Zapowiedzi kwietniowe


Pamiętam jak jeszcze dwa lata temu bałam się kwietnia - przerażona wizją pożegnania z licealnymi przyjaciółmi i pisaniem matury (Swoją drogą, tegoroczni maturzyści, możecie wierzyć starszej koleżance - rzeczywistość wcale nie jest tak straszna jak wam malują, a od waszego wyniku nie zależą dalsze losy świata). Dziś witam go z uśmiechem i niecierpliwością - w moim majowym kalendarzu wiele jest dat zaznaczonych kolorowym cienkopisem a od kilku lat niezmienne wyznaje zasadę że najmilszy jest okres bliskiego oczekiwania na coś przyjemnego. Dreszczyk niepewności czy rzeczywistość sprosta oczekiwaniom, planowanie i doskonalenie owych planów. Owo uczucie jest tym przyjemniejsze że nie czuję jeszcze na sobie chłodnego powiewu sesji i mam wrażenie że mogę po prostu CIESZYĆ SIĘ ŻYCIEM I LEKTURĄ. 

W temacie dzisiejszego posta muszę wam powiedzieć, że po raz pierwszy w tym roku przeglądanie zapowiedzi nie skutkowało u mnie szybszym biciem serducha i nagle podwyższonym ciśnieniem. Daleka jestem od tego by wmawiać wam że nie pojawia się nic interesującego, ale osobiście czuję tylko naglącą potrzebę zakupu w przypadku dosłownie trzech nowości i delikatne zainteresowanie innymi tytułami. A to o wiele lepsza perspektywa niż choćby w marcu.



Tak naprawdę Dwór cierni i róż jest jedną z trzech kwietniowych pozycji, która automatycznie trafiła na moją prywatną listę "must-have". Silniej niż nazwisko Sarah J. Maas (której "Szklany tron" mi się spodobał, ale nie zachwycił) podziało na mnie nawiązanie do "Pięknej i bestii". Jeśli chodzi o  Inwazję na Tearling  i samą autorkę to jej pozycje są ostatnio wyjątkowo zachwalane w blogosferze i aż sama nabrałam apetytu. Premiera Red Rising. Gwiazda zaranna   pozwoliła mi odetchnąć głęboko - nie znam żadnego tomu, ale przynajmniej mam pewność że w Polsce zostanie wydana cała seria więc mogę śmiało sięgnąć po początek trylogii. Jeśli chodzi o pozycje Ocalona  czy Chłopak, który stracił głowę to po prostu zostałam zaintrygowana opisem, ale najpierw poczekam na wasze wrażenia z lektury. A Wybierz mnie to kolejne przypomnienie że nadal nie znam twórczości autorki.


Biorąc pod uwagę moją fascynacje gatunkiem NA i uwielbienie do Colleen Hoover chyba spodziewaliście się że wspomnę o Ugly love - mam nadzieję, że was nie zawiodłam. Jeśli chodzi o Emme Chase to byłam zaintrygowana już poprzednią serią autorki a z tym tytułem - Unieważnienie jest nie inaczej. Powieści Magdaleny Witkiewicz lubię choc mam spore braki, a akurat o Cześć, co słychać?  już teraz, przed premekrą słyszałam sporo dobrego. Wiem że Jutra może nie być fgmoevn to wznowienie, ale dopiero teraz przeczytałam opis i czuję się zaintrygowana. A Sanatorium pod zegarem brzmi tak absurdalnie że aż śmiesznie. Jest chodzi o Szczęście na wagę to czytałam dwie pozycje autorki i bardzo mi się podobały - planuję nadrobić resztę (z najnowszą aż trzy - ciekawe kiedy to zrobię)



Póki co na półce czeka "Bez słów" autorstwa Mii Sheridan, ale jeśli mi się spodoba - czuję że tak będzie to i na  Calder. Narodziny odwagi  przyjdzie pora (chociaż preferuje propozycje wydania wydawnictwa Otwartego).  Zwodnicza miłość przypomina mi, że na półce mam nieprzeczytaną poprzednią książkę autorki. O tytule Nocny film już wspominałam, ale wowczas przełożono premierę - a ja tak czekam! O pozycjach Obce dziecko i Złudzenie  nie wiem  za dużo ale zapowiadają się na dobre thrillery - a ja często mam na nie ochotę. No a Małe życie to przecież pozycja nominowana do Man Booker Prizw, tak wychwalana przez Maxa z kanału Welldonebooks - oczywiście że mam na nią chrapkę!

A wy na co czekacie w kwietniu?

0 comments

Każdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala