Toxic, Rachel van Dyken


Żeby trochę usprawnić realizacje mojego noworocznego postanowienia pt: "Skończę lekturę porozpoczynanych  serii", wypożyczyłam z biblioteki wszystkie trzy tomy "Zatraconych" rownocześnie.  Nie dziwi więc was fakt, że tuż po zakończeniu "Utraty" zabrałam się za "Toxic". Było mi tym łatwiej, że lektura pierwszego tomu była dla mnie doprawdy miłą niespodzianką a dodatkowo z miejsca zapalałam sympatią do Gabe'a - bohatera, którego historię poznajemy właśnie w "Toxic". Tylko czy koniec końców rzeczywiście byłam zadowolona z lektury? Odpowiem trochę przekornie - i tak, i nie. 

Gabe Hyde, po tym co stało się z jego najlepszym przyjacielem, stara się zmienić nieco swoje życie i uciec od wizerunku playboy'a. W rzeczywistości chłopak ucieka jednak także od wielu innych rzeczy - nawet swojej prawdziwej tożsamości. Od czterech lat udaje kogoś kim nie jest, a jedynym co łączy go z poprzednim światem jest Lisa i pewna dziewczyna w Domu Opieki. Kiedy po raz pierwszy Gabe spotyka Saylor, nic nie układa się zgodnie z planem. Oboje są względem siebie opryskliwi i zaślepieni uprzedzeniami a rownocześnie łączy ich dziwne przyciąganie. Przyciąganie, które nasila się z każdym kolejnym spotkaniem.

"Toxic" utrzymuje kilka rozwiązań wykorzystanych  w poprzednim tomie, nawet jeśli te dwie historie są od siebie zupełnie różne. Przede wszystkim, Rachel van Dyken wciąż przedstawia swoje historie naprzemiennie, z perspektywy dwóch głównych bohaterów a każdy rozdział rozpoczyna cytowaniem jakiejś ich myśli. Po raz kolejny jest to opowieść bardzo silnie oparta na emocjach - trochę mniej tu humoru co trochę mnie zdziwiło biorąc pod uwagę, że w "Utracie" to właśnie Gabe był jego niewyczerpanym źrodłem, ale dużo momentów potencjalnie wyciskających łzy (chociaż ja, człowiek kamień, nie płakałam wcale). 

Na czym więc polega owa wielka różnica? "Toxic" porusza zupełnie inną problematykę. Początkowo myslałam, że pomysł na fabułę i przeobrażenie Gabe'a w inną osobę, pozbawi czytelników szansy na utożsamienie się z bohaterami, ale myliłam się. Rachel van Dyken pod otoczką historii dosyć absurdalnej w zarysie, udało się zawrzeć pewne uniwersalne tematy. Autorka pisze o tym jak czasami łatwo uciec nam od problemów przez zakładanie rożnych masek a jak ciężko jest się ich potem pozbyć; o tym że czasem wystarczy chwila nierozwagi by zmienić nasze życie; i o tym, że nigdy nie jest tak źle by człowiek nie znalazł swojego przepisu na szczęście. 

Niewiele mam tej pozycji do zarzucenia oprócz prostego faktu, że po prostu mnie w sobie nie rozkochała. Pomysł na fabułę ma może spory potencjał, ale czułam, że autorka ukradła mi Gabe'a, do którego zdążyłam już zapałać sympatią.  No i trochę jednak szkoda, że po raz kolejny żeńska główna bohaterka wypada trochę słabo na tle swojej potencjalnej drugiej połówki. Jeśli nie czytaliście "Utraty", "Toxic" stanowi odrębną historię, a Kiersten i Wes przewijają się jedynie w nielicznych momentach. Pojawiają się jednak drobne spoilery - co prawda owych tajemnic możemy się domyślić na pierwszych stronach, ale mimo wszystko niepolecałabym zapoznawać się z serią w sposób niechronologiczny. 

"Toxic" to kolejna dobra pozycja New Adult autorstwa Rachel van Dyken. Wciąż widać w niej lekkie pióro autorki i jej talent do uchwytywania w słowa emocji. Pomysł na fabułę jest jednak dosyć specyficzny i trochę oderwany od rzeczywistości - co dla niektórych może być sporą wadą. Osobiście byłam zadowolona z lektury, ale nie na tyle na ile oczekiwałam. Wciąż polecam wam serię i sięgnę po tom trzeci, ale teraz mam niższe oczekiwania. 

"Toxic" Rachel van Dyken; wydawnictwo Feeria Young; Łódź 2015 ★★★½

0 comments