5-gwiazdkowe lektury, przewidywania


Spójrzmy prawdzie w oczy: każda pozycja jaka widnieje na Waszej niekończącej się liście książek do przeczytania, znajduje się tam nie bez powodu i z pewnością oczekujecie, że w chwili gdy zdecydujecie się w końcu na jej lekturę, usatysfakcjonuje Was ona w mniejszym bądź większym stopniu. Ale musicie też zdawać sobie sprawę z tego, że nie każdy z przeczytanych tytułów idealnie pokryje się z Waszymi oczekiwaniami, a szanse na to, że wszystkie zostaną przez Was ocenione na Goodreadsowe 5 gwiazdek - czyli, w moim odczuciu, jako historię absolutnie zachwycającą - są raczej niewielkie. 2017 rok był rokiem, w którym zaczęłam nieco bardziej krytycznie rozporządzać wspomnianymi gwiazdkami. I chociaż nie uważam by był on pod jakimś względem gorszy od lat uprzednich, tylko nieco ponad dziesięć razy wystawiłam maksymalną ocenę. 

Tym bardziej fascynujący wydał mi się tag krążący na zagranicznym booktubie, w którym czytelnicy bawią się trochę w jasnowidzów (albo graczy lotka) i typują te pozycje spośród swoich biblioteczek, które w ich mniemaniu mogą zostać ocenione na 5-gwiazdkowe lektury, słowem - które z jakiś bardzo subiektywnych względów zasłużą na miano najlepszych. I doszłam do wniosku, że jest to doskonały pomysł na wpis, zwłaszcza dla kogoś kto tak jak ja znajduje niesamowitą przyjemność w tym by sporządzać wszelakiego rodzaju listy. Wbrew pozorom wybór potencjalnie złotej piątki nie był wcale prosty. Jak już wspominałam, lektura musi mieć to nieuchwytne i trudne do sprecyzowania coś żebym zdecydowała się na ocenienie jej na piąteczkę - znacznie łatwiej byłoby mi wytypować pozycje ocenione o oczko niżej. Ale jednak się udało. 

Wszystko czego Wam nie powiedziałam, Celeste Ng
Powieść Celeste Ng była pierwszą jaka przyszła mi na myśl przygotowując sobie w myślach stosowne zestawienie i to pomimo tego, że wśród naszych rodzimych blogerów i booktuberów nie mówi się o niej zbyt dużo, żeby nie powiedzieć - nie wspomina się wcale. Zagraniczna premiera drugiej pozycji w dorobku autorki przypomniała mi jednak o Wszystko czego Wam nie powiedziałam i wszystkich pozytywnych opiniach jakie przeczytałam, albo usłyszałam. W moim odczuciu fabuła powieści nie musi być naładowana akcją - subtelność w opisywaniu emocji, ciekawie nakreśleni bohaterowie, czy piękny język mogą przynieść o wiele lepsze rezultaty, o czym przekonałam się już nie raz i nie dwa. Ponad to uwielbiam historie skupiające się na relacjach rodzinnych. A powieść Celeste Ng ponoć charakteryzują wszystkie te elementy. Niebezpiecznie stawiać jakiemukolwiek tytułowi tak wysoką poprzeczkę, ale naprawdę byłabym zaskoczona gdyby proza autorki nie przypadła mi do gustu. 

Tajemna historia, Donna Tartt
Tym razem moje przypuszczenia mogę oprzeć na nieco solidniejszych fundamentach niż opinia innych czytelników, bo miałam już styczność z prozą Donny Tartt. Jej Szczygieł nie zachwycił mnie może tak jak niektórych czytelników, ale odnoszę wrażenie, że nie doceniłam wówczas w pełni talentu autorki i chciałabym jeszcze kiedyś wrócić do tego tytułu. Zresztą, nawet po pierwszej lekturze wiem już, że Donna Tartt ma mnóstwo do przekazania swoim czytelnikom - i nie chodzi mi tylko o jej wyjątkowy styl pisania. Nie ukrywam też, że niezwykle pozytywne opinie na temat Tajemnej historii, nawet od osób, które nie czytują na co dzień literatury pięknej, są dla mnie dodatkowym argumentem świadczącym o tym, że mogę się zakochać w tej lekturze. Obok powieści Celeste Ng, jest to pierwszy tytuł jaki przyszedł mi na myśl co też o czymś świadczy. 

Szóstka wron, Leigh Bardugo
Twórczość Leigh Bardugo również nie jest mi zupełnie obca, mimo że bardzo długo z tym zwlekałam, udało mi się w końcu przeczytać trylogię Grisza, ale jeśli mam być zupełnie szczera - zachwytu nie było. Z całej serii najbardziej spodobał mi się chyba tom pierwszy co nigdy nie jest zbyt dobrą rekomendacją (chociaż, muszę oddać autorce sprawiedliwość, cykl ma BARDZO dobre momenty, z postaciami Nikolaja i Darklinga na czele). Szóstka wron zbiera jednak znacznie przychylniejszy opinie, nawet wśród czytelników, których wrażenia z lektury trylogii były znacznie bardziej negatywne niż w moim przypadku. Poza tym fabularnie ten konkretny tytuł Leigh Bardugo wydaje się zbliżony do mojego fantastycznego ulubieńca 2017 roku, a to już chyba dobrze rokuje na przyszłość.  

Dżentelmen w Moskwie, Amor Towles
Z wszystkich pięciu tytułów, powieść Amora Towlesa jest chyba największym strzałem w ciemno. Nie wnikałam zbyt dogłębnie w fabułę Dżentelmena w Moskwie, lubię pewną dozę zaskoczenia jeśli mowa o literaturze, a i nazwisko autora jest mi zupełnie obce. Ale to co wiem, w zupełności mi wystarczy. Jeżeli jest coś o czym jeszcze nie wspominałam, a co może sprawić, że zakocham się w lekturze, to jest to klimat. Tymczasem Dżentelmen w Moskwie wydaje się jedną z tych nielicznych lektur, które czarują czytelnika nieco osobliwym klimatem właśnie. No i Rosja jako miejsce akcji stanowi dodatkowy bonus. Tak samo zresztą jak i absolutnie wyjątkowa oprawa graficzna naszego polskiego wydania. Może i nie ocenia się książki po okładce, ale i nie szkodzi to, że po prostu miło się na nią patrzy. 

Dzień dobry, północy, Lily Brooks-Dalton
Dzień dobry, północy jest jedyną powieścią w tym zestawieniu jaką zaczęłam kiedyś czytać i którą, zaskoczenie!, odłożyłam po zaledwie kilku stronach. Absolutnie nie rzutuje to jednak negatywnie na moje przypuszczenia - wychodzę po prostu z założenia, że nie był to dla niej odpowiedni czas ani miejsce. W trakcie ostatnich lat odkryłam, że często nieoczywiste połączenia w literaturze - np. powieść postapokaliptyczna napisana w niesamowicie liryczny sposób i skupiająca się na emocjach zamiast akcji - wzbudzają mój zachwyt. Nie wiem czy Lily Brooks-Dalton oferuje tego typu kombinacje w swojej historii - coś obiło mi się o uszy, ale biorąc pod uwagę mnogość wydawanych powieści, łatwo mogłam pomylić Dzień dobry, północy z czymś innym. Ale przecież o to chodzi w tym zestawieniu, żeby dać dojść do głosu swojej intuicji i przeczuciom. 

Jeśli czytaliście któryś z tych tytułów, możecie utwierdzić mnie w moich przypuszczeniach (albo wyprowadzić mnie z błędu!) w komentarzach. A kiedy zapoznam się z wszystkimi pozycjami, co mam nadzieję stanie się w niezbyt odległej przyszłości, powrócę do Was z informacją jak sprawdza się moja intuicja. 

*Modelką na dzisiejszym zdjęciu jest moja kochana Panna M. ;*

0 comments