Bez serca, Marissa Meyer


Jestem osobą, która pokłada wiarę w drugim człowieku i jeśli słyszę czyjeś obietnice, zakładam, że prędzej czy później zostaną one dotrzymane. Ale w pewnym momencie sama zaczęłam się zastanawiać czy „Bez serca" doczeka się polskiej premiery. Wydawnictwo Papierowy Księżyc tak często przekładało oficjalną datę wydania, że powoli przygotowywałam się na rozczarowanie. Tymczasem czekała mnie miła niespodzianka. Powieść Marissy Meyer rzeczywiście trafiła na księgarniane półki a wkrótce po tym - także do moich domowych zbiorów. A choć podskórnie czułam, ze „Bez serca" wpasuje się w moje czytelnicze gusta, nie spodziewałam się, że ta historia tak mnie w sobie rozkocha. 

Catherine różni się od szlachetnie urodzonych dam w swoim królestwie. Dziewczyna wcale nie marzy o wysoko postawionym małżonku, a bycie obiektem adoracji ze strony Króla Kier jest urzeczywistnieniem jej najgorszych obaw. Cath, słynąca z talentu do wypieków, pragnie otworzyć wraz ze swoją przyjaciółką i służącą cukiernie i poślubić jedynie takiego mężczyznę, którego rzeczywiście zdoła pokochać. Kiedy dziewczyna orientuje się w rychłych planach Króla Kier - oświadczynach na jednym z królewskich bali - ucieka z pałacu i wpada wprost na nadwornego trefnisia - Figla. Wbrew rozsądkowi, Cath zaczyna odczuwać względem mężczyzny coraz cieplejsze uczucia i wyszukiwać sposobności do ich spotkań. Tylko czy naprawdę jest w stanie podążać za swoimi marzeniami wbrew oczekiwaniom swoich rodziców?

Przyznaję, historia „Alicji w Krainie Czarów" nie jest mi zupełnie obca - głównie przez animacje Disneya i wersje aktorską powstałą kilka lat temu - ale sporo jej elementów zatarło się w mojej pamięci. Tyle, ze nawet pomimo pewnych luk byłam w stanie dostrzec nawiązania w powieści Marissy Meyer do historii spisanej przez Lewisa Carrolla a także poematu Edgara Allana Poego - „Kruka". „Bez serca" posiada niesamowity, baśniowy klimat, który, jak przystało na powieść inspirowaną „Alicją w Krainie Czarów", momentami wydaje się osobliwy i dziwny. A ponad to Marissa Meyer nie boi się bawić słowami - jedna z postaci notorycznie wplata w swoje wypowiedzi coś na kształt morałów, a inna "mówi wierszem" (i to, jak dowiadujemy się w posłowiu, niemal dosłownie).

Bez serca" nawiązuje jednak do historii o Krainie Czarów nie tylko klimatem czy postaciami. Powieść Marissy Meyer pod pewnymi względami dopełnia całą opowieść, doskonale dopowiadając nieznane losy bohaterów. Jest w historii Catherine pewien tragizm - to że jako czytelnicy mamy w pewnym zakresie świadomość tego do jakiego punktu zmierza i bez względu na jej pragnienia i wybory, jej przyszłość została już przesądzona. Nie spodziewałam się tego, że Marissa Meyer może mnie w jakimś momencie zaskoczyć, ale rzeczywiście - nie przewidziałam niektórych rozwiązań fabularnych.

Jak na baśnie przystało, wątek romantyczny odgrywa ogromną rolę w fabule i musicie być na to przygotowani sięgając po lekturę. Ale nie jest to powieść skupiająca się wyłącznie na miłości głównych bohaterów. Zarówno wokół postaci Catherine jak i Figla zostają poprowadzone także inne ciekawe wątki. „Bez serca" jest historią o niesamowitej sile przyjaźni - takiej, która dla ratowania bliskiej osoby gotowa jest poświęcić własne szczęście; a także o podążaniu za marzeniami na przekór wszystkim przeciwnością. I chyba właśnie tym ostatecznie mnie kupiła.

Spotkałam się z opiniami jakoby „Bez serca" było powieścią, w którą ciężko się wgryźć i która wymaga na wstępie nieco czasu. Ale sama nie miałam podobnych trudności, bo Marissa Meyer od pierwszej strony oczarowała mnie baśniowym klimatem swojej opowieści. „Bez serca" to historia pełna humoru, ale także tragizmu; łamiąca serce, wywołująca uśmiech i odpowiedzialna za burczenie żołądka (miłośnicy słodyczy powinni w szczególności mieć się na baczności). Teraz tym bardziej nie mogę doczekać się wznowienia Sagi Księżycowej.

Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc

Bez serca” Marissa Meyer; wydawnictwo Papierowy Księżyc; Słupsk 2017 ★★★★★

0 comments