Sprostowanie, Renee Knight


Są takie tytuły, które kojarzą zarówno Książkoholicy jak i osoby nie sięgające zazwyczaj po książki i mam wrażenie, że „Sprostowanie” jest jednym z nich - przynajmniej wśród mieszkańców Krakowa podróżujących komunikacją miejską. Swego czasu powieść Renee Knight reklamowana była chyba na co drugim przystanku tramwajowym i jeżdżąc na co dzień na uczelnię, miałam jej powoli dość. Przyznaję jednak, że kiedy w końcu sprawdziłam opis fabuły, poczułam się na tyle zaintrygowana, że chciałam zapoznać się z lekturą. I w końcu mi się to udało, mimo że z kilkumiesięcznym opóźnieniem. 

Catherine Ravenscroft odnosi sukcesy w życiu zawodowym i jest szczęśliwa u boku swojego męża. Pewną skazą na idealnym życiu są jej relacje z dorastającym synem, ale mimo to kobieta może nazwać się szczęśliwą. Do czasu. Pewnego dnia Catherine znajduje na stoliku nocnym książkę. Kobieta nie pamięta skąd znalazła się w jej domu, ale kiedy zaczyna czytać, przeżywa wstrząs - historia przedstawiona na kartach przypomina wydarzenia jakie rozegrały się przed laty podczas wakacji. Ktoś chce przypomnieć Catherine o przeszłości i sprawić by cierpiała. 

Sam pomysł na fabułę wydaje mi się niemal doskonały i, jak już wspominałam, to on pierwotnie zachęcił mnie do lektury. Przez znaczną część powieści nie mogłam jednak pozbyć się wrażenia, że to właśnie ten koncept jest najmocniejszym punktem całej historii. Narracja „Sprostowania” przebiega dwutorowo - z jednej strony obserwujemy życie Catherine w danym momencie, z drugiej - chwile, w których rodzi się pomysł na dostarczenie kobiecie książki. Żadna z tych nici fabularnych nie wyjawia początkowo do dokładnie wydarzyło się w przeszłości w trakcie wakacji, ale Renee Knight buduje aurę tajemnicy w dosyć sztuczny sposób - jako czytelnik wiemy, że narratorka zna prawdę i nieustannie do niej nawiązuje, ale w ostatnim momencie “wycofuje się” i nie zdradza sekretu. 

Pomimo wspominanej sztuczności, która niesamowicie irytowała mnie w trakcie lektury, muszę przyznać, że przeczytałam „Sprostowanie” bardzo szybko, ciekawa zakończenia. Mniej więcej od połowy, fabuła rusza z miejsca i rzeczywiście “wciąga”. Widać w powieści Renee Knight jako autorki scenariuszy - trudno pozbyć się wrażenia, że „Sprostowanie” doskonale sprawdziłoby się w formie filmu i to nawet pomimo tego, że “wielkie zakończenie” (ang. big reveal) jest nieco rozczarowujące; w kontekście do budowanego napięcia następuje odrobinę zbyt szybko. 

Pomijając elementy, które czynią ze „Sprostowania” thriller - wielki sekret i atmosferę piętrzących się tajemnic - doceniam niebanalny obraz rodzicielstwa nakreślony przez Renee Knight w powieści. Autorka obraca o sto osiemdziesiąt stopni obrazek do jakiego przywykliśmy - tym razem to ojciec jest stroną bardziej zaangażowaną w wychowywanie dziecka i to on ulega zachciankom syna, podczas gdy Catherine jest “twardą ręką”. Jasne, nie jest to istotny aspekt fabuły, ale ciekawe urozmaicenie powieści. 

Sprostowanie” nie jest thrillerem bezbłędnym - wypunktowałam Wam zresztą jego niektóre mankamenty. Natomiast przy samej lekturze bawiłam się dosyć dobrze (jak przy średniej klasie filmie rozrywkowym) i nie mogę powiedzieć żebym odradzała Wam lekturę. Jeśli poszukujecie wciągającej powieści na kilka wieczorów, „Sprostowanie” sprawdzi się w tej roli. 

Sprostowanie” Renne Knight; tłum. Paweł Korombel; wydawnictwo Sonia Draga; Katowice 2015 ★★★☆☆

0 comments