Co kryją jej oczy, Sarah Pinborough


Są książki, których premiera odbija się echem w książkowych zakamarkach Internetu. Najczęściej są to pozycje znanych, popularnych w Polsce autorów, ale nie jest to reguła bez odstępstw. Kilka miesięcy temu szum wywołała powieść angielskiej autorki, która dopiero debiutuje na naszym rynku - „Co kryją jej oczy”. Zarówno nasz jak i zagraniczny wydawca rozpisywali się o szokującym zakończeniu (powstał nawet hashtag #WTFThatEnding), a ja zgrzytałam ze złości zębami, że nie mogę przekonać się na własnej skórze o co w tym wszystkim chodzi, zwłaszcza że pozycja zbierała dodatkowo bardzo dobre opinie. W końcu kupiłam swój własny egzemplarz i zabrałam go w podróż pociągiem do Wrocławia i jeszcze raz jako tzw. “lekturę tramwajową”. Tylko widzicie, czuję się trochę oszukana historią. 

David i Adele stanowią jedną z tych na pozór idealnych par. On jest cenionym psychiatrą, dla którego ważne są także działania społeczne; ona jest zakochaną w nim do szaleństwa pięknością, która z pieczołowitością dba o jego samopoczucie i dom. Louise to z kolei “ta trzecia” - sekretarka Davida, która w rew rozsądkowi wikła się z nim w romans a równocześnie nowa (i prawdopodobnie jedyna) przyjaciółka Adele. Znajdując się w samym środku związku tej osobliwej pary, Louise zaczyna dostrzegać niepokojące sytuacje w ich życiu. Dlaczego David wolałby ją od pięknej małżonki? I dlaczego to Adele nie chce by dowiedział się o ich przyjaźni?

Może niesłusznie oczekiwałam po lekturze „Co kryją jej oczy” podobnych wrażeń jak w przypadku powieści „Za zamkniętymi drzwiami”. Sam zarys fabuły zasugerował mi pewne podobieństwo między tymi tytułami, ale moje przeczucia okazały się niesłuszne. Powieści B. A. Paris i Sarah Pinborough zdecydowanie się od siebie różnią i to, niestety, w moim odczuciu na niekorzyść drugiej z pań. Owszem, autorce udało się wywołać moje zainteresowanie i utrzymać je niemal do samego końca, ale ostatecznie lektura pozostawiła we mnie niesmak i rozczarowanie. Postaram się uniknąć w swojej opinii spoilerów, ale niektóre zdania, choć nie wprost, mogą zasugerować Wam pewne wątki. 

Sarah Pinborough trochę zbyt szybko odsłania pewne karty. Niepewność co tak naprawdę rozgrywa się w domu Adele i Davida zostaje stosunkowo szybko rozwiana. Poznając historię z perspektywy Adele, dostajemy wskazówki, że sama kobieta nie jest tak niewinna za jaką chciałaby uchodzić przed Louise. Pojedyncze zdania informują nas o manipulatorskich skłonnościach kobiety a retrospekcje - o tym, że znajdowała się w zakładzie psychiatrycznym. Owszem, nie otrzymujemy WSZYSTKICH elementów historii i cały czas towarzyszy nam nuta niepewności a sama kreacja Adele (przynajmniej przez pewien czas) wydaje się fascynująca, ale trudno mi pozbyć się wrażenia, że na tym polu autorka mogła osiągnąć znacznie więcej. 

Nie wiem czy z założenia czytelnik miał sympatyzować z postacią Louise, ale w moim przypadku zdecydowanie okazało się to nieosiągalne. Naiwność głównej bohaterki i jej słabość charakteru praktycznie to uniemożliwiały. Przez większość lektury byłam rozdarta między tym co powinnam myśleć na temat historii Sarah Pinborough i liczyłam na to, że zakończenie zrehabilituje w moich oczach mankamenty powieści. Nie udało się. Finalny twist rzeczywiście jest chyba niemożliwy do przewidzenia, ale nie dlatego że autorka tak sprytnie rozplanowała fabułę i zmyliła czytelnika. Nie, chodzi o to, że jest on tak oderwany od rzeczywistości i absurdalny, że nikt nie bierze pod uwagę takiego rozwoju fabuły. Surrealistyczność historii ostatecznie zniechęciła mnie do powieści  „Co kryją jej oczy”. 

Co kryją jej oczy” to jedna z tych nielicznych powieści w przypadku których pomimo kilku dobrych elementów (jak choćby kreacja Adele czy początkowa atmosfera niepewności), chciałabym po prostu napisać: NIE (nie polecam/nie czytajcie). Ale tego nie zrobię. Jestem rozczarowana lekturą i nie rozumiem dlaczego zbiera tyle pozytywnych opinii, ale zdaję sobie sprawę z tego że znajduję się w mniejszości. Jeśli Was nie zniechęciłam i wciąż czujecie się zainteresowani, zaopatrzcie się w egzemplarz biblioteczny o wyróbcie sobie własną opinię. 

Co kryją jej oczy” Sarah Pinborough; tłum. Maciejka Mazan; wydawnictwo Prószyński i S-ka; Warszawa 2017 ★★☆☆☆

0 comments

Każdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala