Najlepsze książki 2017 roku


O ile pamięć mnie nie myli, bo wiecie, jestem nieco zbyt leniwa żeby rzeczywiście to sprawdzić, przez ostatnie dwa lata zestawienie najlepszych pozycji jakie czytałam w danym roku poprzedzało to o książkowych rozczarowaniach. Zależało mi jednak na tym by rozpocząć rok na blogu nieco bardziej pozytywnym akcentem, stąd pewne roszady w zwyczajowej kolejności. Niewykluczone zresztą, że tym razem w ogóle pominiemy post z rozczarowaniami - o swoich negatywnych odczuciach już i tak mniej lub bardziej szczegółowo Wam opowiadałam, a nie czuję potrzeby żeby powtarzać słowa krytyki. Ale przecież nie o tym mieliśmy dzisiaj porozmawiać. 

Rok 2017 był dla mnie ważnym czytelniczym okresem. Zaczęłam celowo ograniczać powieści, które jeszcze nie tak dawno były dla mnie podstawowym wyborem jeśli chodzi o lektury; nieco krytyczniej zaczęłam postrzegać powieści po które sięgałam, stąd zresztą większa liczba 2-gwiazdkowych ocen na portalu Goodreads; no i moją uwagę zwróciły pozycje, które do tej pory prawdopodobnie bym zignorowała. Z pewnością nie udało mi się sięgnąć po wiele cudownych i wartościowych lektur - swoją listę wstydu już zresztą tworzę, sugerując się wszelakiego rodzaju zestawieniami z topowymi pozycjami - ale i tak wśród tych około 130 tytułów jakie przeczytałam znajduje się kilka, które szczególnie chciałabym Wam polecić.

Ostrzegam tylko, że w dużej mierze nie są to pozycje wydane w 2017 roku 


Fikcja literacka

Zaczynając od początku: jedną z pierwszych powieści, która wywarła na mnie ogromne wrażenie w 2017, była pozycja autorstwa debiutantki Yaa Gyasi - Droga do domu. Historia, która za granicą zebrała niesamowicie pozytywne opinie czytelników, przeszła u nas nieco bez echa (i to pomimo tego, że nie tak dawno ukazało się nowe wydanie, w miękkiej oprawie). Tymczasem Yaa Gyasi za pomocą krótkich opowiadań, które składają się na sagę rodzinną opowiada nam spory kawałek historii niewolnictwa i kreuje wzruszające portrety bohaterów i łączących ich relacji. Może nie jest to powieść z gatunku lekkich i przyjemnych, ale nie zmienia to tego, że warta jest Waszej uwagi. 

Wielkie kłamstewka Liane Moriarty, kolejna pozycja na liście najlepszych tytułów jakie przeczytałam w 2017 roku, jest z kolei powieścią, którą bardzo trudno jednoznacznie scharakteryzować. Nie do końca jest to thriller, chociaż pojawia się wątek zabójstwa; nie jest to z pewnością romans, chociaż przewija się tam wątek miłosny; a nawet jeśli najbliżej jej do powieści obyczajowej ów określenie nie do końca oddaje jej złożoność. Dla atmosfery tajemnicy; doskonale wykreowanej społeczności i trafnych komentarzy na temat problemów społecznych - nawet jeśli zazwyczaj stronicie od tego rodzaju literatury, warto zrobić dla Wielkich kłamstewek wyjątek. 

Niesłusznie pomijana powieść Brit Bennett - Matki była tytułem, który wstrząsnął mną jakoś na przełomie maja i czerwca. Jak być może już zauważyliście, mam dziwną słabość do niepozornych, spokojnych historii, który duży nacisk kładą na przedstawienie kreacji bohaterów. Brit Bennett doskonale radzi sobie z tym by oddać małomiasteczkowy klimat a także poruszyć temat tego jak pojedyncze wydarzenia i decyzje mogą odcisnąć piętno na życiu wielu osób.  No i chór złożony z “dewotek”, który dopełnia całą opowieść. Mam wrażenie, że w swoich zachwytach jestem osamotniona, ale uważam że powieść Brit Bennett zasługuje na znacznie więcej uwagi. 

Kolejna pozycja odbiega nieco klimatem od pozostałych. Nie trzyma się tak kurczowo naszej rzeczywistości i balansuje na granicy realizmu magicznego. Zaczarowani Rene Denfeld to niebanalna historia, w której autorka kreuje niemal państwo w państwie - przybliżając nam społeczność więźniów.  Zaskakująco brutalna i otwierająca oczy, zwłaszcza przez kontrast z pięknym, lirycznym językiem. Trochę dziwi mnie jej brak popularności, biorąc pod uwagę jej popularność za granicą, liczę jednak na to, że dacie jej szansę. 

Moja powieść totalna 2017 roku, która zabrała mi zdecydowanie najwięcej czasu i która uczyniła ze mnie emocjonalnego wraka - a nie jestem typem czytelnika, który często płacze w trakcie lektury - czyli po prostu Małe życie Hanyi Yanagihary. Wiem, że autorka ma tyleż zwolenników, co i przeciwników, ale ja nie mogę wciąż wyjść z wrażenia nad tym jak umiejętnie operuje ona słowem i jakie spustoszenie jest ona w stanie zasiać w czytelniku. Rozdzierający serce portret młodego człowieka; niełatwy obraz przyjaźni i przewijający się w tle Nowy Jork - warto, chociażby po to by wyrobić sobie własną opinię. 

Złodziejka autorstwa Sarah Waters była z kolei moim wakacyjnym wyborem. A gdybym miała nadawać każdej z wymienionych pozycji jakiś tytuł, ta powieść zyskałaby miano najbardziej zaskakującego plot twistu - i to nie tylko wśród literatury pięknej! Sarah Waters nie raz i nie dwa wprawiła mnie w stan całkowitego zdumienia, ale nie tylko dlatego trafiła na listę najlepszych przeczytanych przeze mnie lektur.  Autorka kreuje bardzo nieoczywiste bohaterki i doskonale nakreśla realia epoki, zwłaszcza jeśli mowa o sytuacji kobiet w ówczesnych czasach. 

No i na koniec dwie powieści jednej autorki - Margaret Atwood. Najpierw przeczytałam jej Opowieść podręcznej i byłam zachwycona tym jak przerażająco realistyczną wizję świata proponuje nam na kartach swojej historii Atwood. To tego rodzaju tytuł, który zdecydowanie zmusza do pewnej refleksji. Ostatnie zdanie doskonale pasuje zresztą także do drugiej pozycji - Penelopiady. Chociaż nie jest to powieść, o której wspomina się zbyt często wywarła na mnie jeszcze silniejsze wrażenie niż Opowieść podręcznej. Opowiedziana z odmiennej perspektywy historia Odyseusza i Penelopy nabiera całkowicie innego znaczenia i rzuca nowe światło także na pozostałe wydarzenia znane z mitów czy historii. Margaret Atwood jest dodatkowo niezwykle świadomą pisarką, co widać w sposobie jaki bawi się słowem i formą. 

Kryminał i thriller

Pierwszym tytułem wśród najlepszych kryminałów/thrillerów jest kolejny debiut literacki, mianowicie Za zamkniętymi drzwiami autorstwa B. A. Paris. To nie jest powieść, która zaskakuje rozwiązaniami fabularnymi i jeśli to element zaskoczenia jest tym czego poszukujecie w powieściach tego gatunku, raczej nie będzie usatysfakcjonowani lekturą. B. A. Paris radzi sobie jednak doskonale z kreowaniem odpowiedniej atmosfery niepokoju. Choć jestem raczej w mniejszości, uważam też, że sam finał idealnie dopełnia ów historię. 

Z podobnych przyczyn zachwycił mnie zresztą także Najmroczniejszy sekret Alex Marwood. Wiem, że czytelnicy uważają ów tytuł za najsłabszy w dorobku autorki, ale absolutnie się z tym nie zgadzam (chociaż, żeby oddać sprawiedliwość, nie czytałam jeszcze jednej pozycji jej autorstwa). Podobnie jak B. A. Paris, Alex Marwood przekonała mnie zwłaszcza tym jak bardzo realistyczna wydała mi się wykreowana przez nią historią i jej świat gry pozorów, w którym rządzi pieniądz i znajomości. 

Nie powinna Was także zaskoczyć obecność Dobrej córki autorstwa Karin Slaughter w niniejszym zestawieniu, bo o swoich wrażeniach po lekturze tego konkretnego tytułu opowiadałam Wam raczej niedawno. Z wszystkich wymienionych tytułów ten pozostaje chyba najbardziej graficzny i brutalny, ale o dziwo nie przeszkodziło mi to w tym by docenić całą historię. Karin Slaughter kreuje niezwykle przekonujący portret psychologiczny osób, które doświadczyły pewnej traumy i wywołuje pewne uczucie dyskomfortu w trakcie lektury (choć nie w negatywnym tego słowa znaczeniu).

Jedyna powieść polskiego autora (wstyd!) i równocześnie jedyna pozycja, która przedstawia zbrodnię niejako z perspektywy śledczego czyli Podpalacz Wojciecha Chmielarza. Ostatnimi czasy słyszałam wiele dobrego na temat twórczości tego autora, ale nie są to słowa bezpodstawne. Podpalacz ma ciekawą i dobrze wyważoną intrygę kryminalną; intrygującego i nienadmiernie wyidealizowanego głównego bohatera; i jest to pozycja po prostu dobrze napisana. Zdecydowanie planuję sięgnąć po inne pozycje w dorobku autora. 

Young Adult i fantastyka

Obok Margaret Atwood, Marissa Meyer jest jedyną autorkę, w przypadku której w 2017 zachwyciły mnie aż dwa tytuły. Obie powieści uwiodły mnie przede wszystkim niesamowicie oddanym klimatem baśni, umiejętnie połączonym z oryginalnymi pomysłami samej autorki. Najpierw było Bez serca - wzruszająca historia uzupełniająca opowieść Królowej Kier, która złamała moje serce. Potem Cinder - pozycja przepełniona akcją, która stanowi niejako futurystyczną wersję bajki o Kopciuszku. Jasne, nie są to powieści, których walorem jest chociażby dopracowany język, ale dla miłośników Disneyowskich animacji jest to świetny wybór. 

W końcu sięgnęłam też po historię autorstwa Brandona Sandersona i zrozumiałam skąd biorą się te wszystkie peany zachwytu wśród polskich i zagranicznych czytelników. Z mgły zrodzony to powieść z niezwykle dopracowanym i bogatym światem przedstawionym, ale także z dobrze wykreowanymi bohaterami, co nie zawsze idzie ze sobą w parze. Nie spodziewałam się po sobie, że tak bardzo zaangażuję się w fabułę i że w pewnym momencie złamie mi ona serce. Trochę dziwne, że nie sięgnęłam po drugi tom, choć z drugiej strony otrzymujemy już swego rodzaju zakończenie. 

Na samym końcu zostawiłam tak naprawdę nie jedną powieść, a (niemal, bo pierwszy tom czytałam w 2016 roku) całą serię. Wiedźma z lustra pod pewnymi względami stanowi jednak mój ulubiony tom i dlatego to ona reprezentuje Kruczy cykl. Maggie Stiefvater jak żadna inna autorka potrafi kreować osobliwy, magiczny klimat. Ale i tak największa siła jej historii leży w bohaterach i łączących ich relacjach. To zdecydowanie nie jest opowieść, która uwiedzie każdego, ale osobiście wciąż pozostaję pod jej urokiem. 

Strasznie jestem ciekawa Waszych ulubieńców. Dlatego że to właśnie w tego rodzaju zestawieniach szukam inspiracji na nowe lektury. Koniecznie zdradźcie mi więc tytuły w komentarzach, albo zostawcie linki do stosownych tekstów/wideo. 

0 comments