TBR na wiosnę


Zasiadłam do tworzenia tego posta dokładnie tak samo jak zazwyczaj. Leżąc wygodnie pod kocem w godzinach późno wieczornych, z telefonem w dłoni i słuchawkami na uszach (obowiązkowo nowy Ed Sheeran). I leżąc tak uświadomiłam sobie, że nie wiem co chcę przeczytać. Chociaż nie, nie oddaje to tego co chciałam przekazać. Kiedy uświadomiłam sobie, że wiosenny TBR oznacza trzymiesięczny okres (z majem łącznie), niemal automatycznie przyszło mi od razu kilkanaście tytułów, z którymi powinnam się zapoznać na wczoraj. Bo kolejni gości na All in UJ; bo spotkanie z Sandersonem w Bonarce; bo opublikowane pierwsze nazwiska osób, które pojawiają się w maju na Apostrofie i potencjalnie Targach Książki. Wybór piątki był trudny, a w pewnych momentach wydawał się wręcz niemożliwy - bo kiedy podejmowałam jakąś decyzje, coś ją zaraz zmieniało. W końcu doszłam jednak do pewnego punktu, w którym jestem względnie usatysfakcjonowana.

Z MGŁY ZRODZONY, BRANDON SANDERSON

Zakupiłam sobie Z mgły zrodzonego pod koniec listopada albo na początku grudnia, będąc przekonana, że natychmiast zabiorę się za lekturę. Nie wyszło. Jestem jednym z tych beznadziejnych, godnych pożałowania Książkoholików, którzy czują się onieśmieleni rozmiarami jakiejś pozycji, a powieść pana Sandersona jest niestety jedną z nich. Wiadomość o wizycie autora w Polsce (i to w Krakowie!) w marcu uznałam jednak za znak by spiąć pośladki i zasiąść do lektury. Jestem realistką, wątpię żebym zdążyła do 21 marca zapoznać się z pierwszym tomem trylogii, ale nie chcę już dłużej zwlekać z czytaniem. Trzymajcie kciuki - zwłaszcza, że obiecałam sobie, że zanim nie przeczytam Z mgły zrodzonego nie zakupię sobie kolejnego tomu, a obawiam się, że w końcu skończy się jego nakład i będę musiała zwiedzać Kraków na poszukiwaniach (jak było choćby z Pisane szkarłatem czy Złodziejami snów). 

HISTORIA PSZCZÓŁ, MAJA LUNDE

Kupiłam Historię pszczół w maju zeszłego roku, w Księgarni Autorskiej we Wrocławiu. Dużo się wówczas na jej temat mówiło i w końcu uległam chwili. A potem odłożyłam ją na półkę. Ponownie, do lektury motywuje mnie informacja o wizycie autorki w Polsce. Jasne, nie muszę czytać powieści żeby wybrać się na spotkanie, ale mimo wszystko wolałabym to zrobić - żeby uniknąć jakiś okropnych spoilerów i podejść do całego wydarzenia bardziej personalnie. Wierzę wydawnictwu Literackiemu, ale z nieznanych mi przyczyn, strasznie mnie ta pozycja onieśmiela (dostrzegacie tu pewien trend?). 

KOLACJA, HERMAN KOCH

Kolacja trafiła do mojej biblioteczki za pośrednictwem wymiany organizowanej przez portal Lubimy czytać w trakcie Targów Książki w Krakowie. I trafiła do niej nie w 2016, ale 2015 roku. Opuścimy w tym momencie kurtynę milczenia. Ostatnio zainteresowałam się tym tytułem ponownie dzięki instagramowi Crime by the books. Pomimo że większość opinii jakie słyszałam były raczej mało pozytywne, ta jedna wystarczyła bym ściągnęła książkę z jednego regału i przełożyła go na inny, ten w zasięgu wzroku. A jeśli to nic nie znaczy to już sama nie wiem co. To krótka powieść, więc nie powinna mi zająć długo czasu, ale pewnie sięgnę po nią nie w marcu tylko np. kwietniu. 

ZAGINIĘCIE, REMIGIUSZ MRÓZ

Straszne porobiłam sobie tyły z twórczością pana Mroza, a już z serią o Chyłce zwłaszcza. Pierwszy tom czytałam w październiku 2015 roku (!) i wkrótce po tym zakupiłam nawet Zaginięcie, ale jakoś nie było nam po drodze. Drugi tom o Chyłce wciąż czeka na mojej półce, a ja tymczasem zdążyłam się już zapoznać z całą trylogią o Forstcie i Behawiorystą. Premiera Inwigilacji sprawiła, że nazwisko Remigiusza Mroza znowu przewija mi się na wszelkich portalach i blogach i chyba nie chcę po prostu czuć, że jestem gdzieś na uboczu. Nie jest to pozycja krótka, ale jeśli w czymkolwiek przypomina pozostałe tytuły autora - z pewnością szybko się ją czyta. 

WIELKIE KŁAMSTEWKA, LIANE MORIARTY

Czytałam kiedyś Kilka dni z życia Alice tej autorki i prawdę powiedziawszy nie wywarła ona na mnie piorunującego wrażenia - na chwilę obecną w sumie niewiele pamiętam z fabuły poza jej wstępnym zarysem. Nie zamierzałam sięgać po Wielkie kłamstewka, zwłaszcza że na mojej półce jest już wiele nieprzeczytanych tytułów, ale premiera serialu na podstawie książki na HBO skutecznie zmusiła mnie do zmiany nastawienia. Powieść Liane Moriarty jest pozycją, która najmniej czasu spędziła na mojej biblioteczce (zakupiłam ją pod koniec lutego, a dotarła do mnie już na początku marca), ale chciałabym jak najszybciej obejrzeć serial. Poza tym, ostatnio pojawiło się kilka niesamowicie pozytywnych opinii, które utwierdziły mnie w przekonaniu, że to słuszny wybór. 

Jeśli znacie któryś z powyższych tytułów, jestem ciekawa co na ich temat myślicie. No i ciekawa jestem jakie pozycje znajdują się na Waszej liście wiosennych lektur. 

0 comments

Każdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala