To nie jest kraj dla starych ludzi - Cormac McCarthy

Nie zawsze jest tak, że to co zachwyca wszystkich innych, zachwyca i nas samych. Myślę, że nie znajdzie się wiele osób, które się ze mną w tej kwestii nie zgodzą. Przekonałam się o tym na własnej skórze nie jeden raz i, niestety, mam wrażenie, że jeszcze nie raz się w tym przeświadczeniu utwierdzę. Tak to już jest - każdy z nas ma po prostu inny gust. Prozie McCarthy'ego chciałam dać  jednak mimo wszystko jeszcze jedną szansę. Po dobrej, ale nie fenomenalnej "Drodze" dostrzegłam w autorze spory potencjał i miałam nadzieję, że w innym utworze uda mu się go w pełni wykorzystać. A że akurat "To nie jest kraj dla starych ludzi" był pod ręką? Cóż, uznałam, że to doskonała szansa na sprawdzenie.

Llewelyn Moss ma pracę, dom i młodą małżonkę, ale także brak perspektyw na świetlaną, dostatnią przyszłość. Pewnego dnia, w trakcie polowania na antylopy, znajduje na pustkowiu podziurawione i porzucone samochody a wokół nich - zwłoki mężczyzn. Po względnych oględzinach, Llelewyn znajduje dwie walizki - jedną pełna narkotyków, drugą - pieniędzy. Nie zastanawia się długo - działa szybko, pod wpływem emocji. Ucieka z miejsca zdarzenia, razem z walizką pieniędzy. Ktoś postanawia się jednak upomnieć o swoją własność. Śladem Llelewyna podążą Anton Chigurha - bezwzględny, psychopatyczny morderca, Rozpoczyna się pościg - zabawa w kotka i myszkę. Stawką nie są już jednak tylko i wyłącznie pieniądze, lecz życie. 

"To nie jest kraj dla starych ludzi" wydaje się być kwintesencją prozy McCarthy'ego, o ile mogę tak powiedzieć po lekturze zaledwie dwóch jego tytułów. Choć tym razem autor nie przedstawia wizji świata post-apokaliptycznego, trudno jest pozbyć się wrażenia, że rzeczywistości z kart powieści niewiele ma wspólnego z tą, w której żyjemy na co dzień. Świat McCarthy'ego jest zimny i brutalny, wolny od wszelakich zasad moralnych.  Tutaj nie ma poczucia bezpieczeństwa czy sprawiedliwości. Każdy żyje według własnych zasad, a kolejny dzień może równie dobrze być tym ostatnim.

Biorąc pod uwagę ów fakt, kluczowe wydaje się znaczenie tytułu. "To nie jest kraj dla starych ludzi" Starych - to znaczy żyjących wedle dawnych zasad moralnych? Uosobieniem sprawiedliwości, jedynym jasnym punktem , wydaje się być postać lokalnego szeryfa. To właśnie on jako jedyny wydaje się jeszcze wierzyć w sprawiedliwość i prawdę, co zresztą zostaje podkreślone przez krótkie wtrącenia przed każdym rozdziałem. Przedstawione w narracji pierwszoosobowej wypowiedzi zawierają przemyślenia nad sensem życia i boga i, nawet mimo nieco zbyt dużego patosu, niosą ze sobą pewne mądrości.

Świat Cormaca McCathy'ego, tak jak już wspomniałam, charakteryzuje się niezwykłą wręcz brutalnością, co w dużej mierze może wynikać z faktu, że jest to świat niemal całkowicie zdominowany przez mężczyzn. Po raz kolejny w powieści McCarthy'ego kobiety zostają zepchnięte na dalszy plan (a i tak można je zliczyć na palcach u jednej ręki). Widać to tym bardziej, że dziewięćdziesiąt procent męskiego grona bohaterów to tacy stereotypowi faceci z krwi i kości - bezwzględni, skłonni do brutalności i przemocy, i ślepo dążący do załatwienia własnych interesów

Cormac McCarthy nie rezygnuje ze swego specyficznego stylu, który nie sposób pomylić z żadnym innym autorem. Niezwykle lakoniczny, ubogi w słowa a bogaty w treść-doskonale pasuje do wizji świata jaką przedstawia autor. Jedyne co mnie irytuje to konsekwencja w tym by wypowiedzi bohaterów nie zaczynać od żadnych konkretnych graficznych wyróżników. Trudno mi się do tego przyzwyczaić, zwłaszcza, że autor przeplata wypowiedzi z rozmyśleniami bohaterów.

"to nie jest świat dla starych ludzi" to kumulacja wszelkich walorów artystycznych prozy Cormaca McCarthy'ego Jest brutalnie, bezwzględnie, a przy tym oszczędnie w słowach. I nie w tym nic złego, tyle że ostatnim razem Cormac McCarthy mnie w takiej formie nie zachwycił i nie zrobił tego również tym razem. Szkoda, ale i tak nie uważam czasu poświęconego na lekturę za stracony. Cormac McCarthy ma warsztat i pomysły, które mogą zachwycić czytelników. Może Was nieco bardziej niż mnie.

★★

0 comments