Im więcej powieści New Adult czytam, tym bardziej dostrzegam trudności piętrzące się przed autorami historii tego gatunku. Przy mnogości podobnych pozycji muszą nadać własnej opowieści chociaż delikatny powiew świeżości; połączyć pasję i namiętność z nutą romantyzmu; i najlepiej zatroszczyć się o to by wątek romantyczny nie był jedynym elementem fabuły. Być może dlatego coraz trudniej jest mi znaleźć powieść, która w pełni sprosta moim oczekiwaniom. Historia Leisy Rayven posiada spory potencjał, ale, pomimo że lektura przyniosła mi ogrom emocji, oczekiwałam czegoś więcej.
Kiedy Cassie i Ethan spotkali się po raz pierwszy ona była uroczą, choć nieco zagubioną dziewczyną z ambicjami, a on samotnikiem o reputacji łamacza kobiecych serc. Oboje, wbrew oczekiwaniom rodziców, marzyli o karierze na deskach teatru i czuli, że jest między nimi jakaś dziwna, niespotykana więź, która w trakcie odgrywania spektaklu „Romeo i Julia” stała się jeszcze silniejsza. Coś jednak między nimi nie wyszło. Kilka lat później ponownie spotykają się na scenie. Ethan próbuje odzyskać Cassie, ale ona wciąż czuje się zraniona i przekonana o tym, że cokolwiek było między nimi, nie powinno się ponownie wydarzyć.
Powieść Leisy Rayven porusza motyw drugiej szansy, ale autorka podchodzi do niego z nieco odmiennej perspektywy. Wydarzenia z przeszłości przeplatają się z tymi z teraźniejszości i stanowią równie istotny, jeśli nie ważniejszy, fragment historii Cassie i Ethana. Poza rozmytymi strzępami informacji nie wiemy co tak naprawdę wpłynęło na rozstanie ów dwójki i, ku frustracji czytelnika, nie dowiadujemy się tego nawet w wielkim finale. Leisa Rayven pobudza ciekawość czytelnika i pozostawia go spragnionym dalszego ciągu, budując tym samym wrażenie, że „Zły Romeo” stanowi zaledwie wstęp do całej historii.
Leisie Rayven udaje się dokonać pewnych subtelnych, ale istotnych zmian w charakterach swoich postaci. Czytelnik nie ma problemu z dostrzeżeniem tego, kiedy poznajemy historię z przeszłości a kiedy teraźniejszości, chociaż autorka dodatkowo wyróżnia graficznie zmianę perspektywy. Owszem, w pewnym sensie fakt, że role Ethana i Cassie w ich relacji na tych dwóch płaszczyznach wydają się być lustrzanym odbiciem (najpierw to Cassie zabiega o uwagę chłopaka, potem ich role się odwracają) wydają się być drogą na skróty autorki, ale w trakcie lektury nie przeszkadza to szczególnie czytelnikowi.
Gdybym miała wskazać najmocniejszy atut historii stworzonej przez Leisę Rayven byłaby to sceneria. Teatr i aktorstwo nie są jedynie tłem, ale ważnym elementem dla całej historii - w obu płaszczyznach czasowych. Autorce udaje się oddać pasję i namiętność bohaterów zarówno jeśli chodzi o ich reakcje, jak i ich nastawienie do sztuki. Warto jednak zdawać sobie sprawę z tego, że Leisa Rayven kładzie duży nacisk na erotykę w swojej powieści. Opisane sceny nie są niesmaczne, ale w pewnym momencie to one dominują w fabule. Szkoda, że nie ograniczono ich na poczet innych wątków, choćby relacji głównych bohaterów z ich rodzicami.
„Zły Romeo” niesie pewien powiew świeżości, który sobie cenię. Leisa Rayven w ciekawy sposób wykorzystuje motyw drugiej szansy, a z pozornie mało znaczącego tła - teatru czyni jeden z najmocniejszych atutów historii. To pełna pasji i namiętności opowieść o podążaniu za marzeniami i przezwyciężaniu własnych słabości. Żałuję tylko, że Leisa Rayven tak dużo miejsca poświęciła “scenom łóżkowym”, a dodatkowo urwała historię w momencie gdy ta nabierała dopiero tempa. I czekam na ciąg dalszy.
„Zły Romeo” Leisa Rayven; wydawnictwo Otwarte; Kraków 2017 ★★★☆☆
Za lekturę dziękuję wydawnictwu Otwarte
0 comments