Siostra Perły, Lucinda Riley

Powieści z cyklu „Siedem sióstr” autorstwa Lucindy Riley stanowią w moim odczuciu kwintesencję doskonałej lektury na lato, dając czytelnikom szansę na podróżowanie do rozmaitych zakątków świata, bez konieczności bukowania biletów lotniczych. I dlatego tak bardzo ucieszyła mnie informacja, że premiera czwartego tomu przypada na okres wakacyjny. A informacja o tym, że tym razem zwiedzimy wraz z bohaterką tereny egzotycznej Australii, tylko ów entuzjazm spotęgowała. Na całe szczęście „Siostra Perły” nie odstaje poziomem od pozostałych powieści cyklu, a pod pewnymi względami być może nawet je przewyższa.

CeCe D’Apliese trudno odnaleźć się w nowej sytuacji. Dopiero musiała pogodzić się ze śmiercią Pa Salta, a teraz czuje jakby traciła kolejną bliską osobę - swoją siostrę. CeCe w pośpiechu opuszcza Anglię i, podążając za śladami pozostawionymi przez Pa Salta, stara się odtworzyć historię swoich przodków. Tym sposobem poznaje losy Kitty McBride, córki duchownego z Edynburga, która przeszło sto lat wcześniej musiała na nowo rozpocząć swoje życie na „dzikim kontynencie”. To właśnie w nieprzystępnej Australii Kitty poznała braci Mercerów - lekkoducha i zawadiakę Drummonda oraz dziedzica rodzinnego przedsiębiorstwa, ułożonego Andrew.

Postać CeCe D’Apliese niejednokrotnie przewinęła się już na kartach powieści należących do cyklu, zwłaszcza w trzecim tomie poświęconym historii Star. Lucinda Riley dała nam już poznać charakter i usposobienie bohaterki i to, prawdę powiedziawszy, z nienajlepszej strony. „Siostra Perły” tworzy niejako ów postać na nowo - CeCe nie jest zupełnie inną osobą, ale perspektywa jaką tym razem obieramy pozwala nam jednak lepiej poznać i zrozumieć bohaterkę. Znajomość poprzednich tomów nie jest niezbędna do lektury „Siostry Perły”, ale umożliwia dostrzeżenie pewnego kontrastu pomiędzy tym w jaki sposób CeCe daje się poznać światu i jaka jest naprawdę. I dlatego coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że czytanie cyklu w kolejności chronologicznej jest najlepszym wyborem.

„Siostra Perły” posiada niezwykle fascynujące tło dla opowiadanej historii. Większość fabuły, zarówno w części rozgrywającej się współcześnie, jak i na początkach XX wieku, osadzona zostaje w egzotycznej a nawet odrobinę niebezpiecznej Australii. Lucinda Riley podrzuca nam drobne elementy, tworzące unikatowy klimat, a część z nich czerpie z historii. Dzika przyroda Australii, przemysł perłowy i kultura Aborygenów - ich wierzenia czy sztuka, zwłaszcza malarstwo stanowią ważne punkty fabuły. Ale fascynujące są też sylwetki głównych bohaterek - wspomniana już postać CeCe, ale też odważna, walcząca o godne życie dla siebie i swoich bliskich Kitty.

Lucinda Riley korzysta z pewnych uproszczeń fabularnych. Tempo w jakim bohaterowie nawiązują nowe a równocześnie istotne dla ich życia relacje wydaje się nieco zbyt szybkie; sporo tu korzystnych dla biegu fabuły zbiegów okoliczności; a w pewnym zakresie jesteśmy w stanie przewidzieć do jakiego punktu zmierza historia. Ale jest to ten stopień odrealnienia jaki jestem w stanie zaakceptować. I tak naprawdę mój jedyny „zarzut” względem „Siostry Perły” wiąże się z wątkiem orientacji seksualnej CeCe. Lucinda Riley nie określa wprost preferencji swojej bohaterki - co, jak tłumaczy w wywiadzie, jest zresztą celowe i wskazuje na niepewność samej CeCe. Czytając o jej relacji z drugą kobietą (celowo unikam imienia) nie odczuwałam tam żadnego romantycznego czy seksualnego napięcia i sugestia, że CeCe może być osobą homo- albo biseksualną wydała mi się niejako wymuszona obecnymi trendami.

„Siostra Perły”, pomimo tego co wspominam powyżej, podobnie jak poprzednie tomy cyklu, stanowi świetną propozycję dla miłośników literatury, która łączy wątki z dwóch płaszczyzn czasowych. Lucinda Riley z wprawą przeplata losy CeCe i Kitty, tworzy klimat rozgrzanej Australii i dzieli się ciekawymi faktami z kultury Aborygenów. Po „Siostrze cieni” to chyba mój ulubiony tom cyklu. Jeśli znacie i cenicie sobie serię, nie będziecie zawiedzeni czwartym tomem. 

Siostra Perły, Lucinda Riley; tłum. Marzena Rączkowska i Maria Pstrągowska; wydawnictwo Albatros; Warszawa 2018 ★★★★☆

0 comments

Każdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala