Rok 2015 na Złodziejce książek


To był dobry rok, zarówno dla mnie jak i Złodziejki książek, i nie boję się tego powiedzieć. Wiele się w tym roku nauczyłam, wiele się zmieniło i wiele rzeczy przemyślałam. Nareszcie odnalazłam się w nowym środowisku - na studiach, podjęłam swoją pierwszą w życiu pracę i zaczęłam podróżować na własną rękę - tylko z Panną M., bez rodziców którzy w razie czego o wszystko się zatroszczą. Musiałam przedefiniować w swoim prywatnym słowniku słowo przyjaźń, osiągnęłam sukces jeśli chodzi o studia (wciąż nie dowierzam, że przyznano mi stypendium)  i podjęłam pierwsze nieśmiałe kroki w sprawie bloga. To był dobry rok. 20 w moim życiu i 4 dla Złodziejki Książek.

Co rok o tej porze zaskakuje mnie, że wciąż jesteście tutaj ze mną, a ja wciąż jestem z Wami. Mój słomiany zapał chyba  wciąż nie odkrył faktu posiadania przeze mnie bloga - i oby jeszcze długo do tego nie doszło! Miło jest mieć jakiś stały punkt, kiedy wkoło wszystko się zmienia - najpierw gimnazjum, liceum, matura, teraz studia. Cieszy mnie też moja niesłabnąca miłość do książek. W roku 2015 przeczytałam ich 117 ale o tym jeszcze kilkakrotnie przypomnę - w zestawieniu najlepszych tytułów i największych rozczarowań. Dzisiaj żegnając rok i wchodząc w nowy, chciałabym wam podziękować za wszystko to co się działo. Za 350 polubień na fanpage'u, za każdy komentarz i wyświetlenie. A celebrując zakończenie 2015 roku chciałabym wam przywołać 7 moich ulubionych wpisów opublikowanych na przestrzeni tych 365 dni.


Wątki romantyczne zawsze były moimi słabymi punktami - zarówno w książkach jak i serialach. Angażując się w jakąś historię, za każdym razem obieram sobie swojego faworyta - kogoś kto podbije moje serce chociaż na chwile (krótszą albo dłuższą). W tych postach pozwoliłam sobie na rozmarzenie - przywołałam postacie, które absolutnie uwielbiam. Polecam Wam zwłaszcza część drugą bo wzbogacona jest zdjęciami prawdziwych przystojniaków.


Uwielbiam ten post bo nareszcie dał on upust moim tłumionym frustracjom. Lubię myśleć o sobie jako o optymistce, ale Panna M. nie raz wypomniała mi, że zachowuje się jak "Pokutnica". A w tym poście mogłam sobie trochę ponarzekać, powytykać wydawcom ich błędy. Cieszy mnie też fakt, że w tej mojej frustracji nie byłam osamotniona, bo w komentarzach zazwyczaj przyznawaliście mi rację ;)


Jestem strasznie sentymentalną osobą a ten tag w końcu to ze mnie wydobył. Miło było spojrzeć wstecz na przeczytane lektury i powspominać nie tylko historie spisane na ich kartach, ale rownież te które się z.nimi wiążą. Mam nadzieje że teraz kiedy wam już o tym tagu przypomniałam ktoś zdecyduje się na jego wykonanie.


W dobie minimalizmu, nieliczne zbiory książkowe wydają się wręcz wskazane. Ale wiecie - nie każdy jest gotowy na rezygnacje z wymarzonej biblioteczki rodem z "Pięknej i bestii" i miło było wreszcie przyznać to na głos. Co więcej, okazuje się, że Nas Książkowych-Nie-Minimalistów jest znacznie więcej niż myślałam. 


Napisanie i opublikowanie tego posta dało mi prawdziwego kopa do działania! Odkąd się ukazał, zdążyłam nadrobić znajomość z aż trzema autorami - i to w większości z niezwykle miłym i satysfakcjonującym rezultatem. Trochę zniechęciliście mnie tylko do prozy Jo Nesbo, ale to nic - pewnie nie długo mi minie i kto wie - może w 2016 zaznajomie się zarówno z jego twórczością jak i tą Sarah Waters. 


Pisałam ten post na fali ekscytacji związanej z posiadaniem własnego, osobistego czytnika. Pierwotnie miał on opowiadać o tym jak jestem strasznym człowiekiem - wiecie, co zmienia opinie wraz z każdym podmuchem wiatru, ale przerodził się w coś na kształt peanów na cześć Kindelka Kundelka i jego niewątpliwych zaletach. Jeśli myślicie o zakupie własnego czytnika koniecznie przeczytajcie ;)


To jest dopiero post, który ujawnia moją hipokryzje. Wymyślałam powody dla których porzucany seriale, zdradziłam Wam fotografiami produkcje, z których sama zrezygnowałam - a potem jak gdyby nigdy nic powróciłam do kilku z nich. Może sama sobie powinnam odświeżyć ten post! Wiecie, zbliża się sesja - pokusa by rozpocząć nowe tytuły albo właśnie nadrobić zaległości. (Jestem w plecy chyba z 9 sezonami "Chirurgiw" to jest dopiero pokusa!)

A jakie są Wasze ulubione posty na Złodziejce? Może któryś ze złotej siódemki zapadł wam na dłużej w pamięci?

0 comments

Każdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala