Triumf. Bitwa pod Assaye, 1803 - Bernard Cornwell

TYTUŁ: Triumf. Bitwa pod Assaye, 1803 
TYTUŁ ORYGINAŁU: Sharpe's Triumph. Richard Sharpe and the Battle of Assaye, September 1803 
AUTOR: Bernard Cornwell
WYDAWNICTWO: Instytut wydawniczy Erica

Bernard Cornwell to znany angielski pisarz, autor thrillerów i powieści historycznych, który zamieszkuje na stałe w Stanach Zjednoczonych. W jego dorobku znajduje się wiele rozmaitych tytułów aczkolwiek największą sławą cieszy się "Trylogia Arturiańska" oraz osadzony w latach napoleońskich cykl o przygodach Richarda Sharpe'a, który doczekał się swojej ekranizacji. Ceniony za umiejętne łączenie rzetelnej wiedzy z fikcją literacką Cornwell jest uważany za jednego z najpopularniejszych i najbardziej poczytnych anglosaskich autorów powieści historycznych. Kunszt pisarza doceniła sama królowa Elżbieta II, odznaczając go Orderem Imperium Brytyjskiego.

Jest rok 1803. Cztery lata po bitwie o Seringapatam, Richard Sharpe wiedzie spokojne życie żołnierza Jej Królweskiej Mości. Pozorny spokój zostaje jednak zakłócony w chwili, gdy fort w Chasalgaon zostaje zaatakowany przez angielskiego renegata, który przeszedł na stronę Mahrattów. Sharpe'owi jako jedynemu udaje sie wyjść cało z dokonanej przez Dodda zbrodni. W akcie zemsty wraz z angielskim wojskiem wyrusza w pogoń za zdrajcą. Zmuszony do zapuszczenia się w głąb wrogiego terytorium, Sharpe stawia sobie za punkt honoru wymierzenie sprawiedliwości. Niestety, nawet we własnych szeregach nie może sie czuć w pełni bezpieczny. Śladem Richarda podąża bowiem jego zaprzysięgły wróg - Hakeswill gotowy posunąć się do najgorszych czynów byle tylko zniszczyć swego rywala.

W trakcie podróży serce Sharpe'a zostaje zdobyte przez europejską piękność - żonę francuskiego kapitana. Parze nie dane jest jednak zasmakowanie szczęścia. Pościg za zdrajcą doprowadza angielskie wojska do konfrontacji z siłami Mahrattów koło niewielkiej wioski Assaye. To właśnie tam rozegra się epicka bitwa, która zaważy na życiu tysięcy ludzi. Richard Sharpe po raz kolejny musi udowodnić ile jest wart. Cena jaką może ponieść za nawet najmniejszy błąd jest bowiem niezmiernie wysoka.

 Gatunek, który przedstawia historia Richarda Sharp'a nie należy do bliskich mojemu sercu. Muszę jednak przyznać, że od "Triumfu..." pana Cornwella, oczekiwałam naprawdę wiele. Zanim zdecydowałam sie na lekturę owej pozycji wiele słyszałam o twórczości angielskiego autora. I choć oczywiście w opiniach padały również słowa krytyki, w większości recenzenci wychwalali styl Cornwella. Patrząc na wszystko z perspektywy czasu wiem, że to właśnie tu tkwi mój błąd. Opierając sie jedynie na opiniach innych nie powinnam z góry stwierdzać, że twórczość autora przypadnie mi do gustu. 

Bernard Cornwell przedstawia nam świat, w którym prym wiodą żołnierze. Czytamy o ich dokonaniach, trudach w czasie walki, a także - choć w znacznie mniejszym stopniu - o ich życiu codziennym. "Rycerze" z którymi mamy do czynienia nijak mają się jednak do tych, których poznałam do tej pory. Rycerski etos  w obliczu opowiedzianej przez Cornwella historii, staje się po prostu śmieszny. Zagłębiając się w pozycji angielskiego autora miałam wrażenie, że jedyne co stanowi jakąkolwiek wartość dla bohaterów to pieniądze. Zarówno honor, Bóg jaki i ojczyzna wydają się być bowiem niczym w porównaniu do możliwości wzbogacenia się, a tym samym wizji dostatniego życia.

Być może należę do osób staromodnych. Być może podobnego rodzaju słowa brzmią niemal śmieszne, ale dokonany przez autora zabieg wywołał moje oburzenie. Nie jestem aż tak naiwna by uwierzyć, że każdym żołnierzem kieruje patriotyzm, naprawdę. Ale nie popadam również w skrajność z drugiej strony. Brakowało mi chociaż jednego bohatera, który wyróżniałby się pośród innych postaci wyjątkową moralnością. 
  
Zdecydowanie jednak zgadzam się, że Bernard Cornwell jest jednym z najlepszych autorów powieści historycznych. Ów fenom autora ujawniał się niemal w każdym słowie. Opisy przygotowań wojennych, drobnych walk, a także większych bitew były niezwykle realistyczne. Jak na moją wrażliwością niemal za realistyczne. Autor z zaskakującą lekkością oddał realia wojenne, czyniąc dla fanatyków historii prawdziwą ucztę czytelniczą.  

Sytuacja ma się gorzej patrząc na wątek romantyczny. Właściwie gdyby nie fakt, że wydawnictwo napomknęło o nim w opisie, miałabym spore problemy by go dostrzec. I choć pewnie dla sporego grona czytelników stanowić to będzie atut - bo po co wplatać do powieści historycznej wątek romantyczny? - ja czułam sie w pewien sposób oszukana przez autora. Liczyłam na niebanalną historię miłosną, która delikatnie będzie się co jakiś czas wysuwać na światło dzienne, a tymczasem otrzymałam jedynie niesatysfakcjonujący przedsmak czegoś co dopiero może się wydarzyć. 

Miałam spore trudności z odnalezieniem się w historii Richarda Sharpe'a. Drobne napomknięcia nie były w stanie w pełni oddać mi poprzednich losów bohatera. Być może to właśnie dlatego nie udało mi się z nim zżyć. Kiedy lektura dobiegła końca, bez żalu pożegnałam się z wszystkimi bohaterami. A zniesmaczenie zakończeniem książki dodatkowo sprawiło, że nie mam najmniejszej ochoty na ponowne spotkanie z nimi. 

Muszę z żalem przyznać, że nie podzielam entuzjazmu większości czytelników nad stylem pana Cornwella. Choć fabuła powieści w jakimś niewielkim stopniu mnie zainteresowała, nie czuję naglącej potrzeby by sięgnąć po inne pozycje autora. Nie potrafię stwierdzić czy "Triumf. Bitwa pod Assaye, 1803" w pełni zgadza się z historycznymi faktami jednakże wydaje mi się, iż fanatyków czasów napoleońskich owa historia powinna zachwycić. 

Ksiązkę miałam okazję przeczytać dzięki uprzejmości Instytutu wydawniczego Erica oraz portalu Sztukater

2 comments

  1. Lubię powieści historyczne i ostatnio wiele słyszałam o tym autorze, więc kiedyś pewnie po sięgnę po jakąś jego książkę ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Matt - Pana Cornwella jeszcze nie skreślam. Mam nadzieję, że 'Trylogia Arturiańska' bardziej przypadnie mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń

Każdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala