O pięknie, Zadie Smith


Lektura „O pięknie" nie była moim pierwszym zetknięciem z twórczością Zadie Smith, ale pod pewnymi względami czułam się jakby tak właśnie było. Chociaż po przeczytaniu „Londynu NW" oceniłam go stosunkowo wysoko, dwa lata później nie jestem w stanie przywołać żadnych szczegółów związanych z tamtą historią. Zbliżająca się wielkimi krokami polska premiera „Swing time" (która na ten moment jest już jakiś czas dostępna w księgarniach) zmotywowała mnie jednak do tego by powrócić do twórczości Zadie Smith. Wybór „O pięknie" podyktowany był rekomendacją jednej z zagranicznych booktuberek - Lauren z kanału Lauren And The Books, a chociaż lektura zajęła mi stosunkowo dużo czasu, jestem pozytywnie zaskoczona swoimi wrażeniami.

Howard Belsey jest typowym przedstawicielem klasy średniej - białym, liberalnym wykładowcą na Uniwersytecie Wellingtone, który od lat stara się skończyć swoją książkę na temat Rembrandta. Od lat mężczyzna jest związany z Kiki - czarnoskórą, ciepłą i żywiołową kobietą zatrudnioną w służbie zdrowia, ale ich małżeństwo przeżywa ostatnio silny kryzys po zdradzie jakiej dopuścił się Howard. Każde z dzieci Belsey'ów - Jerome, Zora i Levi - przeżywa tymczasem własne dramaty - problemy miłosne, uczelniane czy też swego rodzaju kryzys tożsamości. Kiedy do Ameryki sprowadzają się Kippsowie, losy obu rodzin splatają się ze sobą w nieprzewidziany sposób.

O pięknie" nie jest powieścią, którą czyta się szybko,a przynajmniej, jak już wspominałam, nie była nią w moim przypadku. Chociaż dostrzegam wiele zalet w historii Zadie Smith, nie będę ukrywać, że stosunkowo łatwo było mi odłożyć ów pozycję na bok i nie czułam naglącej potrzeby, żeby szybko sięgnąć po nią ponownie. „O pięknie" nie jest bowiem opowieścią, którą określiłabym mianem wciągającej - brak tu  szybkiej akcji, nagromadzenia tajemnic czy jakiegoś niezwykłego klimatu. Trudno też powiedzieć, że kontynuuje się lekturę z sympatii do bohaterów, dlatego że postacie wykreowane przez Zadie Smith są raczej problematyczne i niepozbawione przywar, które sprawiają, że czytelnik odczuwa względem nich pewien dystans.To powiedziawszy, nie zamierzam wcale zniechęcać Was do lektury „O pięknie", a i sama doceniam opowieść jaką przedstawia Zadie Smith.

Historia jaką opowiada nam na kartach swojej powieści Zadie Smith składa się w znacznej mierze z całkiem zwyczajnych scen życia codziennego, przedstawionych z dużą skrupulatnością i drobiazgowością - wspólnych posiłków i wyjść, sąsiedzkich spotkań, wykonywania pracowniczych obowiązków. Te proste i w dużej mierze znane nam z autopsji losy rodziny Belsey'ów stają się jednak pretekstem do tego by podjąć znacznie szerszą problematykę. I tak Zadie Smith w niezwykle naturalny, subtelny sposób podejmuje głos w temacie rasizmu, religii, pozycji społecznej czy małżeństwa. A chociaż podejmowana tematyka jest szeroka, nie jest też tak, że któreś z zagadnien nie wybrzmiewa w pełni.

Zadie Smith okazuje się przy tym niesamowicie wnikliwym i spostrzegawczym obserwatorem, zwłaszcza jeśli chodzi o relacje międzyludzkie. Poszczególne więzi jakie zostały nakreślone między poszczególnymi bohaterami - czy to na gruncie małżeńskim, czy rodzicielskim, czy nawet zwykłych znajomych - są niesamowicie wiarygodnie oddane i autorce udaje się zaznaczyć jak ogromną rolę mogą odgrywać zwykłe niuanse. A chociaż prozę Zadie Smith nie charakteryzuje jakiś wyrafinowany, kwiecisty język, jego prostota dobrze współgra z ogólnym przekazem.

O pięknie" nie jest lekturą trudną w odbiorze jeśli chodzi o zrozumienie, ale jeśli nie przekonuje Was literatura, która przekazuje coś za pomocą całkiem zwyczajnych scen, nie jest to pozycja dla Was. Natomiast w przeciwnym wypadku, zdecydowanie polecam Wam ten konkretny tytuł. Sama czuję się zachęcona do tego aby sięgnąć po kolejna powieść Zadie Smith i przekonać się co jeszcze ma do przekazania.

O pięknie” Zadie Smith; tłum. Zbigniew Batko; wydawnictwo Znak; Kraków 2006 ★★★★☆

0 comments