Co działo się w czerwcu albo podsumowanie miesiąca


Jeśli jesteście ze mną już jakiś czas, doskonale zdajecie sobie sprawę z tego, że należę do grona osób, które bez większego problemu czytają co miesiąc sporą liczbę (bo oscylującą wokół dziesięciu) tytułów. Trochę dlatego, że po prostu czytam stosunkowo szybko, a trochę dlatego że traktuję lekturę jako najprzyjemniejszy, a przez to najczęstszy sposób na relaks i nawet w obliczu sporej ilości obowiązków staram się na nią wygospodarować chociaż kilka minut dziennie. Czytam w  domu, komunikacji miejskiej, czekając na znajomych albo aktualizacje Windowsa. Ale w czerwcu znacznie trudniej było mi wygospodarować te krótkie chwile w ciągu dnia, o czym wspominałam Wam już w majowym podsumowaniu. I i tak jestem zaskoczona jak wiele udało mi się przeczytać na przestrzeni ostatnich 30 dni. Mianowicie przeczytałam aż siedem powieści i rozpoczęłam jeszcze dwie kolejne. Wśród nich znalazły się pozycje słabsze (niestety), ale też takie, które trafiły do grona najlepszych tytułów jakie miałam okazję czytać w tym roku - można więc uznać, że równowaga została zachowana. 

A co dokładnie czytałam w czerwcu?

Opposition, Jennifer L. Armentrout ★★★☆☆
Finalny tom serii nie odbiega poziomem od poprzednich tomów, co jest o tyle dobrą informacją, że w przypadku gdy jesteście wielbicielami całego cyklu Lux, nie powinniście być rozczarowani lekturą. Równocześnie jednak Jennifer L. Armentrout wciąż powiela elementy, które przeszkadzały mi w czerpaniu przyjemności z lektury - choćby jeśli mowa o nienaturalnym tempie akcji i szybkiego przechodzenia do porządku dziennego nad śmiercią istotnych dla fabuły bohaterów. Niestety, wyłapałam tez sporo błędów wynikających z niedokładnej korekt - pojawiają się końcówki żeńskie zamiast męskich (lub na odwrót), a w niektórych scenach pomylone zostają nawet imiona bohaterów. Jennifer L. Armentrout udało się odwrócić moją uwagę w stresującym okresie, a sama historia nie pozbawiona jest humoru, ale to typowa pozycja guilty pleasure. 

Grzech, Max Czornyj ★★½☆☆
Powieść autorstwa Maxa Czornyja stanowi niestety dla mnie spore rozczarowanie. Po opiniach zasłyszanych na innych blogach czy facebookowych grupach, spodziewałam się niestety czegoś znacznie lepszego. Tymczasem Grzech jest lekturą po prostu przeciętną - z całkiem ciekawym głównym bohaterem i dobrze nakreślonym obrazem Lublina w tle, ale niewiele ponad to. Nie ukrywam, że po lekturze kryminałów autorstwa Wojciecha Chmielarza czy Anny Kańtoch, przywykłam do nieco wyższych "standardów" jeśli chodzi o język. Czułam się też bardzo niekomfortowo czytając o poszczególnych zbrodniach - przeszkadzała mi graficzność pewnych opisów, przerysowanie i potencjalnie religijne konotacje. Czy sięgnę jeszcze po twórczość autora? Zapewne tak, ale już z mniejszymi oczekiwaniami.

Sekret listu, Lucinda Riley ★★★☆☆
Jak wspominałam Wam już w osobnym tekście TUTAJ, mam całkiem pozytywne wrażenia po lekturze Sekretu listu. Wątek otrzymanego listu jest ciekawy i zaskakujący, a co ważniejsze - pozostaje taki na przestrzeni całej powieści. Trochę tu niepotrzebnej sztuczności, a sama historia mocno traci na wiarygodności, ale nie są to elementy, które mogłyby zakłócić przyjemność z lektury. Czy jest to najlepsza powieść Lucindy Riley jaką czytałam? Nie. Ale wciąż warta jest tego by się z nią zapoznać.

Przejęcie, Wojciech Chmielarz ★★★★☆
Wojciech Chmielarz wciąż utrzymuje się w czołówce moich ulubionych polskich autorów - i to nie tylko tych, którzy specjalizują się w kryminałach. Tym razem sprawa, którą rozwiązuje komisarz Mortka nie jest już tak "kameralna" jak w poprzednich tomach - historia ma ogromny rozmach i być może traci nieco przez to na wiarygodności. Z tym, że Wojciech Chmielarz ma przy tym tak fantastyczne pióro, że w jego wydaniu "kupuję" nawet taki scenariusz. Podoba mi się to, że z kolejnym tomem poznajemy jeszcze bardziej głównych bohaterów; że poprzednie wydarzenia nie pozostają bez wpływu na zachowania postaci; i że w fabule zaczynają się przewijać silne, damskie sylwetki. 

Kirke, Madeline Miller ★★★★★
Najnowsza powieść Madeline Miller przekonała mnie do siebie bardziej niż jej debiutancka historia dotycząca postaci Achillesa. Podoba mi się nie nachalność z jaką autorka zapoznaje nas z licznymi wątkami mitologicznymi (przy czym znajomość greckiej mitologii nie jest absolutnie niezbędna by czerpać przyjemność z lektury); to w jak kompleksowy sposób Miller tworzy swoje bohaterki (zwłaszcza te kobiece); i z jaką lekkością pisze o emocjach. Dla mnie Kirke  jest doskonałym przykładem lektury uniwersalnej - napisanej na tyle przystępnym językiem by czytelnik, który zazwyczaj czytuje literaturę rozrywkową, mógł czerpać przyjemność z lektury, a równocześnie nie na tyle prostym by traktować go w kategorii wady.

Zombie, Wojciech Chmielarz ★★★★☆
Trudno mi jednoznacznie stwierdzić, którą z serii Wojciecha Chmielarza cenię sobie bardziej. Uwielbiam Mortkę, ale cykl Gliwicki nie przestaje mnie zaskakiwać odwagą - bohaterowie znowu szokują swoją "szarawą moralnością"; dla autora Wolski i Górski wydają się równie istotni (a może nawet istotniejsi) niż samo śledztwo, przez co akcja ma raczej powolne tempo... Spotkałam się z opiniami, że Zombie jest powieścią zbyt rozwleczoną, ale nie mogę się z tym zgodzić. Dzięki tym dodatkowym stronom możemy się dokładniej przyjrzeć poszczególnym postaciom i spróbować zrozumieć ich motywacje, a także dostrzec subtelne różnice w ich zachowaniach. Mam nadzieję, że to nie ostatnie słowo autora jeżeli chodzi o losy Wolskiego i Górskiego.

Żona oficera, Philippa Gregory ★★☆☆☆
Bardzo zmęczyła mnie lektura Żony oficera i nawet pomimo tego, że dostrzegam pewne zalety powieści Philippy Gregory, nie mogłabym Wam jej polecić. Nie da się nie zauważyć tego jak niewłaściwymi pobudkami są podyktowane decyzje postaci i jak łatwo przyczyniają się oni do własnego nieszczęścia. Nie udało mi się znaleźć chociaż jednego bohatera, do którego czułabym choćby odrobinę sympatii, a przez to przez znaczną część nie obchodziły mnie ich losy i zastanawiałam się czy w ogóle warto skończyć lekturę. Żałuję ogromnie bo samo podejście do traumy powojennej i temat przepaści pokoleniowej były dla mnie niesamowicie ciekawe.

Co działo się na blogu?

Opowiedziałam Wam o jednej z najlepszych książek jakie przeczytałam w 2017 roku, czyli Złodziejce. Zdradziłam Wam co przeczytałam w maju, w tym nieco więcej o pewnym kryminale retro czyli Morderstwie w pociągu. No i podzieliłam się z Wami tym w jaki sposób śledzę swoje postępy czytelnicze. Oby w lipcu było tylko lepiej.

0 comments