New Girl, sezon 1


Nigdy nie było mi po drodze z serialami komediowymi.Chociaż teksty rzucane przez postacie rzeczywiście czasami bawią a bohaterom zazwyczaj trudno odmówić uroku, nie potrafię zżyć się z ową historia na tyle by wytrwać cały sezon. Próbowałam z polecanym przez wszystkich "How I Met Your Mother?" ale skończyło się na kilkunastu odcinkach i zdziwieniu o co tyle krzyku. Nie poddałam się jednak w poszukiwaniach i kierując się Waszą opinią włączyłam "New Girl" (bo polski tytuł do mnie nie przemawia i  naprawdę nie chce mi przejść przez klawisze). I absolutnie przepadłam.

Jessica Day, młoda i atrakcyjna dwudziestoparolatka, stara się jakoś pozbierać po utracie chłopaka i na nowo uporządkować swoje życie.  A jest co zbierać do kup - Jess nie tylko skończyła ze złamanym sercem, ale także na bruku. W końcu udaje jej się jednak znaleźć dla siebie nowe lokum. Od teraz będzie dzielić mieszkanie z trzema  przystojnymi (i wolnymi!) facetami - barmanem Nickiem, który również leczy złamane serce; współczesnym casanovą Schmidtem oraz byłą gwiazdą koszykówki Winstonem. Dopełnienie paczki stanowi najlepsza przyjaciółka Jess - modelka CeCe - wspólnie pomagają Jess na nowo ułożyć sobie życie i znaleźć prawdziwą miłość...

Mieszkańcy loftu podejrzanie dużo czasu spędzają na kanapie, przed telewizorem, ale wiecie: "IT is perfectly fine to watch TV all day"

Mój problem z serialami komediowymi przeważnie polega na tym, że nie potrafię dostrzec jednej, spójnej historii. Niby bohaterowie nie ulegają zmianie, a wydarzenia wcześniejsze przynoszą skutki w przyszłości, ale równie dobrze można by włączyć dowolny odcinek i i tak czerpać przyjemność z oglądania, bez poczucia dezorientacji. Co z pewnością ma wiele zalet, ale utrudnia zżycie się z bohaterami i ciągłe śledzenie ich historii. Zagłębiając się w "New Girl" nie miałam  jednak podobnych problemów, mimo że konwencja nie odbiega znacząco od tej jaką obrały inne seriale komediowe.

Jess: Who's that girl? It's Jess.
Nick: Did you just make up a theme song for yourself?

Na czym polega więc urok "New Girl"? Produkcja FOX wydaje mi się bardziej "moja". Chociaż serial nie omija tematu seksu, nie przysłania on całej fabuły. . Większość żartów opiera się na zwykłych, codziennych momentach z życia - owszem, trochę przerysowanych i wyolbrzymionych w stosunku do rzeczywistości, ale nie niemożliwych do rozszyfrowania. "New Girl" wydaje się przedstawiać historie typowego, młodego człowieka a każdy z bohaterów - przeżywać inne, znane nam z doświadczenia rozterki.

"New Girl" to taki serial, który za humorem tak naprawdę pokazuje problemy wielu dwudziestoparolatków.

Mamy więc Nicka - młodą osobę, która utknęła za barem i nie wie co zrobić ze swoim życiem i w konsekwencji nie robi tak naprawdę nic; Schmidta łaknącego uwagi innych i rozpaczliwie pragnącego uchodzić za najważniejszą osobę; Winstona który z samego szczytu spadł na dół i teraz trudno mu się pozbierać; i Jess - ekscentryczną dziewczynę, której ze względu na dziwactwa trudno ułożyć bliskie relacje z innymi ludźmi.   Chodź nie sądzę by każdy z Was utożsamił się ze wszystkimi bohaterami, z pewnością odnajdzie w nich (albo chociaż jednym!) coś bliskiego.

Julia: I don't like you and I don't want to be your friend, so could you leave please, because I'm about to start crying, and you are the last person I want to cry in front of.
Jess: I want to cry too. Where am I supposed to cry? You can't monopolize the bathroom crying space.

Seriale komediowe mają również to do siebie, ze przewijają się przez nie dziesiątki mniej lub bardziej istotnych postaci. Trudno jednak zdążyć zapalać do nich sympatią.bo wkrótce i tak znikają z produkcji. Główną więzią  jaką możemy zaobserwować między bohaterami nie są te  miłosne lecz przyjacielskie. Produkcja FOX w zabawny, ironiczny sposób ukazuje to co w przyjaźni najważniejsze - szczerość i wsparcie (nawet jeśli wiąże się to z tym by zrobić z siebie idiotę) niemal bijące z każdego odcinka.

Dla przyjaźni człowiek gotowy jest do wielu poświęceń - nawet zrobienia z siebie idioty

Serial "New Girl" nie byłby jednak tym czym jest gdyby nie obsada aktorska. Zwłaszcza Zooey Deschanel. Zdaje sobie sprawę z tego, że istnieją zarówno wielbiciele jak i krytycy talentu aktorki. Ale Zooey Deschanel nie tylko dobrze zagrała Jess - po prostu się nią stała. W każdym odcinku, w każdej minucie widzimy nie aktorkę wcielającą się w postać, ale ekscentryczną, zabawną, dostrzegającą w ludziach jedynie dobre strony i posiadającą skłonność do wyrażania  emocji za pomocą piosenek dziewczyne

Nick: Any time a man wants to show a woman how to do something from behind it's just because he wants an excuse to get real close and breathe on her neck. Watch any sports movie.

Równie dobra rolę odgrywają zarówno Jake Johnson jak i Max Greenfield. Chociaż ich postaciom brak równej świeżości, nie da się ukryć, że udało im się stworzyć żywe, charakterystyczne i budzące sympatię widza postacie O ile Max Greenfield zyskuje w oczach u boku Hannah Simone (czyli serialowej CeCe)o tyle Johnson w duecie raczej na tym traci. I nie chodzi nawet o to, że Mary Elizabeth Ellis wygląda w stosunku do niego  trochę za staro (choć tak właśnie jest), po prostu z nią u boku Nick traci na wyrazistości.

Za Zooey Deschanel można przepadać, albo i nie, ale obok postaci Jess trudno przejść obojętnie

Na tle pozostałej dwójki raczej nieciekawie prezentuje się natomiast Lamorne Morris. Postać Winstona zdecydowanie posiada spory potencjał tyle, ze produkcji nie udało się tak naprawdę w pełni do wykorzystać. Podczas gdy Nick i Schmidt z miejsca przykuwają uwagę, Winston znajduje się gdzieś w ich cieniu, od czasu do czasu wtrącając swoje trzy grosze. Nie tracę jednak nadziei na to, że  Morris pokaże jeszcze na co go stać i pozytywnie nas zaskoczy.

Schmidt: You like me? You like my personality?
CeCe: I was surprised, too

Chociaż "New Girl" nie różni się znacząco od innych seriali komediowych, posiada kilka asów w rękawie, z których najmocniejszym zdecydowanie pozostaje doborowa obsada z Zooey Deschanel na czele. Produkcja stacji FOX rozśmiesza i umila wolne chwile, nie wymaga przy tym nadmiernego skupienia. Jako lekarstwo na gorszy dzień czy sposób na odreagowanie stresu sprawdza się doskonale, choć nie w zbyt dużych ilościach naraz.


★★

PS Przepadacie za takimi lekkimi, dwudziestominutowymi serialami komediowymi (które nie są sitcomami, za tym "gatunkiem" już naprawdę nie przepadam) czy raczej trzymacie się od nich na bezpieczny dystans? A jeśli macie jakiś faworytów podzielcie się nimi w komentarzu, na nadchodzącą w czerwcu sesję wszelkie sugestie będą jak znalazł

0 comments

Każdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala