Morderstwo w pociągu, Jessica Fellowes


Powieść Jessiki Fellowes trafiła do mnie niejako przypadkowo. Nie planowałam wcale lektury „Morderstwa w pociągu", nawet nie dlatego że opis wydał mi się nieinteresujący, po prostu - przy tak wielu premierach, inne tytuły zachęciły mnie jakby bardziej. Skoro jednak trzymałam już powieść Jessiki Fellowes w swoich rękach, postanowiłam dać jej szansę - zwłaszcza, że kryminał retro nie jest czymś z czym stykam się zbyt często. Czy było warto? Trudno mi tak naprawdę powiedzieć. Bo chociaż nie nazwałabym „Morderstwa w pociągu" historią złą, nie mogę pozbyć się wrażenia, że wkrótce o niej zapomnę.

Louise nie urodziła się w rodzinie o szlacheckim pochodzeniu i, w przeciwieństwie do debiutujących dam, zmuszona jest zarabiać na swoje utrzymanie. Nierozważne zachowanie wuja sprawia, że dziewczyna znajduje się w rozpaczliwej sytuacji. Cudem ucieka z odjeżdżającego pociągu i, dzięki protekcji dawnej przyjaciółki, rozpoczyna pracę w Ashtall Manor, siedzibie rodziny Mitfordów. Louise szybko staje się powiernicą najstarszej z dziewcząt - Nancy. Obie zaczynają się interesować sprawą zabójstwa powszechnie szanowanej Florence Nightingale Shore. Była pielęgniarka została zamordowana - w pociągu, z którego wyskoczyła Louise.

Wbrew temu co sugeruje tytuł powieści, samo morderstwo nie stanowi głównego wątku powieści. Cała intryga kryminalna ma raczej bardzo subtelny charakter i rozgrywa się  gdzieś w tle opowieści - zabójstwo Florence Nightingale Shore częściej jest tematem rozmów pomiędzy bohaterami niż przedmiotem śledztwa. w rzeczywistości powieść Jessiki Fellowes ma w sobie znacznie więcej wątków obyczajowych osadzonych w realiach powojennych (po I wojnie światowej) i radzi sobie z tym całkiem nieźle. Zwłaszcza jeśli chodzi o klimat.

Czytając „Morderstwo w pociągu" wielokrotnie natrafiamy na informacje, które w jakiś sposób oddają realia epoki. I nie chodzi tylko o pewne konwenanse czy bale arystokracji, ale kwestie związane bezpośrednio  z wojną - brak mężczyzn, demony z jakimi mierzą się Ci, którzy powrócili, czy sposób w jaki postrzegani byli Ci, którym udało się uniknąć udziału w walkach. I tylko szkoda, że jeśli mowa o głównej bohaterce, opieramy się na ogranym schemacie - biednej dziewczyny, która musi uciekać przed swoim krewnym i zmuszona jest schronić się w domu swojego pracodawcy.

Pewne wątpliwości budzi też we mnie samo zakończenie historii - powieść Jessiki Fellowes została luźno oparta na prawdziwych wydarzeniach - w kontekście samego morderstwa, ale też niektórych postaci. W związku z tym rozwiązanie intrygi - które nie ma nic wspólnego z faktami - wydaje się nieco kontrowersyjne. Owszem, osoby, które występują na kartach powieści już nie żyją, mimo to oczernianie postaci będących odzwierciedleniem realnych postaci budzi w pewnym stopniu jakieś wątpliwości.

„Morderstwo w pociągu" może nie do końca jest powieścią skierowaną do miłośników kryminałów - wątek obyczajowy, a nawet ten romantyczny odgrywają tu powiem większą rolę niż sama intryga. Ale historia Jessiki Fellowes ma w sobie jednak coś ujmującego i w trakcie lektury całkiem przyjemnie spędziłam czas. Tylko i aż tyle.

Morderstwo w pociągu” Jessica Fellowes; tłum. Robert Ginalski; wydawnictwo HarperCollins; Warszawa 2018  ★★★☆☆

Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu HarperCollins

0 comments