Podsumowanie sierpnia


Tegoroczne wakacje nie są okresem, na który w przyszłości będę spoglądać z sentymentem i uśmiechem wymalowanym na twarzy, mimo że teoretycznie nie dzieje się tak naprawdę nic złego. Odkąd skończyłam w czerwcu pewien etap studiów, a może nawet odrobinę wcześniej, często miewam tzw. gorsze dni. Dni, kiedy łatwo wytrącić mnie z równowagi i sprowokować do płaczu; i dni, w których nie mam ochoty absolutnie na nic, a już na pewno nie na pracę nad blogiem. Na przestrzeni przeszło sześciu lat zdradziłam Wam między wierszami sporo informacji z mojego prywatnego życia, ale mimo wszystko zasiadając do klawiatury staram się przesiewać pewne informacje i utrzymać książkowy charakter bloga. Nie zamierzam tego teraz zmieniać, ale doszłam do wniosku, że zasługujecie na kilka słów wyjaśnienia dlaczego niekiedy publikuje codziennie coś nowego, a innym razem znikam na przeszło tydzień bez jakiegokolwiek wyjaśnienia. Jeżeli takie dni ciszy będą się powtarzać i obniży się także moja aktywność na social mediach, nie oznacza to, że rezygnuję z blogowania, ale że potrzebuję nieco czasu, żeby zebrać się w garść.

Porozmawiajmy jednak o czymś znacznie przyjemniejszym, czyli o książkach jakie udało mi się przeczytać w sierpniu, zwłaszcza że jest ich całkiem sporo, bo aż 10 i pół (połówka to cudowne Małe życie, którego lekturę dawkuję sobie już od około dwóch tygodni i które już teraz absolutnie uwielbiam). Większość z nich (bo aż 7) to pozycje z mojej domowej biblioteczki, ale zapoznałam się także z 2 egzemplarzami recenzenckimi i 1 bibliotecznym. Bez zaskoczenia, przeczytałam pozycje napisane niemal wyłącznie przez kobiety (wyjątek stanowi damsko-męski duet), udało mi się natomiast utrzymać chociaż różnorodność gatunkową.

PRZECZYTANE

Zaczarowani, Rene Denfeld ★★★★½
Żeby było zabawniej, powieść którą otrzymałam do recenzji od wydawnictwa Papierowy Księżyc drugi raz z rzędu jest równocześnie najlepszą pozycją jaką miałam okazję czytać. Jestem świadoma tego, że nie jest to lektura, która przypadnie do gustu każdemu czytelnikowi (sama miałam problemy z tym żeby się do niej przekonać stąd ujęte pół gwiazdki) - stanowiąca przykład realizmu magicznego, zawiera pewne osobliwe, oderwane od rzeczywistości sceny - ale zdecydowanie warto dać jej choćby szansę. Rene Denfeld, bez popadania w zbędny patos czy moralizatorstwo, opowiada historie pewnego więzienia i mężczyzn, których odsiadują tam swoje wyroki i utwierdza nas w przekonaniu o tym, że każdy potwór ma swoją historię. Aż do momentu, gdy przeczytałam Zaczarowanych, nie wiedziałam, że można pisać tak pięknie, o tak brutalnych scenach. Ale opowiem Wam jeszcze o tym tytule na dniach.

Prawdodziejka, Susan Dennard ★★★½☆
Podobnie jak w przypadku Zaczarowanych, tak i przy Prawdodziejce, miałam problem z tym by wgryźć się w tą historię. Z tym, że tym razem zajęło mi to znacznie dłużej. Miałam momentami wrażenie jakby Susan Dennard wrzuciła mnie w sam środek zupełnie nieznanego mi świata (z całą terminologią i obowiązującymi zasadami); trochę tak jakbym pominęła lekturę pierwszego tomu i zaczęła serię nie od początku. Nie mogę zaprzeczyć - świat jaki wykreowała Susan Dennard rzeczywiście jest fascynujący (zarówno jeśli chodzi o system magii, hierarchię, historię i topografię); ogromnie podoba mi się silny akcent fabuły na damską przyjaźń, a wątek pewnego kapitana statku od razu skradł moje serce; ale moim zdaniem nie jest to odpowiednio rozplanowany wstęp do serii. 

Ania z Avonlea, Lucy Maud Montgomery ★★★★½
Jeśli znacie powieści Luc Maud Montgomery, wiecie że ich lektura jest jak plaster na złamane serce. Historia o Ani ma w sobie niesamowitą dawkę ciepła i daje zastrzyk pozytywnej energii. Mam wrażenie, że swego rodzaju motywem przewodnim Ani w Avonlea jest temat wychowania dzieci i ta spójność również przypadła mi do gustu. Przez to, że bohaterowie Avonlea byli mi już znani, a autorka ograniczyła nieco ilość monologów Ani, bawiłam się w trakcie lektury chyba jeszcze lepiej niż przy pierwszym tomie. Mój jedyny zarzut dotyczy pewnego, niedopuszczalnego w mojej ocenie, wzorca zachowania jaki pojawia się w powieści, mianowicie sugestii, że rodzic czy też opiekun może kochać któreś ze swoich dzieci mocniej. 

Nocny film, Marisha Pessl ★★★★☆
Powieść Marishy Pessl to niezwykle dopracowany thriller. Trudno nie docenić ogromu pracy jaki włożyła autorka, zwłaszcza jeśli chodzi o przewijające się w pozycji multimedia - fragmenty gazet, akt itp., a także spójności formy i tematyki w odniesieniu do bohaterów historii. Lektura Nocnego filmu stanowi unikatowe doświadczenie i choćby dlatego, warto zdecydować się na lekturę. W tym by w pełni docenić pracę Marishy Pessl, przeszkodziła mi jedynie, poruszona na przestrzeni powieści, problematyka okultyzmu i czarnej magii. Ale doceniam swobodę jaką autorka pozostawia czytelnikowi przy interpretacji zakończenia.

Piękne złamane serca, Sara Barnard ★★★★☆
Powieść Sary Barnard zdecydowanie nie należy do gatunku, po który sięgam zbyt często i być może dlatego początkowo nic nie wskazywało na to, że Piękne złamane serca przypadną mi do gustu. Irytował mnie sposób w jaki autorka przedstawiała nastolatki - jako osoby, którym zależy jedynie na imprezowaniu, piciu i utracie dziewictwa - ale kiedy przyzwyczaiłam się do takiej, a nie innej kreacji bohaterek, rzeczywiście doceniłam całą historię. Sara Barnard zyskuje ogromnego plusa już za to, że jej powieść skupia się na wątku przyjaźni, niemal zupełnie ignorując ten romantyczny. Ponad to podoba mi się perspektywa z jakiej autorka przedstawia problematykę przemocy domowej. Jeśli wydawnictwo zdecyduje się na wydanie kolejnej powieści autorki, pewnie po nią sięgnę.

Śleboda, Małgorzata i Michał Kuźmińscy ★★★½☆
Miałam bardzo wysokie oczekiwania względem tej historii i być może dlatego początkowo byłam nią odrobinę rozczarowana. Byłam pozytywnie zaskoczona pewną zmianą jeśli chodzi o wybór głównych bohaterów serii kryminalnej - mamy tutaj panią antropolog i młodego dziennikarza zamiast policjantów; a także przedstawieniem tła kulturalnego Podhala (poczynając od przyśpiewek, przez historię, aż po gwarę). Ale pewne aspekty powieści utrudniały mi lekturę. Przede wszystkim, irytowało mnie notoryczne narzekanie bohaterki na Kraków i wszelkie zmiany jakie zaszły w Murzasichle. Ale przeszkadzało mi także sztucznie przerywanie pewnych scen i nienaturalność relacji między bohaterami. Ale że wraz z rozwojem fabuły było coraz lepiej, a i sama intryga kryminalna była ciekawa, zdecydowanie przeczytam kolejny tom.

Tajemnicza śmierć Marianny Biel, Marta Matyszczak ★★★☆☆
Zdecydowanie jest to coś nowego w gatunku. Poprowadzenie narracji, nawet częściowo, z perspektywy czworonoga, jest ciekawym twistem i miłym urozmaiceniem fabuły, nawet jeśli momentami głos Gucia wydaje się nieco infantylny. Doceniam także to, że autorka stara się nam przybliżyć w trakcie fabuły trochę swojego miasta - Chorzowa, nawet jeśli niekoniecznie jedynie w jasnych barwach. Sama intryga kryminalna była natomiast przeciętna - domyśliłam się rozstrzygnięcia zagadki przed naszymi bohaterami i miałam wrażenie, że trochę zbyt dużo czasu spędzamy na poznawaniu środowisku w jaki żyła ofiara zamiast dowiadywać się coś na temat okoliczności jej śmierci. Po drugi tom jednak sięgnę.

Królowa Tearlingu, Erika Johansen ★★★★☆
W przeciwieństwie choćby do Prawdodziejki, widać, że w tym przypadku mamy do czynienia z pierwszym tomem serii. Erika Johansen zaznajamia nas dopiero z światem przedstawionym i niektóre jego aspekty wciąż są dla nas zagadką. Nie spodziewałam się po powieści "reklamowanej" jako młodzieżówka takiej brutalności i graficzności, ale nie powiedziałabym że traktuję to jako wadę. Największym plusem Królowej Tearlingu pozostaje jednak wybór głównej bohaterki - wreszcie kogoś, kto nie jest adorowany przez każdego męskiego osobnika i nie stanowi ideału piękna. W drugim tomie liczę na to, że autorka nieco lepiej przedstawi relacje między bohaterami, bo na razie jakakolwiek bliskość między nimi jest dla mnie niewiarygodna, ale i tak jestem zadowolona.

"Przyjdź i zgiń", Agatha Christie ★★★½☆
Zdecydowanie nie jest to najlepsza pozycja w dorobku Agathy Christie, i to nawet nie dlatego, że Hercules Poirot nie odgrywa tutaj głównych skrzypiec. Jeden z wątków powieści, dotyczący pracy narratora, wydawał mi się absolutnie zbędny i niedoprecyzowany, a samo rozwiązanie zagadki - odrobinę rozczarowujące.. Ale nawet przeciętna pozycja w dorobku królowej kryminału jest doskonałą rozrywką. Poza tym doceniam subtelnie wplecione w fabułę komentarze Poirota na temat twórczości znanych twórców gatunku.

Przeżyć. Droga dziewczyny z Korei Północnej do wolności, Yeonmi Park ★★★★☆
Obawiałam się tego tytułu, bo rzadko zdarza mi się czytać literaturę non fiction, ale jak widać - zupełnie niepotrzebnie. Nawet jeśli Yeonmi Park dotyka bardzo trudnych i bolesnych tematów, ma bardzo prosty i łatwy w odbiorze styl pisania. Podoba mi się równowaga między informacjami dotyczącymi stricte rodziny autorki w stosunku do tych dotyczących ogółem Korei Północnej. I nawet jeśli irytowały mnie pewne błędy, jak i powielanie identycznych stwierdzeń, czuję że dużo wyniosłam z lektury. Na pewno nie żegnam się z tym gatunkiem.

POZOSTAŁE TEKSTY 

Opinia na temat powieści w arabskim klimacie czyli Zdrajcy tronu
Opinia na temat mojego pierwszego spotkania z twórczością znanego norweskiego autora kryminałów czyli Człowieka nietoperza
Kolejny, jedenasty!, odcinek filmowego zakątka
Opinia na temat powieści o alternatywnych wszechświatach czyli Tysiącu odłamków ciebie
Opinia na temat historii o miłości, w której rozgrywa się mnóstwo dramatów czyli Kiedy wszystko się zmienia
Opinia na temat historii o wilkołakach, wampirach i innych nadnaturalnych stworzeniach czyli Zewu księżyca
Opinia na temat poruszającego retellingu o Królowej Kier czyli Bez serca

0 comments

Każdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala