludzi, którzy generalizują, nie jest wcale tak dużo ;) a ta akcja to jakoś niedawno byla - czytam YA . Choc ci "popularni" booktuberzy chyba o niej nie wspominali

      Usuń
  4. Nie wstydzę się tego, że czytałam Zmierzch, chociaż już onmi się nie podoba. Erotyków nie lubię, ale do romansów sie przyznaje, bo lubię czasami odpłynąć. Po young adult czasami sięgnę, ale new adult mi jakoś nie po drodze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest zdrowe podejście. Nie czytam bo nie lubię a nie dlatego że nie wypada. Sama obecnie nie przepadam choćby za paranormal romance, ale szanuje to że ktoś inny czyta np. tylko ten gatunek

      Usuń
  5. Ale rewaluacyjny artykuł! Aż przekazałam link w świat na twitterze!
    Prawdę rzeczesz, też to zauważyłam. Najlepiej jest właśnie z YA. Jak czytam jakąś powieść z tego gatunku publicznie, to nieraz spotykam się z oburzeniem. Ale jak już ktoś czyta Greena to jest taki super, cool i trendy. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję! ;)
      Ciekawe tylko ile z tych osób naprawdę lubi Greena a ile kojarzy tylko TFIOS (i to głównie za sprawą filmu). A te ukradkowe spojrzenia z ukosa też znam z autopsji xP

      Usuń
  6. Nope. Przykro mi. Jestem zatwardziałym grzesznikiem. Absolutnie nie wzrusza mnie to, że "nie wypada" czytać pewnych książek. Liczy się historia, nie etykietka. I nie patrzę z potępieniem na pracownice korporacji czytające w metrze "50 twarzy" albo licealistki ze "Zmierzchem". Ani nawet na mężczyzn z "Achają". W końcu należymy do tej samej czytelniczej mafii ;)>

    OdpowiedzUsuń
  7. Wydaje mi się, że popełniłam wszystkie "grzechy", o których wspomniałaś ;) A Sagę o Ludziach Lodu po prostu kocham <3
    Sądzę, że wstydzenie się książek, które się czyta jest głupie. Nie rozumiem ludzi, którzy krytykują innych za to, że lubią taki gatunek, a nie inny ;/ Przecież najważniejsza jest przyjemność czerpana z czytania :D

    http://ksiazkowy-swiat-niki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Z premedytacją czytam wszystko, na co w danej chwili mam ochotę. O gustach się przecież nie dyskutuje, więc nie oceniam nikogo po tym jakie książki wybiera dla siebie i sama też nie chcę być tak oceniana :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam cała genialną Sagę o Ludziach Lodu, ale nie jestem zdania, że to tylko jakieś romansidło.
    Poza tym, czytajmy to na co mamy ochotę i nieważne, czy to erotyk czy jakiś inny twór grafomański :)

    OdpowiedzUsuń
  10. I to jeszcze się nasila w zależności od kręgów towarzyskich, w jakich się akurat obracamy. Mój wujek jest poważnym człowiekiem, profesorem, wykłada na pobliskim uniwersytecie; kiedyś, jak był u nas, zatrzymał się przy moich regałach, popatrzył i powiedział: "ależ dużo tu tej śmiesznej fantastyki, myślałem, że już z tego wyrosłaś". Od tego czasu wstyd mi się przed nim przyznać do niektórych lektur. ;) I bywa, że inne doświadczone, mądre osoby wzbudzają we mnie podobne uczucie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Był moment, że się wstydziłam przyznać, że czytam niektóre książki, ale po pewnym czasie stwierdziłam, że to po prostu chore. Mam prawo czytać, co lubię. Są momenty, gdy lubię poczytać sobie jakąś klasykę, a są gdy lubię poczytać coś lekkiego i naiwnego. Czytam dla siebie, a nie dla innych ;)
    Pozdrawiam :)
    http://lustrzananadzieja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. E, nie przesadzałabym z tym wstydzeniem;) Ludziska biorą "bez krępacji", a na Greya są zapisy na kilka kilometrów;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala