Nieodnaleziona, Remigiusz Mróz


Twórczość Remigiusza Mroza wzbudza niesamowicie sprzeczne emocje. Chociaż ostatnimi laty zasłużył sobie na tytuł jednego z najpopularniejszych polskich autorów - i naprawdę nie uwierzę jeśli ktoś z Was napisze, że po raz pierwszy natknął się na jego nazwisko - stał się równocześnie przyczynkiem dla dyskusji czy ilość może iść w parze z jakością. Nie nazwałabym samej siebie wielbicielką prozy Mroza, ale znam i lubię niektóre jego powieści - choćby cykl o Forście. I sięgnęłam po „Nieodnalezioną” nie dlatego, że jest to tytuł, który swego czasu sprowokował Jakuba Ćwieka i inne osoby związane ze światem książek do kolejnej debaty - tym razem na temat należytego researchu, ale dlatego że po prostu chciałam przeczytać lekką, naładowaną akcją pozycję. Tylko, że coś nie wyszło.

Damian Werner nie wie co stało się z Ewą. Dziesięć lat temu, kiedy wracali z zaręczynowej kolacji, zostali napadnięci przez nieznanych sprawców. Kiedy Damian obudził się w szpitalu, po Ewie nie było już śladu. Wieczór napaści odcisnął piętno na życiu chłopaka - rzucił studia i odciął się od znajomych, nigdy też nie pogodził się ze zniknięciem Ewy. Teraz w sprawie w końcu pojawia się przełom. Kolega Damiana, jedyny z którym ten utrzymuje jeszcze kontakt, znajduje na Facebooku zdjęcie kobiety niesamowicie podobnej do Ewy. Werner jest zdeterminowany by poznać prawdę, ale sprawa szybko się komplikuje.

„Nieodnaleziona” należy do tego rodzaju powieści w przypadku, których czytelnik bardzo szybko, bo niemal od pierwszej strony, zostaje wrzucony w spiralę wydarzeń. Akcja powieści jest dynamiczna, przepełniona różnymi zwrotami fabuły, a dodatkowo Remigiusz Mróz, jak w większości swoich pozycji, stosuje „wewnętrzne cliffhangery” kończące każdy rozdział. I przyznaję, że chociaż początkowo taki sposób przekazania fabuły mi nie przeszkadzał - czułam się wystarczająco zaintrygowana konceptem fabularnym, a dodatkowo doceniałem wyraźne osadzenie historii w topografii miasta Opola - z czasem stał się on drażniący.

Rozmach fabuły i tempo akcji rzutują na wiarygodność całej opowieści. I powoli zaczynam dostrzegać, że jest to mój najczęstszy zarzut w odniesieniu do twórczości Mroza. Powieści autora, choć często zaliczające się do różnych gatunków i oparte na odmiennych zarysach fabularnych, posiadają pewne punkty wspólne - kreacja głównych bohaterów, czy chociażby wspomniany rozmach rodem z filmów akcji. I nie chce powiedzieć, że to coś złego - twórczość Remigiusza Mroza wydaje mi się doskonałym wyborem dla kogoś kto często odczuwa znużenie samym procesem czytania i ma problem z tym by skończyć rozpoczętą lekturę.

Celowo unikam poruszania tematu przedstawienia wątku przemocy wobec kobiet, bo nie czuję się osobą kompetentną na tyle by ocenić co jest sprzeczne z logiką a co nie; czy też co wymagało bardziej wnikliwego researchu. Można było pokusić się o nieco bardziej dopracowane portrety psychologiczne postaci. Aczkolwiek twórczość Remigiusza Mroza ma to do siebie, że jest ukierunkowana na fabułę a nie bohaterów. Tym co rozczarowało mnie bardziej jest samo zakończenie. Autor chciał ponownie wywołać efekt zaskoczenia, ale wzbudził raczej frustracje - mnożąc pytania a nie udzielając konkretnych odpowiedzi.

Prawda jest taka, że jestem rozczarowana lekturą „Nieodnalezionej”. Wydaje mi się jednak, że nie wynika to z tego że Mróz „obniżył jakość swoich powieści”, ale że ja jako czytelnik szukam już czegoś innego w lekturach. Jeżeli poszukujecie lekkiej, szybkiej lektury- niemal kina akcji pod postacią książki, prawdopodobnie będziecie usatysfakcjonowani. Ja na chwilę obecną nie czuję potrzeby by dalej zgłębiać twórczość autora.

Nieodnaleziona, Remigiusz Mróz; wydawnictwo Filia; Poznań 2018 ★★☆☆☆

0 comments

Każdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala