Kilka sekund od śmierci, Harlan Coben


Jeśli czytaliście moją opinię na temat pierwszego tomu trylogii o Mickey’u Bolitarze, doskonale zdajecie sobie sprawę z tego, że „Schronienie” zasłużyło w moim odczuciu na kilka słów krytyki, ale i tak bawiłam się całkiem dobrze w trakcie lektury. Po „Kilka sekund od śmierci” sięgnęłam już z nieco bardziej sprecyzowanymi oczekiwaniami - świadoma zarówno młodzieżowego charakteru serii, jak i marginalnej roli Myrona w fabule - i być może dlatego kontynuacja trylogii bardziej przypadła mi do gustu.

Mickey i jego przyjaciele wciąż odczuwają skutki ostatnich wydarzeń. Młody Bolitar jest zdeterminowany by odkryć tajemnice Rzeźnika z Łodzi i jego powiązań ze śmiercią ojca. To jednak nie jedyne problemy, z którymi musi się zmierzyć grupka nastolatków. W domu Rachel dochodzi do strzelaniny; Mickey zostaje zamieszany w sprawę podpalenia; chłopak czuje się coraz bardziej zaniepokojony sytuacją rodzinną Emy a na dodatek zbliżają się eliminacje do szkolnej drużyny koszykówki.

Drugi tom o młodym Bolitarze rzeczywiście dosyć mocno wiąże się fabularnie ze „Schronieniem", kontynuując wątki związane ze śmiercią ojca Mickey'a a tym samym także Organizacją i Rzeźnikiem z Łodzi. Co prawda Harlan Coben przywołuje najważniejsze informacje z pierwszej części (co może się okazać przydatne jeśli czytelnik czytał „Schronienie" stosunkowo dawno i pozapominał pewne fakty), ale równocześnie spoiluje istotne wątki. Zdecydowanie polecałabym zatem lekturę trylogii w porządku chronologicznym, żeby nie psuć sobie przyjemności. „Kilka sekund od śmierci" posiada jednak kilka dodatkowych wątków i atutów.

Fabuła „Kilka sekund od śmierci" w dużej mierze skupia się na próbie rozwiązania tajemnicy związanej ze strzelaniną w domu Rachel. Można poddawać w wątpliwość dlaczego znowu autor karze się angażować grupce nastolatków w sprawę kryminalną. Ale jeśli odrzucimy na bok wiarygodność, lektura „Kilku sekund od śmierci" funduje po prostu dobrą rozrywkę. Harlan Coben jak zwykle doskonale wyprowadza czytelnika w pole i zapewnia efekt zaskoczenia niektórymi rozwiązaniami fabularnymi. Siła drugiego tomu tkwi jednak przede wszystkim w "wątku obyczajowym", a dokładniej - relacjach między bohaterami.

Relacja pomiędzy Mickey'em, Emą i Łyżką, którą autor nakreślił już w pierwszym tomie, ulega pewnej transformacji. Więź łącząca bohaterów staje się silniejsza i stanowi cudowny obraz przyjaźni. Warto też dodać, że „Kilka sekund od śmierci" rozwiewa pewne wątpliwości jeśli mowa o postaci Emy. Harlan Coben ujawnia pewne fakty dotyczące sytuacji rodzinnej dziewczyny. Gdzieś między wierszami autor wplata też nieco humoru - a miłośnicy ironii Myrona powinni się w nim doskonale odnaleźć.

Chociaż „Kilka sekund od śmierci" nie niweluje większości mankamentów, które zarzuciłam „Schronieniu" - m. in. niewykorzystanie potencjału postaci Myrona w nowej serii - muszę przyznać, że bawiłam się w trakcie lektury lepiej niż poprzednio. Zarówno przedstawienie relacji między bohaterami jak i humor powieści doskonale umiliły mi kilka wieczorów i jestem ciekawa w jaki sposób Harlan Coben zamknie historie Mickey'a. 

Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu Albatros


Kilka sekund od śmierci” Harlan Coben; tłum. Zbigniew A.  Królicki; wydawnictwo Albatros; Warszawa 2017 ★★★★☆

0 comments